🍒Tegoroczny lipiec należał do zaczytanych miesiąców, w którym ostatecznie przeczytałam aż dziesięć książek. Pod względem gatunkowym przodowały romanse, co jest moim zaskoczeniem, bo nigdy nie był to u mnie wiodący gatunek - wręcz przeciwnie: pośród wybieranych książek, romanse często były gdzieś na szarym końcu.
Miesiąc rozpoczęłam od lekkiej literatury w postaci harlequina "To będzie ślub z miłości". Jako, że kontynuuję sprawdzanie tych książkę pod kątem tego, czy znajdzie się wśród nich jakaś historia warta uwagi. Nie miałam przekonania co do tej książki - jak zwykle gdy zaczynam tego typu romansidła (czyli nie mając specjalnych oczekiwań). Raczej już na początku nastawiam się na schematy i naiwną opowieść. W tym przypadku też są te elementy, ale ze zdumieniem zauważyłam, że całkiem dobrze czytało mi się tą historię.
Na fali tego "sukcesu" od razu wzięłam się za drugą część tej miniserii, czyli "Miłość za oceanem" tej samej Autorki. Tym razem już nie było ani zaskoczeń, ani też satysfakcji z lektury. A szkoda, bo sądziłam, że drugi tom pisany z punktu widzenia postaci trzecioplanowych z poprzedniej części, będzie równie dobry, jak ten pierwszy. Tak się nie stało, a książka okazała się być przeciętna.
"Cieszę się że moja mama umarła" to poruszająca historia dzisiaj już byłej dziecięcej gwiazdy Hollywood. W drugim tygodniu lipca wypełniła więc moje myśli historia Jeanette McCurdy i jej walki z anoreksją, bulimią, uzależnieniem od alkoholu, a przede wszystkim z własną emocjonalnością i relacją z toksyczną matką. Zdumiewające, że można wyrządzić własnemu dziecku taką krzywdę... Książka warta uwagi.
Ciąg dalszy harlequinowych przygód nastąpił w połowie miesiąca. I tak, wpadłam w grecką pułapkę. Pierwsze romansidło "Szczęście jest tak blisko" spowodowało moją irytację, kiedy to czytałam roztkliwianie się pewnej nauczycielki nad boskim ciałem "faceta z z marzeń" oraz zachwyty nad lokalną, doroczną uroczystością, organizowaną na greckiej wyspie. "Druga podróż poślubna" już innej Autorki, ale również umiejscowiona w Grecji, wcale nie odczarowała mojego wrażenia. Ba! Było jeszcze gorzej. Nikt nie lubi czytać za długo małżeńskich kłótni. A tutaj przez większość książki czytelnik czuje się jak przypadkowy, mimowolny "podsłuchiwacz" kilkudniowych kłótni sąsiedzkich. Niemożebnie męcząca książka, którą radzę omijać szerokim łukiem...
"Wszystkie drogi prowadzą do ciebie" Mariany Zapaty to książka zaproponowana do mojego tegorocznego TBR-u z poleceniami znajomych. Sięgając po nią miałam mieszane uczucia. Nie dość, że romans, to jeszcze bardzo długo. Do tego użyty w książce zabieg "slow burn" jeszcze bardziej potęgował mój sceptycyzm. Moje obawy okazały się bezpodstawne, bo czas, który spędziłam czytając perypetie Aurory i Rhodesa był niezwykle zajmujący. Do tego stopnia, że czytałam tą powieść dłużej, niż mogłam, gdyż nie chciałam się za szybko rozstawać z bohaterami.
Ostatnie tygodnie miesiąca należały głównie do harlequinów. I tak: "Kochankowie z Sydney" autorstwa Anne Oliver, którego scenerią stają się znane australijskie miasta, należał do tych przeciętnych historii, z cyklu nie zapadających na dłużej w pamięci. Natomiast dwa romanse, które okazały się zaskakująco niezłe, to historia utrzymana w arabskim klimacie, czyli "Dzisiaj wyjdę za mąż" Annie West oraz romans Włocha i Angielki w książce "Zaproszenie na kolację" autorstwa Lucy King. I choć głupio jest mi przyznać, to jednak muszę stwierdzić, że czasem takie lekkie opowiastki, będące wprawdzie banalnymi, sztampowymi bajkami dla dorosłych kobiet, też są potrzebne. Jednakże to, że niektóre oceniam jako dobre, nie oznacza, że polubię ten rodzaj literatury.
Dawno nie czytałam "od deski deski" żadnego fajnego magazynu, aż do teraz, kiedy to właśnie w tym miesiącu skończyłam czasopismo "Historia bez cenzury, nr 04-05 (96-97) 2024 r. Ten magazyn charakteryzuje się wybranymi artykułami historycznymi, pisanymi przez różnych autorów. Niekiedy zdarza się, że artykuł jest fragmentem większego opracowania, bądź książki historycznej. tym sposobem niektóre artykuły mogą zainteresować daną książką, bądź Autorem, piszącym szersze opracowania historyczne, po które można sięgnąć w przyszłości. Ja na pewno sięgnę po inne numery tego czasopisma.
W nadchodzącym miesiącu planuję przeczytać kilka zaległych tytułów oraz niektóre pozycje książkowe, które zaczęłam w lipcu. Wśród nich znajduje się jeden intrygujący thriller, który postaram się przedstawić w sierpniu 🌳
W lipcu tytułem miesiąca jest "Wszystkie drogi prowadzą do ciebie"
Lipiec w liczbach:
Przeczytanych książek: 10Łączna liczba stron czytanych książek: 2139
Biografia/Autobiografia/Dziennik/Pamiętnik: 1
Czasopisma: 1
Literatura obyczajowa/Romans: 8