wtorek, 25 grudnia 2012

Spalona żywcem

Autorką "Spalonej żywcem" jest Souad - arabska kobieta, która opowiada czytelnikom historię ze swojego życia. W pierwszych rozdziałach książki wcale nie mówi nam od razu o "historii tytułowej". W zamian za to otrzymujemy serię nieprawdopodobnych (z naszego punktu widzenia), ale niestety autentycznych wydarzeń z życia autorki. Souad opowiada albo to, co przytrafiało się jej, jej rodzinie bądź jej znajomym/sąsiadom/ludziom z wioski. Opisuje wszystko co pamięta, choć - jak sama wspomina - wiele rzeczy było dla nie tak traumatycznych, że wyparła je podświadomie z pamięci.
I nie dziwę się. Bo te opowiadane przez nią historie według mnie nie są ani straszne ani okropne: są makabryczne, tragiczne nieraz bestialskie. Dzięki Souad możemy dowiedzieć się jak wygląda życie arabskich kobiet, jak traktują je mężczyźni. Można by powiedzieć: "Ależ było o tym w tak wielu książkach, że kolejna o tym samym to nuda." Nic bardziej mylnego. Bo owszem, temat jest może już nam znany z wielu innych tytułów, ale ze "Spaloną żywcem" trzeba się zapoznać. Co między innymi jest w tej książce unikalnego, co odróżnia od innych tego typu lektur? Głownie sposób w jaki autorka przedstawia te wszystkie wspomnienia. Tak plastyczne, nieraz nierealne, a prawdziwe. Opisane w sposób, dzięki czemu niemal się to wszystko widzi.

Jedynym minusem książki są fragmenty, w których autorka powtarza jakąś sytuację opisując ją dokładnie w taki sam sposób, a czytelnik ma wrażenie (pewność), że już to czytał.

Nie ma sensu dokładne opisywanie o czym jest ta książka. o każdy, kto jest zainteresowany powinien przeczytać to sam. Żadne słowa czytelnika nie są w stanie oddać tej historii w taki sposób, w jaki zrobiła to autorka.
Dlatego zainteresowanych tą pozycją odsyłam do przeczytania i polecam ten tytuł.
 
Data przeczytania: 24-12-2012 (od: 13-12-2012)

Ocena 

LC            Goodreads            nakanapie.pl            booklikes.com

6/10          3/5                         6/10                         3/5

piątek, 14 grudnia 2012

Szukając Noel

Kiedy kończyłam czytać ostatnią książkę znów stanęłam przed dylematem pod tytułem "Która książka następna?". I nagle mnie olśniło. Otóż siedząc opatulona kocem z książką w ręku i kubkiem gorącej czekolady w drugiej dłoni pomyślałam: "Muszę wyglądać podobnie jak ta laska z okładki książki Evansa". Zaraz po przeczytaniu ostatnich linijek "Misery" zaczęłam szukać owego tytułu. Postanowiłam, że skoro aura jest raczej mroźna, za oknem prószy śnieg, to książka z kobietą w czapce i szaliku popijającą coś (najwyraźniej ciepłego) jest jak najbardziej na miejscu. Tym bardziej, że "Szukając Noel" przeleżała u mnie całą wiosnę i lato. Najwidoczniej czekała na swój moment i to był ten najwłaściwszy...


Tak rozpoczęła się moja przygoda z historią Marka - mężczyzny, który pewnego dnia traci sens życia. Na dodatek psuje mu się samochód i wtedy na jego drodze staje... Macy. Kobieta, która go zafascynowała od pierwszych chwil. Brzmi zwyczajnie i banalnie? Bo tak jest z tym, że kobieta ma pewne tajemnice przed Markiem. To co łączy tych dwoje to również żal do swych rodziców. Macy jest adoptowana i teraz szuka swojej siostry Noel, z którą została rozdzielona w młodym wieku. Mark natomiast cierpi po stracie matki i obwinia o jej odejście ojca. W całej tej historii pojawia się również Joette - przyjaciółka Macy, która też skrywa pewną tajemnicę. Jak potoczą się te poplątane ścieżki bohaterów książki? Jakie tajemnice skrywa Joette i Macy? Czy Mark pogodzi się z ojcem? Odpowiedź na te pytania w książce.

Moim zdaniem opowieść ta może wydać się banalna, cukierkowa (wręcz przesłodzona momentami). Jednak nie zgodzę się z niektórymi opiniami tutaj, że jest przewidywalna. Można o niej powiedzieć wszystko ale przewidywalność postawiłabym na ostatnim miejscu. W moim przypadku przynajmniej kilka sytuacji nie poszło według mojej myśli.

Muszę jednak wspomnieć, że mimo, iż książkę uważam za dobrą, ciepłą i fajną to jednak ta cukierkowość i przesłodzenie może przyprawić tutaj o mdłości. Nie żeby, nie lubiła romantycznych opowieści (wręcz przeciwnie), jednak tutaj było tego o wiele za dużo w niektórych miejscach. Szczególnie przesłodzone wydały mi się przemyślenia Marka. Cała historia jest tutaj przedstawiona z jego punktu widzenia - to on opowiada nam wszystkie wydarzenia. Momentami Mark jawił mi się przed oczami niczym plastikowy Ken, rzucający banałami w sposób tak niemęski, że to się zaczynało robić sztuczne i straszne zarazem. Za to moją sympatię wzbudziła tutaj Joette - kobieta, którą uważam za wyjątkowo silną jak na sytuację, w jakiej się znalazła.

Jest to druga książka Evansa po "Stokrotkach w śniegu" jaką przeczytałam. Ta jest niezła (stąd pięć gwiazdek), lecz gdybym miała porównywać: poprzednia przypadła mi bardziej do gustu.

Warto się z nią jednak zapoznać - szczególnie w czasie Świąt Bożego Narodzenia bądź tuż przed (tak jak ja to zrobiłam). Fajnie przeczytać czasem taką nieco odrealnioną historię, ale za to klimatyczną. Oderwać się od codzienności, pomarzyć o romantycznych uczuciach. Dodatkowo: książka jest kopalnią różnych ciekawych, sformułowań i cytatów dotyczących życia i świata.
 
Data przeczytania: 13-12-2012 (od: 9-12-2012)

Ocena 

LC            Goodreads            nakanapie.pl            booklikes.com

5/10          2,5/5                      5/10                         2,5/5

niedziela, 9 grudnia 2012

Misery

Paul Sheldon to pisarz, autor serii książek o "Misery". Znudzony swoim słynnym cyklem melodramatów, postanawia pewnego dnia napisać całkiem inną książkę - "prawdziwą powieść". Swoje postanowienie urzeczywistnia i powstaje powieść "Szybkie samochody". Gdy pewnej burzowej nocy jedzie swoim autem dochodzi do wypadku... I tutaj zaczyna się cała historia...

Pisarz budzi się w domu Annie Wilkes. Jak się okazuje ma połamane nogi i cierpi straszliwe bóle. Kobieta, u której się znalazł jest byłą pielęgniarką. Można by więc powiedzieć, że Paul "trafił pod dobre skrzydła". Bo z czym kojarzy nam się pielęgniarka? Na ogół z osobą pełną cnót, dobrą i opiekuńczą. Annie Wilkes niestety jest jego zagorzałą fanką. Co gorsza, jest fanką książek o "Misery". I co jeszcze gorsze przetrzymuje go w swoim domu, na odludziu. Nikogo nie powiadomiła o wypadku, faszeruje go środkami przeciwbólowymi. W imię czego to wszystko? A no w imię kolejnej powieści z cyklu o "Misery".
Kobieta wcale nie jest wzorem cnót - wręcz przeciwnie: jest szalona w swoich poczynaniach. A do jakich jeszcze czynów wobec "swojego pacjenta" posunie się kobieta? Tego należy dowiedzieć się z lektury tej książki, do czego gorąco zachęcam.

"Misery" to trzecia książka Stephena Kinga (po "Zielonej Mili" i "Wielkim Marszu"), jaką przeczytałam i kolejna, która nie jest typowym horrorem, jednak niektóre momenty opisywane w niej można by podpiąć pod makabrę. Nazwałabym ją psychologicznym thrillerem z wątkami horroru. Nie będę opisywała, czego dokładnie dotyczą te przerażające momenty, żeby nie zdradzać fabuły, a Ci, którzy znają treść książki zapewne domyślą się, o jakie momenty mi chodzi.

Powieść ta nie wciąga od pierwszych stron, ponieważ pierwsze kilka rozdziałów wprowadzają w temat i są miejscami nieco chaotyczne, dlatego najlepiej przeczytać je w skupieniu. Jednak dalej czyta się ją już tylko lepiej i coś nie każe przestać zapoznawać się z kolejnymi rozdziałami.

Książka jest podzielona na cztery części. Pierwsza zatytułowana "Annie" opisuje przebudzenie naszego bohatera w domu pielęgniarki. Relację między Paulem, a Annie Wilkes, zmagania pisarza z cierpieniem. Druga część o tytule "Misery" jest najdłuższą częścią. Opisuje czas twórczej pracy Paula nad książką oraz mówi wiele na temat przeszłości Annie Wilkes.
Część trzecia - "Paul" - Tutaj poznajemy szaleństwo Annie w całej okazałości.
Czwarta część zatytułowana "Bogini" jest najkrótsza z całości książki i wieńczy opowieść.

Tą książką King udowadnia, że wcale nie trzeba stworzyć nie wiadomo jak strasznego potwora, żeby napisać obrzydliwą historię. Wystarczy, że tym potworem będzie kobieta - na dodatek pielęgniarka - wzór dobroci i wszelakich cnót. W tej powieści niektóre fragmenty jej poczynań wprawiają czytelnika w obrzydzenie.

Jest to trzecia przeczytana przeze mnie książka Kinga i kolejna, która mnie nie zawiodła.

Data przeczytania: 9-12-2012 (od: 8-11-2012)

Ocena 

LC            Goodreads            nakanapie.pl            booklikes.com

7/10          4/5                         7/10                         3,5/5

sobota, 1 grudnia 2012

Film, grudzień (12) 2012

Coraz więcej stopniowych zmian w "FILMIE". Tym razem dochodzą nam: możliwość oceniania przy recenzjach z filmami oraz recenzje nie tylko soundtracków ale też - uwaga - książek. To drugie jeszcze bardziej na plus dla czasopisma.
Jest też terapia szokowa: w postaci zmiany szaty graficznej niektórych działów.
W numerze szczególnie zainteresował mnie wywiad z odtwórcą Golluma - Andym Serkisem. Mimo, iż nie przepadam za serią "Władcy Pierścieni" pozytywnie odebrałam też artykuł o "Hobbicie". Może w końcu zmienię zdanie o wszystkim co związane z Tolkienem? Ale do tego pewnie jeszcze długa droga...
Ciekawy artykuł o kuchni w filmach. Niezbyt interesujący jak dla mnie dział "Seriale".
Sekcja z "Rozmaitościami filmowymi" robi się coraz ciekawsza. W tym numerze jest więcej "konkretów". Już nie odczuwam aż tak bardzo przewyższenia ilości recenzji nad treściami.
 
Data przeczytania: 1-12-2012 (od: ??-??-2012)

Ocena 

LC            nakanapie.pl            booklikes.com

6/10          6/10                          3/5

wtorek, 27 listopada 2012

Mój Aushwitz


Władysław Bartoszewski jest dziś bardzo rozpoznawaną osobą w mediach. Tutaj w książce "Mój Auschwitz" możemy zapoznać się z jego osobą ze strony więźnia obozu koncentracyjnego, do którego trafił na początku jesieni 1940 roku.

W książce znajdziemy jego wspomnienia związane z obozem: począwszy od opisów współwięźniów, a skończywszy na tych najstraszniejszych, najbardziej makabrycznych wspomnieniach związanych z biciem, katowaniem, mordem współwięźniów.

Książka rozpoczyna się wywiadem z Władysławem Bartoszewskim, w którym opowiada on między innymi: o życiu i pracy w obozie, o jego aresztowaniu, o modlitwie, walce o przeżycie, pobycie w obozowym szpitalu, nadziejach i w końcu o zwolnieniu z obozu.

Następnie zapoznajemy się z opowiadaniami różnej długości i różnego autorstwa (będącymi broszurami konspiracyjnie wydawanymi po wojnie). Pierwszym jest "Oświęcim. Pamiętnik więźnia" Haliny Krahelskiej, który (jak możemy przeczytać w krótkim wstępie) jest napisany w oparciu o prawdziwe przeżycia Władysława Bartoszewskiego. W opowiadaniu tym poznajemy reguły życia w obozie, system kar, żywienie więźniów (a raczej głodzenie), sytuacje zdrowotne internowanych, ich ubiór i wiele innych.
Kolejną historią jest "W piekle" Zofii Kossak. Również opisuje oparte na faktach przeżycia więźniów. Tym razem - jak sam Władysław Bartoszewski wspomina - mamy do czynienia nie tylko z opisem przeżyć z Oświęcimia, ale także z innych obozów (m.in. Dahau, Birkenau, Mauthausen - Gusen, Oranienburga i innych).
Opowiadanie Jerzego Andrzejewskiego zatytułowane "Apel", zapoznaje czytelnika z tym, jak wyglądały apele w obozie i zasadami obowiązującymi podczas tych zbiórek. Opowiadanie to początkowo ciekawe, pod koniec zawiera więcej dialogów, niż opisów.
Ostatnie opowiadanie jakie czytamy jest skanem broszury "Za drutami obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu" autorstwa osoby o pseudonimie O. Augustyn. Właściwie jest w niej zawarte wszystko to, co było w poprzednich opublikowanych w książce broszurach tylko w większym skrócie (broszurka liczy sobie 24 strony). Tu również mamy opisy z obozu - system kar, racje żywnościowe, "obozowy" szpital - czyli to co było wcześniej. Nowością jest opis brutalnego traktowania kobiet w Aushwitz w obozach kobiecych oraz opis komór gazowych (nie jest tego dużo).

Ze wszystkich zamieszczonych tu opowiadań za najlepsze uznałabym "W piekle". Najmniej interesującym według mnie jest "Apel". A to głównie dlatego, że w każdym z innych opowiadań (a także wcześniej w wywiadzie z Panem Bartoszewskim) mogliśmy przeczytać sporo na temat apeli. Później to samo mamy opisane też w broszurce "Za drutami obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu".

Książkę kończy przemówienie Władysława Bartoszewskiego wygłoszone w 2005 roku oraz krótki rozdział z refleksjami profesora. O ile przemówienie jest interesujące, o tyle refleksje można sobie podarować. Dlaczego? Bo pierwsze półtorej tekstu jest... powtórzeniem owego przemówienia (co zresztą zaważyło na ogólnej ocenie książki).

Ogólnie książka jest dobra, ale aby się z nią zapoznać nie należy czytać jednego opowiadania za drugim. Najlepiej zrobić sobie dłuższe przerwy, żeby uniknąć wrażenia, że czytamy w kółko o tym samym. Choć to wrażenie i tak będzie bo praktycznie w każdej z wyżej wymienionych opowiadań-broszur są powtórzenia rzeczy, o których czytaliśmy wcześniej. Same opowiadania będące odrębnymi jednostkami - a nie częściami zbioru - najprawdopodobniej są bardziej interesujące.

Polecam tą pozycję, szczególnie miłośnikom literatury dotyczącej II wojny światowej. Ocenę obniżam o jedną gwiazdkę ze względu na dużą ilość powtórzeń w końcowych rozdziałach.

Data przeczytania: 27-11-2012 (od: 7-10-2012)

Ocena 

LC            Goodreads            nakanapie.pl            booklikes.com

5/10          2,5/5                      5/10                         2,5/5

środa, 14 listopada 2012

Wojna domowa

Książka, na której podstawie nakręcono popularny serial o tym samym tytule. "Wojna domowa" z Ireną Kwiatkowską i Aliną Janowską do dziś cieszy się zainteresowaniem, również przez kolejne pokolenia, głównie dzięki żartobliwym dialogom.
Z książką jest podobnie: znajdziemy w niej zabawne dialogi, szczególnie te między Pawłem a jego matką oraz między matką Pawła a sąsiadką - czyli identycznie jak w serialu. To co bawi tam, bawi też tutaj z tą różnicą, że serial jest jedynie namiastką tego humoru, książka ma dużo więcej tych historii.
Każdy rozdział dotyczy czegoś nowego. Ciągłość jest utrzymana do samego końca. W jednym budynku mieszkają po sąsiedzku dwie rodziny. Osobą opowiadającą czytelnikowi tę historię jest sąsiadka matki Pawła. Mieszka ona wraz z mężem, nie maja dzieci, dlatego syn ich sąsiadów - Paweł często jest zapraszany do mieszkania tych państwa. Pewnego dnia do wujostwa przyjeżdża Anula...

Książka ta - mimo, iż została napisana dość dawno - porusza wciąż aktualne tematy. No bo któż z nas nie przeżywał podobnych problemów wieku młodzieńczego jak Anula i Paweł? Pierwsze wychodzenia z domu do późna w nocy, zawieranie różnych znajomości, zainteresowanie tym, co jest szalenie trendy... Tutaj co prawda mamy modę czasów PRL-u ale mimo zmian politycznych problemy nastolatków (i ich rodziców/opiekunów) nie zmieniają się. Młodzież się buntowała, buntuje i buntować będzie. Wojna domowa trwa...
 
Data przeczytania: 14-11-2012 (od: 27-10-2012)

Ocena 

LC            Goodreads            nakanapie.pl            booklikes.com

6/10          3/5                         6/10                         3/5

niedziela, 4 listopada 2012

Szepty Dzieci Mgły i inne opowiadania

Przeczytałam tą książkę mimo tego, że nie przepadam za fantastyką. Jednak zgodnie z moim przypuszczeniem (z info na stronie lubimyczytac.pl "o mnie" w profilu), że nie wykluczam "wejścia w świat magii i fantastyki" sięgnęłam po ten gatunek. Na pierwszy ogień "poszła" Trudi Canavan za namową jednej osoby, a ta właśnie książka została pierwszą tej autorki za namową jednego z użytkowników - i w tym miejscu dziękuję za trafne polecenie mi tytułu (co bym się nie zraziła do autorki, a tym samym do fantastyki.

"Szepty dzieci mgły" to zbiór pięciu różnych opowiadań, o różnej objętości. Ocenę poszczególnych opowiadań zamieszczam niżej.

1) "Szepty dzieci mgły" - opowiadanie o dzielnej sorze Velarin, która dzięki swojej mocy może wiele zdziałać. Dzięki magii potrafi między innymi wytworzyć kulę ochronną, utworzyć zabójczą, magiczną ścianę białego ognia oraz rzuca błyskami. Dziewczyna nie wierzy jednak w siebie, pracuje dla zwykłego kupca i ma pewną tajemnicę. Jej zadaniem jest pilnowanie karawan. Pewnego dnia do karawan zbliża się banda rzezimieszków pod wodzą Gerrina...
Moja ocena: 6/10 (dobre)

2) "Szalony uczeń" - Indria i Tagin są rodzeństwem. Ich życie zmienia się, kiedy dochodzi do morderstwa...Jedno morderstwo pociąga za sobą kolejne, a Indria i Tagin są głównymi podejrzanymi... Wkrótce wychodzi na jaw, że to brat Indrii stoi za morderstwami. Na jego siostrę spada podejrzenie o współpracę...
Interesujące opowiadanie poruszające temat zemsty i trudności związanych z zaufaniem do kogoś, kto nie postępuje właściwie.
Moja ocena: 6/10 (dobre)

3) "Markietanka" - opowiadanie toczy się w czasie pewnej bitwy, podczas której ginie wielu ludzi. Poznajemy m.in. Reny'ego, dowódcę Daela i pewna kobietę - Kalę. Kala jest markietanką Reny'ego (markietanką - czyli kobietą do towarzystwa), świadczy swoje usługi w jego namiocie. Ale czy Kala jest tylko tą, za którą się podaje? Pewnego wieczoru Reny obserwuje Kalę i... poznaje jej sekret.
Dobre opowiadanie (nawet więcej niż dobre), interesujące do samego końca. Nawet gdy tajemnica Kali wychodzi na jaw, całość trzyma w napięciu do ostatnich słów.
Moja ocena: 7/10 (bardzo dobre)

4) "Przestrzeń dla siebie" - pewna kobieta (malarka) wprowadza się do nowego domu. Wkrótce odkrywa tajemniczy pokój ukryty za regałem.Odsuwa regał i poznaje tajniki nowego miejsca. Z każdym kolejnym dniem odkrywa coraz to nowsze dziwne właściwości pokoju. Kobieta postanawia wykorzystać szczególnie jedną, najważniejszą właściwość...
Tytuł opowiadania adekwatny do tematu - malarka odkryła przestrzeń dla siebie. Za pomocą swojego własnego pokoju z magiczną właściwością postanawia odnieść sukces związany ze swoją pracą - malowaniem obrazów. "Mam cały czas tego świata do dyspozycji." - to słowa jakie wypowiada nasza bohaterka. Tak, tak - oto jak dalece "rozwija się" pod względem swojej pracy. Kobieta maluje coraz szybciej i coraz więcej. Z każdym nowym zamówieniem na obrazy jest co raz to wydajniejsza. Sama jej agentka Michelle mówi jej, że jest "pełna dynamizmu". Jednak czy to dla niej dobre? Co stanie się z naszą malarką? Czy coś zrozumie, czy raczej dalej będzie ślepo dążyć za sukcesem i sławą? Na te i inne pytania - odpowiedź w tym krótkim opowiadaniu.
Można by powiedzieć, że to opowiadanie ma morał - pogoń za sławą i pieniądzem, (za wszelką cenę) i zbytnia chciwość nie zawsze popłaca.
Moja ocena: 6/10 (dobre)

5) "Biuro rzeczy znalezionych" - ostatnie opowiadanie w zbiorze jest z lekką nutką ironii. Zabawne i intrygujące równocześnie. Bohaterką tej historii jest Trinity, młoda kobieta (wiek nie jest bliżej określony ale mniam, że to młoda kobieta), która podczas podróży pociągiem zostawia parasolkę. Za swoją zgubą idzie do Biura Rzeczy Znalezionych, gdzie pośród mnóstwa rzeczy próbuje znaleźć swoją parasolkę. Jest jeden warunek - musi zabrać swoją rzecz. Tylko jak tu znaleźć swój ciemny parasol pośród kilkudziesięciu czy nawet kilkuset podobnych...?
W opowiadaniu tym opisy ulewy są bardzo realistyczne, niemal odczuwa się ten deszcz, i prawie słyszy się szum burzy za oknem i bębnienie deszczu w szyby.
Opis Biura Rzeczy Znalezionych tajemniczy, czytelnik z łatwością może przenieść się do sennego miasteczka na stację, gdzie mieści się to Biuro i niemal na własne oczy może zobaczyć te długie nie mające końca korytarze...
Historia lekka, zgrabnie opowiedziana i ciekawa.
Moja ocena: 6/10 (dobre)

W przypadku tej książki nie ma jakiegoś specjalnego zróżnicowania w ocenie ponieważ poziom prawie każdej z tych historii jest niemal taki sam. Osobiście nie mogę też powiedzieć, żeby jakiekolwiek z nich było gorsze czy też najgorsze. Każde z nich różni się tematyką, a niektórych nie śmiem nawet porównywać do innych. Jeśli jednak miałabym już koniecznie wybierać i wskazywać to z całości wyróżniłabym "Markietankę" - jako to najlepsze - choć minimalnie - a to tylko dlatego, że pochłonęłam je za jednym zamachem (bez dzielenia na tak zwane "kiedy indziej" czy też "za chwilę"). Z kolei gdyby, miałabym wskazać najsłabsze - choć różnice te są bardzo minimalne to powiedziałabym, że najgorzej czytało mi się pierwsze opowiadanie. Najwolniej i ciężko mi się było skupić. Choć opowiadanie samo w sobie jest dobre i nie mam mu nic do zarzucenia. A to, że mi się je tak czytało zrzucam na karb faktu, że to były początki z nazewnictwem, wyszukanymi, mało spotykanymi imionami i magicznymi sztuczkami.
Dwa ostatnie opowiadania różnią się od poprzednich - nie ma w nich magów, ich sztuczek ani walk klanowych. Są za to inne magiczne, fantazyjne rzeczy...
Dziwią mnie jednak negatywne opinie lub słabe oceny. Zgodzę się jedynie z tym, że kartki tej książki rzeczywiście są za grube, a czcionka zbyt rozwleczona przez co tom wydaje się być dość grubym pomimo prawie 200 stron. Jednak jeśli chodzi o treść - z mojej strony: owszem nie ma może jakiegoś wielkiego szału, ale też nie jest tak tragicznie.

Fani samej autorki się nie zawiodą. Zapewne też fanom gatunku ten zbiór przypadnie do gustu. Zresztą - jak widać po mnie - nie tylko fanom gatunku.
A ja tymczasem (tak, tak) szykuję się na kolejną wędrówkę w magiczny świat z Canavan - tym razem sięgając wkrótce po "Trylogię Czarnego Maga".
 
Data przeczytania: 4-11-2012 (od: 10-10-2012)

Ocena 

LC            Goodreads            nakanapie.pl            booklikes.com

6/10          3/5                         6/10                         3/5

czwartek, 1 listopada 2012

Film, listopad (11) 2011

Pierwszy numer pod przewodnictwem Pana Tomasza Raczka. Tym samym zmiany w piśmie - już na pierwszy rzut oka dostrzegalne, bo styl okładki różni się od poprzednich. Ponadto zmienione recenzje na dłuższe. Czy to plus? Polemizowałabym.
Co do treści czasopisma: bardzo ciekawy wywiad z Panem Maciejem Stuhrem oraz artykuł o filmie "Annczaa Karenina". Plusem jest też wywiad z Victorią Abril. Dużym zaskoczeniem na plus są dla mnie recenzje soundtracków. Nowość, ale za to bardzo przydatna.
Minusy: jak na pierwszy numer po zmianach dość szokującym jest fakt, że ubyło mi tu konkretnych treści. Mam wrażenie, że recenzje zajęły większa połowę pisma. DO minusów zaliczam niezbyt ciekawy artykuł o serialach i drugi o komiksach.
W wyniku zmian, uległy też przemianie moje ulubione "Mity filmowe". Teraz są bardziej jako ciekawostki zatytułowane "Rozmaitości filmowe" (w charakterze mixu ciekawostek z filmowymi mitami). Czy zabieg ten okaże się trafiony to się okaże.
 
Data przeczytania: 1-11-2012 (od: ??-??-2012)

Ocena 

LC            nakanapie.pl            booklikes.com

5/10          5/10                          2,5/5

niedziela, 28 października 2012

Urodziłam się dziewczynką

Książka ta jest zbiorem siedmiu opowiadań napisanych przez znane autorki i znanych autorów, którzy przeprowadzali wywiady z afrykańskimi kobietami będąc w podróży oraz obserwowali ich życie.

1) "Pieśń drogi" - opowiadanie napisane przez Joanne Harris. Główną bohaterką opowiadania napisanego przez znaną Joanne Harris jest Adjo. Dziewczyna pochodzi z Afryki, ma szesnaście lat i jest najstarszą z pięciorga rodzeństwa. Autorka opisuje codzienne zajęcia młodej kobiety, m.in. noszenie na głowie ciężkich belek drwa na opał, pracę jej i jej matki na straganie. O tym, że Adjo wcześnie skończyła naukę bo książki nie wyżywią rodziny, a także o handlu żywym towarem. Momentami miałam wrażenie, że autorkę poniosło z ilością przenośni.
Moja ocena: 4/10 (może być)

2) "Sen Bendu" - opowieść o młodej dziewczynie Bendu pochodzącej z Sierra Leone, która doznała wielu nieprzyjemności z racji wojny w swoim państwie. Bendu wspomina swoje dzieciństwo, trudne czasy dla swojego państwa, ciężką pracę fizyczną. Opowiadanie to zawiera również temat okaleczania kobiet poprzez obrzezanie (to zagadnienie zostało pobieżnie przekazane).
Moja ocena: 5/10 (przeciętne)

3) "O kobiecie, która miała sklep na głowie" - historia idealnego małżeństwa z Ghany: Ernestynie i jej mężu Kwesim. Opowiada o pewnej "zdradzie", wątpliwościach i nadziejach. Niewiele wnosi do zbioru. Pod koniec (pomimo zaskakujących wydarzeń) sprawia wrażenie niedosytu.
Moja ocena: 5/10 (przeciętne)

4) "Hormonalna ruletka" - opowiadanie porusza trudny temat sytuacji w Brazylii - kraju, w którym kwitnie w najlepsze prostytucja nieletnich, ciąże nastoletnich dziewcząt (a także dziewczynek w wieku lat 9-ciu), istnieje podziemie aborcyjne, dzieci są narażone na pedofilię i gwałt. Opowiadanie momentami straszne - bo strasznym jest to, kiedy uzmysłowimy sobie, że takie rzeczy się dzieją naprawdę...
Moja ocena: 7/10 (dobre)

5) "Ballada o człowieku z Kambodży" - opowieść o Dary'm: policjancie, któremu wiele lat temu zaginęła ukochana córka. Opowiadanie różni się od reszty w tym zbiorze. Nie jest złe, ale też niewiele wnosi. Jest zdecydowanie za krótkie. przynajmniej takie odniosłam wrażenie: że coś zostało niedopowiedziane. Pod koniec poczułam niedosyt.
Moja ocena: 3/10 (słabe)

6) "Zmiana" - W tym opowiadaniu autorka opisuje swoje obserwacje z podróży do Ugandy. Opowiadanie porusza więc temat prostytucji, ciąż u nieletnich, gwałtów, a także temat niskiego wykształcenia młodzieży, która za wcześnie kończy edukację. Opowiadanie nie jest złe, chociaż poruszone tu tematy potraktowane są nieco po macoszemu.
Moja ocena: 5/10 (przeciętne)

7) "Należności" - Elena Rosa Rodriguez opowiada autorowi swoją historię. Jest córką Jose i Christiny, wychowała się na Dominikanie. Opowiadanie opisuje jej przyjście na świat, przeprowadzkę z Santo Domingo do Cocoseco, a co za tym idzie: życie w gorszych warunkach. Oprócz tego poznajemy jej trudne relacje z matką, rodzinną tragedię, późniejsze życie, relacje Eleny z siostrą. Najdłuższe opowiadanie i drugie po "Hormonalnej ruletce" , które mogę nazwać interesującym.
Moja ocena: 7/10 (dobre)

8) "Odpowiedź" - ósmy rozdział nie jest opowiadaniem. Nazwałabym go raczej relacją dyrektorki organizacji Plan w Ugandzie. Obejmuje zasady działania organizacji, sposoby realizacji działań i tym podobne. Jednak jak na zakończenie całości książki nie jest zbyt wyczerpująca według mnie.
Moja ocena: 4/10 (może być)

Ogólnie książka jest na pewno ważna z uwagi na poruszane w niej trudne tematy dotyczące kobiet oraz z uwagi na organizację Plan, mającą pomagać kobietom i dzieciom. Jednak z punktu widzenia czytelnika: według mnie poszczególne rozdziały tylko zahaczają o temat, nie w pełni wykorzystując ich potencjał. Z całej książki jedynie dwa opowiadania można nazwać dobrymi. Są interesujące. Szczególnie "Hormonalna ruletka" - chyba jako jedyne - w pełni wykorzystuje temat, o którym opowiada. Jest momentami skandaliczne, ale za to porusza i daje do myślenia. A chyba to miała 
(między innymi) na celu ta książka: zwrócenie uwagi na problem. Jak na całą książkę jedno (w porywach dwa) opowiadanie to trochę za mało.
 
Data przeczytania: 28-10-2012 (od: 13-10-2012)

Ocena 

LC            Goodreads            nakanapie.pl            booklikes.com

3/10          1/5                         3/10                         1,5/5

sobota, 20 października 2012

Metamorfozy. Marilyn Monroe

Książka inna niż wszystkie. Dlaczego? Nie tylko dlatego, że zawiera masę zdjęć Marilyn Monroe...
Już na wstępie można zauważyć tą "inność", kiedy widać wyraźny nacisk na wygląd aktorki, na to, w co się ubierała, jak się malowała, jak się zachowywała, co i jak mówiła i wreszcie jak grała.

Można by było powiedzieć, że to książka, którą da się przeczytać w całości w czasie: do dwóch godzin. Można by śmiać się, że nie tyle przeczytać co tylko obejrzeć, po czym rzucić w kąt i zapomnieć o niej (a w takim przypadku po co ją w ogóle kupować jak można przejrzeć w księgarni i odłożyć na półkę). Ale... no właśnie: w przypadku tej książki jest zupełnie inaczej.

Przede wszystkim: zdjęcia - niektóre bez retuszu, wiele z nich wyraziste, piękne kolorystycznie (jeśli nie są czarno-białe) o intensywnych barwach. Ujęcia Marilyn z planów filmowych, sesji zdjęciowych (od najwcześniejszych poczynając), kadry z filmów, zdjęcia promujące film. Całe piękno aktorki uchwycone w tych zdjęciach, które się smakuje i które na długo nie pozwalają oderwać od siebie oczu, by przewrócić kartkę na następną stronę. Niektóre z nich przykuwają, hipnotyzują, czarują - pokazując przy tym jaką osobą była sama Marilyn: interesującą kobietą, przykuwającą wzrok nie tylko mężczyzn ale też kobiet, osobą hipnotyczną i pełną czaru.
Wiele z tych zdjęć tutaj zamieszczonych jest bardzo dobrej jakości, niektóre mało spotykane. Jest ich sporo i sprawiają, że chce się do nich wracać nie raz.

Data przeczytania: 20-10-2012 (od: 6-10-2012)

Ocena 

LC            Goodreads            nakanapie.pl            booklikes.com

8/10          4/5                         8/10                         4/5

sobota, 13 października 2012

Diabelskie nasienie

W książce tej poznajemy autobiograficzną historię. Autorka opisuje swoje przeżycia w klasztorze Ubogich Sióstr z Nazaretu. I choć nazwa jaką posługują się owe zakonnice brzmi niewinnie i skromnie, to realia są zupełnie inne...
Frances jest środkowym dzieckiem. Mając dwa lata została razem z siostrami - sześcioletnią Lorettą i najmłodszą Sinead - oddana do klasztoru. Matka dzieci po prostu zawiozła je, wręczyła im list do matki przełożonej i odjechała we mgle. Pozostawione przed bramą klasztoru dziewczynki długo patrzyły za światłami auta, póki nie zniknęły na dobre...

Już pierwsza scena, którą streściłam powyżej przyprawia o ciarki i wzruszenie. Autorka opisuje tą sytuację w sposób dokładny, do tego stopnia, że czytelnik wręcz czuje tą chłodną stal bramy i widzi tę przejmującą mgłę. Opisy w tej książce są bardzo plastyczne, nawet jeśli są mroczne i przyprawiające nieraz o obrzydzenie. Autorka pokazuje obraz zakonnic - w nie najlepszym świetle. Tutaj są one stręczycielkami, katami, dręczycielkami. A przy tym ogromnymi hipokrytkami. 

Data przeczytania: 13-10-2012 (od: 22-09-2012)

Ocena 

LC            Goodreads            nakanapie.pl            booklikes.com

7/10          3/5                         7/10                         3,5/5

niedziela, 7 października 2012

12 oddechów na minutę

Autobiografia mężczyzny, który przez jedną głupią chwilę o 360 stopni zmienił swój los na resztę swojego życia.
Janusz Świtaj opowiada w tej książce o swoim wypadku, po którym stał się osoba niepełnosprawną skazaną na wózek inwalidzki oraz o życiu po wypadku. O swoim bólu, cierpieniu, walce o oddech. U każdego zdrowego człowieka częstość oddechów liczy 12-20 oddechów na minutę. Janusz Świtaj po wypadku przy pomocy własnej determinacji walczył o to, by móc oddychać bez pomocy respiratora. I początkowo dziwnym było, że w ogóle oddycha bez maszyny...

To co mi się w tej książce podobało: to ogromna determinacja autora do polepszenia swojego stanu, walka o oddech, a tym samym o życie, mimo pragnienia odejścia z tego świata. A także zaangażowanie Janusza Świtaja w fundacje mające na celu pomoc niepełnosprawnym.

To, co mi się nie podobało: autor - i tu przychylę się do jednej z opinii - rzeczywiście pisze w sposób zbyt roszczeniowy. Po drugie od połowy książki miałam wrażenie, że z kolejnym rozdziałem czytam o tym samym (jakby wcześniej już to gdzieś było napisane). Po trzecie, co mnie wręcz uderzyło pan Janusz bardzo nieprzychylnie opisuje personel medyczny - pielęgniarki. Owszem nie wszystkie, ale przez pierwszą połowę książki można przeczytać o niezwykle karygodnym zachowaniu pielęgniarek. Owszem wierzę, że mogło być tak, jak to autor opisuje, jednak przez pewien czas miałam wrażenie, ze wrzuca wszystkie pielęgniarki do jednego worka z podpisem "zło konieczne".

I jest jeszcze jedna rzecz: miałam nadzieję na większe poruszenie tematu eutanazji, na większe poznanie stanowiska w tej sprawie autora książki. Tutaj temat ten został jedynie zahaczony i potraktowany pobieżnie. Skończył się tak szybko, jak szybko się zaczął. A szkoda.

Ogólnie: książka jest niezła. Do przeczytania na raz. Rewelacyjną jednak bym jej nie nazwała, głównie ze względu na styl autora: momentami książka zdaje się być chaotyczna, najbardziej denerwuje fakt, że autor powtarza wcześniej wypowiedziane zdania w następnych rozdziałach po kilka razy. Poza tym (szczególnie pod koniec) kilkakrotnie powtarza, że został pokrzywdzony przez los, choć ewidentnie na początku (i nieco później) książki pisze, że gdyby nie jego głupota może stan rzeczy byłby inny. 

Data przeczytania: 7-10-2012 (od: 2-10-2012)

Ocena 

LC            Goodreads            nakanapie.pl            booklikes.com

4/10          2/5                         4/10                         2/5

niedziela, 30 września 2012

Udław się

Victor Mancini. Mężczyzna, który ma chorą matkę. Lubi oddawać się kompulsywnym zachowaniom seksualnym - jest seksoholikiem. Jego partnerki to także seksoholiczki, przeważnie więźniarki - bo takie są lepsze, gdyż nie trzeba się z nimi wiązać - wiadomo, że za chwilę wrócą z przepustki z powrotem do celi.

Victor przechodzi właśnie program dwunastu kroków uzależnienia od seksu. I utknął na czwartym , w którym ma spisać wszystkie swoje przewinienia.
Życie bohatera jest poniekąd oparte na kłamstwie. Victor udaje osiemnastowiecznego służącego, odgrywa kogoś kim nie jest przed matką, i w rozmowach z nią zawsze udziela jej odpowiedzi na pytania tak, jak ona chciałaby je usłyszeć.
Ponadto mężczyzna dowiaduje się o wielkiej tajemnicy matki opisanej w jej czerwonym notesie (ale niestety w języku włoskim), sądzi, że tam znajdzie odpowiedź na pytania, które go dręczą (między innymi na pytanie kim jest?). Pomaga mu w tym lekarka zakładu, w którym leczy się jego matka - Paige Marshall...

W rezultacie czytamy o seksoholiku, który nie może zerwać z nałogiem, dławi się w restauracjach po to, by zrobić z obcej osoby bohatera i przy okazji na tym zarobić. Czytamy także o jego kumplu z mitingów dla seksoholików - Denny'm, który przynosi do domu po kilka kamieni dziennie, za każdym razem gdy chce się masturbować. Denny coraz bardziej zawala dom kamieniami (kamienie są dosłownie wszędzie razem z lodówką).
Jednym z zajęć Victora jest pisanie listów dziękczynnych i sumowanie czeków od "bohaterów" z restauracji. Tak... wśród tych walających się wszędzie kamieni. I kiedy tak czytamy o tych dwóch mężczyznach (pod koniec książki głównie o Victorze i o Denny'm) na myśl przychodzi: "Ale dziwaki!" Z drugiej strony to dziwaki z problemami, którym nie są w stanie sprostać... A Denny wtaczający ciężki kamień do domu (czy też wnoszącym po kilka ciężkich kamieni) kojarzy mi się z Denny'm, nie mogącym poradzić sobie z jego problemem seksoholizmu.
 
Data przeczytania: 30-09-2012 (od: 13-09-2012)

Ocena 

LC            Goodreads            nakanapie.pl            booklikes.com

5/10          2/5                         5/10                         2,5/5

sobota, 29 września 2012

Marilyn, ostatnie seanse

Jak sam autor pisze - książka ta nie jest tak do końca biografią, zaznacza, że będzie mijał się z prawdą. Książka jest pewnego rodzaju połączeniem prawdy z fikcją, co wcale nie umniejsza jej na jakości. Czyta się ją szybko i z zainteresowaniem. Czytelnik tak wsiąka w czytane słowa, że sam w pewnym momencie nie wie co jest prawdą, a co nie.
Plusem jest fakt, że rozdziały są krótkie, co sprawia, że tą książkę się wręcz połyka.
Minusem mogłyby by być dla kogoś przeskoki w czasie - gdyż raz czytamy o czasach z roku np. 1955, potem 1960, czy nawet lata na długo po śmierci aktorki, by w następnym rozdziale znów wrócić do roku 1955, bądź wcześniejszych. Poszczególne lata się przeplatają ze sobą, ale dla mnie to nie jest zły zabieg. Myślę nawet, że ta książka byłaby zbyt monotonna, gdyby autor zastosował chronologię czasową. Jak sam autor pisze na końcu książki - jest to celowe by móc powrócić do poszczególnych "seansów Marilyn" w całości lub w wybranych fragmentach.

Dodatkowym plusem tego tytułu jest spora ilość myśli, sentencji, cytatów, niekiedy będących słowami samej Marilyn cytowanymi przez autora z innych źródeł. Sporo z nich dowodzi o inteligencji aktorki, która paradoksalnie przez wielu była uważana za "słodką idiotkę". Niektóre zawarte w książce sentencje/myśli ukazują je postać jako normalną osobę, której obawy, myśli, stwierdzenia były obawami i myślami każdego, zwyczajnego człowieka. Czuła tak, jak każdy z nas, i miała obawy takie, jakie ma każdy z nas...
Przykład:

/„Gdy pomyślę o ulotności mego życia, o wieczności, która je poprzedzała i która po nim nastanie, o niewielkiej przestrzeni, jaką wypełniam, czuję przerażenie i dziwię się, że jestem tu, a nie gdzie indziej.” /

Nie wiem jak można dać tej książce "jedną gwiazdkę". Ze swojej strony polecam. Na pewno ktoś, kto szuka plotek, informacji o życiu erotycznym Marilyn, szczegółów o jej związkach i innych tym podobnych rzeczy - tutaj tego nie znajdzie, więc nie jest to dobra pozycja dla głodnych skandalu i sensacji.
Natomiast jeśli ktoś chce poznać Marilyn od strony kobiety jaką była, jej stany emocjonalne, a także poznać, co mają do powiedzenia na jej temat osoby, które były z nią blisko - reżyserzy, osoby z planów filmowych oraz znajomi i psychoanalitycy - to jest to książka, która zaspokoi oczekiwania.
 
Data przeczytania: 29-09-2012 (od: 21-07-2012)

Ocena 

LC            Goodreads            nakanapie.pl            booklikes.com

6/10          3/5                         6/10                         3/5

czwartek, 13 września 2012

Musiałam być posłuszna

Uczucie braku akceptacji i wsparcia ze strony rodziny/bliskich; poczucie zniewolenia przez religię/obyczaje/kulturę. Patologia małżeństwa bez miłości w dodatku z teściową - intrygantką gratis, co w rezultacie skutkowało toksyczną atmosferą. Brak możliwości wyrażenia własnego zdania; posłuszeństwo i przymus do zachowywania się w sposób, w jaki nakazuje religia i kultura. Bicie i upokarzanie przez męża... To rzeczy, z jakimi musiała borykać się Leila (to imię jest pseudonimem). Każdy wyraz sprzeciwu, każde złamanie zakazu wiązało się z tym, że jej ojciec ją zbije (nawet kiedy była pełnoletnia). Tym gorszym jest fakt, że Leila to kobieta marokańskiego pochodzenia, mieszkająca we Francji. Urodzona we Francji posiadająca francuskie obywatelstwo i tym samym pragnąca zachowywać się tak jak każda Europejka. Niestety nie może. Nie ma prawa głosu. Tak w domu u rodziców, jak i później w swoim "małżeńskim gniazdku".

Oprócz tego wychowuje się w wielodzietnej rodzinie, gdzie większość jej rodzeństwa stanowią bracia. Zdecydowaną większość. W tym domu w głównej mierze rządzą mężczyźni. Życie Leili także kręci się wokół braci i wypełniania ich zachcianek. Co gorsza, bracia wykorzystują jej słabości, szczególnie sytuacje gdy dziewczyna postanowi czasem nagiąć domowe zasady. Niekiedy posuwają się nawet do szantażu, a ona musi się podporządkować, jeśli nie chce, by jej tajemnice wyszły na jaw.

Wciąż zastawiam się jak to jest żyć w takich warunkach? Uważać na każdy swój krok, patrzeć czy ktoś cię nie widzi jeśli się nie chce być później szantażowanym (nawet jeśli tajemnice, które miałyby wyjść na światło dzienne są czasem błahe). Jak to jest nienawidzić swojego domu do tego stopnia, by posunąć się do ucieczki, bądź do okłamywania rodziny tylko po to, by jak najdłużej nie wracać do domu? Właśnie: do domu. Czyli do tego miejsca, które powinno być naszą ostoją, naszą cichą przystanią, gdzie możemy znaleźć spokój, szczęście, miłość, rodzinne ciepło. A nie kierat, w którym byłoby się zdanym na łaskę i niełaskę starszego rodzeństwa, miejsca gdzie rodzice stosują jedynie nakazy i zakazy i brakuje szczęścia i miłości.
No i wreszcie: jak można żyć w małżeństwie, gdzie pierwsze skrzypce w domu gra... teściowa. W dodatku TAKA teściowa... Jaka? Poznajcie sami tę kobietę. Jej syna, rodziców Leili i samą Leilę.
 
Data przeczytania: 13-09-2012 (od: 23-08-2012)

Ocena 

LC            Goodreads            nakanapie.pl            booklikes.com

6/10          3/5                         6/10                         3/5

"Zbyt głośna samotnosć" (Bohumil Hrabal)

Bo ja gdy czytam, to właściwie nie czytam, biorę piękne zdanie do buzi i ssę je jak cukierek, jakbym sączył kieliszeczek likieru, tak długo, aż w końcu ta myśl rozpływa się we mnie jak alkohol, tak długo we mnie wsiąka, aż w końcu nie tylko jest w moim mózgu i sercu, lecz pulsuje w mych żyłach aż po krańce naczyniek włoskowatych.

Popularne posty