Pisarz budzi się w domu Annie Wilkes. Jak się okazuje ma połamane nogi i cierpi straszliwe bóle. Kobieta, u której się znalazł jest byłą pielęgniarką. Można by więc powiedzieć, że Paul "trafił pod dobre skrzydła". Bo z czym kojarzy nam się pielęgniarka? Na ogół z osobą pełną cnót, dobrą i opiekuńczą. Annie Wilkes niestety jest jego zagorzałą fanką. Co gorsza, jest fanką książek o "Misery". I co jeszcze gorsze przetrzymuje go w swoim domu, na odludziu. Nikogo nie powiadomiła o wypadku, faszeruje go środkami przeciwbólowymi. W imię czego to wszystko? A no w imię kolejnej powieści z cyklu o "Misery".
Kobieta wcale nie jest wzorem cnót - wręcz przeciwnie: jest szalona w swoich poczynaniach. A do jakich jeszcze czynów wobec "swojego pacjenta" posunie się kobieta? Tego należy dowiedzieć się z lektury tej książki, do czego gorąco zachęcam.
"Misery" to trzecia książka Stephena Kinga (po "Zielonej Mili" i "Wielkim Marszu"), jaką przeczytałam i kolejna, która nie jest typowym horrorem, jednak niektóre momenty opisywane w niej można by podpiąć pod makabrę. Nazwałabym ją psychologicznym thrillerem z wątkami horroru. Nie będę opisywała, czego dokładnie dotyczą te przerażające momenty, żeby nie zdradzać fabuły, a Ci, którzy znają treść książki zapewne domyślą się, o jakie momenty mi chodzi.
Powieść ta nie wciąga od pierwszych stron, ponieważ pierwsze kilka rozdziałów wprowadzają w temat i są miejscami nieco chaotyczne, dlatego najlepiej przeczytać je w skupieniu. Jednak dalej czyta się ją już tylko lepiej i coś nie każe przestać zapoznawać się z kolejnymi rozdziałami.
Książka jest podzielona na cztery części. Pierwsza zatytułowana "Annie" opisuje przebudzenie naszego bohatera w domu pielęgniarki. Relację między Paulem, a Annie Wilkes, zmagania pisarza z cierpieniem. Druga część o tytule "Misery" jest najdłuższą częścią. Opisuje czas twórczej pracy Paula nad książką oraz mówi wiele na temat przeszłości Annie Wilkes.
Część trzecia - "Paul" - Tutaj poznajemy szaleństwo Annie w całej okazałości.
Czwarta część zatytułowana "Bogini" jest najkrótsza z całości książki i wieńczy opowieść.
Tą książką King udowadnia, że wcale nie trzeba stworzyć nie wiadomo jak strasznego potwora, żeby napisać obrzydliwą historię. Wystarczy, że tym potworem będzie kobieta - na dodatek pielęgniarka - wzór dobroci i wszelakich cnót. W tej powieści niektóre fragmenty jej poczynań wprawiają czytelnika w obrzydzenie.
Jest to trzecia przeczytana przeze mnie książka Kinga i kolejna, która mnie nie zawiodła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz