sobota, 11 października 2014

Na południe od granicy, na zachód od słońca

To moje pierwsze spotkanie z Harukim Murakamim i jak widać udane.
Książkę czyta się szybko i właściwie mogłam ją skończyć w kilka dni (lub szybciej) ale celowo postanowiłam dawkować ją sobie, gdyż nie chciałam się tak szybko rozstawać z historią Hajime. A owa historia wciągnęła mnie już od pierwszych akapitów.

Hajime jest główną postacią w tej opowieści. To on wprowadza czytelnika w historię swojego życia. Najpierw poznajemy jego dzieciństwo, później widzimy go jako zwykłego nastolatka ze zwykłymi problemami nastoletniego wieku, a następnie jego młodość. Hajime opowiada głównie o swoich kobietach. Szczególnie o tej pierwszej, jedynej i niepowtarzalnej Shimamoto. To do niej będzie porównywał każdą następną kobietę jaką spotka w swoim życiu... Izumi, Yukiko, kobiety spotykane na ulicy. U wszystkich doszukuje się cech, które miała Shimamoto.

To, co od razu zauważyłam kiedy czytałam już pierwsze kilkanaście stron (nie mówię o rozdziałach bo książka nie jest podzielona na typowe numerowane rozdziały), to fakt, iż podczas czytania nie trudno zauważyć jak życiowa jest ta opowieść. Problemy głównego bohatera są takie zwyczajne, naturalne. Takie przyziemne. Podobnie jest też z pozostałymi postaciami w książce. Łatwo można więc odkryć u bohaterów cząstkę siebie - i właśnie to jest jeden z największych plusów tego tytułu.
Jeśli już zobaczymy u nich część siebie (może to będą nasze zachowania/odczucia z przeszłości lub te występujące obecnie) to automatycznie zaczniemy je lubić. I to drugi plus dla tej książki. Postaci nie da się nie lubić. Zaczynamy im współczuć, a nawet kibicować im...

Następnym plusem tej książki jest klimat jaki stworzył autor. Pełen melancholii, z tłem muzycznym w postaci jednego z moich ulubionych gatunków - jazzu.
Cała opowieść jest napisana w niespiesznej formie. Autor też zaczyna niektóre wątki i ich nie kończy, czego zresztą obawiałam się przed przeczytaniem. Jak się okazuje moje obawy były bezpodstawne bo o ile w innych książkach takie zabiegi mi przeszkadzają, o tyle tu były na plus.
Murakami stosuje wiele metafor. Bardzo ładnie opisuje nie tylko świat zewnętrzny/przyrodę, ale też uczucia bohaterów. Robi to w tak plastyczny sposób, że nie trudno wyobrazić sobie wszystko to, o czym czytamy. I to w najmniejszym szczególe. To pozwala wejść do świata bohaterów i jeszcze mocniej przeżywać ich rozterki.

"Na południe od granicy, na zachód od słońca"
zmusza do wielu przemyśleń. Głównie na temat miłości. Tej niespełnionej, dawnej, zapomnianej a jednak wciąż żyjącej gdzieś głęboko w człowieku. Czy w ogóle warto wciąż pielęgnować w sobie uczucia do osoby, z którą kiedyś się kontaktowaliśmy? Jakie mogą być tego konsekwencje? I czy można zapomnieć o tej ukochanej osobie raz na zawsze i zacząć żyć na nowo?
Ta historia zmusza też do refleksji nad tym co może się stać, gdy górę wezmą namiętność i pożądanie. A także jak zdrada wpływa na życie człowieka. Zarówno zdradzonego, jak i tego, który zdradził...

Książkę czyta się szybko, a jedyne czego żałuję to fakt, iż jest taka krótka. Polecam oczywiście fanom autora ale nie tylko, bo jeśli ktoś nie czytał niczego co wyszło spod pióra tego autora, a sam temat ich zainteresował, to nie powinien się zawieść.
Jedynie nie poleciłabym tego tytułu tym, którzy nie lubią erotycznych opisów w książkach. Nie uważam jakoby tych opisów było bardzo dużo, aczkolwiek może to kłuć w oczy tych, którzy są na to wrażliwi.

Oceniam tę książkę jako dobrą. Nazwałabym ją nawet "więcej niż dobrą". Ponieważ jeszcze mi czegoś w niej zabrakło abym mogła ją uznać jako bardzo dobrą.
Teraz nie pozostaje mi nic innego, jak zapoznać się z innymi tytułami autora.
 
Data przeczytania: 11-10-2014 (od: 14-09-2014)

Ocena 

LC            Goodreads            nakanapie.pl            booklikes.com

6/10          4/5                         6/10                         3/5

"Zbyt głośna samotnosć" (Bohumil Hrabal)

Bo ja gdy czytam, to właściwie nie czytam, biorę piękne zdanie do buzi i ssę je jak cukierek, jakbym sączył kieliszeczek likieru, tak długo, aż w końcu ta myśl rozpływa się we mnie jak alkohol, tak długo we mnie wsiąka, aż w końcu nie tylko jest w moim mózgu i sercu, lecz pulsuje w mych żyłach aż po krańce naczyniek włoskowatych.

Popularne posty