niedziela, 13 września 2015

Książeczka minimalisty. Prosty przewodnik szczęśliwego człowieka

To pierwsza przeczytana przeze mnie książka poruszająca tematykę minimalizmu. Zawiera ona wiele wartościowych porad, choć niektóre z nich mogą kojarzyć się z szaleństwem i nie ze wszystkimi się zgadzam.


W książce tej możemy przeczytać nie tylko o tym jak skutecznie pozbyć się zbędnych rzeczy ze swojego życia. Czytelnik ma okazję poznać między innymi sposoby minimalistycznego uproszczenia swojego dnia, utrzymywania porządku oraz jak w minimalistyczny sposób podróżować. Może również zapoznać się ze sposobami utrzymywania zdrowia poprzez wysiłek fizyczny, minimalistyczne i zarazem zdrowe odżywianie i wiele, wiele innych prostych zasad oraz udogodnień.

Wiadomym jest, iż nie jest się w stanie pozbyć wszystkiego od razu. Jasną rzeczą jest to, że do minimalizmu trzeba podchodzić stopniowo - o czym często autor wspomina. Podoba mi się u Leo Babauty to, że nie namawia on nikogo na siłę i wielokrotnie zaznacza czytelnikom, że należy poszukać własnego, indywidualnego sposobu na osiągnięcie prostoty życia a nie naśladować wszystko tak, jak on sam to osiągnął.

Gdy zaczynałam lekturę tej książki sądziłam, że mój upór jest zbyt duży by zaakceptować minimalizm. Lektura pierwszych rozdziałów wywoływała u mnie myśli w stylu: "Ale jak to! Tak się przecież nie da!". Z czasem, zaczynając stosować się choć do niektórych zasad, zrozumiałam jednak pewne rzeczy. Natomiast kończąc książkę wnioski nasunęły się same:
  •  bałagan nie przynosi człowiekowi niczego dobrego,
  •  pozbycie się ze swojego życia (lub choćby z zasięgu wzroku) rzeczy zbędnych, naprawdę pozwala osiągnąć rodzaj szczęścia,
  •  unikanie bałaganu oraz minimalistyczny styl życia to nie tylko czerpanie radości z porządku ale też oszczędność czasu.

Przed rozpoczęciem tego poradnika powyższe wnioski były dla mnie dalekie. A niektóre porady - nawet te najprostsze niemożliwe do realizacji. Bedąc jeszcze w połowie książki ta opinia miała wyglądać inaczej. Dziś wiem, że przynajmniej część z tych porad jest warta tego aby wcielić je w życie. I choć początkowo podchodziłam do minimalizmu jak do przysłowiowego "jeża", teraz jestem w stanie powiedzieć, że poradnik Leo Babauty przynajmniej w małej części zmienił we mnie podejście do minimalizmu, sprawił, że pozwoliłam uwierzyć w to, że zbędne rzeczy nie przynoszą szczęścia. I to, jest chyba jego najlepszą rekomendacją.

Książkę uważam za dobry poradnik. Zwłaszcza dla osób, które dopiero zaczynają zaznajamiać się z tematem minimalizmu. Myślę, że sama jeszcze nieraz do niej powrócę i może w przyszłości pozwoli mi ona osiągnąć nawet większość z tych założeń, które na obecnym etapie są trudne do przezwyciężenia.
 
Data przeczytania: 13-09-2015 (od: 1-08-2015)

Ocena 

LC            Goodreads            nakanapie.pl            booklikes.com

6/10          3/5                         6/10                         3/5

sobota, 12 września 2015

Farby wodne

Książka, której główną bohaterką jest Dina Gottliebova - więźniarka obozu w Auschwitz i tym samym osoba, której zadaniem było wówczas wykonywanie akwarelowych portretów więźniów (głównie Cyganów). Portrety te malowała na specjalnie zamówienie jednego z najbardziej okrutnych zbrodniarzy II wojny światowej - Josefa Mengele. Obozowego lekarza który nie zasługiwał na to miano równie dobrze, jak nie zasługiwał na określanie go człowiekiem. Bo nie ma chyba nic bardziej ohydnego od braku człowieczeństwa u ludzi...

"Farby wodne" zaczynają się od zdarzeń sprzed wojny. I ten początek jest przyjemny bo zaczyna się niewinnie - od bajki Disney'a o "Królewnie Śnieżce". Jak można się domyślić: wraz z następnymi rozdziałami już nie jest tak kolorowo. Poznajemy codzienność Diny, jej spojrzenie na obozowe realia oraz relacje z doktorem Mengele.

W książce możemy spotkać nie tylko opisy Diny Gottliebovej. Czytelnik ma okazję "wejść do obozu" i wraz ze słowami autorki zobaczyć jak wyglądało codzienne życie więźniów. Dla mnie takim interesującym fragmentem z książki były opisy więźniów-malarzy (rzecz, z jaką do tej pory nie spotkałam się w innych książkach traktujących o Auschwitz).
Można również poznać samego Josefa Mengele, aczkolwiek opisy poświęcone jego osobie są tu wybiórcze. Ja traktuję je jako zbiór informacji w pigułce. Dlatego zainteresowanych osobą Mengelego zachęcam do lektury książki "Josef Mengele. Doktor z Auschwitz" autorstwa Ulrich'a Völklein'a (poświęconej nie tylko jego działaniom w Auschwitz, ale też życiu sprzed jego niesławnej kariery oraz poczynaniom po przegranej przez Niemcy wojnie).

Wracając do "Farb wodnych" dodam, iż większą połowę książki czytało mi się stosunkowo dobrze. Do plusów zaliczam liczne fotografie czarno-białe lub w kolorze, które pomagają czytelnikowi lepiej zobrazować książkę i opisywane w niej sytuacje.
Jej końcowe podrozdziały utwierdziły mnie w przekonaniu, iż dla niektórych ludzi ważniejsze są spory o to gdzie ma stać krzyż (podrozdział "Odsiecz") - swoją drogą: jakież to uderzająco podobne do znanych i wciąż jeszcze pamiętanych wydarzeń z Krakowskiego Przedmieścia sprzed paru lat...
Nie przypadły mi do gustu rozdziały, opisujące walkę Diny Gottliebovej o zwrot akwareli, ponieważ moim skromnym zdaniem podrozdziały te zaburzyły mi odbiór książki jako całości.
 
Data przeczytania: 12-09-2015 (od: 14-07-2015)

Ocena 

LC            Goodreads            nakanapie.pl            booklikes.com

5/10          2/5                         5/10                         2,5/5

"Zbyt głośna samotnosć" (Bohumil Hrabal)

Bo ja gdy czytam, to właściwie nie czytam, biorę piękne zdanie do buzi i ssę je jak cukierek, jakbym sączył kieliszeczek likieru, tak długo, aż w końcu ta myśl rozpływa się we mnie jak alkohol, tak długo we mnie wsiąka, aż w końcu nie tylko jest w moim mózgu i sercu, lecz pulsuje w mych żyłach aż po krańce naczyniek włoskowatych.

Popularne posty