niedziela, 19 sierpnia 2018

Vogue Polska, nr 4/czerwiec 2018

W czerwcowym numerze najbardziej zainteresowały mnie:

- krótki artykuł Joanny Lorynowicz o twórcy trzech najnowszych zapachów Coco Chanel (str. 88-89).
- "Ocean jest kobietą" (str. 109) - krótka notka autorstwa Anny Tatarskiej (przy okazji premiery filmu "Ocean's 8") o superbohaterkach, kobiecych postaciach pierwszoplanowych w nadchodzących premierowych produkcjach z Hollywood.
- "Kobieta na wojnie" (120-121) - garść interesujących informacji o fotografce, modelce i artystce Lee Miller w krótkim tekście Elżbiety Szawarskiej.
- "Moda w rytmie disco" (str. 188-197) - ciekawy tekst autorstwa Piotra Zachary, którego bohaterem jest Antonio Lopez, ilustrator i wizjoner lat 70-tych, który "odkrył" m.in. znaną do dziś Jerry Hall.
- "List do rodziców i Polski" (str.220-227) - artykuł Hanny Rydlewskiej, w którym reżyser Paweł Pawlikowski opowiada o swoim najnowszym filmie: "Zimnej wojnie".

Czerwcowy numer to, jak do tej pory, najsłabszy numer pod względem sesji zdjęciowych. Jeśli już miałabym wyróżnić spośród nich taką, która jest najlepsza, to byłaby to sesja "Uciec jak najbliżej" (str. 170-179), gdzie mamy zdjęcia Pierre'a Alban'a i Hue De Fontenay'a oraz intrygującej urody modelkę Margot Day.

Jeśli natomiast chodzi o główną sesję (str. 123-131), której bohaterką jest Adwoa Aboah - w przypadku tekstu jestem "na tak", ale samą sesję zdjęciową oceniam negatywnie. Modelka jest bardzo ładna, stylizacje są ładne, mimo to zdjęcia są nudne. Jest ich niedużo, bo więcej miejsca zajmują strony z nagłówkiem (czyli praktycznie "z niczym") i strony z tekstem. Wobec tego główną sesje bardzo szybko się "przeskakuje" i przechodzi dalej. Gdzie, w przypadku akurat tego numeru, to "dalej" też nie znaczy lepiej. Pozostałe sesje są co prawda ładniejsze niż ta, którą zdobi Adwoa Aboah; także fotografii jest więcej, ale nie mają one w sobie nic szczególnego, nie zapadają w pamięci na dłużej i nie sprawiają, że chciałoby się wrócić do którejś z nich, aby "nacieszyć oko".

Czerwcowy numer pod względem artykułów nie zachwycił. Sesjom zdjęciowym z tego numeru wiele brakuje by móc nazwać je rewelacyjnymi.
 

Data przeczytania: 18-08-2018 (od: 4-08-2018)

Ocena 

LC            nakanapie.pl            booklikes.com

3/10          3/10                          1,5/5

piątek, 10 sierpnia 2018

Żółty smok. Baśnie chińskie

"Żółty smok"
to zbiór siedemnastu chińskich baśni, których motywem przewodnim jest walka dobra ze złem. Każda z baśni niesie ze sobą mądre przesłanie, a na pierwszy plan wysuwają się w nich takie cechy charakteru jak dobroć, chęć do poświęceń, odwaga, męstwo czy też skromność, które popłacają; i ich przeciwieństwa: zło, próżność, pycha, zazdrość, które zostają ukarane.

Owych baśni wysłuchałam w postaci audiobooka w fajnej, ciekawej interpretacji Mariana Opani.
Jak to ze zbiorami często bywa, tak i tu zdarzyły się takie baśnie, które przypadły mi do gustu bardziej i takie, podobały mi się w mniejszym stopniu, aczkolwiek tych drugich było mniej.

Polecam.jako miłą odskocznię od codziennych spraw.
 

Data przeczytania: 9-08-2018 (od: 30-07-2018)


Ocena 

LC            Goodreads            nakanapie.pl            booklikes.com

6/10          2,5/5                      6/10                         3/5

wtorek, 7 sierpnia 2018

Sztuka masażu erotycznego

W owej książce autor opisuje techniki masażu zmysłowego mogącego być wstępem do masażu erotycznego oraz wyróżnia kilka innych rodzajów masażu jak np. refleksoterapia, shiatsu, czy akupresura, które również mogą być preludium do zabaw erotycznych. Yorke w swojej książce wyjaśnia zasadniczą różnicę między masażem zmysłowym, a erotycznym dotyczącą ich celowości.
Plusem książki są liczne czarno-białe fotografie ułatwiające rozumienie czytanych technik masażu. Jeśli chodzi o minusy: dopatrzyłam się paru literówek.

Książka ta jest wprawdzie napisana dość dawno, aczkolwiek sadzę, iż zawarte w niej treści są na tyle aktualne, że nie powinno to sprawiać problemu.

Tytuł polecam wszystkim zainteresowanym tematem.
 

Data przeczytania: 6-08-2018 (od: 31-07-2018)

Ocena 

LC            nakanapie.pl            booklikes.com

6/10          6/10                          3/5

sobota, 4 sierpnia 2018

Vogue Polska, nr 3/maj 2018

Spośród tematów marcowego numeru najbardziej wyróżniam:

- "Prawo JA" (str. 46-50) - ciekawy artykuł autorstwa Piotra Zachary o milenialsach w świecie mody.
- "Więcej niż zapach" (str. 90) - króciutki tekst Joanny Lorynowicz, w którym - zresztą słusznie - zwrócono uwagę na fakt, iż kobiety perfumy czasem kupują bardziej dla opakowania niż zapachu, co skutecznie wykorzystują projektanci.
- "Przełamuję tabu choroby" (str. 98-100) - artykuł Anny Sańczuk, w którym artystka i fotografka Magda Hueckel opowiada o zmaganiach z choroba CCHS (tzw. Klątwą Ondyna), na którą choruje jej syn.
- "Uśmiech Lauren Hutton" (str.120-121) - zaciekawił mnie ten niedługi tekst Elżbiety Szawarskiej przybliżający postać Lauren Hutton
- "Czas nie gra roli" (str. 184-193) - według mnie najlepsza, najładniejsza sesja zdjęciowa tego numeru "Vogue'a". Chłodne, minimalistyczne, acz pełne zmysłowości zdjęcia Sonii Szóstak, a na nich modelka Maggie Maurer i główna bohaterka sesji - biżuteria.
- "Bij się dziewczyno o swoje" (str. 198-203) - artykuł ciekawie napisany przez Pawła Smoleńskiego, o Joannie Talewicz- Kwiatkowskiej, córce Polki i Roma, w którym możemy przeczytać m.in. o tym jak w PRL-u wyglądało życie wśród rówieśników dziewczyny wyróżniającej się, bo innej niż wszyscy.
- "Prawdy i prawdki" (str. 216-219) - interesująca rozmowa o dziennikarstwie miedzy Katarzyną Kolendą-Zaleską a Mariuszem Szczygłem, "uwieczniony piórem" Anny Sańczuk.

Ogólnie majowy numer jest niezły. Jednakże muszę się przyczepić do kilku rzeczy. Po pierwsze: minus dla redakcji za niedopatrzenie byków ortograficznych, w tym dla autorki działu "Vogue Uroda Makijaż", która - jak się okazuje - na twarz nakłada "kolejne warstwy brązera"... (str.88).
Druga rzecz: jestem rozczarowana tak nieciekawą okładką, jak i równie nudną sesją zdjęciową z Natalią Vodianovą.
Trzecia rzecz, ta zupełnie niepotrzebnie umieszczona kronika towarzyska, kojarząca mi się z działem "Gala Party". Pół biedy, bo zajmuje tylko dwie strony, a jednak psuje mi klimat.

Data przeczytania: 4-08-2018 (od: 30-07-2018)

Ocena 

LC            nakanapie.pl            booklikes.com

5/10          5/10                          2,5/5

czwartek, 2 sierpnia 2018

Szafa

"Szafa"
jest zbiorem trzech opowiadań Olgi Tokarczuk, z których pierwsze i ostatnie opowiadanie są najkrótsze, a najdłuższym jest opowiadanie drugie.

W pierwszym, tytułowym opowiadaniu, główną rolę odgrywa szafa, która dla dwójki ludzi staje się azylem w ich własnym mieszkaniu, chroniącym przed światem zewnętrznym, w której wnętrzu nie muszą martwić się o przyziemne rzeczy.
W tym opowiadaniu spotkałam się m.in. z modlitwą "Aniele Boży, Stróżu mój" w jakże ładnym ujęciu interpretacyjnym.

W drugim opowiadaniu przeczytać możemy relację z dnia pokojówki hotelowej, aczkolwiek to jedynie pozornie opisy zwyczajnej pracy pokojówki, gdyż jej głębokie przemyślenia wprawiają w zadumę nad życiem i egzystencją. Autorka pięknie operuje tu językiem, przenośnią. Jej opisy raz dodają przekazywanym treściom dynamizmu, raz spokoju ale całość wciąż ma melancholijny wydźwięk. Nagle czytelnik zauważa niebywale wymowne opisy; widząc pokojówkę obserwującą otoczenie ma wrażenie, że sam znajduje się w pokoju hotelowym i zastanawia się nad przemijającym czasem, ludzką egzystencją, patrząc na rzeczy pozostawione przez hotelowych gości.

W opowiadaniu trzecim czytelnik poznaje pewnego człowieka (prawdopodobnie projektanta gier komputerowych). Opowiadanie to również zawiera w sobie tematy egzystencjalne, poniekąd też religijne.

Tytuł polecam. Niesłychane, jak pięknie autorka zawarła tak ważne tematy jak życie, śmierć, upływ czasu, Boga i religię w tak krótkiej formie.
Jest to moje pierwsze spotkanie z Olgą Tokarczuk ale z pewnością nie będzie ostatnim.


Data przeczytania: 2-08-2018 (od: 29-07-2018)


Ocena 

LC            Goodreads            nakanapie.pl            booklikes.com

7/10          4/5                         7/10                         3/5

"Zbyt głośna samotnosć" (Bohumil Hrabal)

Bo ja gdy czytam, to właściwie nie czytam, biorę piękne zdanie do buzi i ssę je jak cukierek, jakbym sączył kieliszeczek likieru, tak długo, aż w końcu ta myśl rozpływa się we mnie jak alkohol, tak długo we mnie wsiąka, aż w końcu nie tylko jest w moim mózgu i sercu, lecz pulsuje w mych żyłach aż po krańce naczyniek włoskowatych.

Popularne posty