Pokazywanie postów oznaczonych etykietą świat książki. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą świat książki. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 7 kwietnia 2016

Czy Bóg wybaczy siostrze Bernadetcie?

Sięgając po reportaż Justyny Kopińskiej, wiedziałam czego mogę się spodziewać, nie tylko ze słyszenia przed laty głośnej medialnie sprawy siostry Bernadetty, ale też dzięki lekturze „Diabelskiego nasienia” oraz dzięki filmom, takim jak np. „Siostry Magdalenki”. Dlatego nie było dla mnie wielką nowością to, co mogłam tu przeczytać. Jedyną różnicą, jaka dzieli wspomnianą przeze mnie wcześniej książkę i film, jest fakt, iż wydarzenia opisywane w „Czy Bóg wybaczy siostrze Bernadetcie” działy się na tzw. „naszym rodzimym podwórku”, a co bardziej szokujące: stosunkowo niedawno - już w XXI wieku. Tu mamy Zabrze, Ośrodek Wychowawczy Sióstr św. Karola Boromeusza. I, choć możemy podczas czytania spotkać się z opisywaniem wydarzeń datowanych na lata nam współczesne, to niejednokrotnie aż chce się krzyknąć: „Witaj średniowiecze!”.

Spotkać się tu możemy z licznymi (i wstrząsającymi) zeznaniami tych dzieci, które opowiedziały w prokuraturze o wydarzeniach z ośrodka. Jak więc nietrudno się domyślić możemy tu przeczytać o siostrach „miłosiernych”, mających pełnić zadania, dydaktyczne, wychowawcze, które w całym swoim oddaniu dla wychowanków (czytaj: repertuarze/szerokim wachlarzu kar) fizycznie i psychicznie maltretowały swoich podopiecznych. Bicie czym popadnie, znęcanie się (na porządku dziennym), absurdalne „średniowieczne” kary, przyzwalanie na gwałty – to tylko nieliczne „cudowne metody wychowawcze”, o jakich tu możemy przeczytać, na które siostry „tak zwanego miłosierdzia” miały pełne przyzwolenie od przełożonej Dyrektor siostry Bernadetty.
Oprócz tego przeczytać możemy także o tym jak wyglądało zatrzymanie siostry Bernadetty, oskarżenie, proces oraz jej odwoływanie się od wyroku, gdzie uderza reakcja samej zainteresowanej wraz z jej (odgrażającymi się) słowami: „- To atak na Kościół!”

Książka ta skłania do refleksji. Pojawia się pytanie: dlaczego przyzwala się na takie tortury? Dlaczego ludzie nie reagują? Pada w tym reportażu jeden cytat, który mógłby być też bardzo dobrym podsumowaniem całości książki:

„Sprawa wygląda tak: dzieci, które mówią, że jest źle są na każdym kroku upokarzane, a siostry od dawna je biją. Mnóstwo dorosłych natomiast powtarza, że wszystko jest dobrze, a siostry są wspaniałe.”

Pojawia się więc jeszcze inne pytanie: dlaczego dorośli powtarzają, że siostry są wspaniałe? Dlaczego jest takie przyzwolenie na te tortury? To jest to, co w tym reportażu uderza czytelnika bardziej, niż same opisy tych tortur. Ludzie przymykają oczy na to, bo nie chcą widzieć problemu. Co jest jeszcze bardziej wstrząsające, to fakt, iż niektóre osoby z organów, które mogłyby szybko i skutecznie zaprzestać temu procederowi, były głuche na wyraźnie negatywne opinie o ośrodku (przykładem przełożeni Rzecznika Praw Dziecka Mariana Osucha, który to rzecznik chciał się tą sprawą zająć i doprowadzić do końca torturom ze strony sióstr Boromeuszek).
Bo, według pewnego kręgu osób, duchowni to ludzie, których wręcz nie wolno krytykować. Istnieje bzdurne przeświadczenie, że osoba duchowna (kleryk), jest z reguły „dobra” (uchodzi za „dobroduszną”) i z założenia nie może nikomu wyrządzić krzywdy. Nikt nie postrzega (lub nie chce postrzegać) klerykalnych osób zajmujących się wychowaniem dzieci w instytucjach do tego powołanych, za tych wychowawców, którzy też stoją na równi z wychowawcami świeckimi. Niektórzy wciąż wolą wierzyć w mit dobrej, bogobojnej, wiecznie uczciwej siostry zakonnej, zamiast czasem zrzucić klapki z oczu i zobaczyć jak wygląda prawda.
To przeświadczenie osób wierzących, na temat wielkiej dobroci duchownych, najlepiej obrazuje poniższy cytat:

„- To konflikt wiary. Jestem katoliczką i nie będę donosić na siostry zakonne.”

Nie rozumiem podejścia osób mających się za katolików, postępujących (podobno) według zasad moralnych; osób, które często lubią powtarzać - niczym mantrę - to swoje słynne: „szanuj bliźniego, jak siebie samego”, a później, gdy pojawia się problem, „szanują” poprzez zamykanie oczu. Zastanawia mnie czy „szanując bliźniego” (w tym przypadku te niewinne dzieci), ci, którzy tak ochoczo zasłaniają się swoją wiarą, pomyśleli choć raz: czy będąc na miejscu tych bliźnich, też chciałbym/abym być traktowany/a jak wychowankowie tego ośrodka? Czy te osoby też chciałyby, aby inni woleli milczeć w ich sprawie, gdyby to im działa się krzywda?
To milczenie ze strony osób, które przy odrobinie chęci (zwłaszcza chęci do nie oglądania się - choć na chwilę – na swoją religijność) by dostrzec problem – to milczenie jest tu jedną z rzeczy, która najbardziej wstrząsa. Dobitnie podkreślają ten fakt poniższe (trafiające „w punkt”) słowa jednej z wychowanek ośrodka:

„Nawet jakby miały nas zabić, to mówiliśmy prawdę. Choć to było duże ryzyko. Bo dorośli zwykle chcą słyszeć wszystko, oprócz prawdy.”

Jestem w stanie zrozumieć fakt, że ktoś „boi się wychylać” i woli milczeć aby np. nie stracić swojego stanowiska pracy – w tego typu sprawie jest to także straszne, ale niestety prawdziwe, ponieważ trudna jest tzw. „walka z systemem”, zwłaszcza gdy jest się jednostką i nie ma się po swojej stronie innych (także osób stojących wyżej – przykładem wspomniany wcześniej Rzecznik Praw Dziecka/wizytator Marian Osuch). A niestety społeczeństwo wielokrotnie pokazuje, że woli się „nie mieszać”, gdy coś się dzieje, udawać, że wszystko jest w porządku i o niczym nie wiedzą. W takich sytuacjach osobą najbardziej „poszkodowaną” jest ten, który chce (lub chciał) się "wychylić".
W tego typu sprawach nie pojmuję jednak określenia, że „to konflikt wiary” Jaki konflikt? Jakiej wiary? Co ma wspólnego czyjaś wiara/religijność do tego, by móc poddać sprawiedliwej ocenie kogoś, kto postępuje niemoralnie, nawet, jeśli tą niemoralnie złą osobą jest osoba duchowna?
Widocznie (dla niektórych ludzi), lepiej jest wierzyć, że to dzieci są winne. One są złe. Dlaczego? Bo są dziećmi z patologicznych rodzin? Tak, jak w tym fragmencie:

„Siostra Bernadetta jest miłą, delikatną osobą. A to dzieci alkoholików, narkomanów. Przecież w takim dziecku, nawet jak ma trzy lata, może tkwić diabeł.”

I można by powiedzieć, że przytoczone wyżej słowa, wypowiedział ktoś niedouczony, bądź – mówiąc ładniej - nieposiadający wystarczającej wiedzy pedagogicznej, itp. Tym bardziej więc dziwi fakt, że to słowa nauczycielki. Poprawka: nauczycielki-katoliczki. Wyznawczyni tej religii, która uczy miłości do bliźniego. Tej „jedynej, słusznej” religii potępiającej zło i gloryfikującej dobro. Absurd? Hipokryzja?

Ta możliwość refleksji oraz fakt, że książkę czyta się bardzo szybko i z dużym zainteresowaniem, to są niewątpliwie mocne atuty dla tego reportażu. Minusem jest to, że książka posiada sporą liczbę powtórzeń i haseł, z którymi czytelnik spotyka się już na początku, a później około połowy orientuje się, że oto po raz kolejny czyta o wachlowaniu prześcieradłem, wchodzeniu starszych chłopców do łóżek tych młodszych dzieci oraz biciu warzechą. To jest minus, który po pewnym czasie może zacząć denerwować.

Z uwagi jednak na istotny i bardzo ważny temat oraz na opisane powyżej plusy, oceniam książkę jako bardzo dobrą. Reportaż polecam wszystkim a zwłaszcza tym, którzy jeszcze dziś (jeśli tacy są) nie chcą uwierzyć w winę sióstr Boromeuszek (czy też ogólnie: w winę jakichkolwiek osób duchownych w innych podobnych sprawach). Bo przecież lepiej jest nie widzieć problemu, „umyć ręce”, zamknąć oczy i zasłonić się swoją religijnością, niż spojrzeć na problem i dostrzec to, co naprawdę jest złe. A potem przed samym sobą zmierzyć się z prawdą, która brzmi: „Tak, osoby duchowne też mogą wyrządzić krzywdę”.

Data przeczytania: 7-04-2016 (od: 30-03-2016)


Ocena 

LC            Goodreads            nakanapie.pl            booklikes.com

7/10          3,5/5                      7/10                         3,5/5

czwartek, 7 sierpnia 2014

DiCaprio. Współczesny Romeo

Książka składa się z trzech części:


DICAPRIO - to część poświęcona biografii dzisiaj jednego z najbardziej znanych, utalentowanych aktorów amerykańskiego kina. Poznajemy jego dzieciństwo, rodziców, początki kariery, pierwsze role w pomniejszych produkcjach oraz później w pierwszych filmach (jak. m.in. "Chłopięcy świat", "Co gryzie Gilberta Grape'a"). Możemy przeczytać ciekawostki z planów filmowych, oraz te dotyczące jego życia prywatnego. Biografię kończy rozdział poświęcony planom produkcyjnym dwóch kolejnych filmów "Pokoju Marvina" i późniejszego hitu "Titanica". Jak na tak krótką część biograficzną wówczas dwudziesto-kilkuletniego aktora jest ona interesująca i dość wyczerpująca (nie opiera się wyłącznie na plotkach gdyż zawiera sporo konkretnych informacji z planów zdjęciowych oraz drogi DiCapria do kariery).
Moja ocena: 6/10 (dobre choć krótkie, ot niezły dodatek do późniejszego dramatu "Romea i Julii").

ROMEO I JULIA - scenariusz (Buz Luhrman) - miły "dodatek" do książki, choć gdyby go nie było nie zrobiłoby to większej różnicy (poza mniejszą liczbą stron). Przeczytałam, żeby później porównać z oryginałem Shakespear'a, a także przypomnieć sobie film, który widziałam kilka razy. Do przeczytania na raz, jak ktoś chce. Z ciekawości lub chęci porównania. Plus, że czyta się szybko. Szybciej niż sam dramat Shakeaspeare'a.
Moja ocena: 5/10 (fajna rzecz dla sympatyków tej ekranizacji).

ROMEO I JULIA (dramat Whiliam Shakeaspeare) - jeden z najbardziej znanych dzieł angielskiego dramaturga. Zapewne setki razy wystawiany w teatrach. Mający wiele filmowych ekranizacji. Mniej lub bardziej lubiany dramat o dwóch nienawidzących się rodzinach Montekich i Capulettich oraz ich pociechach, które połączyło wielkie uczucie.
Moja ocena: 4/10 (według mnie momentami ciężki, archaiczny język, trochę nudnych fragmentów).

Moje odczucia?
Pierwszą część czytało mi się bardzo dobrze. Mimo, że biografia kończy się na roku 1997. Poznałam kilka faktów, o których do tej pory nie miałam pojęcia.
Czytanie drugiej części początkowo było oporne. Jednak pod koniec przebrnęłam dosyć szybko (może dlatego, że przyzwyczaiłam się do opisów wnętrz, plenerów, zbliżeń postaci i tym podobnych).
Przez część trzecią przebrnęłam, choć od drugiej połowy dramatu z coraz większym trudem. Osobiście zachwycił mnie Romeo oraz to, jak pięknie potrafił mówić o uczuciach do Julii. Samej Julii jakoś nie polubiłam. Wątek śmierci głównych bohaterów uważam za bezsensowny, tak samo jak bezsensowny był spór obu rodzin.

Ogólnie całość otrzymuje ode mnie pięć gwiazdek, przy czym nie uważam jej za przeciętną. Bardziej określiłabym ją jako niezłą.
 
Data przeczytania: 7-08-2014 (od: ?)

Ocena 

LC            Goodreads            nakanapie.pl            booklikes.com

5/10          2/5                         5/10                         2,5/5

wtorek, 25 lutego 2014

Mniej niż nic

Elisabeth Kim w swojej autobiograficznej książce pokazuje czytelnikowi losy swojego dzieciństwa.
Poznajemy ją jako trzyletnią koreańska dziewczynkę, która będąc ukrytą w plecionym koszu widzi śmierć swojej matki. Później przez całe następne życie będzie miała tę scenę przed oczami...
Dalsze losy tej bezimiennej dziewczynki są wręcz tragiczne. Kiedy już otrzymuje imię Elisabeth i wraz z nową rodziną wyjeżdża do Ameryki - można by pomyśleć, że to koniec jej koszmarów. Nic nie zapowiada, że to dopiero początek...

Jakie jeszcze przeciwności losu dosięgną małą (później nastoletnią) Elisabeth? Czy jako dorosła kobieta zazna spokoju? I jaki wpływ na jej dzieciństwo (oraz dorosłe życie) będą miały demony przeszłości? Odpowiedzi na te i inne pytania w tej autobiograficznej historii.

Większa część książki jest intrygująca i wstrząsająca. Wciąż nie mieści mi się w głowie jak dorośli mogą skrzywdzić, małą, bezbronną istotę na dodatek wmawiając jej, że wszystko co robią, robią dla jej dobra?
Opowieść ta jest tym bardziej wstrząsająca, że wydarzyła się naprawdę.

Książkę czyta się szybko od samego początku do większej połowy. To właśnie ta część jest najbardziej ciekawa - gdzie poznajemy losy Elisabeth. Na kilka rozdziałów przed końcem tempo czytania zmalało, a opisy snów autorki (oraz kilku epizodów z jej późniejszego życia) zaczęły nieco nużyć. Jednak dotyczy to wyłącznie ostatniej - czwartej części.
Ze strony wydawnictwa minusem są: zgubione niektóre wyrazy-łączniki, gdzie niekiedy zmieniało to sens zdań i lekko irytuje.

Mimo to uważam ją za dobrze opowiedzianą historię. Niejednokrotnie wywołującą wachlarz różnych emocji: w niektórych momentach empatię, wzruszenie, w innych złość, wzburzenie a czasem wstręt dla poczynań tak dorosłych wobec dziecka, jak i wobec dorosłej kobiety.

Polecam każdemu, kto lubi książki oparte o autentyczne wydarzenia, poruszające smutne, tragiczne losy ludzkie.
 
Data przeczytania: 25-02-2014 (od: 21-02-2014)

Ocena 

LC            Goodreads            nakanapie.pl            booklikes.com

6/10          2,5/5                      6/10                         3/5

niedziela, 12 stycznia 2014

Tatiana i Aleksander

CYKL: "JEŹDZIEC MIEDZIANY" (TOM 2)


Druga część losów "Tatiany i Aleksandra" (tak dobrze znanych nam z pierwszego tomu "Jeźdźca Miedzianego" pani Simons), z pewnością przedstawia niezłomność i upór w walce o miłość. O miłość nieśmiertelną. Taką miłość, która potrafi przetrwać wszystko - nawet wszelkie przeciwności jakie zgotował jej los.

Tak samo, jak w przypadku pierwszego tomu, tak i tutaj mamy podział na Księgi.

W Księdze pierwszej o tytule "Druga Ameryka", oprócz dalszego ciągu losów Tatiany i Aleksandra autorka zamieściła też fragmenty sprzed czasów opisanych w "Jeźdźcu Miedzianym". Pierwsze rozdziały ciągną się niestety niemiłosiernie. I wygląda to mniej więcej tak: opis dalszych losów Tatiany, później podrozdział z dalszymi losami Aleksandra po czym następuje powrót do przeszłości Aleksandra, gdzie autorka opisuje wszystko to, co działo się podczas jego wyjazdu z rodzicami do Rosji. I tak w koło Macieju przez całą pierwszą Księgę - co według mnie wprowadziło trochę niepotrzebnego chaosu.
Dopiero po setnej stronie akcja się rozwija i nabiera tempa. A to za sprawą losów Aleksandra - to właśnie jego dzieje autorka opisuje w najbardziej interesujący sposób. Szkoda tylko, że dopiero od momentu jego pobytu w więzieniu (a jeśli chodzi o te fragmenty z przeszłości: stają się ciekawsze od czasu opisu ucieczki Aleksandra przed zesłaniem do Władywostoka w Rosji i poznania Dmitrija).

Tatiana natomiast, przebywa w Nowym Jorku. Poznała tam pewną włoską rodzinę i Victorię, która z czasem staje się jej przyjaciółką. Przez większość książki to właśnie Vicky mnie irytowała. Nie polubiłam jej, a Tatiana straciła w moich oczach. Wątki dotyczące Tatiany "rozkręcają się" dopiero około 220 strony. Jednocześnie ze wzrostem zainteresowania tematem głównej bohaterki, wzrosło też moje zainteresowanie całą książką. Po przeszło 100 stronach prawdziwej mordęgi i przeszło 200 stronach wleczenia się. Sporo jak na książkę mającą jedynie 543 strony.

Druga Księga - zatytułowana "Droga ku wolności" - ma swoje momenty lepsze i gorsze (na szczęście jest tu przewaga tych lepszych). Opisuje głównie sam środek i koniec II wojny. To w tej Księdze Aleksander wraz z przydzielonym mu batalionem karnym przemierza Europę. Z Rosji przez Polskę dociera aż do Niemiec. Mamy tu też zaskakujące zwroty akcji. Jakie? Tego nie zdradzę, należy się już o tym samemu przekonać.

Najbardziej interesująca jest Księga trzecia "Aleksander", ale tylko do pewnego momentu. Sam koniec - w mojej opinii - jest jakby napisany na siłę celem jak najszybszego ukończenia powieści.
W tej części książki nieco zwolniona akcja z Księgi drugiej nabiera tempa i utrzymuje się na dobrym poziomie.

Jeszcze jeden minus dotyczący całości książki: tekst napisany kursywą występujący często w przemyśleniach naszych bohaterów. Dlaczego? Czasami naprawdę te wstawione fragmenty nie wnosiły niczego szczególnego a potrafiły trwać nawet przez trzy lub cztery kolejne strony.

Jak więc potoczą się losy Tatiany Mietanowej i jej męża Aleksandra? Czy nasi bohaterowie znajdą szczęście? Kto przeżyje, a kto rozstanie się ziemskim padołem? I czy Tatiana dowie się w końcu o co chodziło Aleksandrowi gdy powiedział: "Pamiętaj, Orbeli"?

Z uwagi na tych, którzy nie czytali drugiego tomu nie mogę wyjaśnić więcej szczegółów. Na powyższe (i wiele innych) pytania odsyłam do lektury książki.

Czy polecam?
Jak najbardziej tak - jeśli przeczytaliście pierwszy tom, to "Tatiana i Aleksander" jest dobrą literaturą uzupełniającą jednak - tych, którzy lubią gdy akcja w książce jest wartka, a losy bohaterów co chwilę się odkrywają - uprzedzam, że drugi tom jest pod tym względem nieco uboższy o d pierwszego. O ile tam niemal od początku "coś się działo", o tyle tutaj historia rozkręca się bardzo powoli.
Mimo to uważam, że warto się z nią zaznajomić i daję 5 gwiazdek - ale nie, nie uważam jakoby drugi tom miał być "przeciętny". Czytało mi się go oporniej niż pierwszy dlatego nie mogę dać mu tyle samo ile dałam "Jeźdźcowi Miedzianemu". Książka ta jest dobra, ale jednak nie na tyle by dać jej taką samą ocenę, jaką dałam pierwszej części.

Data przeczytania: 12-01-2014 (od: 14-12-2013)

Ocena 

LC            Goodreads            nakanapie.pl            booklikes.com

5/10          2,5/5                      5/10                         2,5/5

czwartek, 17 października 2013

Rzęsy na opak

Ola Procyk jest jedną z czworga dzieci państwa Procyków. Ma młodszą siostrę Marysię, i dwóch starszych braci: najstarszego nastoletniego Mateusza i Jędrka, który właśnie ma iść do Pierwszej Komunii.
Rodzice nie bardzo interesują się dziećmi. Mama jest wiecznie zapracowana w domu. Tato z kolei wiecznie pijany.
Ola jak to małe dziecko jest ciekawska. Bardzo ją interesuje ten świat dorosłych, toteż z chęcią węszy "to tu to tam" i podsłuchuje co mówią dorośli, dlatego pewnego dnia dowiaduje się o "genialnym pomyśle" taty na powiększenie zasobów materialnych rodziny - dzięki becikowemu. Tylko do tego potrzeba w rodzinie nowego dziecka... Rezolutna Ola sprzeciwia się temu pomysłowi mimo, że nie ma wiele do gadania. Co z tego wyniknie?
Dodatkowo Ola lubi towarzyszyć najstarszemu bratu. Często "za nim łazi". Odkrywa sprawy, o których brat nie chwalił się do tej pory nikomu. Jakie to sprawy? Co takiego odkryje mała Ola?

Książka opowiedziana jest z perspektywy dziecka. Mamy tu świat dorosłych widziany oczami małej dziewczynki, toteż czasami może się ona wydać dość naiwna dla dorosłych czytelników. Mimo to czyta się ją dobrze. Szczególnie gdy czytamy relacje Oli, która opisuje nam życie codzienne jej rodziny (sklepy, które odwiedza sama Ola lub z mamą), czy też problemy dorosłych typowe dla dzieci w jej wieku.
Nie brak też momentów smutnych, czasem wręcz tragicznych. Jakich? O tym należy dowiedzieć się z lektury książki.

Książka jest krótka, i czyta się ją szybko, choć długie rozdziały są rzadko podzielone "gwiazdką" lub odstępem. Dlatego czasem można się pogubić, co można uznać za pewien minus.
Podczas gdy poznajemy historię Oli, nie zawsze nasza bohaterka postępuje właściwie. Czasami wręcz ma się ochotę porządnie się "zdenerwować". Zaraz jednak przychodzi wyjaśnienie: przecież Ola czerpie złe wzorce zachowań z obserwacji świata, w którym się znajduje. Począwszy od rodziców i starszego rodzeństwa, skończywszy na koleżankach i znajomych koleżanek.
Są też chwile, gdy po prostu bardzo nam żal małej Oli, współczujemy jej i jej matce. I czytamy dalej, by dowiedzieć się jak potoczą się losy rodziny Procyków? Czy wszystko ułoży się dobrze?
Na to pytanie i wiele innych odpowie książka.
 
Data przeczytania: 17-10-2013 (od: 2-10-2013)

Ocena 

LC            Goodreads            nakanapie.pl            booklikes.com

5/10          2,5/5                      5/10                         2,5/5

piątek, 11 października 2013

Jeździec miedziany

CYKL: "JEŹDZIEC MIEDZIANY" (TOM 1)

 

Książka podzielona jest na dwie części nazwane księgami, a na nie składa się po kilka zatytułowanych rozdziałów (które z kolei dzielą się na pomniejsze, krótsze odcinki). Rzecz dzieje się przez większą część książki w Leningradzie, poza tym miastem mamy też opisane losy bohaterów w Łazariewie.

Tytuł księgi pierwszej zatytułowany jest właśnie - "Leningrad". Poznajemy w niej Tatianę (Tanię), jej siostrę Daszę i ich rodziców oraz brata Paszę. Starsza siostra Dasza oznajmia Tanii, że się zakochała "teraz tak na poważnie". Kilka dni później nastoletnia Tania wracając z fabryki, gdzie pracuje, spotyka przystojnego oficera Aleksandra. Niedługo potem żołnierza Dmitrija. Obie siostry oraz Dmitrij z Aleksandrem nawet nie zdają sobie sprawy z tego w jak szybkim czasie połączą się ich losy i zmieni się ich dotychczasowe życie...

Ta część, rozgrywająca w samym środku wojny, przybliża nam losy rodziny Tanii, opowiada nie tylko o sile rodzinnych więzów, ale też o sile miłości i o wielkich namiętnościach. Odpowiada na wiele pytań, między innymi: ile przeciwności losu jest się w stanie przetrwać? Jak wiele jesteśmy w stanie poświęcić z miłości? Z miłości do ukochanego mężczyzny, ale też z miłości do siostry?

Księga druga "Złote wrota" zawiera odpowiedzi na pytania: jak się potoczą się dalsze losy bohaterów? Jak wojna wpłynie na ich życie? Jaką Aleksander skrywa tajemnicę? Kto i kiedy odkryje jego długo ukrywany sekret? Co stanie się z naszymi bohaterami: Tanią, Aleksandrem i Dmitrijem?
Nie zdradzam szczegółów, by je poznać należy zapoznać się z treścią książki.
Jedno jest pewne druga księga - a szczególnie jej końcówka - szykuje czytelnikowi wiele niespodzianek, emocji i zwrotów akcji.

Podczas lektury tej książki już po kilku rozdziałach skojarzyła mi się ona troszkę z powieścią w typie "Przeminęło z wiatrem". Tu na tle realiów wojny w Rosji.
Z uwagi na to, że miałam tylko miesiąc na jej przeczytanie, obawiałam się czy podołam tej powieści. W końcu nie często zdarza mi się czytać książki, których gabaryty odpowiadają przeszło siedmiuset stronom... A już szczególnie nie w tak małym zakresie czasu. Cieszę się więc, że udało mi się ukończyć ją wcześniej, niż myślałam. Tym bardziej jestem zadowolona z faktu, iż książka przypadła mi do gustu. Fakt, że losy bohaterów są umiejscowione w Rosji i to podczas wojny, sprawiał, że obawiałam się czy w ogóle pierwszy tom mnie zaciekawi na tyle, by chcieć poznać kolejne tomy. Teraz już wiem, że moje obawy były bezpodstawne. Pierwszy tom zaintrygował mnie tak bardzo, że już nie mogę doczekać się gdy zacznę drugi...

Dlatego tym, którzy zastanawiają się jeszcze nad przeczytaniem tej trylogii mówię, że nie ma obaw, gdyż pierwszy tom:
- czyta się bardzo szybko (przy czym uprzedzam, że nie wciąga od pierwszych rozdziałów, dopiero ciut później),
- większość rozdziałów nie jest bardzo długa, co ułatwia sprawę,
- w miarę poznawania losów bohaterów, czytelnik "łapie się" na tym, że chce poznać dalszy ciąg (dlatego stwierdzam, że ciężko się czasem oderwać od tej historii).

Jednak dlaczego uznaję ją za "dobrą", a nie "bardzo dobrą"? Kilka rzeczy miało na to wpływ, między innymi końcówka - wydała mi troszkę naciągana (mam na myśli nieustraszoną Tanię - kto czytał ten wie, o których fragmentach mówię). Przez to wydała mi się ta końcówka mało realna. Poza tym książka straciła troszkę w moich oczach kilka rozdziałów z Łazariewa. Nie chcę zbyt wiele zdradzać. Powiem tylko, że w pewnym momencie zauważyłam, że jak na taką książkę troszkę za bardzo autorkę poniosło z erotycznymi opisami.

Książkę polecam. Sama już czekam na kolejny tom.
 
Data przeczytania: 11-10-2013 (od: 12-09-2013)

Ocena 

LC            Goodreads            nakanapie.pl            booklikes.com

6/10          3,5/5                      6/10                         3/5

sobota, 6 lipca 2013

Szepty i kłamstwa

Kiedy na długo przed sięgnięciem po "Szepty i kłamstwa" przeczytałam jej niewątpliwie intrygujący opis, nawet przez myśl nie przeszło mi, że tak się zaskoczę. Bynajmniej nie intrygującą treścią z początku lektury.
Opis z tyłu okładki okazał się być ciekawszy niż większość samej książki. I chyba tylko ze względu na tą intrygę, o której przeczytałam w opisie i dlatego, że nie lubię nie kończyć zaczętych książek zdecydowałam się doczytać ją do końca.

Mamy tutaj ciekawy temat: Terry Painter jest pielęgniarką i pewnego dnia daje ogłoszenie wynajęcia chatki przy jej domu. Wiedziona złymi doświadczeniami z poprzednią lokatorką Eriką Hollander, tym razem daje ogłoszenie w szpitalu, w którym pracuje, mając nadzieję, że odpowie na nie jakaś miła starsza osoba. Jakież jest jej zdziwienie, kiedy osobą wyrażającą chęć wynajęcia chatki okazuje się być młoda kobieta - Alison Simms. Urocza dwudziestoośmioletnia blondynka wzbudza u Terry pełne zaufanie. Kiedy Terry zdąży się zaprzyjaźnić się z nową lokatorką z każdym kolejnym dniem i tygodniem zacznie do niej docierać, że Alison coś ukrywa. Co takiego ukrywa nowa lokatorka? Kim są jej znajomi? Co się jeszcze może wydarzyć?

Wydawałoby się, że autorka z każdym kolejnym rozdziałem poda nam wiele interesujących sytuacji, które będą główną bohaterkę (a przy okazji też czytelnika) bardziej lub mniej zbliżać do prawdy lub oddalać od niej. No właśnie. Wydawałoby się. Skąd więc tak niska ocena?

Książka liczy sobie 29 rozdziałów. Przy czym przez pierwsze dziewiętnaście (!) dzieje się coś... dziwnego. Ja odczułam to tak, jakbym czytała momentami dwie różne książki. Na początku miałam wrażenie, że czytam właściwy temat. Następnie można było sądzić, ze czytam jakiś kiepski harlequin (relacja Terry-Josh-szpital-matka Josha) po czym znów wracało się do właściwego tematu. Poza tym minusem tej książki były niekiedy irytujące dialogi (jak przykładowo ten przy ścinaniu włosów Terry) oraz równie bezsensowne sytuacje (na przykład zupełnie niepotrzebne opisy masturbacji Terry i jej wyobrażanie sobie dawnych miłości). Ja rozumiem, że autorka chciała nakreślić psychologię postaci ale akurat niektóre sytuacje, według mnie nie wniosły do opowiadanej historii nic sensownego, a tylko zanudziły czytelnika. I sprawiły, że chciałam zamknąć tą książkę, rzucić w kąt i nie wracać. Dodatkowo naiwność Terry Painter (która była początkowo całkowicie na miejscu) z czasem zaczęła mi przeszkadzać. Miałam ochotę wejść do książki i potrząsnąć tą kobietą. No i to jej ciągłe tłumaczenie się, że przecież ona "nigdy nie przypuszczała, że może dojść do takich wydarzeń" - w momentach gdzie praktycznie nie działo się nic o czym mogliśmy przeczytać w opisie (a autorka ten zabieg poczyniła chyba tylko dlatego, żeby czytelnikowi przypomnieć od czasu do czasu o głównej intrydze pomiędzy wstawkami iście z romansu niskiej kategorii). To wszystko sprawia, że w mojej ocenie książka ta zasługuje na miano nawet słabej. Rozumiem, że podstawą do tych opisów były stany psychologiczne poszczególnych postaci i efekt końcowy mający na celu zaskoczyć czytelnika, tylko czasem było to tak niemiłosiernie rozwleczone, że gdyby podarować sobie choć część tych pierwszych dziewiętnastu rozdziałów pewnie i tak na końcu wiedziałoby się o co chodzi. Co do samej końcówki tej historii, moim zdaniem ostatnia tajemnica jakiej czytelnik dowiaduje się w ostatnich rozdziałach jest rozczarowująca.

Skąd więc "przeciętna"? Otóż (żeby aż tak nie znęcać się nad tą historią), są i plusy. Choć niewiele. Wprawdzie pierwsze kilka rozdziałów, plus te od rozdziału dwudziestego, gdzie akcja nabrała tempa (w końcu!) można uznać za udane. Szczególnie niespodziewane zwroty akcji. Na szczęście dla czytelnika miały miejsce (bo już zaczynałam sądzić, że tu naprawdę nic się wiele nie wydarzy). Tych zwrotów akcji jest co najmniej cztery. I muszę stwierdzić, że niestety na kilka rozdziałów przed końcem książki domyśliłam się przynajmniej w połowie jaka jest jedna z tych tajemnic.
Z jednej strony opisy charakteru postaci, ich przemyśleń i towarzyszących im sytuacji są zrozumiałe po przeczytaniu zaskakujących elementów układanki. Tylko niepotrzebnie zostały one przedstawione w tak długi sposób. Może gdyby ten temat napisał mężczyzna, byłoby lepiej, bardziej konkretnie.
 
Data przeczytania: 6-07-2013 (od: 1-07-2013)

Ocena 

LC            Goodreads            nakanapie.pl            booklikes.com

4/10          1,5/5                      4/10                         2/5

piątek, 28 czerwca 2013

Ucieczka z Auschwitz

Autor Alksiej Pogożew jest jednym z tych, którzy przeżyli obóz Auschwitz-Birkenau. W swojej książce opisuje nie tylko sam pobyt w obu obozach ale także to jak doszło do jego aresztowania, prace nad budową obozu w Birkeanu wraz z innymi więźniami, na czym polegały sonderkomanda oraz ucieczkę z Auschwitz.

Dla tego, kto spotyka się z tematem po raz pierwszy, bądź czytał tylko kilka książek o tematyce "obozowej", ten tytuł będzie z pewnością bardzo przydatny w zapoznaniu się z historią o Auschwitz. Jednak jeśli dla kogoś jest to już n-ta książka to nie będzie ona zbyt "odkrywcza". Aczkolwiek ten fakt nie ujmuje jej tego, że jest to pozycja niewątpliwie ważna.
Tym, co mogę wyróżnić w książce Pogożewa, a co odróżnia od innych tego typu tytułów, to z pewnością są opisy prac jakie odbywali więźniowie. Szczególnie prac przy budowie obozu Birkenau. Inne książki z jakimi się spotkałam dotychczas jedynie wzmiankowały o tym nie wdając się zbytnio w szczegóły. Poruszający dla mnie [a zarazem odrażający] był sposób, w jaki traktowano więźniów "wychodzących do pracy", a także podczas powrotów. Dlaczego? Więcej nie zdradzę - o tym należy przeczytać samemu. Na uwagę zasługuje także rozdział "Sonderkomanda".
Według mnie temat, który interesuje najbardziej i który jest tu tytułowym zagadnieniem - czyli ucieczka - nie został rozwinięty w miarę interesująco.
Poza tym książka w wielu momentach nużyła. Szczególnie w rozdziale dotyczącym przesłuchania Pogożewa.

Dla mnie ta książka była przeciętna, raczej nie poleciłabym. Lepiej przeczytać inne, bardziej interesujące pozycje z tematyki "obozowej". Ale to tylko moje odczucie.
 
Data przeczytania: 28-06-2013 (od: 21-05-2013)

Ocena 

LC            Goodreads            nakanapie.pl            booklikes.com

5/10          2,5/5                      5/10                         2,5/5

wtorek, 25 grudnia 2012

Spalona żywcem

Autorką "Spalonej żywcem" jest Souad - arabska kobieta, która opowiada czytelnikom historię ze swojego życia. W pierwszych rozdziałach książki wcale nie mówi nam od razu o "historii tytułowej". W zamian za to otrzymujemy serię nieprawdopodobnych (z naszego punktu widzenia), ale niestety autentycznych wydarzeń z życia autorki. Souad opowiada albo to, co przytrafiało się jej, jej rodzinie bądź jej znajomym/sąsiadom/ludziom z wioski. Opisuje wszystko co pamięta, choć - jak sama wspomina - wiele rzeczy było dla nie tak traumatycznych, że wyparła je podświadomie z pamięci.
I nie dziwę się. Bo te opowiadane przez nią historie według mnie nie są ani straszne ani okropne: są makabryczne, tragiczne nieraz bestialskie. Dzięki Souad możemy dowiedzieć się jak wygląda życie arabskich kobiet, jak traktują je mężczyźni. Można by powiedzieć: "Ależ było o tym w tak wielu książkach, że kolejna o tym samym to nuda." Nic bardziej mylnego. Bo owszem, temat jest może już nam znany z wielu innych tytułów, ale ze "Spaloną żywcem" trzeba się zapoznać. Co między innymi jest w tej książce unikalnego, co odróżnia od innych tego typu lektur? Głownie sposób w jaki autorka przedstawia te wszystkie wspomnienia. Tak plastyczne, nieraz nierealne, a prawdziwe. Opisane w sposób, dzięki czemu niemal się to wszystko widzi.

Jedynym minusem książki są fragmenty, w których autorka powtarza jakąś sytuację opisując ją dokładnie w taki sam sposób, a czytelnik ma wrażenie (pewność), że już to czytał.

Nie ma sensu dokładne opisywanie o czym jest ta książka. o każdy, kto jest zainteresowany powinien przeczytać to sam. Żadne słowa czytelnika nie są w stanie oddać tej historii w taki sposób, w jaki zrobiła to autorka.
Dlatego zainteresowanych tą pozycją odsyłam do przeczytania i polecam ten tytuł.
 
Data przeczytania: 24-12-2012 (od: 13-12-2012)

Ocena 

LC            Goodreads            nakanapie.pl            booklikes.com

6/10          3/5                         6/10                         3/5

niedziela, 28 października 2012

Urodziłam się dziewczynką

Książka ta jest zbiorem siedmiu opowiadań napisanych przez znane autorki i znanych autorów, którzy przeprowadzali wywiady z afrykańskimi kobietami będąc w podróży oraz obserwowali ich życie.

1) "Pieśń drogi" - opowiadanie napisane przez Joanne Harris. Główną bohaterką opowiadania napisanego przez znaną Joanne Harris jest Adjo. Dziewczyna pochodzi z Afryki, ma szesnaście lat i jest najstarszą z pięciorga rodzeństwa. Autorka opisuje codzienne zajęcia młodej kobiety, m.in. noszenie na głowie ciężkich belek drwa na opał, pracę jej i jej matki na straganie. O tym, że Adjo wcześnie skończyła naukę bo książki nie wyżywią rodziny, a także o handlu żywym towarem. Momentami miałam wrażenie, że autorkę poniosło z ilością przenośni.
Moja ocena: 4/10 (może być)

2) "Sen Bendu" - opowieść o młodej dziewczynie Bendu pochodzącej z Sierra Leone, która doznała wielu nieprzyjemności z racji wojny w swoim państwie. Bendu wspomina swoje dzieciństwo, trudne czasy dla swojego państwa, ciężką pracę fizyczną. Opowiadanie to zawiera również temat okaleczania kobiet poprzez obrzezanie (to zagadnienie zostało pobieżnie przekazane).
Moja ocena: 5/10 (przeciętne)

3) "O kobiecie, która miała sklep na głowie" - historia idealnego małżeństwa z Ghany: Ernestynie i jej mężu Kwesim. Opowiada o pewnej "zdradzie", wątpliwościach i nadziejach. Niewiele wnosi do zbioru. Pod koniec (pomimo zaskakujących wydarzeń) sprawia wrażenie niedosytu.
Moja ocena: 5/10 (przeciętne)

4) "Hormonalna ruletka" - opowiadanie porusza trudny temat sytuacji w Brazylii - kraju, w którym kwitnie w najlepsze prostytucja nieletnich, ciąże nastoletnich dziewcząt (a także dziewczynek w wieku lat 9-ciu), istnieje podziemie aborcyjne, dzieci są narażone na pedofilię i gwałt. Opowiadanie momentami straszne - bo strasznym jest to, kiedy uzmysłowimy sobie, że takie rzeczy się dzieją naprawdę...
Moja ocena: 7/10 (dobre)

5) "Ballada o człowieku z Kambodży" - opowieść o Dary'm: policjancie, któremu wiele lat temu zaginęła ukochana córka. Opowiadanie różni się od reszty w tym zbiorze. Nie jest złe, ale też niewiele wnosi. Jest zdecydowanie za krótkie. przynajmniej takie odniosłam wrażenie: że coś zostało niedopowiedziane. Pod koniec poczułam niedosyt.
Moja ocena: 3/10 (słabe)

6) "Zmiana" - W tym opowiadaniu autorka opisuje swoje obserwacje z podróży do Ugandy. Opowiadanie porusza więc temat prostytucji, ciąż u nieletnich, gwałtów, a także temat niskiego wykształcenia młodzieży, która za wcześnie kończy edukację. Opowiadanie nie jest złe, chociaż poruszone tu tematy potraktowane są nieco po macoszemu.
Moja ocena: 5/10 (przeciętne)

7) "Należności" - Elena Rosa Rodriguez opowiada autorowi swoją historię. Jest córką Jose i Christiny, wychowała się na Dominikanie. Opowiadanie opisuje jej przyjście na świat, przeprowadzkę z Santo Domingo do Cocoseco, a co za tym idzie: życie w gorszych warunkach. Oprócz tego poznajemy jej trudne relacje z matką, rodzinną tragedię, późniejsze życie, relacje Eleny z siostrą. Najdłuższe opowiadanie i drugie po "Hormonalnej ruletce" , które mogę nazwać interesującym.
Moja ocena: 7/10 (dobre)

8) "Odpowiedź" - ósmy rozdział nie jest opowiadaniem. Nazwałabym go raczej relacją dyrektorki organizacji Plan w Ugandzie. Obejmuje zasady działania organizacji, sposoby realizacji działań i tym podobne. Jednak jak na zakończenie całości książki nie jest zbyt wyczerpująca według mnie.
Moja ocena: 4/10 (może być)

Ogólnie książka jest na pewno ważna z uwagi na poruszane w niej trudne tematy dotyczące kobiet oraz z uwagi na organizację Plan, mającą pomagać kobietom i dzieciom. Jednak z punktu widzenia czytelnika: według mnie poszczególne rozdziały tylko zahaczają o temat, nie w pełni wykorzystując ich potencjał. Z całej książki jedynie dwa opowiadania można nazwać dobrymi. Są interesujące. Szczególnie "Hormonalna ruletka" - chyba jako jedyne - w pełni wykorzystuje temat, o którym opowiada. Jest momentami skandaliczne, ale za to porusza i daje do myślenia. A chyba to miała 
(między innymi) na celu ta książka: zwrócenie uwagi na problem. Jak na całą książkę jedno (w porywach dwa) opowiadanie to trochę za mało.
 
Data przeczytania: 28-10-2012 (od: 13-10-2012)

Ocena 

LC            Goodreads            nakanapie.pl            booklikes.com

3/10          1/5                         3/10                         1,5/5

czwartek, 13 września 2012

Musiałam być posłuszna

Uczucie braku akceptacji i wsparcia ze strony rodziny/bliskich; poczucie zniewolenia przez religię/obyczaje/kulturę. Patologia małżeństwa bez miłości w dodatku z teściową - intrygantką gratis, co w rezultacie skutkowało toksyczną atmosferą. Brak możliwości wyrażenia własnego zdania; posłuszeństwo i przymus do zachowywania się w sposób, w jaki nakazuje religia i kultura. Bicie i upokarzanie przez męża... To rzeczy, z jakimi musiała borykać się Leila (to imię jest pseudonimem). Każdy wyraz sprzeciwu, każde złamanie zakazu wiązało się z tym, że jej ojciec ją zbije (nawet kiedy była pełnoletnia). Tym gorszym jest fakt, że Leila to kobieta marokańskiego pochodzenia, mieszkająca we Francji. Urodzona we Francji posiadająca francuskie obywatelstwo i tym samym pragnąca zachowywać się tak jak każda Europejka. Niestety nie może. Nie ma prawa głosu. Tak w domu u rodziców, jak i później w swoim "małżeńskim gniazdku".

Oprócz tego wychowuje się w wielodzietnej rodzinie, gdzie większość jej rodzeństwa stanowią bracia. Zdecydowaną większość. W tym domu w głównej mierze rządzą mężczyźni. Życie Leili także kręci się wokół braci i wypełniania ich zachcianek. Co gorsza, bracia wykorzystują jej słabości, szczególnie sytuacje gdy dziewczyna postanowi czasem nagiąć domowe zasady. Niekiedy posuwają się nawet do szantażu, a ona musi się podporządkować, jeśli nie chce, by jej tajemnice wyszły na jaw.

Wciąż zastawiam się jak to jest żyć w takich warunkach? Uważać na każdy swój krok, patrzeć czy ktoś cię nie widzi jeśli się nie chce być później szantażowanym (nawet jeśli tajemnice, które miałyby wyjść na światło dzienne są czasem błahe). Jak to jest nienawidzić swojego domu do tego stopnia, by posunąć się do ucieczki, bądź do okłamywania rodziny tylko po to, by jak najdłużej nie wracać do domu? Właśnie: do domu. Czyli do tego miejsca, które powinno być naszą ostoją, naszą cichą przystanią, gdzie możemy znaleźć spokój, szczęście, miłość, rodzinne ciepło. A nie kierat, w którym byłoby się zdanym na łaskę i niełaskę starszego rodzeństwa, miejsca gdzie rodzice stosują jedynie nakazy i zakazy i brakuje szczęścia i miłości.
No i wreszcie: jak można żyć w małżeństwie, gdzie pierwsze skrzypce w domu gra... teściowa. W dodatku TAKA teściowa... Jaka? Poznajcie sami tę kobietę. Jej syna, rodziców Leili i samą Leilę.
 
Data przeczytania: 13-09-2012 (od: 23-08-2012)

Ocena 

LC            Goodreads            nakanapie.pl            booklikes.com

6/10          3/5                         6/10                         3/5

niedziela, 9 września 2012

I była miłość w getcie

W książce tej Marek Edelman głównie przywołuje wspomnienia swoich znajomych, ludzi z którymi rozmawiał, przyjaciół ale też tych, których często widywał w gett-cie. Opisuje życie Żydów w czasach II wojny światowej (choć nie ma tych opisów za wiele). Przybliża szczegółowo niemal każdy detal ulic getta - (swoją drogą jeden z najmniej interesujących rozdziałów). Na końcu książki autor wymienia z imienia i nazwiska (bądź samych pseudonimów)osoby, które znał (ku ich pamięci). Mamy również schemat getta z ulicami opisanymi w rozdziale "Ulice getta".

Ogólnie książka nie jest zła, lecz ci, którzy sądzą, że znajdą tu multum krwawych, brutalnych opisów traktowania ludzi w gett-cie mogą się nieco zawieźć. Także zawiodą się ci, którzy liczą na ckliwe i wzruszające historie z życia ludzi w gett-cie. Owszem autor wspomina o tym, ale nie jest to przedstawione w aż tak wstrząsający/poruszający sposób. Fakt ten wzbudza lekki niedosyt. To, a także to, że tytułowa miłość została tu potraktowana po macoszemu.

Jak dla mnie za dużo było tu opisów walk w powstaniach (szczególnie w ostatnich rozdziałach). Najbardziej nudził mnie rozdział "Strzępy pamięci". Także dlatego, że w wielu fragmentach był napisany w nieco chaotyczny sposób.
Najciekawszym rozdziałem jest ten na samym końcu "Pamięć", następnie do interesujących rozdziałów należą "Umschlagplatz" oraz (w mniejszym lub większym stopniu) te z początku książki aż do wspomnianych mało interesujących "Ulic getta".

Podoba mi się okładka. Przedstawia dziewczynkę żydowską. Spogląda ona na czytelnika wystraszonym wzrokiem. Spojrzenie to jest przejmujące i przeszywające pełne smutku. Dodatkowo jest utrzymana w czarno-białej/szarej kolorystyce. Ta okładka w połączeniu z treścią fragmentów niektórych rozdziałów mówi sama za siebie.

Ogólnie mówiąc książka nie jest zła, ale opierając się na tytule sądziłam, że więcej w niej znajdę tej miłości w gett-cie i w ogóle opisów życia w gett cie. A tak: było tego jak na lekarstwo bo większość książki zajmują opisy walk powstańczych, działalności przyjaciół i znajomych autora w organizacji ŻOB etc. Dlatego można czuć niedosyt.
 
Data przeczytania: 9-09-2012 (od: 24-08-2012)

Ocena 

LC            Goodreads            nakanapie.pl            booklikes.com

4/10          2/5                         4/10                         2/5

wtorek, 3 lipca 2012

W łóżku z ...

Początkowo większość negatywnych opinii na tym portalu nastawiło mnie sceptycznie do zakupu tej książki, a kiedy w końcu zdecydowałam się ją kupić, długo "się za nią zabierałam". Teraz po przeczytaniu, sądzę, że nie należy ona do wybitnych lektur, ale też nie jest taką najgorszą.
Książka ta jest zbiorem krótkich historii o erotycznym zabarwieniu. I jak to w przypadku każdego zbioru, tak i tutaj mamy do czynienia z tymi lepszymi opowiadaniami i gorszymi. Dlatego ciężko ocenić książkę jako całość. Najlepiej byłoby ocenić każde opowiadanie z osobna. I tak po kolei:

1) "27 materaców czyli bajka na nowo odkryta" - przeciętne opowiadanko. Zabawy ze szpicrutą i tym podobne sprawy. Jeśli miałabym oceniać uznałabym je za słabe.
Moja ocena: 3/10 (słabe)

2) "Anioł Gabriel" - mówiąc w skrócie historyjka o pewnej kobiecie, która zostaje wysłana na kompletny "wygwizdów", gdzie mieszka pewien autor (tytułowy Gabriel). Mężczyzna od lat nie daje znaku życia, choć wiadomo, że coś tam pisze. Kobieta przyjeżdża z zamiarem wzięcia od niego próbki choć kilku kartek maszynopisu. I przeżywa tam różne przygody...
Moja ocena: 5/10 (przeciętne)

3) "Nornik" - to opowiadanko o eksperymentach medycznych (tak bym mogła to ująć). Szczerze mówiąc nudne (szczególnie pod koniec). Dodatkowo opisy dziwnych eksperymentów według mnie tak absurdalnych, że aż śmiesznych (w negatywnym znaczeniu słowa "śmieszny").
Moja ocena: 2/10 (bardzo słabe)

4) "Na farmie" - dość ciekawa historyjka o znudzonej i zaniedbanej przez męża (Marka) kobiecie (Georgii). Jej monotonne życie zmienia się gdy na horyzoncie pojawia się atrakcyjny mężczyzna - robotnik na farmie, pracownik jej męża ....
Moja ocena: 6/10 (dobre)

5) "Życie na wsi" - historyjka o pewnej parze - Nicku i Fionie. Przeprowadzają się oni na wieś. Od dłuższego czasu bezskutecznie starają się o dziecko. Opowiadanie może przypominać nieco pamiętnik, albo dziennik. Nick i Fiona śnią o różnych dziwnych rzeczach. We wspólnym śnie widzą i robią rzeczy, których pewnie nie robiliby na jawie.
Moja ocena: 4/10 (może być)

6) "Paw" - podobnie jak w opowiadaniu "Na farmie" - tu też mamy do czynienia ze zdradzającą żoną. Z tym, że opowiadanko nudne, mało ciekawe.
Moja ocena: 3/10 (słabe)

7) "Usłużny ogrodnik" - ponownie historyjka o znudzonej pani domu. Tym razem fantazjującej o swoim ogrodniku. Znudzona żona Angela, mąż Steve długo pracuje, dzieci w szkole. Pewnego dnia Angela wynajmuje ogrodnika Pavla... Minus za zbyt wulgarny język. Plus za zakończenie i ironię w niektórych miejscach.
Moja ocena: 7/10 (bardzo dobre)

8) "Przecież tu jestem" - jedno z najbardziej nudnych opowiadań w zbiorze. Niby coś o miłości, niby o dwóch lesbijkach a jednak o niczym.
Moja ocena: 1/10 (beznadziejna)

9) "Po pogrzebie" - spotkanie dwojga znajomych po wielu latach. Do spotkania dochodzi na pogrzebie ich wspólnego znajomego. Co z tego wyniknie?
Opowiadanie dobre, jednak pod koniec zwalnia tempo.
Moja ocena: 6/10 (dobre)

10) "Frajda" - motyw znudzonego sobą małżeństwa (ale tylko przez chwilę), potem fantazje pewnej sekretarki i jej relacje z szefem.
Moja ocena: 5/10 (przeciętne)

11) "Zamknij oczy i myśl o Anglii" - po raz kolejny czytelnik ma do czynienia ze znudzoną kobietą (z tego co widzę motyw znudzenia, rutyny, monotonii życia przewija się tu niemal w każdym opowiadaniu). Rozczarowujące opowiadanie.
Moja ocena: 3/10 (słabe)

12) "Wstyd x2" - opowiadanie o psychoterapeutce, która "dorabia sobie" pisząc na tematy erotyczne do rubryki w kobiecym czasopiśmie. Aby napisać artykuł udaje się do pewnego klubu...
Moja ocena: 3/10 (słabe)

13) "Pamiętasz Paryż?" - chaotyczny bełkot napisany w charakterze wspomnień z Paryża (prawdopodobnie z wycieczki). Niepotrzebne wynurzenia na tematy spożywcze (dżemy, croissanty, rodzaje wypitej kawy) albo np. na temat smaku skóry kochanki. Nieciekawe opowiadanie o dwóch lesbijkach. Temat przewodni: zdrada.
Moja ocena: 1/10 (beznadziejne)

14) "Łamiąc zasady" - jedno z bardziej interesujących opowiadań w zbiorze. Szczególnie przez zaskakujące zakończenie. Kobieta uwodzi mężczyznę w barze. Tak jak robi to zazwyczaj, z tym, że musi złamać pewne swoje zasady. Co z tego wyniknie?
Moja ocena: 7/10 (dobre)

15) "Ten, któremu się udało" - opowiadanie nie zachwyca, ale też nie denerwuje. Jest mało ciekawe. Pracownica redakcji zostaje wysłana na delegację, gdzie spotyka dawną miłość.
Moja ocena: 4/10 (może być)

16) "Obudzić wspomnienia" - znowu rutyna - tym razem wkracza w życie pewnej znudzonej mężatki. Pewnego dnia poznaje ona swoją dawną miłość...
Trzy słowa: według mnie grafomania.
Moja ocena: 3/10 (słabe)

17) "Próba" - Dwie studentki szkoły aktorskiej - Charlie i Nell - próbują uwieść kolegę ze studiów Dana. Średnio ciekawe. Plus za zakończenie.
Moja ocena: 4/10 (może być)

18) "Pas de deux" - rzecz dzieje się w 1861 roku. Igraszki Polkly i Esmonda. Opowiadanie nie jest najgorsze ale też nie jest dobre. Miejscami straszna grafomania.
Moja ocena: 3/10 (słabe)

19) "Roma" - tym razem dla (miłej) odmiany wydarzenia mają miejsce klimacie Włoch. Kobieta wspomina chwile spędzone z ukochanym w Rzymie. Opowiadanie zmysłowe ale napisane ze smakiem bez zbędnych wulgaryzmów. Cytat godny uwagi:
"Wracając do łóżka, przystanęłam między łazienką i sypialnią, żeby zrobić ci w myśli zdjęcie i schować je do albumu ulubionych wspomnień." (s. 323) - według mnie najlepszy z całej książki. Całe opowiadanie: miłym odpoczynkiem od kilku poprzednich niewypałów.
Moja ocena: 8/10 (rewelacyjne)

20) "Przepisowy strój" - tłem opowiadania jest Londyn i Paryż. Opowiadanie napisane zgrabnie. Nie porywa, ale też nie nudzi.
Moja ocena: 4/10 (może być)

Książkę tą da się przeczytać, ale nie należy tego robić "jednym ciągiem" bo tematyka każdego z opowiadań sprawi, że czytanie będzie monotonne.
 
Data przeczytania: 2-07-2012 (od: ??-??-2012)

Ocena 

LC            Goodreads            nakanapie.pl            booklikes.com

5/10          2/5                         5/10                         2,5/5

"Zbyt głośna samotnosć" (Bohumil Hrabal)

Bo ja gdy czytam, to właściwie nie czytam, biorę piękne zdanie do buzi i ssę je jak cukierek, jakbym sączył kieliszeczek likieru, tak długo, aż w końcu ta myśl rozpływa się we mnie jak alkohol, tak długo we mnie wsiąka, aż w końcu nie tylko jest w moim mózgu i sercu, lecz pulsuje w mych żyłach aż po krańce naczyniek włoskowatych.

Popularne posty