piątek, 11 października 2013

Jeździec miedziany

CYKL: "JEŹDZIEC MIEDZIANY" (TOM 1)

 

Książka podzielona jest na dwie części nazwane księgami, a na nie składa się po kilka zatytułowanych rozdziałów (które z kolei dzielą się na pomniejsze, krótsze odcinki). Rzecz dzieje się przez większą część książki w Leningradzie, poza tym miastem mamy też opisane losy bohaterów w Łazariewie.

Tytuł księgi pierwszej zatytułowany jest właśnie - "Leningrad". Poznajemy w niej Tatianę (Tanię), jej siostrę Daszę i ich rodziców oraz brata Paszę. Starsza siostra Dasza oznajmia Tanii, że się zakochała "teraz tak na poważnie". Kilka dni później nastoletnia Tania wracając z fabryki, gdzie pracuje, spotyka przystojnego oficera Aleksandra. Niedługo potem żołnierza Dmitrija. Obie siostry oraz Dmitrij z Aleksandrem nawet nie zdają sobie sprawy z tego w jak szybkim czasie połączą się ich losy i zmieni się ich dotychczasowe życie...

Ta część, rozgrywająca w samym środku wojny, przybliża nam losy rodziny Tanii, opowiada nie tylko o sile rodzinnych więzów, ale też o sile miłości i o wielkich namiętnościach. Odpowiada na wiele pytań, między innymi: ile przeciwności losu jest się w stanie przetrwać? Jak wiele jesteśmy w stanie poświęcić z miłości? Z miłości do ukochanego mężczyzny, ale też z miłości do siostry?

Księga druga "Złote wrota" zawiera odpowiedzi na pytania: jak się potoczą się dalsze losy bohaterów? Jak wojna wpłynie na ich życie? Jaką Aleksander skrywa tajemnicę? Kto i kiedy odkryje jego długo ukrywany sekret? Co stanie się z naszymi bohaterami: Tanią, Aleksandrem i Dmitrijem?
Nie zdradzam szczegółów, by je poznać należy zapoznać się z treścią książki.
Jedno jest pewne druga księga - a szczególnie jej końcówka - szykuje czytelnikowi wiele niespodzianek, emocji i zwrotów akcji.

Podczas lektury tej książki już po kilku rozdziałach skojarzyła mi się ona troszkę z powieścią w typie "Przeminęło z wiatrem". Tu na tle realiów wojny w Rosji.
Z uwagi na to, że miałam tylko miesiąc na jej przeczytanie, obawiałam się czy podołam tej powieści. W końcu nie często zdarza mi się czytać książki, których gabaryty odpowiadają przeszło siedmiuset stronom... A już szczególnie nie w tak małym zakresie czasu. Cieszę się więc, że udało mi się ukończyć ją wcześniej, niż myślałam. Tym bardziej jestem zadowolona z faktu, iż książka przypadła mi do gustu. Fakt, że losy bohaterów są umiejscowione w Rosji i to podczas wojny, sprawiał, że obawiałam się czy w ogóle pierwszy tom mnie zaciekawi na tyle, by chcieć poznać kolejne tomy. Teraz już wiem, że moje obawy były bezpodstawne. Pierwszy tom zaintrygował mnie tak bardzo, że już nie mogę doczekać się gdy zacznę drugi...

Dlatego tym, którzy zastanawiają się jeszcze nad przeczytaniem tej trylogii mówię, że nie ma obaw, gdyż pierwszy tom:
- czyta się bardzo szybko (przy czym uprzedzam, że nie wciąga od pierwszych rozdziałów, dopiero ciut później),
- większość rozdziałów nie jest bardzo długa, co ułatwia sprawę,
- w miarę poznawania losów bohaterów, czytelnik "łapie się" na tym, że chce poznać dalszy ciąg (dlatego stwierdzam, że ciężko się czasem oderwać od tej historii).

Jednak dlaczego uznaję ją za "dobrą", a nie "bardzo dobrą"? Kilka rzeczy miało na to wpływ, między innymi końcówka - wydała mi troszkę naciągana (mam na myśli nieustraszoną Tanię - kto czytał ten wie, o których fragmentach mówię). Przez to wydała mi się ta końcówka mało realna. Poza tym książka straciła troszkę w moich oczach kilka rozdziałów z Łazariewa. Nie chcę zbyt wiele zdradzać. Powiem tylko, że w pewnym momencie zauważyłam, że jak na taką książkę troszkę za bardzo autorkę poniosło z erotycznymi opisami.

Książkę polecam. Sama już czekam na kolejny tom.
 
Data przeczytania: 11-10-2013 (od: 12-09-2013)

Ocena 

LC            Goodreads            nakanapie.pl            booklikes.com

6/10          3,5/5                      6/10                         3/5

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"Zbyt głośna samotnosć" (Bohumil Hrabal)

Bo ja gdy czytam, to właściwie nie czytam, biorę piękne zdanie do buzi i ssę je jak cukierek, jakbym sączył kieliszeczek likieru, tak długo, aż w końcu ta myśl rozpływa się we mnie jak alkohol, tak długo we mnie wsiąka, aż w końcu nie tylko jest w moim mózgu i sercu, lecz pulsuje w mych żyłach aż po krańce naczyniek włoskowatych.

Popularne posty