wtorek, 22 października 2013

Piękność

Książka ta jest autobiograficznym zapisem wydarzeń jakie miały miejsce w życiu modelki i prezenterki telewizyjnej Katie Piper.
Na samym początku mamy krótkie przypomnienie dzieciństwa dziewczyny, później opowiada nam ona o początkach swojej kariery. Po czym czytelnik zapoznaje się z faktami, które odmieniły życie Katie o 360 stopni. Mamy więc zarówno opisy jak doszło do tragedii, jak i opisy żmudnych zmagań nad zaakceptowaniem siebie na nowo oraz przejecie Katie przez długi proces leczenia.

Z całą pewnością jest to książka, która uświadamia nam jak ważne jest zdrowie. Ważniejsze niż sława, pieniądze, uroda. Jest to także książka o sile młodej kobiety która mimo wielu ran psychicznych powoli odzyskiwała swoje życie. Choć wile zawdzięcza nie tylko sobie ale też ogromnemu wsparciu ludzi, którzy ją kochają.

W takim razie dlaczego tylko pięć gwiazdek?
Po pierwsze: autorka nie jest mistrzynią słowa pisanego. O ile na początku styl pisanie nie przeszkadzał, o tyle na dłuższą metę męczą kilkakrotne powtórzenia tego co było opisane już wcześniej.
Po drugie: nie podobało mi się ciągłe opisywanie swojego strachu przed wyjściem z domu po ataku na jej osobę. Także opisywanie sytuacji mało istotnych. Odnoszę wrażenie, że bardzo chciano aby ta książka na siłę posiadała prawie trzysta stron, choć całość mogłaby spokojnie zawierać się w stu stronach.
Pod koniec książka zwalnia tempo, zaczyna nużyć, a czytelnik wypatruje ile jeszcze zostało do końca...

Ogólnie mówiąc nie jest najgorzej ale cudownie też nie. Książka ta z jednej strony ma swoje momenty, gdzie wzrusza. Z drugiej natomiast posiada nużące fragmenty, które zniechęcają do dalszego poznawania tej historii.
 
Data przeczytania: 22-10-2013 (od: 11-10-2013)

Ocena 

LC            Goodreads            nakanapie.pl            booklikes.com

5/10          2,5/5                      5/10                         2,5/5

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"Zbyt głośna samotnosć" (Bohumil Hrabal)

Bo ja gdy czytam, to właściwie nie czytam, biorę piękne zdanie do buzi i ssę je jak cukierek, jakbym sączył kieliszeczek likieru, tak długo, aż w końcu ta myśl rozpływa się we mnie jak alkohol, tak długo we mnie wsiąka, aż w końcu nie tylko jest w moim mózgu i sercu, lecz pulsuje w mych żyłach aż po krańce naczyniek włoskowatych.

Popularne posty