czwartek, 29 października 2015

Nocne czuwanie

W „Nocnym czuwaniu” mamy pozornie spokojną wieś, świnie i gospodarzy. Mamy też nikomu nieznanego człowieka. Tajemniczego mężczyznę, który rozpamiętuje swoją przeszłość. Przybywa w nowe miejsce i zachwyca się urokiem zieleni na wyspie. Wyraźnie targany jest emocjami.
Niby zwyczajnie. Chciałoby się rzec: ot, codzienność na wsi. Wszystko zaczyna się zmieniać gdy dochodzi do wydarzeń, które na zawsze zmienią życie mieszkańców wsi. Szaleńcze zachowanie wystraszonych macior w stodole, może się wydawać mało znaczącym, wręcz nudnym opisem. Nic bardziej mylnego: to idealny wstęp do rozważań i refleksji nad przerażającą wizją ludzkiej natury.

Choć początek książki Verssasa nie zwiastuje, większego obrotu spraw, z czasem nie da się nie zauważyć, jak umiejętnie autor operuje tempem w swojej powieści. Najpierw czytelnik spotyka się ze spokojem, normalnością. Jednakże następująca po sobie eskalacja zdarzeń sprawia, że nagle orientuje się, iż oto uczestniczy on w szalonym pościgu za człowiekiem. Jednocześnie nie chcąc, by ów człowiek został złapany. Gdy tempo zdarzeń nagle zwalnia, przed oczami czytelnika ukazuje się nie tylko spokój ale też dziwne uczucie rezygnacji zmieszanej ze smutkiem.

Autor porusza tu temat ludzkiej natury, tego, co tkwi w człowieku? Na przykładzie mieszkańców wsi pokazuje, że natura człowieka jest nieodgadniona dla jego samego. Widzimy tu nie tylko to, do czego jest zdolny człowiek gdy kieruje nim gniew, szał, szaleństwo. Posługując się przykładem matki, która straciła dziecko ukazuje kruchość ludzkich uczuć i emocji. Nakreśla poczucie winy tego, który dokonał strasznego czynu. Ukazuje jak jedna osoba przy pomocy swojej szaleńczej zemsty może porwać cały tłum (tu bardzo dobra alegoria iskry, płomienia).

„Nie myśleć tylko biec razem ze wszystkimi” – te słowa Versaas’a są kwintesencją całości powieści. Natomiast gdy dodać do tego wydarzenia z początku książki, wnioski nasuwają się same: człowiek to istota słaba. Zwłaszcza gdy dotyka go nieszczęście. Powodowany gniewem i żądzą zemsty za wyrządzoną krzywdę, potrafi dokonać rzeczy, o które sam siebie nigdy by nie podejrzewał. Czyni to bezrozumnie. I niczym nie różni się od zwierzęcia. Natomiast uświadomienie sobie strasznych czynów, jakich dokonał powoduje szereg emocji, takich jak: ogromne poczucie winy, wstyd, strach, bezsilność i wyrzuty sumienia. Tak u samego prowodyra, jak i wśród wszystkich uczestników linczu.

Mało interesujący początek może niektórych znudzić, mimo to uważam, że warto zapoznać się z tym tytułem.
 
Data przeczytania: 29-10-2015 (od: 10-10-2015)

Ocena 

LC            Goodreads            nakanapie.pl            booklikes.com

6/10          3/5                         6/10                         3/5

czwartek, 22 października 2015

Wilk z Wall Street (film + książka)

Dodatek do filmu w postaci niedługiej książki ma w sobie tę zaletę, iż zamiast długich notek biograficznych dotyczących reżysera i każdego aktora z osobna, posiada wnikliwą (jak na tak krótką formę przekazu) analizę filmowych postaci. Tu należy się plus, z uwagi na interesujących bohaterów i ich charaktery (zwłaszcza jeśli chodzi o życiorys głównej postaci jakim jest Jordan Belfort).

Dodatek ten może być dobrym zapoznaniem się nie tylko z charakterystyką postaci. Przeczytanie (jeszcze przed seansem) przemyśleń aktorów na temat ich ról, pozwala spojrzeć na wykreowanych przez nich bohaterów bardziej dogłębnym okiem, co umożliwia pełniejsze delektowanie się samym filmem. A wszystko to, pośród barwnych, dobrej jakości fotosów z filmu.

A sam film? Tu akurat nie ma o czym mówić, to trzeba po prostu zobaczyć.

Ocena książki: 7/10 (bardzo dobra).
 

Data przeczytania: 22-10-2015 (od: 22-10-2015)

Ocena 

LC            nakanapie.pl            booklikes.com

7/10          7/10                          3,5/5

Odnaleziony

CYKL: "MICKEY BOLITAR" (TOM 3)


Trzeci tom przygód Mickey’a Bolitar’a i jego przyjaciół. Mickey wraz z przyjaciółmi: znanym z poprzednich części zwariowanym Łyżką, cichą gotką Emą i „piękną dziewczyną ze szkoły” Rachel są wciąż na tropie. Tym razem poszukiwania ojca Mickey’a pociągają przy okazji dwa inne śledztwa. Oto wybucha afera w drużynie koszykarskiej, w której gra nasz główny bohater, a dotąd tajemnicza Ema odrywa swoją inną – bardziej romantyczną – naturę.

Zacznę od tego, że wydarzenia znane mi z drugiego tomu tej serii rozbudziły moje oczekiwania co do tomu trzeciego. W „Kilka sekund od śmierci” fabuła w pewnych fragmentach aż tak nie porywała jak w tomie pierwszym ale niezamknięte wątki miały w sobie sporo sensu. Siłą rzeczy musiałam sięgnąć po trzeci tom. Gdy jednak zaczęłam się z nim mierzyć, zauważyłam niestety duży spadek formy.

Pierwszym minusem jest przede wszystkim sam tytuł. Kto zna poprzednie części ten już wie wszystko i nie musi sięgać po trzeci tom. Kto nie zna treści poprzednich tomów i przeczyta opis trzeciego zacznie się domyślać końca. Nie wiem jak inni czytelnicy, ale ja podczas lektury thrillera – czy też kolejnych części jakiejś serii – lubię „nie wiedzieć za dużo” jeśli chodzi o główny wątek powieści. Więcej w temacie tego minusa chyba nie trzeba dodawać. Za to należą się porządne „baty” i to dla samego… autora!

Drugi minus to fabuła. Podczas lektury tego tomu nie mogłam oprzeć się wrażeniu, ze autor sam nie wie jak to wszystko zakończyć. Największe takie wrażenie odniosłam na parę rozdziałów przed końcem. Kiedy to dwa nowe wątki zamykają się w taki sposób, że czytelnik zaczyna czuć niedosyt. Co najgorsze: ów niedosyt potęguje samo zakończenie i rozwiązanie głównej zagadki. Oto poczułam, że przez cały trzeci tom nasz bohater właściwie nie dokonał niczego spektakularnego. Równie dobrze autor mógł skrócić to wszystko o jakieś 3/4 treści i zawrzeć w drugim tomie. Nowe wątki mógł sobie darować. Podobnie zresztą ma się sprawa koszykówki. Przeszkadzało mi to już w drugim tomie. Tym razem autor znów pokazuje czytelnikowi jak wspaniale nasz bohater kozłuje piłką, rzuca do kosza, robi uniki podczas meczy… Nudne fragmenty z treningów znów wzbudziły mój niesmak.

Trzecim minusem jest fakt, iż odniosłam wrażenie nie tylko infantylności fabuły ale też jej niedorzecznej konstrukcji. Wątki stały się naiwne, naciągane i w połowie książki chciałam już tylko dowiedzieć się w jaki sposób to wszystko się zakończy. Do tego główny bohater wyjątkowo w tym tomie nie dał się lubić.

Żeby natomiast już się tak nie wyżywać na „Odnalezionym”, dodam parę plusów. A są nimi: krótkie rozdziały, wciąż zabawny Łyżka (choć w tym tomie jest go zdecydowanie za mało) oraz bądź co bądź fakt, iż książkę czyta się w miarę szybko.

Wahałam się by uznać tę książkę za przeciętną. Wtedy jednak musiałabym podnieść ocenę pozostałym częściom. Każda z nich nie zasłużyła jednak za „oczko wyżej”. W ostatecznym rozrachunku „Odnaleziony” otrzymuje ode mnie cztery gwiazdki, gdyż ma więcej minusów niż plusów. Czytałam ją początkowo z zainteresowaniem, a od połowy już tylko „siłą rozpędu”. Natomiast poznawszy zakończenie mam nadzieję, że autor nie wpadnie nagle na pomysł aby trylogię zamienić na więcej tomów.
 
Data przeczytania: 22-10-2015 (od: 15-10-2015)

Ocena 

LC            Goodreads            nakanapie.pl            booklikes.com

4/10          2/5                         4/10                         2/5

czwartek, 15 października 2015

Pałac lodowy

Zachęcona pozytywnymi opiniami oraz w większości bardzo dobrymi ocenami, postanowiłam rozpocząć przygodę z Vesaas’em od „Pałacu lodowego”. Czy była to dobra decyzja? I tak, i nie…

Zaczęło się bardzo dobrze. Oto Vesaas poznał mnie z przebojową, rezolutną, popularną w szkole Siss. Chwilę później poznaję Unn: skromną, cichą, wiecznie trzymającą się gdzieś z boku szkolnego towarzystwa. Jedenastolatka bardzo zaintrygowała swoją osobą Siss, która to zapragnęła poznać ją bliżej. Miedzy dziewczynkami rodzi się nić porozumienia. Przyjaźń? A może bardziej uczucie ocierające się o głęboką fascynację? To już zależy od interpretacji własnej czytelnika.
Gdy pewnego dnia Unn znika, Siss zaczyna poznawać czym jest ból związany ze stratą bliskiej osoby.

Autor opisuje wydarzenia posługując się alegoriami, poetycko wiąże ze sobą przemyślenia, sytuacje. Nieraz robi to w naprawdę ładny sposób. Moją szczególną uwagę zwróciły opisy komnat lodowego pałacu: jedne mroczne, inne wzbudzające zachwyt, a jeszcze inne napawające lękiem lub ogromnym przygnębieniem. Właśnie strach, lęk, niepokój to te uczucia, które Versaas opisuje zręcznie i niekiedy w sposób piękny.

Dlaczego więc oceniam jedynie na pięć gwiazdek? Podczas lektury „Pałacu lodowego” od razu polubiłam tajemniczą Unn, natomiast do Siss poczułam empatię (najbardziej w drugiej połowie książki). Podoba mi się alegoryczne ujęcie tematu. Jednakże nie czuję u siebie tego zachwytu, który poczuli inni czytelnicy.
Pomimo tych pięciu gwiazdek nie uważam tej książki za przeciętną. Wręcz przeciwnie: można w niej znaleźć wartościowe fragmenty, które zachwycają tak formą, jak i przesłaniem. Moim zdaniem zasługują na ocenę dobrą. Aczkolwiek uczucie niedosytu (spowodowane także tymi fragmentami, które mnie niekiedy zmęczyły) sprawia, że nie mogę wystawić więcej niż pięć. W przypadku „Pałacu lodowego” moje sprawiedliwe pięć gwiazdek oznacza jednak książkę niezłą.

To, czy spodoba się ona innym czytelnikom zależy od indywidualnego gustu. Moich oczekiwań nie spełniła. Polecam jednak zapoznać się z tym tytułem choćby dla możliwości wyrobienia sobie własnej opinii, niekoniecznie pokrywającej się z moją.
 
Data przeczytania: 15-10-2015 (od: 9-10-2015)

Ocena 

LC            Goodreads            nakanapie.pl            booklikes.com

5/10          2/5                         5/10                         2,5/5

"Zbyt głośna samotnosć" (Bohumil Hrabal)

Bo ja gdy czytam, to właściwie nie czytam, biorę piękne zdanie do buzi i ssę je jak cukierek, jakbym sączył kieliszeczek likieru, tak długo, aż w końcu ta myśl rozpływa się we mnie jak alkohol, tak długo we mnie wsiąka, aż w końcu nie tylko jest w moim mózgu i sercu, lecz pulsuje w mych żyłach aż po krańce naczyniek włoskowatych.

Popularne posty