piątek, 27 grudnia 2013

Chłopiec, którego nikt nie kochał

Mike i Casey Watsonowie pracują prowadzą tak zwany "dom ostatniej szansy". Co to oznacza? Ich zadaniem jest sprawowanie opieki nad dziećmi pokrzywdzonymi przez los. Pewnego dnia "pod ich skrzydła" trafia niejaki Justin. Chłopiec, który nie doświadczył miłości ze strony żadnej znanej mu dorosłej osoby. Dopiero w domu Watsonów uczy się na nowo funkcjonowania w rodzinie. Dla Watsonów to też jest lekcja - Justin jest pierwszym dzieckiem z tal zwanego "programu", którym mają się zająć. Relacje Justina z nową rodziną nie od początku układają się doskonale. Wręcz przeciwnie. Jak przebiega jego pobyt u Mike'a i Casey? Z jakimi nowymi problemami muszą się zmierzyć Watsonowie? O tym należy się dowiedzieć z lektury tej książki.

Autorką książki jest sama Casey Watson, także mamy opisywane wydarzenia z punktu widzenia samej "matki zastępczej".
Oprócz wszelkich trudów wychowywania Justina oraz wszystkich wzlotów i upadków jego pobytu w ich rodzinie, mamy także możliwość poznania reszty członków rodziny autorki. i tak są tu syn Watsonów Kieron, ich córka Rile z mężem Davidem i wielu innych (także pracownicy opieki społecznej).

Przyszła pora na wytłumaczenie mojej niskiej oceny. Dlaczego tylko cztery gwiazdki?
Po pierwsze - i to jest najważniejszy zarzut dla tej książki - za dużo w niej opisów rodziny Pani Watson. Ja rozumiem, to musi być, w końcu Justin wychowywał się nie tylko z nimi, no i niektóre zachowania tego chłopca oddziaływały mocno także na dzieci Watsonów, ale... Właśnie. Pierwsza połowa książki była dla mnie monstrualnie nudna. po prostu. Autorka za bardzo skupiła się w niektórych rozdziałach głownie na swoich dzieciach. Raz czytamy kilka rozdziałów poświęconych (dla przykładu) Kieronowi, potem "coś tam trochę o Justinie", znowu rozdział wyłącznie o córce i jej mężu Davidzie. I tak w kółko. Jeszcze lepiej, że między tymi sytuacjami wplecione są rozdziały gdzie autorka rozpisuje się nam przez większość czasu na temat działania takich rodzin zastępczych jak oni, czy też działań opieki społecznej. Wdając się przy tym w sporo szczegółów. Bądź co bądź mamy tu tytuł "Chłopiec, którego nikt nie kochał" a przez pierwszą połowę książki miałam momentami wrażenie, że ktoś pomylił okładki. I tak, zainteresowana losami tego chłopca musiałam przebrnąć przez sporo mniej interesujących fragmentów (niektóre z nich nie wniosły niczego szczególnego do treści).
Na szczęście wszystko rekompensuje ostatnie pięć czy sześć rozdziałów włącznie z końcowym epilogiem, choć i tak uczucie niedosytu pozostało.

Po drugie - i to już bardziej takie moje osobiste odczucie - postać Justina od pewnego momentu przestała wzbudzać moją sympatię a nawet współczucie. Delikatnie mówiąc. A stało się tak od pewnego incydentu dotyczącego niejakiego psa Boba. Justin wzbudził we mnie złość w tym momencie, która to złość utrzymywała się prawie do końca. Jak wspomniałam to moje odczucie, bo ja po prostu nie wybaczam takich zachowań. Ci, co czytali zapewne wiedzą jaki to incydent, a ci, którzy przeczytają dowiedzą się co tak mnie rozzłościło.
Z jednej strony może to dobrze, że książka wzbudziła emocje, nie zmienia to jednak faktu, że czytało mi się ją znacznie gorzej i tak trochę "na siłę".

Choć ogólnie mówiąc nie polecam tej książki głównie przez wzgląd na wtrącanie przez autorkę zdarzeń/opisów nie raz niewiele wnoszących do opowiadanej historii. I kiedy naprawdę czytelnik chce dowiedzieć się czegoś więcej o Justinie (w końcu to on jest główną postacią) to musi najpierw poznać szczegóły z życia Watsonów i ich dzieci albo szczegóły dotyczące działania takich rodzin zastępczych czy też opieki społecznej. Były chwile, kiedy chciałam niektóre z tych opisów pominąć ale nie mogłam - bo zawsze autorka mogła zacząć pisać konkrety. Tutaj - i jest to trzeci powód niskiej oceny - zdarza się że te konkrety pojawiają się z znienacka. Autorka przez pierwszą połowę "skacze z tematu na temat": raz podając konkrety na temat Justina, raz pisząc np. mało interesujące suche fakty o opiece społecznej.

Czwarty zarzut - tyczy się wydawnictwa i konkretnie tego wydania: sporo w niej literówek. I może to się wydawać mało znaczące ale za to bardzo irytuje. Pół biedy gdy jest zamieniona literka w słowie. Jednak szczególnie to denerwuje gdy brak jakiegoś łącznika między wyrazami co sprawi, że zdanie stanie się bez sensu.

Książki nie polecam, ale też nie odradzam, choć jeśli ktoś lubi czytać konkretnie na jakiś temat a nie lubi "wędrówek po tematach" i takiego opisywania rzeczy mało istotnych to w przypadku tej książki można się rozczarować. Aczkolwiek nie uważam historii chłopca za mało istotną. Wręcz przeciwnie - takie rzeczy nie podlegają ocenie. To, co przeżył było piekłem na ziemi, traumatycznym doświadczeniem, jakiego nigdy nie powinno przeżyć żadne dziecko.
Na samym końcu książka potrafi wzruszyć i choćby dlatego warto się z nią zapoznać. Tylko wcześniej trzeba się przygotować na to, że z początku będzie nieco nudno.
 
Data przeczytania: 27-12-2013 (od: 16-12-2013)

Ocena 

LC            Goodreads            nakanapie.pl            booklikes.com

4/10          2/5                         4/10                         2/5

środa, 25 grudnia 2013

Blondynka na Tasmanii

W okresie Wigilii zapragnęłam na chwilkę oderwać się od "świątecznego szaleństwa". Wybór padł spontanicznie i, jako że dawno nie czytałam niczego Pawlikowskiej, trafiło na Tasmanię. Nawet nie przypuszczałam, że wyruszając z Panią Pawlikowską do Tasmanii trafię akurat na... czas Bożonarodzeniowy.
Dzięki temu mogłam się dowiedzieć jak spędzają te święta mieszkańcy Tasmanii, a że tak jak to w Australii wszystko jest inne, tak i to, co świąteczne u nich jest też odmienne. Zupełnie jak pogoda (bo przecież mają tam lato). Jakie jeszcze inne różnice są w Tasmanii? Sprawdźcie sami.

Oprócz Bożego Narodzenia, razem z autorką możemy wyruszyć w głąb paprociowego lasu by przyjrzeć się tamtejszej faunie i florze. A ta, jest równie odmienna, jak odmienne jest tam świętowanie. I tak mamy: kangury, koale, mewy zjadające z talerzy rybę z frytkami, słynne diabły tasmańskie oraz tajemnicze wombaty.
No i roślinność: równie interesująca. Podobały mi się opisy krzewów bootle-brush - a bardziej opis sposobu w jaki te krzewy przedłużają swe istnienie.

Jeśli chcecie poznać zwyczaje Bożonarodzeniowe mieszkańców Tasmanii, zwiedzić paprociowy las (tu plus za piękne fotografie tak roślinności, jak i zwierząt), spotkać diabła tasmańskiego i dowiedzieć się jak zachowują się owe wombaty - zapraszam do lektury "Blondynki na Tasmanii".

Ze swojej strony powiem, iż książka ta jest dobra (nie przeciętna, choć tu dostanie tylko 5 gwiazdek, gdyż na tą chwilę "Blondynka w Amazonii" i "Blondynka w Tybecie" były według mnie lepsze). Tak, jak w przypadku poprzednich książek z tej serii, tak i tą czyta się szybko (przeczytałam ją w niecałe dwa dni) i z zainteresowaniem.

To, co mnie przeszkadzało najbardziej - i przyczyniło się w głównej mierze do odjęcia jednej gwiazdki - to fakt, iż autorka przez pierwszą połowę książki za bardzo narzekała na odmienność tradycji bożonarodzeniowych. Wiadomo z góry, że nie w każdym zakątku świata spędza się świąteczny czas identycznie. Tu, około połowy książki miałam wrażenie, że tych narzekań jest stanowczo za dużo.
Dodatkowo fragment o Króliku Bugsie jest tu zbędny. Niczego nie wniósł do opowiadanej historii.
Cała reszta: czyli opisy tasmańskiej przyrody jak najbardziej na plus. Szczególnie ciekawe informacje na temat roślinności i zwierząt: najbardziej znanych - koali i kangurów oraz tych mniej znanych - wombatów, dziobaków i kolczatek.
 
Data przeczytania: 25-12-2013 (od: 24-12-2013)

Ocena 

LC            Goodreads            nakanapie.pl            booklikes.com

5/10          2,5/5                      5/10                         2,5/5

wtorek, 24 grudnia 2013

Spowiedź heretyka. Sacrum profanum

Wywiad-rzeka z jednym z najbardziej kontrowersyjnych postaci polskiego szołbiznesu.
Poznajemy tutaj drogę Adama Darskiego do kariery. W pierwszych rozdziałach przyglądamy się jego rodzinie, relacjom z bratem oraz pierwszym krokom stawianym w muzyce. Następnie widzimy jak Adam Darski staje się powoli "Nergalem". Możemy poznać między innymi jego fascynacje muzyczne, zespoły i które do dziś stawia sobie za wzór.
Jednym z głównych tematów jest religia oraz stosunek Nergala do wiary. Nergal nie boi się tu mówić otwarcie o tym jakie ma zdanie wobec wiary. Temat ten "przewija się" przez całą książkę w mniejszym bądź większym stopniu. Jednak najwięcej możemy o tym poczytać w rozdziale dwunastym.
Darski oprócz tematu religii porusza też wiele innych kwestii, między innymi możemy się dowiedzieć jaki jest jego stosunek do rasistów, homoseksualistów, możemy też poczytać choćby o... diecie.
Czytelnik ma okazje poznać też pierwsze związki muzyka. Oczywiście nie może tu zabraknąć też rozdziału poświęconego Dorocie Rabczewskiej. Jednak Ci, którzy oczekują plotek, szydzenia, oczerniania zawiodą się. Artysta nie zniża się tu do poziomu plotkarskich mediów.
Duża część książki poświęcona jest też chorobie (białaczce), którą przebył.

Duży plus: książka jest napisana rzetelnie, wywiad poprowadzony "na luzie", czasem szczerze i "bez owijania w bawełnę". Do tego ładnie wydana. Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że pełno w niej zdjęć i niczego poza tym. Jednak to tylko pozory.
Sporo w niej także godnych uwagi, trafnych spostrzeżeń, które śmiało mogłyby być dobrymi cytatami wartych zastanowienia.
Czytałam ją z zainteresowaniem i w miarę szybko.

Oceniam jako dobrą i ze swojej strony polecam, choć uważam, że nie wszyscy zgodzą się z niektórymi spostrzeżeniami Nergala.
 
Data przeczytania: 24-12-2013 (od: 27-07-2013)

Ocena 

LC            Goodreads            nakanapie.pl            booklikes.com

6/10          3/5                         6/10                         3/5

sobota, 7 grudnia 2013

Miasteczko Cold Spring Harbor

Książka opowiada historię mieszkańców miasteczka Cold Spring Harbor. Jak wiemy z opisu na okładce: Evan Shephard to niespokojny młodzieniec (stwarzający problemy wychowawcze), który w wieku dziewiętnastu lat zostaje ojcem. Relacje z matką jego dziecka - Mary Donovan nie układają się dobrze. Para się rozstaje. Jednak na tym nie kończy się historia: to dopiero początek wydarzeń...
Pewnego dnia Charles Shephard z synem Evanem wybierają się samochodem w podróż. Samochód się psuje, a oni potrzebują pomocy. Przypadkiem dzwonią do pierwszych lepszych drzwi. Trafiają pod dach gościnnej rozwiedzionej kobiety (Glorii Drake) mieszkającej z dorosłą córką Rachel i nastoletnim synem Philem. Gloria Drake wydaje się być przemiła ale czy to tylko pozory? Jaka z czasem okaże się matka Rachel? Jak losy obu rodzin połączą się ze sobą?

"Miasteczko Cold Spring Harbor" to trzecia z rzędu książka Richarda Yatesa jaką miałam okazję przeczytać. Gdybym miała dokonać jakiegoś porównania z jej poprzedniczkami to powiedziałabym, że bliżej jej do "Drogi do szczęścia" z uwagi na podobieństwa do ogólnego klimatu w jakim są obie te książki utrzymane.
Autor ma to do siebie, że w każdej swojej książce opisuje ludzi, którzy są nieszczęśliwi. Może stąd też bierze się ogólne przekonanie (także na tym portalu), że jego książki są przygnębiające. Zarówno ta, jak i wspomniana "Droga do szczęścia", jak też "Wielkanocna parada" to książki, w których ludzie mają za sobą mniejsze lub większe życiowe porażki i rozczarowania. Jednak moim zdaniem fakt, iż zwykle nie mają happy endu nie jest ich wielką wadą - wbrew takiemu wrażeniu - są bardziej realne.

Bohaterowie "Miasteczka Cold Spring Harbor" doświadczyli poczucia zawiedzionych marzeń i utraconych nadziei. Łańcuch takich zdarzeń dotknął nie tylko Evana, ale też jego ojca. Dlaczego? O tym należy dowiedzieć się z książki.
Inne uczucia jakie nimi targają to choćby wyrzuty sumienia (tak szczególne u Evana pod koniec książki).
Jeśli przypatrzymy się bliżej temu zjawisku, każda z postaci zmaga się z jakimś problemem (jak na przykład żona Charles'a - Grace Shepard, czy też na pozór szczęśliwa, nadmiernie gadatliwa Gloria Drake (a tym samym też jej dzieci, które właściwie od zawsze są świadkami problemów matki). Nie mogę zdradzić w szczegółach o jakie chodzi problemy i sytuacje, gdyż zdradziłabym zbyt dużo z treści książki. To, i wiele innych rzeczy należy doczytać, a ci, którzy już czytali pewnie się domyślą o czym mówię.

O samej książce mogę powiedzieć, że czyta się ją dość szybko. Początek (zwłaszcza pierwsze dwa czy trzy rozdziały) mogą nużyć i zniechęcić do dalszej lektury. Z czasem kolejne losy bohaterów bardziej intrygują: szczególnie od około połowy książki i od czasu pewnego wydarzenia w życiu Evana Shepharda...

Według mnie poniekąd wszyscy bohaterowie książki, w mniejszym bądź większym stopniu żyją w ułudzie i przekonaniu, że wszystko jest w porządku. Niektórzy natomiast starają się skrywać swoje problemy jedni przed drugimi. Począwszy od Charles'a ukrywającego problemy żony, poprzez bliskich Glorii (w tym jej byłego męża), na bogatej Pani Harriet kończąc (udającą sympatię do rodziny Drake).

Walka z ułudą szczęśliwego małżeństwa (Charles, Evan). Walka z chęcią wzięcia od życia czegoś więcej i z poczuciem nieprzemijającego wstydu (Phil
Drake). Także walka z poczuciem, że nie osiągnęło się w życiu zamierzonych celów (szczególnie Charles i Evan). To główne tematy jakie porusza ta książka.

Do minusów zaliczyłabym: brak dostatecznego rozwinięcia postaci Grace Shephard oraz mało zadowalające zakończenie (ze względu na to jak szybko autor pozamykał wątki).
 
Data przeczytania: 7-12-2013 (od: 30-11-2013)

Ocena 

LC            Goodreads            nakanapie.pl            booklikes.com

5/10          2,5/5                      5/10                         2,5/5

czwartek, 5 grudnia 2013

Rani

CYKL: "DISNEY FAIRIES" (TOM 5)

 

Całym światem wróżki Rani - piątej przyjaciółki Dzwoneczka - jest woda i wszystko co z nią związane. I tak potrafi stworzyć między innymi piękne wodospady i wodne kule. Z tej krótkiej opowieści można się dowiedzieć czy wróżka-patronka wody płacze oraz co jest jej częstym nawykiem? Jaką nieocenioną pomocą służy jej gołąb? A także jak przebiegła wizyta u syren?

Równie przyjemna książeczka jak pozostałe. Równie lekka i ciepła. 
 
Data przeczytania: 5-12-2013 (od: 5-12-2013)

Ocena 

LC            nakanapie.pl            booklikes.com

6/10          6/10                          3/5


PODSUMOWANIE SERII:

Wszystkie pięć tomów (a raczej tomików) zawiera krótkie przedstawienie postaci Dzwoneczka i jej przyjaciółek i każda pokazuje umiejętności wróżek-elfów. Wszystko to opatrzone pięknymi rysunkami Disneya.

Oceniam wszystkie jako dobre choć miałam przyznać pięć gwiazdek. Z tym, że określenie "przeciętne" byłoby dla nich krzywdzące. Fakt, gdybym była młodsza pewnie bym była bardziej zachwycona, jak każde dziecko, ale gdyby spojrzeć na nie pod względem choćby estetycznym...
Myślę, że czytane pojedynczo nie mają tego "czegoś" ale cała piątka dowodzi o ich "nieprzeciętności".
Są ładne, a przeglądając i czytając wszystkie wraz da się ujrzeć pewną magię tak w słowach, jak i w rysunkach. Może to magia Disney'a...?
Nie wiem. Faktem jest, że "dla mnie dzisiaj" były miłą odskocznią od codzienności takim jakby powrotem na chwilę do magicznego świata dzieciństwa. Tak bym to ujęła.

Beck

CYKL: "DISNEY FAIRIES" (TOM 4)

 

Bohaterką czwartej historyjki jest wróżka Beck. Patronka zwierząt Nibylandii. Jednym z jej zadań jest opieka nad gołębicą i doglądanie jej jajek. Świat zwierząt zna jak własną kieszeń. Ma też specjalną umiejętność w postaci rozmawiania ze zwierzętami i czytania w ich myślach. Tym bardziej nie dziwi fakt, że to właśnie ona jest opiekunką wszelkich zwierząt, a także tłumaczką ich języka.

Przyjemna, ciepła (choć króciutka) opowieść. Bardzo ładne rysunki. Nawet mnie do gustu przypadł szczególnie wizerunek śpiącej gołębicy. 

 Data przeczytania: 5-12-2013 (od: 5-12-2013)

Ocena 

LC            nakanapie.pl            booklikes.com

6/10          6/10                          3/5

Prilla

CYKL: "DISNEY FAIRIES" (TOM 3)


Dzięki trzeciej książeczce z serii "Disney's Fairies" między innymi dowiemy się dlaczego obecność wróżki Prilli jest tak ważna w Nibylandii? Jak wielką siłę ma wiara we wróżki? Jak utrzymać wróżki z Nibylandii przy życiu? I co z tym wszystkim ma wspólnego zwykłe klaskanie, którego patronką jest właśnie Prilla Przyjemnie, lekko z pięknymi, kolorowymi rysunkami Disney'a. Ciepło i wręcz magicznie pomimo małej ilości stron.
 
 
 
Data przeczytania: 5-12-2013 (od: 5-12-2013)

Ocena 

LC            nakanapie.pl            booklikes.com

6/10          6/10                          3/5

Fira

CYKL: "DISNEY FAIRIES" (TOM 2)

 

W drugiej książeczce z serii "Disney's Fairies" poznajemy wróżkę Firę - jedną z przyjaciółek Dzwoneczka. Fira to wróżka, której atrybutem jest światło. Do jej zadań należy między innymi jest szkolenie świetlików.

Przyjemna choć krótka historyjka. Podobnie jak w innych, tak i tu mamy piękne disnejowskie rysunki.

Data przeczytania: 5-12-2013 (od: 5-12-2013)

 

Ocena 

LC            nakanapie.pl            booklikes.com

6/10          6/10                          3/5

 

Tinker Bell

CYKL: "DISNEY FAIRIES" (TOM 1)

 

Pierwsza z pięciu książeczek z serii "Disney's Fairies", w której poznajemy znanego wszystkim z "Piotrusia Pana" Dzwoneczka. Dzwoneczek mieszka w swoim domku w drzewie, poznajemy jej umiejętności oraz dowiadujemy się jakie przeznaczenie w jej malutkim domku spełniają patelnia czy durszlak?

Plusem są piękne rysunki Disney'a ("stary, dobry Disney"). Minusem jest mała objętość co jest zrozumiałe ze względu na format książki. Gdybym miała o wiele mniej lat nie przeszkadzałoby mi to.
 
Data przeczytania: 5-12-2013 (od: 5-12-2013)

Ocena 

LC            nakanapie.pl            booklikes.com

6/10          6/10                          3/5

sobota, 30 listopada 2013

Tajemny dziennik Marii Antoniny

Dziennik autorstwa Pani Erickson nie jest w pełni wiarygodny, gdyż wydarzenia w nim opisane są po części prawdą, a po części fikcją. Tylko niektóre fakty z życia królowej są autentyczne i znajdują odzwierciedlenie w historii. Mimo to dobrze było zagłębić się w tą "fantazję" autorki.
Mamy tu opis dziejów Marii Antoniny od czasów jej dzieciństwa, kiedy to zaczęła pisać swój dziennik. I - jak wiadomo - nic takiego nie miało miejsca, aczkolwiek książka staje się z każdym rozdziałem coraz bardziej interesująca, a czytelnik na chwilę zapomina co jest prawdą a co nie.
Mamy opis jej prywatnego życia, miłość (też fikcyjną) do niejakiego Eryka. Mamy też wielkie namiętności między nią a Axelem (autentyczną postacią) oraz opisy ostatnich chwil spędzonych w więzieniu.

Pierwsze zapiski nie są interesujące, ale już każdy następny rozdział wciąga coraz bardziej, dzięki czemu książkę czyta się bardzo szybko. Do momentu, gdy czytelnik "dobrnie" do 10-12 rozdziału - czyli mniej więcej niedużo za połowę książki. Wtedy zwalnia się akcja, mamy więcej polityki. Niektóre fragmenty nużą, szczególnie pod koniec. Za to rekompensują to dwa ostatnie rozdziały, gdzie opisane są ostatnie dni królowej.

Mimo tych nużących fragmentów, i pomimo faktu, iż książka ta jest w dużej mierze wymysłem autorki - warto ją przeczytać. Jest dobra na wieczorny relaks. Szczególnie na te chłodniejsze wieczory.

Data przeczytania: 30-11-2013 (od: 20-11-2013)


Ocena 

LC            Goodreads            nakanapie.pl            booklikes.com

6/10          2,5/5                      6/10                         3/5

Notatki z podróży

Jako, że bardzo lubię Angelinę Jolie jako aktorkę, książka ta musiała być moja. A marzyłam o tym by ją wziąć w moje łapki od bardzo dawna. Byłam wniebowzięta gdy dowiedziałam się, że została wydana w naszym kraju. Dlatego zaraz po kupieniu zabrałam się za czytanie.

Książka napisana jest w formie pamiętnika, a bardziej dziennika. Mamy tu więc zapiski aktorki z jej wizyt w krajach dotkniętych wojną oraz notatki jakie poczyniła po spotkaniach tak z ważnymi przedstawicielami różnych organizacji, jak i z ludźmi cierpiącymi najbardziej..
"Notatki z podróży" dzielą się na 4 duże rozdziały. Pierwszy zawiera opisy z podróży do Afryki (Sierra Leone i Tanzanii), drugi to opisy z podróży do Kambodży, trzeci z Pakistanu i czwarty z Ekwadoru.
W Afryce aktorka zwiedza obozy dla uchodźców. Rozdział poświęcony jest głównie temu tematowi oraz organizacji UNHCR. W Kambodży porusza temat min, które ranią bądź powodują śmierć wielu cywilów. Rozdział poświęcony misji w Afganistanie porusza także problem uchodźstwa. Obok tego tematu mamy też biedę, nędzę i głód jakich doświadczają Afgańczycy. Ekwador to rozdział poświęcony nie tylko uchodźcom, dużo jest też spraw politycznych.

Fakt, iż tak długo polowałam na ten tytuł oraz to, że Angelina Jolie jest jedną z aktorek, którą wręcz uwielbiam nie ułatwia mi zadania jeśli chodzi o ocenę tej książki.
Moim zwyczajem jest jednak bycie obiektywną zarówno w swoich ocenach, jak i opiniach, dlatego przy całym szacunku do autorki, obejdzie się bez nadmiaru chwalenia.

Minusy:
  • Moje największe zastrzeżenie: styl w jakim jest napisana. Mianowicie dość chaotyczny. Co da się zauważyć dość szybko. Szczególnie dotyczy to pierwszego rozdziału. W niektórych momentach miałam wrażenie, że jakiś temat się zaczyna, po czym autorka pisze już o czym innym. Tym bardziej to irytowało, gdy taka sytuacja miała miejsce co kilka akapitów.
  • Mamy kilka zdjęć aktorki z podróży do opisywanych krajów. Co samo w sobie jest plusem, tylko, że są czarno-białe (a tego już nie pochwalam, głównie z uwagi na marną jakość papieru - jeśli już nie chciano całej książki wydrukować na lepszym papierze to chociaż te fotografie mogły być chociaż na porządnej wkładce).
  • Napis na okładce sugeruje, że czytelnik spotka się ze wzruszającymi opowieściami. Owszem, ale gdyby spojrzeć na to od strony liczbowej: spośród niekiedy chaotycznie napisanych sytuacji wyłuskać można mniej tych opisów konkretnych ludzi. Więcej tu mamy z polityki i samej działalności UNHCR.

Plusem tej pozycji jest fakt, że tutaj możemy dowiedzieć się więcej na temat działalności Angeliny w organizacji charytatywnej. A co więcej: zrozumieć motywy jej zachowania.
Plusem jest też to, że czytelnik może zauważyć różnicę między nią a innymi gwiazdami, które widzą szczytny cel tylko gdy są włączone kamery, i tylko tak żeby "za bardzo się nie pobrudzić" ani "nie zobaczyć za dużo cierpienia". W odróżnieniu od nich Angelina zrezygnowała z wszelkich luksusów by być bliżej tych ludzi.
Kolejnym plusem jest to, że czasem (choć rzadko i z zaskoczenia) Angelina potrafi chwycić za serce słowem. Niestety dopatrzyłam się małej ilości takich opisów, dlatego też czuję niedosyt.

Czy polecam?
Na pewno tym, którzy są zainteresowani tematem, a także fanom Angeliny Jolie - choć po lekturze tej książki mogą poczuć lekki niedosyt.
Pozostali mogą się wynudzić.

Ja daję pięć gwiazdek, co tu figuruje jako "przeciętna" choć w przypadku tej książki wyraziłabym się o niej jako o niezłej. Słowo "przeciętna" jest nieco krzywdzące. Dlatego niech te pięć gwiazdek symbolizuje książkę ani nie słabą, ani nie dobrą.
 
Data przeczytania: 17-11-2013 (od: 24-10-2013)

Ocena 

LC            Goodreads            nakanapie.pl            booklikes.com

5/10          2,5/5                      5/10                         2,5/5

Chwast

Tak. Siedem gwiazdek to jedna z tych pozytywnych ocen, które rzadko daję książkom. Szczególnie, gdy chodzi o książki rodzimych autorów. Jednak ta w pełni zasługuje na taką notę. Styl, jakim jest napisana jest zarówno dosadny jak i piękny (jakkolwiek słowo "piękny" tutaj brzmi).
Autorka poprzez słowa raz delikatnie dotyka czytelnika (we fragmentach gdzie główna bohaterka ulega melancholii), by za chwilę nimi "uderzać" i ranić (w tych fragmentach, które wręcz bulwersują czytającego).
Wiele razy, w obronie Hanny, miałam ochotę zrobić krzywdę teściowej i mężowi głównej bohaterki, a także lekarzom za ich okrutne słowa jakich się dopuszczali. Innym razem chętnie potrząsnęłabym Hanną za to co zamierza zrobić.

To książka, która z pewnością wywołuje emocje. Jest pełna pytań, ale też odpowiada na nie niekiedy w sposób, który może zaskoczyć czytelnika. Kim jesteśmy? Ile warte jest nasze życie? Czym jest nadzieja? Jak reagujemy na przeciwności losu? Czy potrafimy docenić drugiego człowieka niezależnie od przeszkód? I to najważniejsze: czy jest coś, co w chwili, gdy człowiek przeżywa ogromne rozczarowanie życiem, zniechęcenie i depresję jest w stanie odwieźć go od samobójczych myśli?
Ta książka dotyka wielu rozmaitych zachowań ludzkich. Nawet takich niuansów jak to, jak człowiek zachowuje się gdy usłyszy o jakiejś tragedii w telewizji? Czy też nawet smutnego faktu: jak niektórzy ludzie pojmują bycie dobroczynnym dla potrzebujących?

Nie dość, że całość jest bardzo klimatyczna to na plus zasługuje też tytuł. Bardzo znaczący. Początkowo nie wiemy dlaczego akurat "chwast", do czasu, gdy objawia się okrutna prawda...
Książkę czyta się szybko. Choć z pewnością nie "na jedno posiedzenie" z uwagi na ciężki, dość męczący temat.

Nie obyło się też bez minusów: po pierwsze pod koniec fabuła zwalnia tempo. Po drugie autorka wielokrotnie stosuje powtórzenia tych samych zdań wypowiadanych przez Hannę. Na początku nie zwracałam specjalnie na to uwagi, jednak na dłuższą metę zaczęło mnie to irytować.
Nie są to jednak minusy, które miałyby zaważyć na mojej ocenie.

Myślę, że warto jej poświęcić czas. Aczkolwiek, no właśnie...
Czy ją polecam?
I tak i nie. Na pewno nie wszystkim.
Tak - ponieważ poleciłabym ją każdemu zainteresowanemu trudnymi tematami jakie porusza. Jakie to tematy? Samobójstwo, znieczulica społeczna, wyobcowanie, także aborcja.
Nie - gdyż nie poleciłabym jej osobom bardzo wrażliwym. Książka jest momentami naładowana ogromnym bólem i cierpieniem - emocjami wywołanymi przez rozterki jakie przeżywa główna bohaterka, Hanna. Dlatego można o niej powiedzieć, że jest książką depresyjną, która męczy i boli.
Nie ulega jednak wątpliwościom, iż jest bardzo dobra.
 
Data przeczytania: 30-11-2013 (od: 20-11-2013)

Ocena 

LC            Goodreads            nakanapie.pl            booklikes.com

7/10          4/5                         7/10                         3,5/5

wtorek, 22 października 2013

Piękność

Książka ta jest autobiograficznym zapisem wydarzeń jakie miały miejsce w życiu modelki i prezenterki telewizyjnej Katie Piper.
Na samym początku mamy krótkie przypomnienie dzieciństwa dziewczyny, później opowiada nam ona o początkach swojej kariery. Po czym czytelnik zapoznaje się z faktami, które odmieniły życie Katie o 360 stopni. Mamy więc zarówno opisy jak doszło do tragedii, jak i opisy żmudnych zmagań nad zaakceptowaniem siebie na nowo oraz przejecie Katie przez długi proces leczenia.

Z całą pewnością jest to książka, która uświadamia nam jak ważne jest zdrowie. Ważniejsze niż sława, pieniądze, uroda. Jest to także książka o sile młodej kobiety która mimo wielu ran psychicznych powoli odzyskiwała swoje życie. Choć wile zawdzięcza nie tylko sobie ale też ogromnemu wsparciu ludzi, którzy ją kochają.

W takim razie dlaczego tylko pięć gwiazdek?
Po pierwsze: autorka nie jest mistrzynią słowa pisanego. O ile na początku styl pisanie nie przeszkadzał, o tyle na dłuższą metę męczą kilkakrotne powtórzenia tego co było opisane już wcześniej.
Po drugie: nie podobało mi się ciągłe opisywanie swojego strachu przed wyjściem z domu po ataku na jej osobę. Także opisywanie sytuacji mało istotnych. Odnoszę wrażenie, że bardzo chciano aby ta książka na siłę posiadała prawie trzysta stron, choć całość mogłaby spokojnie zawierać się w stu stronach.
Pod koniec książka zwalnia tempo, zaczyna nużyć, a czytelnik wypatruje ile jeszcze zostało do końca...

Ogólnie mówiąc nie jest najgorzej ale cudownie też nie. Książka ta z jednej strony ma swoje momenty, gdzie wzrusza. Z drugiej natomiast posiada nużące fragmenty, które zniechęcają do dalszego poznawania tej historii.
 
Data przeczytania: 22-10-2013 (od: 11-10-2013)

Ocena 

LC            Goodreads            nakanapie.pl            booklikes.com

5/10          2,5/5                      5/10                         2,5/5

czwartek, 17 października 2013

Rzęsy na opak

Ola Procyk jest jedną z czworga dzieci państwa Procyków. Ma młodszą siostrę Marysię, i dwóch starszych braci: najstarszego nastoletniego Mateusza i Jędrka, który właśnie ma iść do Pierwszej Komunii.
Rodzice nie bardzo interesują się dziećmi. Mama jest wiecznie zapracowana w domu. Tato z kolei wiecznie pijany.
Ola jak to małe dziecko jest ciekawska. Bardzo ją interesuje ten świat dorosłych, toteż z chęcią węszy "to tu to tam" i podsłuchuje co mówią dorośli, dlatego pewnego dnia dowiaduje się o "genialnym pomyśle" taty na powiększenie zasobów materialnych rodziny - dzięki becikowemu. Tylko do tego potrzeba w rodzinie nowego dziecka... Rezolutna Ola sprzeciwia się temu pomysłowi mimo, że nie ma wiele do gadania. Co z tego wyniknie?
Dodatkowo Ola lubi towarzyszyć najstarszemu bratu. Często "za nim łazi". Odkrywa sprawy, o których brat nie chwalił się do tej pory nikomu. Jakie to sprawy? Co takie odkryje mała Ola?

Książka opowiedziana jest z perspektywy dziecka. Mamy tu świat dorosłych widziany oczami małej dziewczynki, toteż czasami może się ona wydać dość naiwna dla dorosłych czytelników. Mimo to czyta się ją dobrze. Szczególnie gdy czytamy relacje Oli, która opisuje nam życie codzienne jej rodziny (sklepy, które odwiedza sama Ola lub z mamą), czy też problemy dorosłych typowe dla dzieci w jej wieku.
Nie brak też momentów smutnych, czasem wręcz tragicznych. Jakich? O tym należy dowiedzieć się z lektury książki.

Książka jest krótka, i czyta się ją szybko, choć długie rozdziały są rzadko podzielone "gwiazdką" lub odstępem. Dlatego czasem można się pogubić, co można uznać za pewien minus.
Podczas gdy poznajemy historię Oli, nie zawsze nasza bohaterka postępuje właściwie. Czasami wręcz ma się ochotę porządnie się "zdenerwować". Zaraz jednak przychodzi wyjaśnienie: przecież Ola czerpie złe wzorce zachowań z obserwacji świata, w którym się znajduje. Począwszy od rodziców i starszego rodzeństwa, skończywszy na koleżankach i znajomych koleżanek.
Są też chwile, gdy po prostu bardzo nam żal małej Oli, współczujemy jej i jej matce. I czytamy dalej, by dowiedzieć się jak potoczą się losy rodziny Procyków? Czy wszystko ułoży się dobrze?
Na to pytanie i wiele innych odpowie książka.
 
Data przeczytania: 17-10-2013 (od: 2-10-2013)

Ocena 

LC            Goodreads            nakanapie.pl            booklikes.com

5/10          2,5/5                      5/10                         2,5/5

niedziela, 13 października 2013

Niebieski notatnik

W "Niebieskim notatniku" poznajemy młodą dziewczynę Batuk, która poprzez swoje zapiski opowiada nam swoje losy. Batuk jest indyjką, została sprzedana przez ojca do burdelu, gdzie już jako niespełna dziewięciolatka została prostytutką. Batuk jest inna niż wszystkie indyjskie dziewczęta. To, co ją wyróżnia to umiejętność pisania i czytania. Dlatego gdy pewnego dnia uzyskuje ołówek, zaczyna spisywać swoje myśli w niebieskim notatniku.

Spisując swoją historię dokłada też swoje fantazje. I tu jest właśnie przysłowiowy "gwóźdź do trumny" dla tej historii. Nie, nie wcale nie było tak źle. Na początku.
- Z czasem zaczęło nie irytować, że jej fantazyjnym opisom, przenośniom etc. jest poświęcony cały rozdział (jeden lub kilka).
- Nieustanne porównywanie aktu seksualnego do pieczenia ciasta, o ile z początku było niezłym zabiegiem, o tyle dalej zaczęło mnie delikatnie mówiąc wkurzać.
- Najbardziej mnie zdenerwował rozdział, w którym mogłam sobie poczytać pełne przenośni i fantazyjnych opisów opowiadanie Batuk do jej przyjaciela Panita. Nawet nie wiem o czym było to opowiadanie, bo przeczytałam je naprędce i bez zastanowienia. Po czym miałam ochotę rzucić tą książkę w kąt.

Jednak się nie poddałam i może i lepiej, bo później lektura nabrała tempa, od opisów pobytu Batuk w schronisku, a później w hotelu. Czyli dopiero około 90-tej strony. Ale żebym za szybko się nie ucieszyła zaraz autor zafundował mi znowu kilka nudniejszych rozdziałów plus "gratisy" w postaci wspaniałej "radosnej twórczości wierszowanej" małej Batuk.

Jak czytamy w posłowiu: autor przyznaje, że opowiedziana historia jest fikcją literacką powstałą w oparciu o raporty ludzi z opieki społecznej, którzy znają sytuację prostytucji nieletnich w Indiach. Natomiast do napisania książki zainspirowała go nastoletnia prostytutka pisząca coś w notatniku, którą zobaczył kiedyś na ulicy.
Autor jest profesorem, praktykującym lekarzem i naukowcem. Prowadzi różne badania. W jego posłowiu możemy przeczytać, iż przeprasza czytelników, że jedynie zahaczył o temat, a nie pisał o wszystkim, w obawie, że czytelnicy z nadmiaru szoku nie zechcą dokończyć książki...

Otóż moim skromnym zdaniem, pan profesor Levine w obawie o uczucia czytelników sprawił, że ja jako czytelnik poczułam, że ta książka nie opowiedziała mi wszystkiego. Nie dowiedziałam się w sumie jak wygląda życie tych nieletnich prostytutek. Do tego książka mnie nawet nie wzruszyła. Można było (zamiast używania udziwnień i wplatania w fantazji w tekst), bardziej wykorzystać temat. Szczególnie gdy temat ten jest tak ważny.
Dodatkowo podczas lektury zauważyłam, że postać, którą autor wymyślił jest bardzo "przekombinowana". A najlepsze jest to, że kilkakrotnie sprawiała ona wrażenie jakby owo "pieczenie ciasta" (już używając tego wspaniałego iście drażniącego porównania autora) małej Batuk bardzo się podobało. Przecież ona wielokrotnie samą siebie jakby wychwalała, że jest w tym najlepsza. Z drugiej strony bardzo cierpiała. I tak w kółko. No bardzo fajne: zastosować taką niekonsekwencję, podczas poruszania tak ważnego na całym świecie problemu, jakim jest prostytucja nieletnich!

Natomiast widzę, że "coś tu jest nie halo" jeśli ja zauważyłam podczas lektury, że chętniej czytało mi się posłowie, gdzie umieszczono parę suchych faktów i gdzie autor przedstawił jak doszło do powstania książki (co jest to raptem 17 stron).
Skoro posłowie pisane w formie reportażu napisał lepiej niż opowiedział samą książkę, to może lepiej by Pan profesor Levine kontynuował pisanie dalej, lecz w formie reportaży właśnie...?

Przeprosiny autora przyjmuję. Jednak uznaję, "Niebieski notatnik" jako książkę słabą - i to tylko ze względu na kilka interesujących fragmentów z początku opowieści oraz przez wzgląd na ciekawe posłowie.

Z ulgą doczytałam ostatnią stronę historii Batuk.
Książki raczej nie polecam.
 
Data przeczytania: 13-10-2013 (od: 17-09-2013)

Ocena 

LC            Goodreads            nakanapie.pl            booklikes.com

3/10          1/5                         3/10                         1,5/5

piątek, 11 października 2013

Jeździec miedziany

CYKL: "JEŹDZIEC MIEDZIANY" (TOM 1)

 

Książka podzielona jest na dwie części nazwane księgami, a na nie składa się po kilka zatytułowanych rozdziałów (które z kolei dzielą się na pomniejsze, krótsze odcinki). Rzecz dzieje się przez większą część książki w Leningradzie, poza tym miastem mamy też opisane losy bohaterów w Łazariewie.

Tytuł księgi pierwszej zatytułowany jest właśnie - "Leningrad". Poznajemy w niej Tatianę (Tanię), jej siostrę Daszę i ich rodziców oraz brata Paszę. Starsza siostra Dasza oznajmia Tanii, że się zakochała "teraz tak na poważnie". Kilka dni później nastoletnia Tania wracając z fabryki, gdzie pracuje, spotyka przystojnego oficera Aleksandra. Niedługo potem żołnierza Dmitrija. Obie siostry oraz Dmitrij z Aleksandrem nawet nie zdają sobie sprawy z tego w jak szybkim czasie połączą się ich losy i zmieni się ich dotychczasowe życie...

Ta część, rozgrywająca w samym środku wojny, przybliża nam losy rodziny Tanii, opowiada nie tylko o sile rodzinnych więzów, ale też o sile miłości i o wielkich namiętnościach. Odpowiada na wiele pytań, między innymi: ile przeciwności losu jest się w stanie przetrwać? Jak wiele jesteśmy w stanie poświęcić z miłości? Z miłości do ukochanego mężczyzny, ale też z miłości do siostry?

Księga druga "Złote wrota" zawiera odpowiedzi na pytania: jak się potoczą się dalsze losy bohaterów? Jak wojna wpłynie na ich życie? Jaką Aleksander skrywa tajemnicę? Kto i kiedy odkryje jego długo ukrywany sekret? Co stanie się z naszymi bohaterami: Tanią, Aleksandrem i Dmitrijem?
Nie zdradzam szczegółów, by je poznać należy zapoznać się z treścią książki.
Jedno jest pewne druga księga - a szczególnie jej końcówka - szykuje czytelnikowi wiele niespodzianek, emocji i zwrotów akcji.

Podczas lektury tej książki już po kilku rozdziałach skojarzyła mi się ona troszkę z powieścią w typie "Przeminęło z wiatrem". Tu na tle realiów wojny w Rosji.
Z uwagi na to, że miałam tylko miesiąc na jej przeczytanie, obawiałam się czy podołam tej powieści. W końcu nie często zdarza mi się czytać książki, których gabaryty odpowiadają przeszło siedmiuset stronom... A już szczególnie nie w tak małym zakresie czasu. Cieszę się więc, że udało mi się ukończyć ją wcześniej, niż myślałam. Tym bardziej jestem zadowolona z faktu, iż książka przypadła mi do gustu. Fakt, że losy bohaterów są umiejscowione w Rosji i to podczas wojny, sprawiał, że obawiałam się czy w ogóle pierwszy tom mnie zaciekawi na tyle, by chcieć poznać kolejne tomy. Teraz już wiem, że moje obawy były bezpodstawne. Pierwszy tom zaintrygował mnie tak bardzo, że już nie mogę doczekać się gdy zacznę drugi...

Dlatego tym, którzy zastanawiają się jeszcze nad przeczytaniem tej trylogii mówię, że nie ma obaw, gdyż pierwszy tom:
- czyta się bardzo szybko (przy czym uprzedzam, że nie wciąga od pierwszych rozdziałów, dopiero ciut później),
- większość rozdziałów nie jest bardzo długa, co ułatwia sprawę,
- w miarę poznawania losów bohaterów, czytelnik "łapie się" na tym, że chce poznać dalszy ciąg (dlatego stwierdzam, że ciężko się czasem oderwać od tej historii).

Jednak dlaczego uznaję ją za "dobrą", a nie "bardzo dobrą"? Kilka rzeczy miało na to wpływ, między innymi końcówka - wydała mi troszkę naciągana (mam na myśli nieustraszoną Tanię - kto czytał ten wie, o których fragmentach mówię). Przez to wydała mi się ta końcówka mało realna. Poza tym książka straciła troszkę w moich oczach kilka rozdziałów z Łazariewa. Nie chcę zbyt wiele zdradzać. Powiem tylko, że w pewnym momencie zauważyłam, że jak na taką książkę troszkę za bardzo autorkę poniosło z erotycznymi opisami.

Książkę polecam. Sama już czekam na kolejny tom.
 
Data przeczytania: 11-10-2013 (od: 12-09-2013)

Ocena 

LC            Goodreads            nakanapie.pl            booklikes.com

6/10          3,5/5                      6/10                         3/5

"Zbyt głośna samotnosć" (Bohumil Hrabal)

Bo ja gdy czytam, to właściwie nie czytam, biorę piękne zdanie do buzi i ssę je jak cukierek, jakbym sączył kieliszeczek likieru, tak długo, aż w końcu ta myśl rozpływa się we mnie jak alkohol, tak długo we mnie wsiąka, aż w końcu nie tylko jest w moim mózgu i sercu, lecz pulsuje w mych żyłach aż po krańce naczyniek włoskowatych.

Popularne posty