niedziela, 29 września 2013

Coco Chanel. Życie intymne

Biografie należą do gatunku literatury lekkiej, którą się czyta szybko i z zainteresowaniem. W końcu nas - ludzi interesuje życie innych osób, tym bardziej gdy jest to osoba znana. Dlatego dziwię się, że z taką trudnością przebrnęłam przez tą książkę. Czytanie jej było wręcz drogą przez mękę...

Coco Chanel jest niewątpliwie osobą o interesującym życiorysie. Nie tylko ze względu na jej życie prywatne i liczne romanse, ale także przez wzgląd na olbrzymi wkład w zmiany jakie zaszły w modzie. Szczególnie po pierwszej wojnie światowej. Dziś uznaje się ją za prekursorkę m.in. uwolnienia kobiet z gorsetów (pozwalając im nosić luźne ubrania), i odsłonienia nóg. Tym samym raz na zawsze skończyła się epoka niewygodnych ubiorów, długich sukien, przepychu i ozdób.

Zamiarem tej książki było [prawdopodobnie] przybliżenie tej postaci, i - jak sam tytuł wskazuje - jej "życia intymnego". Coco Chanel żyła w czasach dużych zmian politycznych, toteż i tu nie mogło zabraknąć historii. Nie dajcie się zwieźć tytułowi: "życia intymnego" Coco Chanel jest tu stosunkowo mało, w porównaniu do opisów historycznych: rewolucji, francuskiej, czasów Ludwika IV, wojen i innych tym podobnych.
W pewnym momencie (jeszcze na długo przed połową książki) dało się zauważyć, że prawie każdy rozdział poświęcony jest w dużej mierze opisom historycznym. W niektórych rozdziałach bywa, że samej Coco jest poświęcona końcówka rozdziału (bądź tylko początek).
Kilkakrotnie łapałam się na tym, że czytam pobieżnie, albo, że czytam i się "wyłączam", co zmuszało mnie do ponownego przebrnięcia jakiegoś bardziej istotnego fragmentu.

Kolejnym minusem, obok opisanych wyżej wykładów z historii, są nieprzetłumaczone francuskie określenia. O ile jestem w stanie zrozumieć proste garconniere, boulevard, belle epoque, czy też wyjaśnione przez autorkę grisette, o tyle całej reszty słówek francuskich nie znam. Przecież nikt nie siedzi podczas czytania ze słownikiem, żeby co chwilę sprawdzać co dane słowo oznacza...

Z tylnej okładki dowiadujemy się, że przeczytamy tu o zakazanej miłości, narkotykach i sekretach artystycznej bohemy. A także, że "tego nie ma w żadnej innej książce o Coco Chanel".
Nie wiem, czy nie ma tego w żadnej innej książce, bo i żadnej innej o Coco nie czytałam. Jednak uważam, że tutaj masa historycznych informacji przytłacza samą postać projektantki oraz życie artystycznej bohemy końca XIX wieku. Sugerując się okładką i szumnym tytułem spodziewałam się raczej czegoś innego. Dostałam za to prawie 500 stron nudnej książki, bardzo szczegółowo opisującej epokę, a nie osobę, o której chciałam przeczytać. Dodatkowo napisaną dość małą czcionką (jak na "nie kieszonkowe" wydanie) oraz paroma irytującymi literówkami w tekście.

Czy polecam?
Książka z pewnością nie dla wszystkich.
Dla wytrwałych i cierpliwych - jeśli podołacie historycznym opisom. Dla wielbicieli opisu czasów, w jakich żyli znani ludzie - jeśli poznanie schyłku XIX wieku będzie dla Was priorytetem - to polecam jak najbardziej.
Jeśli jednak chcecie poczytać o Coco Chanel, o jej życiu osobistym i o wielkich dokonaniach - sięgnijcie po "każdą inną, w której nie ma tego co jest w tej".

Książka ta według mnie zasługuje na określenie "może być". Jednak ode mnie dostaje tylko trzy gwiazdki. I ani jednej więcej choćbym nie wiem jak bardzo chciała. Minus jedną "gwiazdkę" za to, że dawno tak bardzo nie męczyłam się przy czytaniu. Jest ona "dobra" jako historia czasów minionej epoki, ale jako opowieść o tak barwnej osobie jaką była Coco Chanel, jedynie "może być". A szkoda.
 
Data przeczytania: 29-09-2013 (od: 20-09-2013)

Ocena 

LC            Goodreads            nakanapie.pl            booklikes.com

3/10          1/5                         3/10                         1,5/5

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"Zbyt głośna samotnosć" (Bohumil Hrabal)

Bo ja gdy czytam, to właściwie nie czytam, biorę piękne zdanie do buzi i ssę je jak cukierek, jakbym sączył kieliszeczek likieru, tak długo, aż w końcu ta myśl rozpływa się we mnie jak alkohol, tak długo we mnie wsiąka, aż w końcu nie tylko jest w moim mózgu i sercu, lecz pulsuje w mych żyłach aż po krańce naczyniek włoskowatych.

Popularne posty