wtorek, 25 grudnia 2012

Spalona żywcem

Autorką "Spalonej żywcem" jest Souad - arabska kobieta, która opowiada czytelnikom historię ze swojego życia. W pierwszych rozdziałach książki wcale nie mówi nam od razu o "historii tytułowej". W zamian za to otrzymujemy serię nieprawdopodobnych (z naszego punktu widzenia), ale niestety autentycznych wydarzeń z życia autorki. Souad opowiada albo to, co przytrafiało się jej, jej rodzinie bądź jej znajomym/sąsiadom/ludziom z wioski. Opisuje wszystko co pamięta, choć - jak sama wspomina - wiele rzeczy było dla nie tak traumatycznych, że wyparła je podświadomie z pamięci.
I nie dziwę się. Bo te opowiadane przez nią historie według mnie nie są ani straszne ani okropne: są makabryczne, tragiczne nieraz bestialskie. Dzięki Souad możemy dowiedzieć się jak wygląda życie arabskich kobiet, jak traktują je mężczyźni. Można by powiedzieć: "Ależ było o tym w tak wielu książkach, że kolejna o tym samym to nuda." Nic bardziej mylnego. Bo owszem, temat jest może już nam znany z wielu innych tytułów, ale ze "Spaloną żywcem" trzeba się zapoznać. Co między innymi jest w tej książce unikalnego, co odróżnia od innych tego typu lektur? Głownie sposób w jaki autorka przedstawia te wszystkie wspomnienia. Tak plastyczne, nieraz nierealne, a prawdziwe. Opisane w sposób, dzięki czemu niemal się to wszystko widzi.

Jedynym minusem książki są fragmenty, w których autorka powtarza jakąś sytuację opisując ją dokładnie w taki sam sposób, a czytelnik ma wrażenie (pewność), że już to czytał.

Nie ma sensu dokładne opisywanie o czym jest ta książka. o każdy, kto jest zainteresowany powinien przeczytać to sam. Żadne słowa czytelnika nie są w stanie oddać tej historii w taki sposób, w jaki zrobiła to autorka.
Dlatego zainteresowanych tą pozycją odsyłam do przeczytania i polecam ten tytuł.
 
Data przeczytania: 24-12-2012 (od: 13-12-2012)

Ocena 

LC            Goodreads            nakanapie.pl            booklikes.com

6/10          3/5                         6/10                         3/5

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"Zbyt głośna samotnosć" (Bohumil Hrabal)

Bo ja gdy czytam, to właściwie nie czytam, biorę piękne zdanie do buzi i ssę je jak cukierek, jakbym sączył kieliszeczek likieru, tak długo, aż w końcu ta myśl rozpływa się we mnie jak alkohol, tak długo we mnie wsiąka, aż w końcu nie tylko jest w moim mózgu i sercu, lecz pulsuje w mych żyłach aż po krańce naczyniek włoskowatych.

Popularne posty