środa, 6 sierpnia 2025

Nie w głowie mi romans

Kolejny romans z serii "Światowe życie", który opiera się na motywie zakochanych w sobie gości weselnych. Z podobną fabułą spotkałam się już w książce "Kochankowie z Sydney". Jednak, tym razem poznajemy Joan Santos i Ivo Faulknera. Joan jedzie na ślub przyjaciółki Cassie ze świadomością, iż panna młoda chce na swoim ślubie zeswatać ją z kolegą jej męża z dzieciństwa. Dziewczyna nie ma ochoty na żadne swatania i romanse, tym bardziej, że nawet nie zna tego mężczyzny. Jadąc na ślub ulega małemu wypadkowi, kiedy to jej samochód wypada z drogi i wpada do rowu. Pomocną dłoń podaje jej przystojny Ivo Faulkner...
Jak potoczą się losy bohaterów? Kim jest Ivo i czy przyjaciółce uda się plan zeswatania Joan?Odpowiedzi na te i inne pytania należy szukać w lekturze książki Louise Fuller.
 
Dynamiczny początek, dość ciekawy środek, potem małe obniżenie lotów. Mniej więcej tak wygląda w skrócie fabuła tego romansu. Lektura lekka i szybka. Idealna jako przerywnik pomiędzy bardziej angażującymi fabułami.  Szczyty literatury to nie są ale nie najgorzej się czytało. Taki średniaczek, niczym nie zirytuje, ale też nie zaskoczy. Można przeczytać, ale raczej nie pozostanie w pamięci na dłużej.

Data przeczytania5-08-2025 (od: 1-08-2025)

LC            Goodreads            nakanapie.pl            booklikes.com

5/10          2/5                         5/10                          2,5/5

3 komentarze:

  1. Lektura idealna na wakacyjny dzień z książką.

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. O tak, trzeba przyznać, że na przestrzeni ostatnich lat widać zauważalny progres w okładkach do harlequinów. Często zauważam, że są ładne. To już nie te czasy kiedy robili zdjęcie (lub jeszcze dawniej rysunek) postaci w jakiejś sztucznej pozie, obramowane kółkiem. Teraz zdjęcia są na całości książki, a te pozy w większości są bardziej "normalne". Ta tutaj rzeczywiście jest ładna. Mnie też się podoba okładka tej książki "Dzisiaj wyjdę za mąż" :)

      Usuń

"Zbyt głośna samotnosć" (Bohumil Hrabal)

Bo ja gdy czytam, to właściwie nie czytam, biorę piękne zdanie do buzi i ssę je jak cukierek, jakbym sączył kieliszeczek likieru, tak długo, aż w końcu ta myśl rozpływa się we mnie jak alkohol, tak długo we mnie wsiąka, aż w końcu nie tylko jest w moim mózgu i sercu, lecz pulsuje w mych żyłach aż po krańce naczyniek włoskowatych.

Popularne posty