niedziela, 7 października 2012

12 oddechów na minutę

Autobiografia mężczyzny, który przez jedną głupią chwilę o 360 stopni zmienił swój los na resztę swojego życia.
Janusz Świtaj opowiada w tej książce o swoim wypadku, po którym stał się osoba niepełnosprawną skazaną na wózek inwalidzki oraz o życiu po wypadku. O swoim bólu, cierpieniu, walce o oddech. U każdego zdrowego człowieka częstość oddechów liczy 12-20 oddechów na minutę. Janusz Świtaj po wypadku przy pomocy własnej determinacji walczył o to, by móc oddychać bez pomocy respiratora. I początkowo dziwnym było, że w ogóle oddycha bez maszyny...

To co mi się w tej książce podobało: to ogromna determinacja autora do polepszenia swojego stanu, walka o oddech, a tym samym o życie, mimo pragnienia odejścia z tego świata. A także zaangażowanie Janusza Świtaja w fundacje mające na celu pomoc niepełnosprawnym.

To, co mi się nie podobało: autor - i tu przychylę się do jednej z opinii - rzeczywiście pisze w sposób zbyt roszczeniowy. Po drugie od połowy książki miałam wrażenie, że z kolejnym rozdziałem czytam o tym samym (jakby wcześniej już to gdzieś było napisane). Po trzecie, co mnie wręcz uderzyło pan Janusz bardzo nieprzychylnie opisuje personel medyczny - pielęgniarki. Owszem nie wszystkie, ale przez pierwszą połowę książki można przeczytać o niezwykle karygodnym zachowaniu pielęgniarek. Owszem wierzę, że mogło być tak, jak to autor opisuje, jednak przez pewien czas miałam wrażenie, ze wrzuca wszystkie pielęgniarki do jednego worka z podpisem "zło konieczne".

I jest jeszcze jedna rzecz: miałam nadzieję na większe poruszenie tematu eutanazji, na większe poznanie stanowiska w tej sprawie autora książki. Tutaj temat ten został jedynie zahaczony i potraktowany pobieżnie. Skończył się tak szybko, jak szybko się zaczął. A szkoda.

Ogólnie: książka jest niezła. Do przeczytania na raz. Rewelacyjną jednak bym jej nie nazwała, głównie ze względu na styl autora: momentami książka zdaje się być chaotyczna, najbardziej denerwuje fakt, że autor powtarza wcześniej wypowiedziane zdania w następnych rozdziałach po kilka razy. Poza tym (szczególnie pod koniec) kilkakrotnie powtarza, że został pokrzywdzony przez los, choć ewidentnie na początku (i nieco później) książki pisze, że gdyby nie jego głupota może stan rzeczy byłby inny. 

Data przeczytania: 7-10-2012 (od: 2-10-2012)

Ocena 

LC            Goodreads            nakanapie.pl            booklikes.com

4/10          2/5                         4/10                         2/5

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"Zbyt głośna samotnosć" (Bohumil Hrabal)

Bo ja gdy czytam, to właściwie nie czytam, biorę piękne zdanie do buzi i ssę je jak cukierek, jakbym sączył kieliszeczek likieru, tak długo, aż w końcu ta myśl rozpływa się we mnie jak alkohol, tak długo we mnie wsiąka, aż w końcu nie tylko jest w moim mózgu i sercu, lecz pulsuje w mych żyłach aż po krańce naczyniek włoskowatych.

Popularne posty