poniedziałek, 8 grudnia 2014

Beksiński. Malarstwo/Painting

Ten niewielkich rozmiarów album przedstawia zbiór niemal sześćdziesięciu obrazów Zdzisława Beksińskiego. Obrazów pełnych groteski, fascynujących swoją tajemnicą, melancholią ale też grozą. Pochodzą one z różnych okresów twórczości malarza, a każdy z nich dopracowany w najmniejszych szczegółach, odzwierciedla wizje ich autora. Są jak senne mary: czasem dziwne i oderwane od rzeczywistości, a czasem napawające lękiem i przerażeniem.

W tej niedużej książce oprócz krótkiej notki na początku, nie znajdziemy tu więcej słów. I to dobrze bo obrazy Beksińskiego nie potrzebują żadnego komentarza. Każdy może je zinterpretować na swój sposób.

Co do samej książki: jest ona ładnie wydana, w twardej oprawie a zdjęcia nadrukowano na dobrym papierze. Mały format książki ma jeden plus: taka wielkość pozwala zabrać album ze sobą w każde miejsce.

Minusem jest dla mnie jednak mała liczba stron - a co za tym idzie - mniejsza liczba obrazów Artysty. W rezultacie, w zbiorze tym nie ujęto kilku pięknych, przejmujących (i równie ważnych jak reszta) obrazów, które osobiście bardzo lubię. Poza tym wydawnictwo pisze, że album zawiera zbiór najważniejszych prac Beksińskiego. Jak się okazuje nie wszystkich...
Nie ma wątpliwości, że sama twórczość Artysty zasługuje na najwyższe noty. Ja oceniam jednak książkę. Nie umieszczenie tych obrazów, sprawia, że moja ocena jest nieco niższa.

Mimo to uważam, że każdy miłośnik twórczości Beksińskiego powinien mieć ten album w swojej domowej biblioteczce.
 
Data przeczytania: 8-12-2014 (od: 8-12-2014)

Ocena 

LC            Goodreads            nakanapie.pl            booklikes.com

7/10          4/5                         7/10                         3,5/5

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"Zbyt głośna samotnosć" (Bohumil Hrabal)

Bo ja gdy czytam, to właściwie nie czytam, biorę piękne zdanie do buzi i ssę je jak cukierek, jakbym sączył kieliszeczek likieru, tak długo, aż w końcu ta myśl rozpływa się we mnie jak alkohol, tak długo we mnie wsiąka, aż w końcu nie tylko jest w moim mózgu i sercu, lecz pulsuje w mych żyłach aż po krańce naczyniek włoskowatych.

Popularne posty