środa, 30 kwietnia 2025

Podsumowanie kwietnia

 🌱Kwiecień okazał się zaczytanym miesiącem. Ukończyła,m pięć gatunkowo różnorodnych książek.

Już w pierwszym dniu kwietnia na konto przeczytanych książek trafiła przejmująca opowieść Kanae Minato "Wyznania". Ten tytuł z całą pewnością mocno odznaczy się w mojej pamięci dzięki nietuzinkowej, mrocznej i interesującej historii w jednej z japońskich szkół. Orientalny klimat, ciekawie poprowadzona fabuła, opowiedziana z punktu widzenia paru zainteresowanych w sprawę osób - to główne atuty tej niedługiej książki.

Drugi tydzień kwietnia obfitował aż w trzy tytuły, z czego dwa dotyczyły mojego ulubionego tematu - zatonięcia Titanica. Pierwszym tytułem związanym z tą historią jest "Ghost of the Abyss", której autorami są Ken Marschall, James Cameron i Don Lynch. Książka, która opowiada o tej historii głównie punktu widzenia wraku. Natomiast przejmujące, barwne fotografie z głębin są intrygującym dodatkiem, robiącym na czytelniku nieodparte wrażenie.

W międzyczasie ukończyłam książkę, którą czytałam w ramach jednego z Klubów Książki, mianowicie "Dom nad błękitnym morzem", której akcja dzieje się na wyspie. Pomimo wątku fantasy, w historii tej przemycono parę ważnych wątków: głównie problem społeczny, jakim jest tolerancja odmienności/dziwności pośród społeczeństwa czycteż siła przyjaźni między ludźmi.

Drugim tytułem związanym z historią katastrofy Titanica stała się biografia o charakterze wspomnień połączonego z pracą reporterską "The Loss of the SS.Titanic"  autorstwa Lawrence'a Beesley'a. Spotkała się ona jednak z moim sporym zawodem. Szkoda, bo liczyłam na to, iż książka napisana świeżo po katastrofie, przez człowieka który przeżył tą tragedię, będzie jak najbardziej rzetelną reporterską relacją. Jakże się myliłam...

W drugiej połowie kwietnia ukończyłam "Włoskie wakacje" Helen Brooks. I choć Harlequiny nie są moim ulubionym rodzajem literatury, tak przyznaję, że ta książka była nawet niezłą odskocznią od cięższych tematów. Sądziłam, że będzie to romansidło, które zmasakruję w swojej ocenie, a tymczasem nie bardzo mam jak 😅 gdyż nie było w niej nic, czego mogłabym się aż tak bardzo "przyczepić". To w sumie dobrze. Dlatego też myślę, że można czasem dać szansę nawet tym tanim romansidłom. A nuż, spotkam się z zaskakująco miłą lekturą. Głupawą i naiwną ale taką, która relaksuje, nie wymaga większych refleksji nie irytując przy tym.

Końcem miesiąca ukończyłam szósty tom "Sagi o Ludziach Lodu", który nosi tytuł "Dziedzictwo zła". Musiało minąć parę tygodni, abym powróciła do losów potomków Tengela Złego. Tym razem historia rodu Ludzi Lodu nabrała dramaturgii wraz z postacią Kolgrima. Mamy tu więc trochę intryg, trochę niepewności, ale też miłości - a jakże, wszak bez niej tej sagi by nie było...

Lektura szóstego tomu "Sagi o Ludziach Lodu" sprawiła, że poszłam za ciosem i od razu zabrałam się za kolejny, czyli "Zamek duchów". Dlatego też ostatnie dni kwietnia upłynęły mi tym razem w Danii, bo głównie tutaj rozgrywają się wydarzenia. Nawet nie spodziewałam się, że ten tom będzie tak bardzo absorbujący, że pochłonę jego treść w kilka dni. W dodatku, jak to bywa u Sandemo, książka zachęciła mnie do poznania tego, co było dalej...

W nadchodzącym maju zamierzam więc na pewno kontynuować "Sagę o Ludziach Lodu". Nie zapomnę też o już zaczętych książkach, choć przyznaję, że zaczynam odczuwać głód poznania jakiejś zupełnie nowej historii 🌷

 

W kwietniu tytułem miesiąca jest "Ghost of the Abyss. A Journey into the Heart of the Titanic"

 

Kwiecień w liczbach:

Przeczytanych książek: 7
Łączna liczba stron czytanych książek: 1560
Biografia/Autobiografia/Dziennik: 1
Historia: 1
Fantastyka/Fantasy: 1
Literatura obyczajowa/Romans: 3
Literatura piękna: 1

Zamek duchów

CYKL: "SAGA O LUDZIACH LODU" (TOM 7)


Siódmy tom Sagi o ludziach lodu opiera się głównie na drugim potomku Cecylii i Alexandra - Tancredzie. Natomiast wydarzenia tym razem przenoszą się w głównej mierze do Danii. Pewnego dnia młody, już dwudziestoletni Tancred natrafia na serię niesamowitych wydarzeń. Skuszony tajemniczą ścieżką, odkrywa zaczarowany las i spotyka tam pewne dziwa... Poruszony Tancred postanawia odnaleźć Stare Askinge. Przy okazji zaczynają wychodzić rodzinne tajemnice wysoko postawionych rodów Holzenzsternów, a także Palladynów. O niestety nie obejdzie się bez dramaturgii o niebezpieczeństw...

Jak potoczą się losy Tancreda? Czy uda się znaleźć Stare Askinge? Czym jest i jakie tajemnice skrywa tytułowy zamek? Odpowiedzi na te i wiele innych pytań należy szukać w treści siódmego tomu "Sagi o Ludziach Lodu".
 
W tej części mamy realizm magiczny, zjawy, rodzinne sekrety, intrygi, trochę thrillera i kryminału oraz jak zwykle czystą, ładną w swojej niewinności miłość.
Tą część czytałam z zapartym tchem, zwłaszcza jej pierwszą połowę, w której tak wiele się działo. To właśnie tu mamy najwięcej tajemnic. Druga połowa jest spokojniejsza i przepełniona uczuciami. Ogólnie to bardzo dobry tom, który czyta się szybko i z dużym zainteresowaniem.

Data przeczytania: 29-04-2025 (od: 25-04-2025)

LC            Goodreads            nakanapie.pl            booklikes.com

7/10          4/5                         7/10                          3,5/5

sobota, 26 kwietnia 2025

Dziedzictwo zła

CYKL: "SAGA O LUDZIACH LODU" (TOM 6)

 

To już szósty tom przygód Ludzi Lodu, z którym się zmierzyłam. W tej części mamy kontynuację wątku Kolgrima, który wieńczył piąty tom ("Grzech śmiertelny"). W szóstej odsłonie tej sagi rodzinnej, mamy podział na dwie części. Pierwsza część ma tytuł "Kolgrim" i opisuje głównie losy tytułowego syna Taralda i Sunnivy i jego brata Mattiasa. Kolgrim jest tu wyraziście nakreśloną postacią. Ma już czternaście lat i wyrósł na bardzo pewnego siebie, zdecydowanego, młodego człowieka. Ma plan i dąży do jego zrealizowania. Niestety ma przy tym niecne zamiary...

Natomiast część druga nosi tytuł "Gabriella" i opowiada o losach córki Cecylii i Alexandra Palladina. Tytułowa Gabriella przeżywa właśnie zawód miłosny i walczy z bardzo niskim poczuciem własnej wartości. Tymczasem w Gråstensholm wiele się dzieje. Liv postanawia otworzyć w posiadłości przytułek dla biednych dzieci z okolicy. W domu pojawiają się więc dzieci o bardzo różnych charakterach...

Jak potoczą się losy Kolgrima? Czy uda się poskromić jego złe dziedzictwo? Czy Gabriella odnajdzie szczęście? Odpowiedzi na te i wiele innych pytań należy szukać w szósty, tomie "Sagi o Ludziach Lodu".

"Dziedzictwo zła" czyta się szybko. Obfituje w wiele intrygujących wydarzeń. Począwszy od dramaturgii, przez odkrywanie rodzinnych tajemnic, po ładne, uczuciowe sceny, które początkowo nie zdradzają, że będą tak romantyczne. W tym tomie mamy tez zakończenie wojny trzydziestoletniej, a także - jak zazwyczaj - ostatnie strony, które sprawiają u czytelnika chęć sięgnięcia po siódmą część.

Data przeczytania: 25-04-2025 (od: 21-04-2025)

LC            Goodreads            nakanapie.pl            booklikes.com

6/10          3/5                         6/10                          3/5

poniedziałek, 21 kwietnia 2025

Włoskie wakacje

Sięgałam po "Włoskie wakacje", głównie dlatego, że chciałam przeczytać coś lekkiego, niezobowiązującego, nawet jeśli miałoby to być głupkowate romansidło, nad którym później bym się mogła popastwić.
 
Mój wybór padł na historię Cherry Gibbs, dwudziestopięciolatki, która po rozstaniu z niejakim Liamem przyjeżdża do Apulli we Włoszech. Trochę, żeby odpocząć, trochę żeby zapomnieć, a trochę żeby "odnaleźć siebie na nowo".  Pech chce, że dziewczynie psuje się samochód. Nie ruszy dalej! Cherry została więc sama, na jakimś niemal kompletnym pustkowiu, w obcym państwie, w dodatku zaczyna myśleć o wszystkich tych natrętnych włoskich mężczyznach, którzy mogliby się napatoczyć, i jeszcze nie wiadomo czy nie napastować! I kiedy tak odchodzi od zmysłów, pojawia się facet, zabójczo przystojny, niczym wyjęty z żurnala. Zajeżdża on swoim ferrari, przy którym jej fiat wygląda jak niepozorne dzidzi. Mężczyzna przedstawia się jako Vittorio Carella. Okazuje się, że jest spadkobiercą rodzinnego biznesu produkującego we Włoszech oliwki, a ścieżka na której wynajęty samochód biednej Cherry zakończył podróż należy do niego i właśnie tarasuje mu przejazd. Cherry, nieświadoma że wjechała na czyjąś prywatną posesję obiecuje, że się wyniesie najszybciej jak tylko się da, ale Vittorio proponuje jej aby zatrzymała się u niego, bo naprawa samochodu, tudzież przyjazd kogoś z firmy wynajmującej może trwać zbyt długo i chyba nie chce ona spędzić nocy na tym pustkowiu....
Co wyniknie z tej znajomości? Czy Vittorio ma dobre zamiary? Jak zakończy się ta historia? Odpowiedzi na te i wiele innych pytań należy szukać w książce.
 
Już jakieś kilkanaście lat temu przestałam czytać regularnie harlequiny, a przeczytany w lutym romans "Instynkt i rozsądek" można nazwać pierwszym po wielu latach rozłąki z tego typu literaturą. Zresztą szczęśliwej rozłąki. Jak więc odebrałam tę historię? Ku mojemu zaskoczeniu nie tak najgorzej. I choć widzę wady w postaci wielu przewidywalnych sytuacji i zachowań bohaterów, choć ta historia jest naiwna jak każda tego typu, to jednak pozytywnie się zaskoczyłam.
 
Jest to historia, w którym bajecznie bogaty, nieziemsko przystojny Włoch zabiera przypadkową Angielkę w podróż po włoskich miastach, a przy okazji po zakamarkach jego włoskiego serca. Ciepła opowieść, utrzymana w klimacie włoskich uliczek, restauracji i nawyków, z dozą dramatyzmu w postaci krnąbrnej siostry głównego bohatera - Sophii, z nutą romansu, którego nikt nie chciał, a on i tak wisi w powietrzu. Typowe ona go nie chce, chociaż go pragnie i "kto się czubi ten się lubi" - zwłaszcza mając na uwadze niektóre rozmowy głównych bohaterów. Rozmowy, które niekiedy bywają irytujące i to właśnie nie pasowało mi najbardziej w tej historii. Te poważne rozmowy o stereotypach i spoufalanie się obojga, praktycznie w ten sam dzień, jakby znali się przynajmniej od kilku miesięcy. Trochę za szybko to wszystko, nawet jak na harlequinowe romansidło.
 
Ostatecznie jednak to romansidło spełniło swoją rolę: było niezłą, lekką, niezobowiązującą historią, jakiej po nim oczekiwałam. Nie zirytowała  mnie głupkowatymi scenami. Nikt bez sensu nie zatańczył nago na grobie żadnego wodza, a nawet udało mi się wyłuskać kilka cytatów, co mnie samą osobiście dziwi, że w takiej literaturze udało się znaleźć coś mądrzej napisanego. I choć romans, jak wspomniałam wcześniej, "wisiał w powietrzu" przez długi czas, to nie specjalnie mnie to obeszło. Było to nawet na swój sposób ładne.
 
Jeśli ktoś lubi takie lekkie obyczajówki, albo chce na chwilę odpłynąć myślami do Włoch, poczuć klimat słonecznej Italii i liczy na przeczytanie czegoś szybko i w miarę przyjemnie, to ta historia jest dla niego.

Data przeczytania: 21-04-2025 (od: 20-04-2025)

LC            Goodreads            nakanapie.pl            booklikes.com

5/10          2,5/5                      5/10                          2,5/5

wtorek, 15 kwietnia 2025

The Loss of the SS. Titanic

Lawrence Beesley był nauczycielem i dziennikarzem. W 1912 roku, jako pasażer drugiej klasy, podróżował na Titanicu, podczas gdy feralnej nocy z czternastego na piętnastego kwietnia statek zatonął. Przeżył katastrofę, a dziewięć tygodni po tej tragedii wydał książkę ze wspomnieniami z tego wydarzenia, zatytułowaną "The Loss of the SS. Titanic". Niniejsza książka jest jej drugim wydaniem.
 
Napisana w całości z punktu widzenia Beesleya ma trochę niedomówień. I z jednej strony nie ma się czemu dziwić, wszak była pisana w 1912 roku, w niedługim czasie od katastrofy statku. Wówczas, jak mniemamśledztwo było jeszcze w toku i wiele informacji mogło nie być jeszcze wyjaśnionych. Dlatego Autor niekiedy wspomina w swoim tekście, że coś jeszcze nie jest do końca ustalone, czy też zbadane. I tutaj [akurat] chwała mu za to.
 
Co znajdziemy w tej książce? Autor opisuje w niej swoje wrażenia z podróży ówcześnie najbardziej luksusowym liniowcem świata. Mamy więc opisy wyglądu statku i kajut, ale w głównej mierze skupia się on na ludziach, których zapamiętał.
W pozostałych rozdziałach Beesley opisuje moment kolizji, tonięcia statku widzianego z poziomu deku, z poziomu łodzi ratunkowej, akcję ratunkową, dopłynięcie do Nowego Jorku na Carpathii. Wspomina też o tym, czego ta katastrofa może nauczyć ludzkość, jakie można by było wyciągnąć winsoki z tej tragedii, która - jak wiemy dzisiaj - ostatecznie była lekcją na przyszłość za równo z punktu widzenia technicznego, jak i społecznego.

Beesley niekiedy bardzo dramatycznie i emocjonalnie pisze o tych doświadczeniach z katastrofy. I to też jest w wielu aspektach jak najbardziej zrozumiałe, zwłaszcza kiedy czytamy o doświadczeniach rozbitków siedzących w szalupie, słyszących krzyki dryfujących współpasażerów tonących i marznących w w lodowatej wodzie. Tego typu relacje, ukazujące ludzkie odczucia zarówno w osobie Autora jak i jego współpasażerów, opisy sytuacji oraz tego, co ci ludzie czuli i jak się zachowywali w tamtych chwilach, to jest właśnie to, czego oczekiwałam po tej książce. Kolejnym plusem jest rozdział siódmy zatytułowany "The Carpathia return to New York", w którym Autor opisuje dopłynięcie szalup do statku i wejście na pokład Carpathii oraz chwali załogę i kapitana Arthura Rostrona za zaangażowanie w pomoc, niezłomność ale też niebywałą odwagę w pokonywaniu usianego górami lodowymi pola, z zawrotną dla statku szybkością - a wszystko po to tylko aby przyjść z pomocą najszybciej jako to tylko możliwe. Plusem jest też rozdział ósmy "The lessons taught by the loss ot fhe Titanic", w którym Beesley dzieli się własnymi spostrzeżeniami oraz przykładowymi rozwiązaniami co do ewentualnych ulepszeń dla statków, aby można było w przyszłości przeciwdziałać podobnym wydarzeniom, bądź zminimalizować rozległość strat. Doceniam też zdanie Beesley'a na temat nadmiernej wiary ludzi w przesądy. W tym miejscu jednak kończą się moje zachwyty i peany pochwalne dla Autora. 

Po pierwsze to, co nie podobało mi się w jego tekście, to rozmijanie się z faktami, które dziś są już znane i zbadane. Rozumiem, że Autor być może wiele rzeczy nie wiedział, bądź mu się wydawało, że w wiedział. Jednak mój największy zarzut kieruję do jego krytycznego polemizowania, a w szczególności pisania czegoś, co prawdopodobnie nie miało miejsca. Mam na myśli zaprzeczenie jakoby statek przełamał się na pół. I to sprawiło, że Autor stracił u mnie na wiarygodności. Co jak co, ale on był w łodzi ratunkowej i widział wszystko na własne oczy. Cudownie rozpisuje się na temat gry świateł, którą obserwował z poziomu szalupy, czy o pięknym, rozgwieżdżonym niebie, ale jasno stwierdza, że usłyszał ogromny hałas po czym Titanic stanął pionowo aby z czasem zanurzyć się pod wodę. Jasnym dla niego jest, iż ów hałas nie była eksplozją, ale jednocześnie podważa insynuacje, które przeczytał w gazetach, jakoby statek miał przełamać się na pół... Aż chciałoby się powiedzieć: "No Panie, ja chciałeś napisać rzetelną relację, to może było patrzeć rzeczywiście na przebieg wydarzeń zamiast obserwować te gwiazdy na niebie"...

Mój drugi zarzut dotyczy zbytniego opisywania i rozwodzenia się w tekście nad tematami, bądź sytuacjami nieistotnymi, jak na przykład rozmowy Autora z księdzem, opisywanie wyglądu lub jakichś rozmów pobocznych osób, które niczego większego nie wnoszą do tej historii, a tylko zaburzają lekturę. Niepotrzebne ukwiecanie i patetyzm w tych opisach były chwilami irytująco - zabawne.

Moim trzecim zarzutem jest zbytnia pewność Autora co do tego, co czują wszyscy. Jego pewność siebie i słów, które wypowiada karzą mi stwierdzić, iż Autor był niezwykle przekonany o swojej nieomylności. I to na wielu płaszczyznach, bo yo się tyczy mojego pierwszego zarzutu, o którym wspomniałam wcześniej, ale też ludzkiej psychiki. Jeszcze bym się nie dziwiła gdyby był chociaż psychologiem, gdyby w życiu "zęby zjadł" na psychiatrii i wgłębianiu się w ludzkie dusze. Jednakże to nauczyciel i dziennikarz, który zresztą mało obiektywnie napisał swoją książkę. Ten gościu ma czelność mówić za wszystkich i wypowiadać się co do tego, iż WSZYSCY i NA PEWNO czuli się w tamtej chwili właśnie tak, jak on pisze, że się czuli. Najbardziej zabawne jest to, że sam Beesley stwierdza iż: "nie można zajrzeć do świadomości innej osoby i powiedzieć, co jest tam napisane", a mimo to dalej idzie w zaparte. Tym bardziej, wiedząc że Autor ma tego świadomość, dziwi mnie, że z taką pewnością wypowiada się za, za stan psychiczny wszystkich pasażerów, zwłaszcza będących w obliczu takiej tragedii...

Tą książkę rozpatruję bardziej jako ciekawostkę, aniżeli rzetelną relację z wydarzeń. Owszem, można w niej znaleźć wartościowe fragmenty - jak na przykład opis momentu katastrofy i tego co w tamtym momencie czuł Lawrence oraz pozostali pasażerowie; jak się zachowywali tuż po zderzeniu z górą lodową, czy też odczucia gdy obserwowali tonięcie statku, a także moment akcji ratunkowej. Jednakże Autor parokrotnie opisuje rzeczy kompletnie zbędne i mało interesujące w danej chwili, co zaburzało mi lekturę. Już pomijam fakt, iż stwierdził, że statek tonął pionowo w całości... Aż z ciekawości zwrócę uwagę na ten aspekt, gdy będę czytała w przyszłości zapisy innych relacji pasażerów, bo nie chce mi się wierzyć, że ten istotny fakt, przeanalizowany przez badaczy (zarówno wcześniej, jak i później) został tak mocno pominięty przez człowieka, który siedział tamtego dnia w szalupie. O jego zadziwiającej wierze w swój punkt widzenia i właściwość krytyki, to już żal się więcej wypowiadać.

Ubolewam, gdyż sięgając po tą książkę miałam nadzieję znaleźć iście reporterską relację z wydarzeń w oparciu o emocje i odczucia pasażerów, którzy tamtego dnia widzieli tonący statek oraz emocje i odczucia Autora, który przeżył to wszystko na własne oczy. Cóż, może jednak dziewięć tygodni to za krótko, a sprawa zbyt świeża, aby dotykać tematu. Może warto było poczekać na końcowe raporty, na wypowiedzi ekspertów etc. zamiast trochę zbyt stronniczo krytykować. Szkoda, bo książka jest pisana przez naocznego świadka. Szkoda, bo Autor zawarł w niej ważne aspekty co bezpieczeństwa morskich podróży. I wreszcie: szkoda, gdyż ogólne wrażenie pozostawia niesmak, przez co teraz oceniam tą książkę na "ok, w porządku, ujdzie w tłumie i nic ponadto"...

Data przeczytania: 15-04-2025 (od: 18-03-2025)

LC            Goodreads            nakanapie.pl            booklikes.com

4/10          2/5                         4/10                          2/5


Więcej na temat mojej pasji jaką jest Titanic w specjalnej notce tematycznej na blogu

 

poniedziałek, 14 kwietnia 2025

Dom nad błękitnym morzem

 CYKL: "BŁĘKITNE KRONIKI" (TOM 1)
 

Miałam w planie zmierzyć się z "Domem nad błękitnym morzem", w najbliższej przyszłości, ale akurat wybór tego tytułu właśnie teraz to czysty przypadek. Rzut oka na stosik książek i stwierdzenie: "może tym razem ta!" Wybór okazał się być celny.

Czterdziestoletni Linus Baker z Wydziału Nadzoru nad Magicznymi Nieletnimi, który wiedzie nudne życie z kotem, a na co dzień boryka się z humorami swojej radykalnej szefowej w pracy, pewnego dnia otrzymuje od Niezwykle Ważnego Kierownictwa specjalną misję. Ma wyjechać na miesiąc, na wyspę do wioski Marsyas, w którym mieści się sierociniec zarządzany przez niejakiego Arthura Parnassusa. Nie jest to bynajmniej wycieczka krajoznawcza. Linus jedzie tam tylko i wyłącznie w ramach swojej pracy. Ma obserwować, obserwować i... raz jeszcze obserwować, a swoje obserwacje raportować i wysyłać do Niezwykle Ważnego Kierownictwa. Jeśli zauważy jakiekolwiek uchybienia, ma niezwłocznie umieścić to w swoich spostrzeżeniach... Co nasz bohater odkryje na wyspie? Czego doświadczy? Warto dowiedzieć się tych wszystkich tajemnic z wyspy nad błękitnym morzem, dzięki lekturze książki.

Autor zabiera czytelnika w podróż przez wyspę pełną kolorów i tajemnic, ale także w podróż w głąb nas samych. Ta historia jest pełna mądrych, życiowych cytatów, których chwilami już miałam trochę dość, zwłaszcza gdy po pierwszej połowie wpadały już chwilami w tony niemal moralizatorskie. Co mimo wszystko nie ujmuje tej książce niczego. Mamy tutaj wątki realizmu magicznego, wątki LGBT, romantycznych chwil, walki o wyższe cele. Mamy tez niekiedy wzruszające sytuacje, choć przyznam, że mnie ta książka nie poruszyła aż tak głęboko. Przy czym mnie akurat nie tak łatwo wzruszyć.

Niektórym sytuacjom nie wierzyłam, Autor "mnie nimi nie kupił", a to tylko ze względu na - według mnie - nierealność zbliżoną do niektórych harlequinowych opowiastek. Aczkolwiek uważam, iż pewne słowne zapisy brzmią tu znacznie lepiej niż w tanich romansach. Zakończenie książki było do przewidzenia.

Książka jest jak najbardziej dobra. Historię czyta się z zaintrygowaniem losami bohaterów i chęcią poznawania kolejnych rozdziałów. Jeśli ktoś chciałby poznać losy mieszkańców wioski Marsyas, to jak najbardziej polecam.

Data przeczytania: 13-04-2025 (od: 1-04-2025)

LC            Goodreads            nakanapie.pl            booklikes.com

6/10          3/5                         6/10                          3/5

piątek, 11 kwietnia 2025

Ghosts of the Abyss. A Journey into the Heart of the Titanic

Jeśli chodzi o kolejną przeczytaną przeze mnie książkę o tematyce katastrofy Titanica, można by było pomyśleć - za tekstem piosenki Maryli Rodowicz: "Ale to już było (...)". No tak, większość z tych książek jest napisana według podobnego schematu. Zazwyczaj wygląda to tak, że na początku przedstawia się krótką historię statku i jego budowy, życiorysy najbardziej znanych nazwisk spośród załogi i pasażerów, po czym następuje opis katastrofy oraz krótki zapis przebiegu śledztwa w sprawie katastrofy. Końcowym etapem jest przedstawienie podróży do głębin oceanu oraz odnalezienie wraku i pokazanie czytelnikom najbardziej charakterystycznych fotografii z głębin. W niektórych książkach zdarza się, że również umieszcza się eksponaty wydobyte z wraku.

Czym więc wyróżnia się ta książka? Co takiego ma, czego nie mają pozostałe, które do tej pory miałam okazję przeczytać? Odpowiedź jest prosta i ukazana już na okładce. To, co w tych książkach stanowi zazwyczaj zwieńczenie historii, tutaj zajmuje jakieś osiemdziesiąt pięć procent opracowania. Jest to główny atut, zwłaszcza dla tych miłośników tematu, którzy pragną poznać właśnie tę drugą, przeważnie po macoszemu przedstawianą, stronę opowieści o Titanicu.

Książka jest reportażem historycznym, ale napisano ją w przystępnej formie, bez gromadzenia zbyt wielu suchych faktów. Czyta się ją więc jak powieść. Nawet w paru momentach mamy dialogi zwłaszcza w pierwszym rozdziale. To właśnie ten rozdział opisuje krótko historię statku, jego wypłynięcie, dziewiczą podróż oraz moment katastrofy i akcję ratowniczą.
W pozostałej części książki Autorzy zabierają czytelnika w podróż do głębin Oceanu Atlantyckiego. Dzięki dokładnym opisom przebiegu ekspedycji (której James Cameron podjął się w 2001 roku), towarzyszymy im podczas wyprawy na statku Keldysh. Wraz z nimi możemy przyjrzeć się wrakowi, jego charakterystycznym elementom, a także przedmiotom użytku codziennego spoczywającym na dnie oceanu: artefaktami będącymi poświadczeniem istnień, które płynęły tym statkiem, straciły swój dobytek oraz to, co najcenniejsze - własne życie. Bardzo pomocne są tutaj fotografie. Pod tym względem najlepszym punktem są wstawki na czarnych stronach zatytułowane "Titanic Revisited". Nie ulega wątpliwości, iż to właśnie te strony są najmocniejszym punktem książki.

Fani dzieła Camerona z 1997 roku, którzy widzieli film więcej niż 5x w życiu, zapewne pamiętają pytanie, które Brock Lovett zadał "starszej Rose" - "Are You ready to go back to Titanic?"*
A więc, czy jesteście gotowi powrócić na Titanica? Wraz z Autorami książki "Ghost of the Abyss", z pewnością przeniesiecie się tam na chwilę. Zabiorą Was oni w niezwykłą podróż w głębiny oceanu, tam gdzie spoczywa najsłynniejszy wrak statku. Zwiedzicie najbardziej charakterystyczne wnętrza Titanica, takie jak na przykład: sala gimnastyczna, pokład Promenady, przedsionek pokładu D, jadalnia, pokój recepcyjny, pokój Marconiego. Zobaczycie co pozostało z bocianiego gniazda, masztu, kwatery kapitana Smitha, kajuty Edith Rosenbaum, apartamentu Bruce'a Ismaya, słynnej wielkiej klatki schodowej czy też wind.



MIR2 zbliżajacy się do części dziobowej wraku**


Ponadto przyjrzycie się z bliska elementom statku, które wciąż spoczywają na dnie: ciągle obecnym tabliczkom informacyjnym, zdobionym filarom we wnętrzu pustej klatki schodowej, czy też ciągle przymocowanym lampom lub całkiem nieźle zachowanym witrażom w oknach. Autorzy przybliżają wrak w małych detalach, co najbardziej widoczne jest na zdjęciach porównawczych. Przeżyjecie emocje, które towarzyszyły odkrywcom wraku: począwszy od ekspedycji Roberta Ballarda w 1986, przez ekipę Jamesa Camerona, na poszukiwaczach skarbów kończąc.





Fotografie porównawcze przedstawiające części statku, przedmioty. sprzęty (z widocznymi, wciąż zachowanymi detalami)**


Spędziłam z tą książką niezapomniane chwile. Dzięki niej, przez moment mogłam prawie poczuć się niczym poszukiwaczka eksplorująca dno oceanu. Podczas lektury tej książki niejednokrotnie można złapać się na odczuciu, iż obcowanie z tą książką jest niemalże upiorną eksploracją cmentarza. I poniekąd rzeczywiście chwilami czuć cmentarną aurę. Zwłaszcza gdy wrak statku jawi się niczym duch, a jego poszczególne elementy, pomieszczenia, sprzęty i przedmioty codziennego użytku, dzięki wielu fotografiom wykonanym podczas tej ekspedycji oraz licznym zdjęciom porównującym stan obecny ze stanem sprzed katastrofy, jeszcze mocniej potęgują u czytelnika niepokojące poczucie zwiedzania śladów dawnego życia na tym wspaniałym, wówczas luksusowym statku, który dziś jest już tylko cmentarzyskiem.

Jest to chwilami przerażające, acz cudowne w swej istocie, kiedy dziś po ponad stu latach możemy zobaczyć na fotografiach wraku ogrom tragedii pasażerów i przy okazji pomyśleć nad kruchością ludzkiego życia, a także kruchością ludzkich wytworów w obliczu żywiołu bądź katastrofy morskiej. Choćby były one najwspanialsze, najbardziej luksusowe i najmocniejsze...

 

MIR2 dociera na pokład łodziowy w pobliżu kwater oficerskich i pokoju Marconiego**
 

*cytat z filmu "Titanic"
**zdjęcia pochodzą z książki "The Ghost of the Abyss" (Wydawncitwo: Da Capo Press, 2003r.)

Data przeczytania: 10-04-2025 (od: 15-03-2025)

LC            Goodreads            nakanapie.pl            booklikes.com

8/10           5/5                        8/10                          4/5


Więcej na temat mojej pasji jaką jest Titanic w specjalnej notce tematycznej na blogu

wtorek, 1 kwietnia 2025

Wyznania

Do zapoznania się z treścią tego thrillera psychologicznego zachęcił mnie intrygujący opis. Rzecz ma miejsce w Japonii. Poznajemy pewną kobietę, nauczycielkę w gimnazjum, która prowadząc swoją ostatnią lekcję wychowawczą dokonuje szokującego wyznania, które mrozi krew większości uczniów. A u dwójki z nich zasiewa ziarno niepewności. Tego, jak potoczą się losy bohaterów należy dowiedzieć się z lektury książki japońskiej Autorki Kanae Minato.
 
Historia opowiedziana jest tutaj z punktu widzenia paru osób związanych z jednym tematem. W każdym rozdziale czytelnik ma okazję poznać dany punkt widzenia. Jest to zarówno pomocą, jak i utrudnieniem w próbie własnej oceny wydarzeń. Głównie przez wzgląd na psychologiczne aspekty sytuacji, ludzkich zachowań oraz ich moralność i niemoralność. Co do tego ostatniego - wielokrotnie zastawiałam się czy w tej opowieści określenie "moralności" jest tu właściwie komukolwiek znane, gdyż w paru przypadkach bardziej mogłabym powiedzieć o zepsuciu moralnym...
 
"Wyznania" to niedługa historia, lecz wielowątkowa. Mamy tu między innymi takie motywy, jak: przemoc fizyczną i psychiczną - tak w domu, jak i w szkole (mobbing), morderstwo, depresję, samobójstwo, zemstę, zazdrość, etc. Przez większą część książki wszystkie elementy łączą się ze sobą, tworząc spójną całość, co czytelnik zauważa, wraz z każdym kolejnym rozdziałem, kiedy Autor odkrywa przed nim kolejne brakujące puzzle.
 
Z pewnością jest to książka, w której nie łatwo opowiedzieć się po którejś ze stron. Zachowania bohaterów skłaniają tu do wielu przemyśleń. Jak ja bym się zachował/a na miejscu osoby pokrzywdzonej? Jak bym się zachował/a stojąc po stronie kata, bądź domniemanego sprawcy? Po czyjej stronie stanąć, kogo potępić? Należy tu także postawić jedno z ważniejszych przemyśleń: "co  by było gdyby?" Gdyby rodzic był inny dla swojego dziecka/spełnił jego marzenie/dopilnował? Gdyby media nie nagłaśniały morderstw popełnianych przez nieletnich? Gdyby ktoś zauważył czyjś wysiłek? Gdyby nauczyciel/ka zachował/a się inaczej? Gdyby kolega użył innych słów...
 
Historię, którą Kanae Minato serwuje czytelnikom pochłania się szybko, choć niektóre zawarte w niej treści mogą być bolesne, a zachowania bohaterów trudne do pojęcia. Ciągi wydarzeń, które mają miejsca  w tej opowieści, karzą mi myśleć o tej książce jako o studium między innymi tego, jak rodzi się zło. Polecam zapoznać się z "Wyznaniami". Może właśnie dzięki tym wszystkim rozterkom i przemyśleniom, nagromadzonym na tak małym kawałku opowieści, które zostają u czytelnika jeszcze długo po przeczytaniu ostatnich akapitów.

Data przeczytania: 1-04-2025 (od: 26-03-2025)

LC            Goodreads            nakanapie.pl            booklikes.com

7/10          4/5                         7/10                          3,5/5

Podsumowanie marca

🌱Pierwsze tygodnie marca spędziłam na intensywnym czytaniu. Ukończyłam zaległości, które były planowane jeszcze na poprzedni miesiąc, jednak z różnych powodów ten plan się nie powiódł. Zaczęłam też kilka nowych tytułów.

Od dłuższego czasu noszę się z zamiarem powrotu do ulubionej komputerowej gry. Mam na myśli serię Tomb Raider, w którą namiętnie grałam około dziesięć lat temu. Mam też w planie zapoznać się z serią komiksów, której główną bohaterką jest właśnie nieustraszona Lara Croft. Wstępem do moich zamiarów jest właśnie "Z archiwum Tomb Raider. Przewodnik", który okazał się niezłym. Moim zarzutem jest jedynie dość infantylny tekst. Odnoszę wrażenie, iż głównym targetem dla tego opracowania jest młodzież. Autorka chyba siliła się na zabawny tekst, a wyszło trochę dziwacznie w odbiorze - dla dorosłego czytelnika. Mocną stroną pozostaje wizualna strona przewodnika oraz ciekawostki i kalendarium.

Książkę "Mistrz i Małgorzata" Michaiła Bułhakowa  planowałam ukończyć jeszcze w zeszłym miesiącu. Niezmiernie cieszę się, że znam jej treść, bo od dawna chciałam ją przeczytać. Obawiałam się tylko czy przez nią zdołam przebrnąć. Obawy okazały się bezpodstawne. I mimo, że fragmenty historyczne były dla mnie nużące, to ostatecznie uważam całość za zajmującą.

"Pieśń prorocza" Paula Lyncha to książka, o której nigdy wcześniej nie słyszałam. Jest to jedna z ambitniejszych lektur, poruszająca ważne tematy. Głównym motywem jest walka z systemem i śmierć. Natomiast duszna atmosfera oraz obezwładniające bohaterów strach i bezsilność udzielają się czytelnikowi, co jest dużym plusem tego tytułu. Niestety, dość poważnym minusem jest użyta forma narracji. Zlana z głównym tekstem, co znacznie utrudnia odbiór książki.

"List do nieznanego poety" to drugi tomik poezji Wojaczka, z którym zapoznałam się  w tym roku. I mam nieco mieszane uczucia co do tego zbioru. Mimo, iż pojawiło się w nim parę wierszy, które podobały mi się w tomiku "Dla ciebie piszę miłość", to za mało, bym uznała ów tomik na równi z poprzednim. Styl poety jest specyficzny, i zdążyłam się już do tego przyzwyczaić. jednak tutaj nagromadzono zbyt wiele smutku i śmierci. Chyba bardziej "wolę" depresyjną poezję Sylvii Plath, niż śmierć i gorycz życia w wydaniu Wojaczka. A może to było za dużo jak na te parę tygodni...?

W marcu zabrałam się za mój tegoroczny styczniowo-czerwcowy TBR. Pierwszą książką z tego zestawienia był thriller Wojciecha Chmielarza  "Żmijowisko", które pozytywnie mnie zaskoczyło. Mimo niemal pięciuset stronom, gabaryt książki pozwala wierzyć, że jest ich więcej. Myślałam, że będę długo ją czytać, tymczasem lektura przebiegła sprawnie. A to dzięki intrygującej fabule, która pomimo kilku podobieństw do "W głębi lasu" Harlana Cobena, potrafiła mnie bardzo zainteresować. Tajemnicze zaginięcie nastolatki na rodzinnym wyjeździe, następujące tego konsekwencje oraz waśnie pomiędzy pozostałymi bohaterami książki, często towarzyszyły mi w ostatnich tygodniach marca. Jego zakończenie wbiło mnie w fotel i kazało zbierać szczękę z podłogi. Myślę, że ta historia jeszcze długo pozostanie w mojej pamięci jako jeden z lepszych thrillerów z jakimi miałam do czynienia.

W nadchodzącym kwietniu planuję kontynuować kilka zaczętych niedawno książek, zacząć czwarty tom cyklu o Harrym Potterze, a także zabrać się za kilka nie planowanych wcześniej lektur 🌷

 

W marcu tytułem miesiąca jest "Żmijowisko"

 

Marzec w liczbach:

Przeczytanych książek: 5
Łączna liczba stron czytanych książek: 1510
Fantastyka/Fantasy: 1
Literatura piękna: 1
Poezja: 1
Poradnik: 1
Thriller/Sensacja/Kryminał: 1

"Zbyt głośna samotnosć" (Bohumil Hrabal)

Bo ja gdy czytam, to właściwie nie czytam, biorę piękne zdanie do buzi i ssę je jak cukierek, jakbym sączył kieliszeczek likieru, tak długo, aż w końcu ta myśl rozpływa się we mnie jak alkohol, tak długo we mnie wsiąka, aż w końcu nie tylko jest w moim mózgu i sercu, lecz pulsuje w mych żyłach aż po krańce naczyniek włoskowatych.

Popularne posty