wtorek, 15 kwietnia 2025

The Loss of the SS. Titanic

Lawrence Beesley był nauczycielem i dziennikarzem. W 1912 roku, jako pasażer drugiej klasy, podróżował na Titanicu, podczas gdy feralnej nocy z czternastego na piętnastego kwietnia statek zatonął. Przeżył katastrofę, a dziewięć tygodni po tej tragedii wydał książkę ze wspomnieniami z tego wydarzenia, zatytułowaną "The Loss of the SS. Titanic". Niniejsza książka jest jej drugim wydaniem.
 
Napisana w całości z punktu widzenia Beesleya ma trochę niedomówień. I z jednej strony nie ma się czemu dziwić, wszak była pisana w 1912 roku, w niedługim czasie od katastrofy statku. Wówczas, jak mniemamśledztwo było jeszcze w toku i wiele informacji mogło nie być jeszcze wyjaśnionych. Dlatego Autor niekiedy wspomina w swoim tekście, że coś jeszcze nie jest do końca ustalone, czy też zbadane. I tutaj [akurat] chwała mu za to.
 
Co znajdziemy w tej książce? Autor opisuje w niej swoje wrażenia z podróży ówcześnie najbardziej luksusowym liniowcem świata. Mamy więc opisy wyglądu statku i kajut, ale w głównej mierze skupia się on na ludziach, których zapamiętał.
W pozostałych rozdziałach Beesley opisuje moment kolizji, tonięcia statku widzianego z poziomu deku, z poziomu łodzi ratunkowej, akcję ratunkową, dopłynięcie do Nowego Jorku na Carpathii. Wspomina też o tym, czego ta katastrofa może nauczyć ludzkość, jakie można by było wyciągnąć winsoki z tej tragedii, która - jak wiemy dzisiaj - ostatecznie była lekcją na przyszłość za równo z punktu widzenia technicznego, jak i społecznego.

Beesley niekiedy bardzo dramatycznie i emocjonalnie pisze o tych doświadczeniach z katastrofy. I to też jest w wielu aspektach jak najbardziej zrozumiałe, zwłaszcza kiedy czytamy o doświadczeniach rozbitków siedzących w szalupie, słyszących krzyki dryfujących współpasażerów tonących i marznących w w lodowatej wodzie. Tego typu relacje, ukazujące ludzkie odczucia zarówno w osobie Autora jak i jego współpasażerów, opisy sytuacji oraz tego, co ci ludzie czuli i jak się zachowywali w tamtych chwilach, to jest właśnie to, czego oczekiwałam po tej książce. Kolejnym plusem jest rozdział siódmy zatytułowany "The Carpathia return to New York", w którym Autor opisuje dopłynięcie szalup do statku i wejście na pokład Carpathii oraz chwali załogę i kapitana Arthura Rostrona za zaangażowanie w pomoc, niezłomność ale też niebywałą odwagę w pokonywaniu usianego górami lodowymi pola, z zawrotną dla statku szybkością - a wszystko po to tylko aby przyjść z pomocą najszybciej jako to tylko możliwe. Plusem jest też rozdział ósmy "The lessons taught by the loss ot fhe Titanic", w którym Beesley dzieli się własnymi spostrzeżeniami oraz przykładowymi rozwiązaniami co do ewentualnych ulepszeń dla statków, aby można było w przyszłości przeciwdziałać podobnym wydarzeniom, bądź zminimalizować rozległość strat. Doceniam też zdanie Beesley'a na temat nadmiernej wiary ludzi w przesądy. W tym miejscu jednak kończą się moje zachwyty i peany pochwalne dla Autora. 

Po pierwsze to, co nie podobało mi się w jego tekście, to rozmijanie się z faktami, które dziś są już znane i zbadane. Rozumiem, że Autor być może wiele rzeczy nie wiedział, bądź mu się wydawało, że w wiedział. Jednak mój największy zarzut kieruję do jego krytycznego polemizowania, a w szczególności pisania czegoś, co prawdopodobnie nie miało miejsca. Mam na myśli zaprzeczenie jakoby statek przełamał się na pół. I to sprawiło, że Autor stracił u mnie na wiarygodności. Co jak co, ale on był w łodzi ratunkowej i widział wszystko na własne oczy. Cudownie rozpisuje się na temat gry świateł, którą obserwował z poziomu szalupy, czy o pięknym, rozgwieżdżonym niebie, ale jasno stwierdza, że usłyszał ogromny hałas po czym Titanic stanął pionowo aby z czasem zanurzyć się pod wodę. Jasnym dla niego jest, iż ów hałas nie była eksplozją, ale jednocześnie podważa insynuacje, które przeczytał w gazetach, jakoby statek miał przełamać się na pół... Aż chciałoby się powiedzieć: "No Panie, ja chciałeś napisać rzetelną relację, to może było patrzeć rzeczywiście na przebieg wydarzeń zamiast obserwować te gwiazdy na niebie"...

Mój drugi zarzut dotyczy zbytniego opisywania i rozwodzenia się w tekście nad tematami, bądź sytuacjami nieistotnymi, jak na przykład rozmowy Autora z księdzem, opisywanie wyglądu lub jakichś rozmów pobocznych osób, które niczego większego nie wnoszą do tej historii, a tylko zaburzają lekturę. Niepotrzebne ukwiecanie i patetyzm w tych opisach były chwilami irytująco - zabawne.

Moim trzecim zarzutem jest zbytnia pewność Autora co do tego, co czują wszyscy. Jego pewność siebie i słów, które wypowiada karzą mi stwierdzić, iż Autor był niezwykle przekonany o swojej nieomylności. I to na wielu płaszczyznach, bo yo się tyczy mojego pierwszego zarzutu, o którym wspomniałam wcześniej, ale też ludzkiej psychiki. Jeszcze bym się nie dziwiła gdyby był chociaż psychologiem, gdyby w życiu "zęby zjadł" na psychiatrii i wgłębianiu się w ludzkie dusze. Jednakże to nauczyciel i dziennikarz, który zresztą mało obiektywnie napisał swoją książkę. Ten gościu ma czelność mówić za wszystkich i wypowiadać się co do tego, iż WSZYSCY i NA PEWNO czuli się w tamtej chwili właśnie tak, jak on pisze, że się czuli. Najbardziej zabawne jest to, że sam Beesley stwierdza iż: "nie można zajrzeć do świadomości innej osoby i powiedzieć, co jest tam napisane", a mimo to dalej idzie w zaparte. Tym bardziej, wiedząc że Autor ma tego świadomość, dziwi mnie, że z taką pewnością wypowiada się za, za stan psychiczny wszystkich pasażerów, zwłaszcza będących w obliczu takiej tragedii...

Tą książkę rozpatruję bardziej jako ciekawostkę, aniżeli rzetelną relację z wydarzeń. Owszem, można w niej znaleźć wartościowe fragmenty - jak na przykład opis momentu katastrofy i tego co w tamtym momencie czuł Lawrence oraz pozostali pasażerowie; jak się zachowywali tuż po zderzeniu z górą lodową, czy też odczucia gdy obserwowali tonięcie statku, a także moment akcji ratunkowej. Jednakże Autor parokrotnie opisuje rzeczy kompletnie zbędne i mało interesujące w danej chwili, co zaburzało mi lekturę. Już pomijam fakt, iż stwierdził, że statek tonął pionowo w całości... Aż z ciekawości zwrócę uwagę na ten aspekt, gdy będę czytała w przyszłości zapisy innych relacji pasażerów, bo nie chce mi się wierzyć, że ten istotny fakt, przeanalizowany przez badaczy (zarówno wcześniej, jak i później) został tak mocno pominięty przez człowieka, który siedział tamtego dnia w szalupie. O jego zadziwiającej wierze w swój punkt widzenia i właściwość krytyki, to już żal się więcej wypowiadać.

Ubolewam, gdyż sięgając po tą książkę miałam nadzieję znaleźć iście reporterską relację z wydarzeń w oparciu o emocje i odczucia pasażerów, którzy tamtego dnia widzieli tonący statek oraz emocje i odczucia Autora, który przeżył to wszystko na własne oczy. Cóż, może jednak dziewięć tygodni to za krótko, a sprawa zbyt świeża, aby dotykać tematu. Może warto było poczekać na końcowe raporty, na wypowiedzi ekspertów etc. zamiast trochę zbyt stronniczo krytykować. Szkoda, bo książka jest pisana przez naocznego świadka. Szkoda, bo Autor zawarł w niej ważne aspekty co bezpieczeństwa morskich podróży. I wreszcie: szkoda, gdyż ogólne wrażenie pozostawia niesmak, przez co teraz oceniam tą książkę na "ok, w porządku, ujdzie w tłumie i nic ponadto"...

Data przeczytania: 15-04-2025 (od: 18-03-2025)

LC            Goodreads            nakanapie.pl            booklikes.com

4/10          2/5                         4/10                          2/5


Więcej na temat mojej pasji jaką jest Titanic w specjalnej notce tematycznej na blogu

 

poniedziałek, 14 kwietnia 2025

Dom nad błękitnym morzem

 CYKL: "BŁĘKITNE KRONIKI" (TOM 1)
 

Miałam w planie zmierzyć się z "Domem nad błękitnym morzem", w najbliższej przyszłości, ale akurat wybór tego tytułu właśnie teraz to czysty przypadek. Rzut oka na stosik książek i stwierdzenie: "może tym razem ta!" Wybór okazał się być celny.

Czterdziestoletni Linus Baker z Wydziału Nadzoru nad Magicznymi Nieletnimi, który wiedzie nudne życie z kotem, a na co dzień boryka się z humorami swojej radykalnej szefowej w pracy, pewnego dnia otrzymuje od Niezwykle Ważnego Kierownictwa specjalną misję. Ma wyjechać na miesiąc, na wyspę do wioski Marsyas, w którym mieści się sierociniec zarządzany przez niejakiego Arthura Parnassusa. Nie jest to bynajmniej wycieczka krajoznawcza. Linus jedzie tam tylko i wyłącznie w ramach swojej pracy. Ma obserwować, obserwować i... raz jeszcze obserwować, a swoje obserwacje raportować i wysyłać do Niezwykle Ważnego Kierownictwa. Jeśli zauważy jakiekolwiek uchybienia, ma niezwłocznie umieścić to w swoich spostrzeżeniach... Co nasz bohater odkryje na wyspie? Czego doświadczy? Warto dowiedzieć się tych wszystkich tajemnic z wyspy nad błękitnym morzem, dzięki lekturze książki.

Autor zabiera czytelnika w podróż przez wyspę pełną kolorów i tajemnic, ale także w podróż w głąb nas samych. Ta historia jest pełna mądrych, życiowych cytatów, których chwilami już miałam trochę dość, zwłaszcza gdy po pierwszej połowie wpadały już chwilami w tony niemal moralizatorskie. Co mimo wszystko nie ujmuje tej książce niczego. Mamy tutaj wątki realizmu magicznego, wątki LGBT, romantycznych chwil, walki o wyższe cele. Mamy tez niekiedy wzruszające sytuacje, choć przyznam, że mnie ta książka nie poruszyła aż tak głęboko. Przy czym mnie akurat nie tak łatwo wzruszyć.

Niektórym sytuacjom nie wierzyłam, Autor "mnie nimi nie kupił", a to tylko ze względu na - według mnie - nierealność zbliżoną do niektórych harlequinowych opowiastek. Aczkolwiek uważam, iż pewne słowne zapisy brzmią tu znacznie lepiej niż w tanich romansach. Zakończenie książki było do przewidzenia.

Książka jest jak najbardziej dobra. Historię czyta się z zaintrygowaniem losami bohaterów i chęcią poznawania kolejnych rozdziałów. Jeśli ktoś chciałby poznać losy mieszkańców wioski Marsyas, to jak najbardziej polecam.

Data przeczytania: 13-04-2025 (od: 1-04-2025)

LC            Goodreads            nakanapie.pl            booklikes.com

6/10          3/5                         6/10                          3/5

piątek, 11 kwietnia 2025

Ghosts of the Abyss. A Journey into the Heart of the Titanic

Jeśli chodzi o kolejną przeczytaną przeze mnie książkę o tematyce katastrofy Titanica, można by było pomyśleć - za tekstem piosenki Maryli Rodowicz: "Ale to już było (...)". No tak, większość z tych książek jest napisana według podobnego schematu. Zazwyczaj wygląda to tak, że na początku przedstawia się krótką historię statku i jego budowy, życiorysy najbardziej znanych nazwisk spośród załogi i pasażerów, po czym następuje opis katastrofy oraz krótki zapis przebiegu śledztwa w sprawie katastrofy. Końcowym etapem jest przedstawienie podróży do głębin oceanu oraz odnalezienie wraku i pokazanie czytelnikom najbardziej charakterystycznych fotografii z głębin. W niektórych książkach zdarza się, że również umieszcza się eksponaty wydobyte z wraku.

Czym więc wyróżnia się ta książka? Co takiego ma, czego nie mają pozostałe, które do tej pory miałam okazję przeczytać? Odpowiedź jest prosta i ukazana już na okładce. To, co w tych książkach stanowi zazwyczaj zwieńczenie historii, tutaj zajmuje jakieś osiemdziesiąt pięć procent opracowania. Jest to główny atut, zwłaszcza dla tych miłośników tematu, którzy pragną poznać właśnie tę drugą, przeważnie po macoszemu przedstawianą, stronę opowieści o Titanicu.

Książka jest reportażem historycznym, ale napisano ją w przystępnej formie, bez gromadzenia zbyt wielu suchych faktów. Czyta się ją więc jak powieść. Nawet w paru momentach mamy dialogi zwłaszcza w pierwszym rozdziale. To właśnie ten rozdział opisuje krótko historię statku, jego wypłynięcie, dziewiczą podróż oraz moment katastrofy i akcję ratowniczą.
W pozostałej części książki Autorzy zabierają czytelnika w podróż do głębin Oceanu Atlantyckiego. Dzięki dokładnym opisom przebiegu ekspedycji (której James Cameron podjął się w 2001 roku), towarzyszymy im podczas wyprawy na statku Keldysh. Wraz z nimi możemy przyjrzeć się wrakowi, jego charakterystycznym elementom, a także przedmiotom użytku codziennego spoczywającym na dnie oceanu: artefaktami będącymi poświadczeniem istnień, które płynęły tym statkiem, straciły swój dobytek oraz to, co najcenniejsze - własne życie. Bardzo pomocne są tutaj fotografie. Pod tym względem najlepszym punktem są wstawki na czarnych stronach zatytułowane "Titanic Revisited". Nie ulega wątpliwości, iż to właśnie te strony są najmocniejszym punktem książki.

Fani dzieła Camerona z 1997 roku, którzy widzieli film więcej niż 5x w życiu, zapewne pamiętają pytanie, które Brock Lovett zadał "starszej Rose" - "Are You ready to go back to Titanic?"*
A więc, czy jesteście gotowi powrócić na Titanica? Wraz z Autorami książki "Ghost of the Abyss", z pewnością przeniesiecie się tam na chwilę. Zabiorą Was oni w niezwykłą podróż w głębiny oceanu, tam gdzie spoczywa najsłynniejszy wrak statku. Zwiedzicie najbardziej charakterystyczne wnętrza Titanica, takie jak na przykład: sala gimnastyczna, pokład Promenady, przedsionek pokładu D, jadalnia, pokój recepcyjny, pokój Marconiego. Zobaczycie co pozostało z bocianiego gniazda, masztu, kwatery kapitana Smitha, kajuty Edith Rosenbaum, apartamentu Bruce'a Ismaya, słynnej wielkiej klatki schodowej czy też wind.



MIR2 zbliżajacy się do części dziobowej wraku**


Ponadto przyjrzycie się z bliska elementom statku, które wciąż spoczywają na dnie: ciągle obecnym tabliczkom informacyjnym, zdobionym filarom we wnętrzu pustej klatki schodowej, czy też ciągle przymocowanym lampom lub całkiem nieźle zachowanym witrażom w oknach. Autorzy przybliżają wrak w małych detalach, co najbardziej widoczne jest na zdjęciach porównawczych. Przeżyjecie emocje, które towarzyszyły odkrywcom wraku: począwszy od ekspedycji Roberta Ballarda w 1986, przez ekipę Jamesa Camerona, na poszukiwaczach skarbów kończąc.





Fotografie porównawcze przedstawiające części statku, przedmioty. sprzęty (z widocznymi, wciąż zachowanymi detalami)**


Spędziłam z tą książką niezapomniane chwile. Dzięki niej, przez moment mogłam prawie poczuć się niczym poszukiwaczka eksplorująca dno oceanu. Podczas lektury tej książki niejednokrotnie można złapać się na odczuciu, iż obcowanie z tą książką jest niemalże upiorną eksploracją cmentarza. I poniekąd rzeczywiście chwilami czuć cmentarną aurę. Zwłaszcza gdy wrak statku jawi się niczym duch, a jego poszczególne elementy, pomieszczenia, sprzęty i przedmioty codziennego użytku, dzięki wielu fotografiom wykonanym podczas tej ekspedycji oraz licznym zdjęciom porównującym stan obecny ze stanem sprzed katastrofy, jeszcze mocniej potęgują u czytelnika niepokojące poczucie zwiedzania śladów dawnego życia na tym wspaniałym, wówczas luksusowym statku, który dziś jest już tylko cmentarzyskiem.

Jest to chwilami przerażające, acz cudowne w swej istocie, kiedy dziś po ponad stu latach możemy zobaczyć na fotografiach wraku ogrom tragedii pasażerów i przy okazji pomyśleć nad kruchością ludzkiego życia, a także kruchością ludzkich wytworów w obliczu żywiołu bądź katastrofy morskiej. Choćby były one najwspanialsze, najbardziej luksusowe i najmocniejsze...

 

MIR2 dociera na pokład łodziowy w pobliżu kwater oficerskich i pokoju Marconiego**
 

*cytat z filmu "Titanic"
**zdjęcia pochodzą z książki "The Ghost of the Abyss" (Wydawncitwo: Da Capo Press, 2003r.)

Data przeczytania: 10-04-2025 (od: 15-03-2025)

LC            Goodreads            nakanapie.pl            booklikes.com

8/10           5/5                        8/10                          4/5


Więcej na temat mojej pasji jaką jest Titanic w specjalnej notce tematycznej na blogu

wtorek, 1 kwietnia 2025

Wyznania

Do zapoznania się z treścią tego thrillera psychologicznego zachęcił mnie intrygujący opis. Rzecz ma miejsce w Japonii. Poznajemy pewną kobietę, nauczycielkę w gimnazjum, która prowadząc swoją ostatnią lekcję wychowawczą dokonuje szokującego wyznania, które mrozi krew większości uczniów. A u dwójki z nich zasiewa ziarno niepewności. Tego, jak potoczą się losy bohaterów należy dowiedzieć się z lektury książki japońskiej Autorki Kanae Minato.
 
Historia opowiedziana jest tutaj z punktu widzenia paru osób związanych z jednym tematem. W każdym rozdziale czytelnik ma okazję poznać dany punkt widzenia. Jest to zarówno pomocą, jak i utrudnieniem w próbie własnej oceny wydarzeń. Głównie przez wzgląd na psychologiczne aspekty sytuacji, ludzkich zachowań oraz ich moralność i niemoralność. Co do tego ostatniego - wielokrotnie zastawiałam się czy w tej opowieści określenie "moralności" jest tu właściwie komukolwiek znane, gdyż w paru przypadkach bardziej mogłabym powiedzieć o zepsuciu moralnym...
 
"Wyznania" to niedługa historia, lecz wielowątkowa. Mamy tu między innymi takie motywy, jak: przemoc fizyczną i psychiczną - tak w domu, jak i w szkole (mobbing), morderstwo, depresję, samobójstwo, zemstę, zazdrość, etc. Przez większą część książki wszystkie elementy łączą się ze sobą, tworząc spójną całość, co czytelnik zauważa, wraz z każdym kolejnym rozdziałem, kiedy Autor odkrywa przed nim kolejne brakujące puzzle.
 
Z pewnością jest to książka, w której nie łatwo opowiedzieć się po którejś ze stron. Zachowania bohaterów skłaniają tu do wielu przemyśleń. Jak ja bym się zachował/a na miejscu osoby pokrzywdzonej? Jak bym się zachował/a stojąc po stronie kata, bądź domniemanego sprawcy? Po czyjej stronie stanąć, kogo potępić? Należy tu także postawić jedno z ważniejszych przemyśleń: "co  by było gdyby?" Gdyby rodzic był inny dla swojego dziecka/spełnił jego marzenie/dopilnował? Gdyby media nie nagłaśniały morderstw popełnianych przez nieletnich? Gdyby ktoś zauważył czyjś wysiłek? Gdyby nauczyciel/ka zachował/a się inaczej? Gdyby kolega użył innych słów...
 
Historię, którą Kanae Minato serwuje czytelnikom pochłania się szybko, choć niektóre zawarte w niej treści mogą być bolesne, a zachowania bohaterów trudne do pojęcia. Ciągi wydarzeń, które mają miejsca  w tej opowieści, karzą mi myśleć o tej książce jako o studium między innymi tego, jak rodzi się zło. Polecam zapoznać się z "Wyznaniami". Może właśnie dzięki tym wszystkim rozterkom i przemyśleniom, nagromadzonym na tak małym kawałku opowieści, które zostają u czytelnika jeszcze długo po przeczytaniu ostatnich akapitów.

Data przeczytania: 1-04-2025 (od: 26-03-2025)

LC            Goodreads            nakanapie.pl            booklikes.com

7/10          4/5                         7/10                          3,5/5

Podsumowanie marca

🌱Pierwsze tygodnie marca spędziłam na intensywnym czytaniu. Ukończyłam zaległości, które były planowane jeszcze na poprzedni miesiąc, jednak z różnych powodów ten plan się nie powiódł. Zaczęłam też kilka nowych tytułów.

Od dłuższego czasu noszę się z zamiarem powrotu do ulubionej komputerowej gry. Mam na myśli serię Tomb Raider, w którą namiętnie grałam około dziesięć lat temu. Mam też w planie zapoznać się z serią komiksów, której główną bohaterką jest właśnie nieustraszona Lara Croft. Wstępem do moich zamiarów jest właśnie "Z archiwum Tomb Raider. Przewodnik", który okazał się niezłym. Moim zarzutem jest jedynie dość infantylny tekst. Odnoszę wrażenie, iż głównym targetem dla tego opracowania jest młodzież. Autorka chyba siliła się na zabawny tekst, a wyszło trochę dziwacznie w odbiorze - dla dorosłego czytelnika. Mocną stroną pozostaje wizualna strona przewodnika oraz ciekawostki i kalendarium.

Książkę "Mistrz i Małgorzata" Michaiła Bułhakowa  planowałam ukończyć jeszcze w zeszłym miesiącu. Niezmiernie cieszę się, że znam jej treść, bo od dawna chciałam ją przeczytać. Obawiałam się tylko czy przez nią zdołam przebrnąć. Obawy okazały się bezpodstawne. I mimo, że fragmenty historyczne były dla mnie nużące, to ostatecznie uważam całość za zajmującą.

"Pieśń prorocza" Paula Lyncha to książka, o której nigdy wcześniej nie słyszałam. Jest to jedna z ambitniejszych lektur, poruszająca ważne tematy. Głównym motywem jest walka z systemem i śmierć. Natomiast duszna atmosfera oraz obezwładniające bohaterów strach i bezsilność udzielają się czytelnikowi, co jest dużym plusem tego tytułu. Niestety, dość poważnym minusem jest użyta forma narracji. Zlana z głównym tekstem, co znacznie utrudnia odbiór książki.

"List do nieznanego poety" to drugi tomik poezji Wojaczka, z którym zapoznałam się  w tym roku. I mam nieco mieszane uczucia co do tego zbioru. Mimo, iż pojawiło się w nim parę wierszy, które podobały mi się w tomiku "Dla ciebie piszę miłość", to za mało, bym uznała ów tomik na równi z poprzednim. Styl poety jest specyficzny, i zdążyłam się już do tego przyzwyczaić. jednak tutaj nagromadzono zbyt wiele smutku i śmierci. Chyba bardziej "wolę" depresyjną poezję Sylvii Plath, niż śmierć i gorycz życia w wydaniu Wojaczka. A może to było za dużo jak na te parę tygodni...?

W marcu zabrałam się za mój tegoroczny styczniowo-czerwcowy TBR. Pierwszą książką z tego zestawienia był thriller Wojciecha Chmielarza  "Żmijowisko", które pozytywnie mnie zaskoczyło. Mimo niemal pięciuset stronom, gabaryt książki pozwala wierzyć, że jest ich więcej. Myślałam, że będę długo ją czytać, tymczasem lektura przebiegła sprawnie. A to dzięki intrygującej fabule, która pomimo kilku podobieństw do "W głębi lasu" Harlana Cobena, potrafiła mnie bardzo zainteresować. Tajemnicze zaginięcie nastolatki na rodzinnym wyjeździe, następujące tego konsekwencje oraz waśnie pomiędzy pozostałymi bohaterami książki, często towarzyszyły mi w ostatnich tygodniach marca. Jego zakończenie wbiło mnie w fotel i kazało zbierać szczękę z podłogi. Myślę, że ta historia jeszcze długo pozostanie w mojej pamięci jako jeden z lepszych thrillerów z jakimi miałam do czynienia.

W nadchodzącym kwietniu planuję kontynuować kilka zaczętych niedawno książek, zacząć czwarty tom cyklu o Harrym Potterze, a także zabrać się za kilka nie planowanych wcześniej lektur 🌷

 

W marcu tytułem miesiąca jest "Żmijowisko"

 

Marzec w liczbach:

Przeczytanych książek: 5
Łączna liczba stron czytanych książek: 1510
Fantastyka/Fantasy: 1
Literatura piękna: 1
Poezja: 1
Poradnik: 1
Thriller/Sensacja/Kryminał: 1

środa, 26 marca 2025

Żmijowisko

Od dłuższego czasu nosiłam się z zamiarem poznania dwóch kryminałów autorstwa Wojciecha Chmielarza: "Wyrwy" i właśnie "Żmijowiska". Nigdy nie czytałam niczego, co miało by dłuższą formę niż opowiadanie, w wykonaniu tego Autora. Na początek wybrałam więc ten drugi tytuł, tym bardziej, iż wiele osób mi ją polecało. O czym więc  jest ten kryminał?
 
Mamy lato 2017 roku. Las, ognisko, zakrapiana impreza, grupka młodzieży i tragedia, która zmienia na zawsze życie pewnej rodziny. Na wyjeździe wypoczynkowym dochodzi do zaginięcia nastolatki.  Po latach ojciec dziewczyny wraca na miejsce zdarzenia, aby rozwiązać tajemnicę sprzed lat. Brzmi znajomo? Tak, fabuła tego thrillera nieco przypomina "W głębi lasu" Harlana Cobena. Tylko, że tutaj mamy Polskę, domki wczasowiczów w lesie na Podlasiu.
Co stało się z zaginioną? Jaka tajemnica tkwi w wydarzeniach sprzed roku? Czy ojciec odnajdzie córkę? Odpowiedzi należy szukać w lekturze książki. A ta z pewnością zaskoczy.

Zresztą pasjonującej książki. Historia, mimo podobieństwa do thrillera Harlana Cobena, wciąga. Co ciekawe, nie przepadam za częstymi przeskokami czasie, a tutaj fabuła została skonstruowana tak, iż czytelnik wielokrotnie przenosi się w czasie. Trzeba przyznać Autorowi, że zabieg ten wyjątkowo nie przeszkadza, nie wybija z rytmu, przeciwnie - z czasem nawet przestałam przywiązywać do tego wagę. Historia opowiedziana jest w ciekawy sposób, Najpierw poznajemy bohaterów, ich charaktery i bolączki oraz emocje którymi się kierują. Wydarzenia z czasem zaczynają nabierać tempa. Aż poznajemy wszystko...
I kiedy już myślałam, że ocenię tą książkę tylko jako dobrą, bo Autor nagle wplata mi pod koniec zupełnie niepotrzebny rozdział, w którym mi każe myśleć: "No nie, serio?!" Kiedy nie wierzę Autorowi ani na sekundę, że tak to może się kończyć, właśnie wtedy Autor wyjmuje asa z rękawa...

Niewątpliwie bardzo dobry thriller, wciągający, zaskakujący. Zdecydowanie jeden z lepszych jakie czytałam!

Data przeczytania: 26-03-2025 (od: 7-03-2025)

LC            Goodreads            nakanapie.pl            booklikes.com

7/10          4/5                         7/10                          3,5/5

piątek, 14 marca 2025

List do nieznanego poety

W "Liście do nieznanego poety" pojawiły się niektóre wiersze z tomiku "Dla ciebie piszę miłość", z którym zapoznałam się niedawno. Wszystkie wiersze zebrał Bogusław Kierc, natomiast Autorem wstępu, będącym jednocześnie próba porównania Rafała Wojaczka do innych poetów (w tym między innymi do Rimbauda) jest Stanisław Stabro.

Główną tematyką tego zbioru jest śmierć, przemijanie, marna egzystencja i depresja. Próżno doszukiwać się tutaj zbyt wielu wierszy miłosnych, choć i takie się pojawiają - nie ma ich jednak dużo. Wyróżniam w szczególności erotyk "Inicjacja" (s. 34) oraz wiersze "Ten trzeci" (s. 80) i bardzo ładny, z delikatną zmysłowością wiersz "Prośba" (s. 88), które pojawiły się w wyżej wspominanym, wcześniej przeze mnie przeczytanym  tomiku. Miłość, seks i życie to także tematy dwóch, ładnych w swojej zmysłowości wierszy: "Prolegomena do sztuki wyzwolonej" (s. 82), "Ekloga" (s. 83).

W tomiku tym, pojawiło się kilka wierszy poświęconych pisaniu.  Poeta rozprawia się w nich z twórczością, zastawia nad sensem pisania wierszy, podejmuje próby zaprzestania ich tworzenia. Tu, najbardziej wyróżniam piękny wiersz zatytułowany "Próba ostatniego wiersza" (s. 70).

Ocierająca się o makabrę "Piosenka z najwyższej wieży" (s. 71), która również jest wierszem pojawiającym się w "Dla ciebie piszę miłość", według mnie bardziej pasuje właśnie do tego zbioru, który jest wręcz przepełniony bagażem doświadczeń, smutkiem i przygnębieniem. Skoro już mowa o tematyce śmierci i sensie istnienia, to w szczególności wyróżniłabym wiersze "Mojej bolesnej" (s. 21), "Gwiazda" (s. 24), "Ballada bezbożna" (s. 38), "Piosenka bohaterów II" (s. 47), "Pewna komoda, czyli" (s. 54), "W podwójnej osobie" (s. 73).

Życie w konfrontacji ze śmiercią przewija się przez wersy  tytułowego "Listu do nieznanego poety" (s. 63). Natomiast życiowy wiersz "Dał się nabrać na język, którego nie było" (s. 103) niesie ze sobą motyw śmierci z nutą uczuciową (miłość). Postrzeganie świata i życia znajdziemy między innymi w dobrym wierszu "Na jednym rymie" (s.49). Wyróżniam tu także trzy dobre wiersze o życiu, a są nimi: "Dotknąć" (s. 50), "Słowa do piosenki na ostatni dzień roku" (s. 68) i "Kolęda" (s. 127), poruszająca temat wigilijnej wieczerzy. Ponadto wyróżniam wiersz "Czy ja mogłam w wątłych ustach unieść taką miłość" (s.112).

Jak widać, spośród wymienionych tytułów, parę pojawia się też w tomiku "Dla ciebie piszę miłość". Było ich więcej - również dobrych, jednak nie wspominałam o nich, gdyż nie chciałam się powtarzać. "List do nieznanego poety" zawiera dobre wiersze, jednak zauważyłam, że większość z nich pojawia się około połowy  tomu. Prawdopodobnie dlatego początek tomiku był dla mnie chwilami nużący i sprawiał, że długo nie mogłam się z nim zgrać.

Data przeczytania13-03-2025 (od: 11-03-2025)

LC            Goodreads            nakanapie.pl            booklikes.com

5/10           2/5                        5/10                          2,5/5

wtorek, 11 marca 2025

Pieśń prorocza

Lekturą do przeczytania na jeden z Klubów Książki okazała się być "Pieśń prorocza", o której istnieniu nic wcześniej nie wiedziałam.
 
W powieści mamy z jednej strony polityczne zawirowania w Irlandii, aresztowania obywateli za poglądy. Mamy tu obecny wśród bohaterów strach, lęk o przyszłość, o bliskich, niepewność jutra, bezsilność. Tutaj powieść skupia się na kobiecie, której głównym problemem jest aresztowanie męża i związane z tym troski, a także niepewna sytuacja syna, zmuszonego do ukrywana się. Z drugiej perspektywy mamy między innymi wątek starszego mężczyzny z Alzheimerem, który z racji choroby ma swój świat, wobec tego aktualne wydarzenia są jakby poza nim; rodzinne spotkania, które tylko z pozoru wyglądają, jakby życie Eilish i jej dzieci nadal biegło normalnym torem. Reżim i związane z nim trudności, a przy tym wszystkim duszną atmosferę, co nadaje powieści charakterystycznego klimatu strachu. W połączeniu z bezsilnością i niepewnością bohaterów o przyszłość - efekt bywa piorunujący.
 
Skoro tak, to dlaczego ostatecznie oceniam ją tylko jako "dobrą"?  Książka napisana jest w bardzo opisowym stylu, co akurat uważam za olbrzymi plus. Z pewnością sposób, w jaki Autor przekazuje emocje bohaterów, plastyczne opisy tego, co aktualnie czują postacie oraz jak te emocje oddziałują na ich zachowanie to spory atut tej powieści. Pierwszym minusem jest zastosowanie dialogów w tekście. Bez pauz, jak to zazwyczaj bywa. Przypomina to trochę tekst bez zredagowania, zlepek szybkich myśli, wyrzucanych niczym z karabinka maszynowego. Dostrzegam tu zamysł, jakim Autor się kierował. Poniekąd, dzięki takiemu "wodolejstwu" możemy chwilami czuć się tak, jakbyśmy podsłuchiwali i podglądali bohaterów, a dialogi między nimi to zlepki urywanych, czasami niechlujnie padających zdań z życia codziennego, wplatane w ważniejsze wydarzenia. Jednak taki zabieg może szybko zmęczyć. Ciężko się do tego przyzwyczaić. Jest to możliwe, jednak łatwo można się wybić z tego rytmu. Uważam, że jest to druzgoczące dla tego tytułu, gdyż "Pieśń prorocza" z pewnością zasługuje co najmniej na ocenę bardzo dobrą. Niestety, strona narracyjna książki często psuje dobre wrażenie. Często, gdy dochodziło do dialogów, mimo dużego skupienia, wybijałam się z rytmu, nie raz z całego wątku, co kazało wracać parę zdań wstecz. To też wyjaśnia, dlaczego niemal miesiąc zajęło mi przeczytanie książki, która liczy sobie mniej niż trzysta stron...
 
Ponadto, Autor nie ułatwił czytelnikowi zadania, wplatając w tę historię szczegółowe wątki z życia głównej bohaterki, które nie zawsze były interesujące. I to mój drugi zarzut. Mam na myśli te opisy, które po prostu nudziły, nie wnosząc przy tym wiele do fabuły. Prawdopodobnie, bez tych fragmentów, treść wiele by nie straciła. I tak oto mamy intrygujący, mocny początek, środek bogaty w sinusoidę: od interesujących zdarzeń, po te totalnie nudne, po których następowały wydarzenia wbijające czytelnika w fotel. I tak w kółko aż do równie mocnej końcówki książki. Ta huśtawka, w połączeniu z dialogami zlanymi z tekstem, niestety bardzo męczyła podczas czytania. Niestety, gdyż odbiło się to na mojej ogólnej ocenie. Za ten ładunek emocjonalny [którym tak się tutaj zauroczyłam], który niosą ze sobą opisy wydarzeń oraz przeżyć bohaterów, powoduje, że książka chwilami zasługuje wręcz na miano rewelacyjnej, a już całą pewnością bardzo dobrej prozy. Wielka szkoda, że efekt popsuł mi sam Autor stosując taką, a nie inną formę przedstawienia tej historii.
 
Dlatego, jeśli ktoś miałby chęć sięgnięcia po tą, bądź co bądź, bardzo dobrą książkę, ostrzegam, że prowadzona narracja może powodować spore utrudnienie podczas lektury. Tym bardziej, że już sam temat książki nie należy do najłatwiejszych. Problemy poruszane przez bohaterów oraz wydarzenia, z którymi się mierzą są trudne i wymagają skupienia. Dialogi, które "ciągną się po sobie akapitami" nie ułatwiają tego skupienia. Nie odradzam, wręcz przeciwnie: uważam, iż warto zaznajomić się z tym tytułem. Jest to kawał dobrej literatury, z rodzaju tych, które zapadają w pamięci na dłużej. Trzeba jednak liczyć się ze sporym utrudnieniem, z którym warto się zmierzyć dla poznania losów Eilish i jej rodziny.

Data przeczytania: 10-03-2025 (od: 13-02-2025)

LC            Goodreads            nakanapie.pl            booklikes.com

6/10          3/5                         6/10                          3/5

czwartek, 6 marca 2025

Mistrz i Małgorzata

Od dłuższego czasu nosiłam się z zamiarem przeczytania dzieła Michaiła Bułhakowa. I najprawdopodobniej jeszcze długo bym nie sięgnęła po tę jedną z najbardziej rozpoznawalnych, uznawanych za ponadczasowe, książek należących do klasyki literatury rosyjskiej i światowej, gdyby nie została ona lekturą w ramach naszego Klubu Książki American Club Corner.
 
"Mistrz i Małgorzata" to powieść z motywem realizmu magicznego i elementami fantasy. Podzielona jest na dwie większe części. W pierwszej części spotykamy się z dwoma bohaterami: Michałem Aleksandrowiczem Berliozem i Iwanem Nikołajewiczowem Ponyriowem, zwanym Bezdomnym. Ich losy będą miały wpływ na resztę powieści. W drugiej części natomiast, poznajemy Małgorzatę i jej Mistrza. Przez całą powieść przewijają się wątki historyczne (dotyczące Piłata, Judy oraz Jeszuy Ha-Nocri), które mieszają się z wątkami magicznymi, a momentami też romantycznymi. Wszystko to okraszone jest mocną dawką surrealizmu i groteski.

Z całą pewnością jest to powieść niebanalna, pełna satyry, zabawnych sytuacji i dialogów. Autor nagromadził w swoim dziele sporo postaci: począwszy od dyrektora teatru Variétés Stiopy Lichodiejewa, dyrektora finansowego Rimskiego i prezesa Nikanora Iwanowicza, po wszelakiej maści literatów  (jak między innymi: Poprichin, Bieskudnikow, Dwubratski, Zagriwow, Głuchariow, Kwant, Laurowicz, Deniskin, Żełdybin). Jednakże największym plusem tej powieści są mocno zarysowane postaci czwórki najważniejszych bohaterów: Wolanda, Korowiowa, Azazella i Behemota oraz otaczająca je aura tajemniczości i niekiedy spora dawka humoru w icu przygodach.

Kolejnym plusem jest fakt, iż Autor między wierszami przemyca ludzkie słabości i przywary, wyłuskując je na wierzch, niekiedy ośmieszając i ganiąc. Przykładem może być między innymi zawarcie umowy między Nikanorem Iwanowiczem, a Korowiowem. Idealnie ukazuje ludzką chciwości i pazerność Z kolei postać szatana w tej książce, będącego złem wcielonym, skłania czytelnika do wielu refleksji i postawienia pytania: kto w tej książce jest tak naprawdę zły, a kto dobry?

"Mistrza i Małgorzatę" wielu ceni za jej część historyczną, głównie za sprawą opisów Poncjusza Piłata, Judy i Jeszuy Ha-Nocri. Mnie one nie zachwyciły. Równie dobrze mogłoby ich nie być, bądź mogły być tylko krótko wspomniane, a książka nie straciłaby dla mnie wiele na wartości. Jest to jednak tylko moje zdanie, z którym nie trzeba się zgadzać.

Lektura tej książki pozytywnie mnie zaskoczyła. Jeżeli jakaś powieść zasługuje na nazwanie jej bardzo dobrą, to z całą pewnością jest to "Mistrz i Małgorzata". Świta Wolanda zostaje tutaj moim numero uno, a kot Behemot wpisze się na moją osobistą listę najbardziej intrygujących bohaterów. Z pewnością pozostanie jedną z moich  ulubionych postaci literackich.
Każdemu, kto jeszcze nie czytał, polecam zaznajomić się z tą ponadczasową książką.

Data przeczytania: 6-03-2025 (od: 3-02-2025)

LC            Goodreads            nakanapie.pl            booklikes.com

7/10          4/5                         7/10                          3,5/5

poniedziałek, 3 marca 2025

Z archiwum Tomb Raider. Przewodnik

Niniejszy przewodnik skupia się na komputerowej postaci Lary Croft, bohaterce kultowej już serii "Tomb Raider". Poznajemy ją od jej narodzin w 1995 roku w wytwórni Core Design. Schemat ukazania panny Croft opiera się na niedługim przedstawieniu jej przygód w każdej kolejnej części gry, począwszy od pierwszej części "Tomb Raider", a skończywszy na części piątej "Tomb Raider: Chronicles". Przy czym, te krótkie opisy skupiają się na wybranych lokacjach, w których przebywa Lara w grze, wraz z kadrami z gry. I tak: dla części pierwszej jest to Peru, dla drugiej - Tybet, dla trzeciej Londyn i pustynna Nevada; w części czwartej mamy Kambodżę oraz grobowiec Seta w Egipcie, a w piątej Rosję. Dla lepszego rozeznania miejsc, które Lara odwiedziła w pierwszych pięciu częściach gier, mamy też fajną mapę z zaznaczonymi lokacjami. Ponadto, do każdej z pięciu części dodano krótkie opisy i wizerunki najważniejszych wrogów, z którymi mierzy się Lara, stroje i broń, której używa oraz pojazdy, którymi porusza się w grze. W rozdziale "Trening Lary", możemy przyjrzeć się jak Lara dba o formę, natomiast w rozdziale "Gry i zabawy" mamy parę łamigłówek, które możemy spróbować sami rozwiązać. Całość okraszona jest licznymi, barwnymi fotosami Lary, w tym dobrej jakości wizerunkami, będącymi także mniej lub bardziej znanymi fanartami z gry.
 
Jest to dobre opracowanie, ale dla kogo jest ów poradnik? Fani gry raczej poczują się rozczarowani, gdyż jest to tylko garstka najważniejszych informacji (i to tylko z pierwszych pięciu odsłon przygód Lary). Myślę, że ten poradnik można traktować bardziej jako ciekawostkę. Fani mogą w nim odnaleźć sentymentalną podróż do miasta Vilcabamba i grobowca Qualopeca, czy też wyprawę po sztylet Xian. Natomiast początkujący mogą zapoznać się z postacią panny Croft, jej historią (także dzięki chronologicznemu kalendarium), co przy okazji może ewentualnie zachęcić do zagrania w opisywane części.


Data przeczytania: 3-03-2025 (od: 2-03-2025)

LC            Goodreads            nakanapie.pl            booklikes.com

6/10           2/5                        6/10                          3/5

sobota, 1 marca 2025

Podsumowanie lutego

❄W tym miesiącu zaskoczyłam samą siebie powrotem do Harlequina. Powrotem, gdyż w okolicach 2008-2009 roku czytałam niegdyś tego typu literaturę. Cóż, każdy miał jakieś początki i poszukiwał swojego ulubionego gatunku. Po przeczytaniu kilkunastu tytułów skończyłam z nimi na lata. Tym razem, w jednym z Klubów Książki, w których się udzielam zorganizowałyśmy sobie walentynkową akcję. Każda z nas miała przeczytać jakiegoś wybranego przez siebie Harlequina... Mój wybór padł na "Instynkt i rozsądek", czyli romansidło, które gdzieś mi się jeszcze pałętało w domu. Nie był to wybór pożądany, gdyż chciałam wybrać romans historyczny, który nawet celowo kupiłam kilka miesięcy temu (zainteresował mnie po opisie, a też zawsze w tej serii odnajdywałam ciut lepsze historie). Tylko, że ta książka miała ponad 300 stron, a ja w tym miesiącu miałam jeszcze "na głowie" dokończyć TBR z 2024 roku z ostatnią książką i kontynuować kilka różnych, zdecydowanie ciekawszych lektur. Dlatego zdecydowałam się na książkę z cyklu "Gorący romans", licząc na szybkie rozprawienie się z tematem, ale też po trosze licząc na [być może] odkrycie pikantnej historii. Pikanterii w tym romansie było tyle, ile lukru w mdłym niedocukrzonym budyniu. Emocje były równe tym, które towarzyszą grzybobraniu. Mimo braku większych oczekiwań i tak się zawiodłam, bo historia okazała się być kiepska.
 
W pierwszym tygodniu lutego na szczęście nie tylko tym romansem się zajmowałam, ale też tomikiem poezji Rafała Wojaczka "Dla ciebie piszę miłość". O tym poecie przypomniałam sobie końcem stycznia. Zapragnęłam więc przeczytać jakieś jego wiersze, dlatego od razu wypożyczyłam w bibliotece dwa jego tomiki. Liczyłam wprawdzie na coś więcej w związku z lekturą jego wierszy, mimo to nie uważam, abym się zawiodła. W najbliższym czasie mam jeszcze zamiar zapoznać się z tym drugim pożyczonym tomikiem poezji Wojaczka.

Zeszłoroczny TBR letnio-zimowy uważam za zakończony! Jeszcze na początku lutego przeczytałam ostatnią książkę z tego zestawienia, czyli "Gallant" Victorii Schwab, która okazała się być zajmującą i dobrą książką. Tylko "dobrą", gdyż chyba chciałam trochę więcej zawiłości, wędrówek po innych światach i tym podobnych. Można się było jednak spodziewać, że tego nie dostanę, gdyż książka nie jest na tyle gruba, by miała być tak rozbudowaną opowieścią. Nie uważam jednak, abym się nudziła. Wręcz przeciwnie: historia głuchoniemej dziewczynki, której niepełnosprawność utrudnia kontakt z otoczeniem, odczuwającej wyobcowanie, lęk i tęsknotę za rodziną, której praktycznie nie znała, okazała się być zajmująca.

W marcu planuję zacząć jakieś nowe książki (tegoroczne TBR-y wciąż czekają na rozpoczęcie!), a także przeczytać dwie aktualnie najchętniej czytane przeze mnie książek. Jedna to bardzo znany (i przez wielu lubiany) klasyk, druga to literatura współczesna mocno skoncentrowana na ludzkich emocjach. Szykuje się ciekawe rozpoczęcie wiosennych dni ⛄

 

Luty w liczbach 

Przeczytanych książek: 3

Łączna liczba stron czytanych książek: 522
Fantastyka - 1
Literatura obyczajowa - 1
Poezja - 1

środa, 12 lutego 2025

Gallant

W Szkole dla Nieprzystosowanych Dziewcząt, mieszczącej się w Merilance,  mieszka dziewczynka o imieniu Olivia Prior, która wspomina swoją zmarłą matkę, czytając wieczorami jej dziennik. W owym dzienniku matka zwraca się głównie do jej nieżyjącego już ojca, którego bardzo kochała, ale nie tylko mężczyzna jej życia jest odbiorcą pamiętnika kobiety. Zwraca się ona także do Olivii, przestrzegając dziewczynkę, aby w swoim życiu wystrzegała się Gallant, jeśli chce zachować bezpieczeństwo.
Pewnego dnia Olivia, przekonana, że jest sierotą i nie ma żadnej rodziny, otrzymuje list od swojego wuja. W liście tym, mężczyzna zaprasza ją do... Gallant.

Czy Olivia zdecyduje się pojechać do Gallant? Jaka przyszłość ją czeka poza murami domu w Merilance? Jakie tajemnice skrywa Gallant? Odpowiedzi na te i wiele innych pytań należy szukać w książce.

Historia Olivii jest napisana w interesujący sposób. Tajemniczy dziennik matki, który dziewczyna często cytuje że swojej pamięci, jest dodatkowym atutem, tym bardziej, że sami możemy prześledzić ten pamiętnik, razem z opisywanymi rysunkami. To sprawia, że czytelnik może się poczuć prawie tak, jakby sam uczestniczył w wydarzeniach.

Książkę czyta się szybko. Rozdziały nie są przesadnie długie, fabuła zgrabnie toczy się do przodu, bez niepotrzebnych dłużyzn.
Myślę, że ten tytuł spodobałby się nie tylko miłośnikom Victorii Schwab, ale też fanom literatury dark fantasy z elementami paranormalnymi. Duchy, Ponury Żniwiarz, Martwiaki, tajemnicza rezydencja, ciemność, strach, dziwne zjawiska to główne składowe tej powieści.

Data przeczytania: 11-02-2025 (od: 29-01-2025)

LC            Goodreads            nakanapie.pl            booklikes.com

6/10          3,5/5                      6/10                          3/5

poniedziałek, 3 lutego 2025

Dla ciebie piszę miłość

Moje zainteresowanie poezją Rafała Wojaczka prawdopodobnie jeszcze długo nie nastąpiłoby, gdyby nie jeden z jego wierszy, który Janusz Leon Wiśniewski umieścił w  swojej książce "Miłość oraz inne dysonanse". Był to piękny, zmysłowy wiersz "Prośba", który również w tym tomiku się pojawia. 
 
Zbiór wierszy w "Dla Ciebie piszę miłość" opracował przez Leszek Lachowiecki. Znalazły się w nim wiersze, w których poeta ujął kobiecość, jej ciało i fizjonomię - miedzy innymi: "Kobiecość III" (s. 5), "Inicjacja" (s. 17), "Kobiecość" (a. 49), "Jaka bym chciała się napisać" (s. 56), "Babilon" (s. 57).

Jednakże głównym tematem tego tomiku jest miłość łączona na różne sposoby z tematem życia, ale częściej  śmierci. Jaka jest miłość u Wojaczka? Pełna zmysłowości i piękna jak w wierszach:  "Mówię do ciebie cicho" (s. 10), "Prośba" (s. 45), "Bądź mi" (s. 59), "***" (s. 61), "Wierszyk Mironowi Białoszewskiemu" (s. 64), ale też okraszona erotyką i seksem - "***" (s. 29), "Musisz się zawsze róży bać", "***" (s. 33), "Ekloga" (s. 38), "Odjazd" (s. 41), "Krzyż" (s. 48), "Pewniki" (s. 66).
 
Miłość nie jest tutaj jedynym motywem przewodnim.  Motyw śmierci nieodłącznie przewija się przez ten tomik. Jak wspomniałam wcześniej jest obecna nawet w pięknych miłosnych wierszach. Jednak w całości poświęcone temu  motywowi są między innymi wiersze: "Mojej bolesnej" (s. 11), "Gwiazda" (s. 13), "Powieszony" (s. 27), "Dwoje" (s. 31), "Znów muzyka" (s. 35), "Czyś wiedział" (s. 67).
Ponadto znalazły się tutaj także wiersze życiowe, jak na przykład "Kartka" (s. 36) i makabryczny wiersz "Piosenka z najwyższej wieży" (s. 25), który akurat najbardziej mi nie pasuje w tomiku poświęconym głównie uczuciom miłości, choć bliżej mu do tematu śmierci. Aczkolwiek jest dość brutalny.

Poza wymienionymi wierszami wyróżniłabym jeszcze bardzo ładne wiersze "Mówię do Ciebie cicho", "Błyskawica" (s. 23), "Ten trzeci" (s.  32), "Czemu nie ma tancerki" (s. 53)

Tomik ten jest krótki, na jeden wieczór. Przy czym uważam, że przeczytanie go na jeden raz wymaga odpowiedniego nastroju.


Data przeczytania03-02-2025 (od: 03-02-2025)

LC            Goodreads            nakanapie.pl            booklikes.com

6/10          3/5                         6/10                          3/5

"Zbyt głośna samotnosć" (Bohumil Hrabal)

Bo ja gdy czytam, to właściwie nie czytam, biorę piękne zdanie do buzi i ssę je jak cukierek, jakbym sączył kieliszeczek likieru, tak długo, aż w końcu ta myśl rozpływa się we mnie jak alkohol, tak długo we mnie wsiąka, aż w końcu nie tylko jest w moim mózgu i sercu, lecz pulsuje w mych żyłach aż po krańce naczyniek włoskowatych.

Popularne posty