czwartek, 31 października 2024

Podsumowanie października

 🍁Wbrew pozorom, październik był u mnie zaczytanym miesiącem. Po tym, jak w końcu odetchnęłam po miesiącach nauki i stresu związanym ze specjalizacją, "rzuciłam się na książki" z takim zaangażowaniem, że czytałam cały czas, kilka książek naraz w rezultacie kończąc niewiele z nich. Przy okazji trochę nadrobiłam zaległości, trochę zaczęłam nowych książek, które myślę ukończyć w przyszłym miesiącu, a trochę zaczętych w tym miesiącu też udało się od razu przeczytać, gdyż nie były bardzo długie. Większość października czytałam, a wszystkie tytuły, które skończyłam skumulowały się na ostatnie tygodnie miesiąca.

Końcem października udało się przeczytać kilka książkowych pozycji. "Bez śladu" Harlana Cobena nie zrobiło na mnie wrażenia takiego, jak pozostałe dwa tomy. Liczę na to, że reszta książek z cyklu z Myronem Bolitarem jest lepsza. Za jakiś czas powrócę do tego cyklu. Na razie skupiam się na tych książkach, które mam obecnie zaczęte.

W październiku rozpoczęłam pierwszy tom cyklu "Córka cieni" Ewy Cielesz. "Siedem szmacianych dat" to książka,  której tłem historycznym jest druga wojna światowa oraz okres powojenny, nawiązujący do banderowców, walk z UPA. Momentami wstrząsająca, dla kogoś może być też wzruszająca - mnie nie wzruszyła, bo ja rzadko wzruszam się przy książkach. Niestety, pełną przyjemność z lektury odebrała mi denerwująca bohaterka, styl Autorki oraz sposób, w który poprowadziła dwutorową fabułę w pierwszej połowie książki. Nie mam zastrzeżeń tylko do jej drugiej połowy, która była ciekawa. Dla pozostałej części książki warto było przeboleć rytującą Magdalenę...

Do tej pory posiadałam dwie wersje mojego ulubionego filmu "Titanic". Zawsze jednak ubolewałam nad tym, iż w mojej kolekcji nie znajduje się egzemplarz z dołączonym książkowym dodatkiem. Nie wiedziałam nawet, że taki istnieje, dopóki go nie zdobyłam. Mimo, iż nie jestem rozczarowana ładnym wydaniem jakim jest "Titanic (film + książka)" i zamieszczonymi tu fotosami, to jednak tekst Pani Izabeli Matjasik pozostawia wiele do życzenia. Tym bardziej boli, iż mam w swojej kolekcji filmy z takimi dodatkami, które pod względem merytorycznym bardzo dobrze ukazują nie tylko fabułę ale też problematykę omawianego filmu. Wystarczy wspomnieć choćby "Nienawistną ósemkę (film + książka)", "Wilk z Wall Street (film + książka)", czy nawet "Niekończącą się opowieść (film + książka)", gdzie mamy duży nacisk na wartość merytoryczną przedstawionego tekstu - obok oczywiście samego filmu; ciekawostki, bądź opis tego jak wyglądała praca na planie. W przypadku wspomnianych produkcji dało się. Tym bardziej dziwi mnie fakt, iż tu nie wykorzystano potencjału, bo w akurat jeśli chodzi o "Titanica" można wiele powiedzieć na temat pracy na planie, wykorzystanej technologii, ciekawostek, etc.

"Żona rzeźnika", to kolejny tytuł, który zasilił stosik ukończonych książek w październiku. Ta  niedługa, bo licząca niemal sto siedemdziesiąt stron książka, to opowieść kobiety, tytułowej żony mężczyzny, który na co dzień trudni się pracą rzeźnika w miejscowej rzeźni. Książka ta wstrząsa nie tylko opisami zabijania zwierząt (więc raczej nie jest odpowiednia dla tych, którzy są wrażliwi na cierpienie zwierząt w powieściach), ale jest też odznacza się brutalnością pod względem samej historii małżeństwa Ch'en Lin Shih i Ch'en Chiang-shuia. Brutalność, motyw kata i oprawcy, tęsknoty, zemsty, trudnych wyborów oraz czynów pozostawiających wiele do życzenia - to jedne z tematów, które zawiera ta opowieść. Jak napisano z tyłu okładki: miała być manifestem społecznym. I też taka jest biorąc pod uwagę to, jak Autorka przedstawia nas - ludzi. Nasze przywary, skłonności do zachowań, którym daleko do ideału. Niestety. Do dziś, w ostatnim dniu miesiąca, pisząc to posumowanie, jeszcze mocno "siedzi mi w głowie" książka Li Ang, co tylko świadczy o tym jak mocny jest to tytuł.

Końcówka października należała do książki "Zauroczenie", będącej początkiem "Sagi o Ludziach Lodu", którą jak mniemam sporo z Was już ma za sobą, gdyż jest to bardzo znana Saga, popularna w Polsce w latach dziewięćdziesiątych. Już wiele lat temu czytałam świetne recenzje na temat tego cyklu. Też wielu znajomych polecało mi zaznajomić się z losami Ludzi Lodu, więc skusiłam się i postanowiłam rozpocząć ten cykl. Przede mną więc czterdzieści siedem książek. Można więc powiedzieć, iż biorę się za nie lada wyzwanie. W najbliższym czasie możecie być pewni, że będą pojawiać się u mnie kolejne tomy tej znanej sagi. A może niektórym przypomnę o Ludziach Lodu? Może ktoś z Was ma"Sagę o Ludziach Lodu", na swojej półce, ale dawno nie zaglądał i też postanowi przypomnieć ją sobie...? 😉

Sam koniec października był u mnie jak widać bardzo intensywny czytelniczo. ale nie tylko, gdyż jak wiadomo, w październiku odbywają się Międzynarodowe Targi Książki w Krakowie, na których i ja byłam. To już dwudziesta siódma edycja Targów Książki w tym mieście, a ich "patronem" był Witold Gombrowicz, natomiast głównym hasłem: "Zrzućcie maski. Zwykłymi stańcie się ludźmi".


 

Będąc na Targach, jak zwykle od kilku lat, tak ki teraz miałam swój własny plan na spotkania, który w większości udało się wypełnić. Nawet te założenia, które były w planie, ale sądziłam, że nie będzie to wykonalne. Okazało się inaczej. W rezultacie spotkałam: Jacka Cygana, Victora Severskiego, Jakuba Małeckiego, Wita Szostaka, Ałbenę Grabowską, Wojciecha Chmielarza i Jarosława Grzędowicza. Oprócz autografów uczestniczyłam też w spotkaniu autorskim Jakuba Małeckkiego, w którym opowiadał on ciekawe rzeczy między innymi o tym skąd czerpie on pomysły na książki.






                                                       Spotkanie autorskie Jakuba Małeckiego

 

Oprócz Autorów, udało się spotkać znanych blogerów i miłośników książek, których blogi można śledzić zarówno tutaj na bloggerze, jak i ich bookstagramy. Nie lada wyzwaniem było odszukać się w tym tłumie, dlatego też niektórych nie spotkałam, kogo więc nie widziałam, tego pozdrawiam i mówię: do następnego! Może wówczas da się odnaleźć 😏



Moje łowy z Targów są w tym roku dość skromne, gdy z większość książek, które taszczyłam ze sobą w plecaku, to były te, które zawiozłam do podpisu. Mimo to jestem zadowolona tych z zakupów. Na poniższym zdjęciu nowości, które przybyły do mojej biblioteczki.



Nadchodzi listopad, dnie coraz krótsze i chłodniejsze, a ja mam postanowienie nadrobić w wolnych chwilach trochę książek, czytając je ukryta pod ciepłym kocem.

🍂


Październik w liczbach

Przeczytanych książek: 5
Łączna liczba stron czytanych książek: 1070
Fantastyka/Fantasy/Sci-Fi: 1
Film + książka 1
Literatura historyczna: 1
Literatura piękna: 1
Thriller/Kryminał/Sensacja: 1


7 komentarzy:

  1. Super październik! Ja mam nadzieję spotkać Chmielarza, bo 14.11 będzie niedaleko mnie. Mam nadzieję, że nic mi nie wypadnie i będę mogła pójść i może odważę się poprosić o autograf :)
    A jak mozaika diamentowa? Tworzysz coś?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymam kciuki za spotkanie z autorem i żebyś zdobyła wymarzony autograf 🤗

      Usuń
  2. Cudownie, że udało ci się na targach odwiedzić ulubionych autorów. To wspomnienia na całe życie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak! Wspomnienia na zawsze 🙂 Pozdrawiam

      Usuń
  3. Cieszy mnie fakt, że poruszyła Cię książka "Żona rzeźnika", to bardzo ważna i mocna książka :) I super, że udało nam się spotkać ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj! Super, że się odnalzłyśmy, łatwo nie było w tym tłumie ale najważniejsze, że się udało i że znalazł się czas na chwilkę rozmowy 😊
      "Żona rzeźnika" rzeczywiście siedzi mi w głowie. Myślałam uczynić ją książką miesiąca. Wprawdzie się nie zdecydowałam ale już zaczynam pomału pracować nad rocznym podsumowaniem i na pewno wezmę ją pod uwagę. Jeszcze nie wiem do której kategorii bo to zawsze ustalam w ostatni dzień roku ☺️

      Usuń
  4. Oh, qrczę, rzadko czegokolwiek komukolwiek "zazdraszczam":, ale Pan Jarosław Grzędowicz i Twoje z nim spotkanie - oh!!! Uwielbiam jego pisanie, po prostu kocham i mam wszystko, co napisał. Cobena czytam, jak mam niż intelektualny, bo on po prostu pisze lekkim piórem, raz lepiej, raz gorzej.
    A co do czytania: w tej chwili mam zaczętych 6 książek, czytam, nie mylą mi się - zawsze tak robię, inaczej nie potrafię. :D
    Pozdrawiam, udanego listopada (dla mnie to zawsze najtrudniejszy miesiąc w roku).

    OdpowiedzUsuń

"Zbyt głośna samotnosć" (Bohumil Hrabal)

Bo ja gdy czytam, to właściwie nie czytam, biorę piękne zdanie do buzi i ssę je jak cukierek, jakbym sączył kieliszeczek likieru, tak długo, aż w końcu ta myśl rozpływa się we mnie jak alkohol, tak długo we mnie wsiąka, aż w końcu nie tylko jest w moim mózgu i sercu, lecz pulsuje w mych żyłach aż po krańce naczyniek włoskowatych.

Popularne posty