Bo ja gdy czytam, to właściwie nie czytam, biorę piękne zdanie do buzi i ssę je jak cukierek, jakbym sączył kieliszeczek likieru, tak długo, aż w końcu ta myśl rozpływa się we mnie jak alkohol, tak długo we mnie wsiąka, aż w końcu nie tylko jest w moim mózgu i sercu, lecz pulsuje w mych żyłach aż po krańce naczyniek włoskowatych.
Super! Będę oczywiście zaglądać.
OdpowiedzUsuńMiło mi i cieszę się bardzo :-)
UsuńJuż tam zaglądam!:)
OdpowiedzUsuńCzyli jednak się udało :)
OdpowiedzUsuńTak, choć mało brakowało, ale wkoniec końców: jest! :-) (Taaadaaam!) :D
Usuń