Opinię do „Ostatniego rozstania” można napisać na dwa sposoby. Pierwszy sposób: „brak słów”. I właściwie na tym mogłabym przestać. Będąc jednak zwolenniczką wypowiedzi dłuższej niż dwa słowa muszę podzielić się swoimi przemyśleniami.
W książce tej mamy zwykłe imiona w notesie – niby nic, a patrząc już na pierwsze jej rozdziały, widać, iż nie tylko można stworzyć na ten temat monolog, ale też, że przemyślenia te mogą stać się pięknym słowem pisanym i wstępem do filozoficznych rozważań na temat życia.
„Ostatnie rozdanie” to książka, której słowa się smakuje, a co za tym idzie: jest to takie dzieło, które czyta się powoli. Myśliwski zawarł tu sformułowania i przemyślenia istotne dla każdego człowieka. Świadczy to o uniwersalnym charakterze tej książki, gdyż niemal każdy może odnaleźć między wierszami cząstkę siebie oraz coś, co dogłębnie go poruszy. W sposób poetycki opisuje: śmierć, egzystencję, samotność, miłość, tęsknotę i związane z nimi cierpienia, starość i młodość, ale także najdrobniejsze ludzkie zachowania i gesty. A jego słowa są niejednokrotnie przepełnione wysoce odczuwalną głębią.
Wszelkie lęki, frustracje, obawy, przeżycia głównego bohatera stają się także obawami czytelnika, gdy nagle uświadamia on sobie, że oto czyta on słowa, które drzemały w nim od dawna lub drzemią w tej chwili.
I tak: jeśli ktoś przeżył rozstanie i poczuł ból miłości, tęsknoty, samotności, cierpienia – odczuje tematykę miłości i związane z nią bolesne przeżycia. Jeśli ktoś zastanawiał się nad istnieniem i niebytem lub istnieniem Boga – odczuje tematykę egzystencji i wiary (bądź też jej braku). Artysta natomiast odczuje wszelkie przemyślenia ściśle związane ze sztuką i żmudnym procesem tworzenia.
Autor posługując się notesem głównego bohatera ukazuje bolączki, których może czasem się wstydzimy lub ich nie chcemy dostrzec. Wyłuskuje z czytelnika wszystkie przemyślenia, każąc mu poddać je refleksji. Lecz „Ostatnie rozdanie” to nie tylko ciężar miłości i rozważania egzystencjalne. Myśliwski pokazuje tu także codzienność człowieka, którą ten nie zawsze zauważa (a nawet jeśli to nie przywiązuje na co dzień do niej uwagi pozostawiając by niektóre sprawy zepchnięte zostały do jego podświadomości).
Wiele przemyśleń głównego bohatera ma niekiedy znaczenie symboliczne. A autor w bardzo wysmakowany, piękny sposób stara się nam je przekazać. Jednymi z nielicznych przykładów takich pięknych porównań, które najbardziej zapamiętałam są między innymi: opis pola bitwy i błąkających się mundurów, bądź porównanie obrazów wiszących w galerii do sierot (które to porównanie jest dla mnie idealnym ukazaniem kwintesencji ludzkich zachowań).
W swojej czytelniczej podróży spotkałam się niegdyś ze słowami Bogumila Hrabala (znane ze "Zbyt głośnej samotności"):
„Bo ja gdy czytam, to właściwie nie czytam, biorę piękne zdanie do buzi i ssę je jak cukierek, jakbym sączył kieliszeczek likieru, tak długo, aż w końcu ta myśl rozpływa się we mnie jak alkohol, tak długo we mnie wsiąka, aż w końcu nie tylko jest w moim mózgu i sercu, lecz pulsuje w mych żyłach aż po krańce naczyniek włoskowatych.”
Od tego czasu przysięgłam sobie, że jeżeli kiedyś trafię na taką książkę gdzie znajdę słowa, które będę "sączyć niczym likier"; słowa, które wrosną we mnie, staną się całym moim jestestwem; gdzie niemal każda myśl stanie się moją myślą, przeżycie moim przeżyciem, a opis najbardziej elementarnego gestu moim gestem; książkę taką, która w sposób piękny acz niekiedy bolesny w swojej prawdziwości będzie niosła ze sobą mądrość i dogłębnie mnie poruszy - to z pewnością będzie to książka na miarę arcydzieła.
Dziś uważam, że oto znalazłam pierwsze czytelnicze arcydzieło. Jeśli więc istnieją książki, które można tak nazwać, to jak najbardziej "Ostatnie rozdanie" na to miano zasługuje. A ja po raz pierwszy w życiu czuję, że w całym swoim restrykcyjnym przestrzeganiu ocen, Pan Wiesław Myśliwski właśnie przełamał u mnie – może czasem nawet nadmierną - krytykę. I sprawił, że wprost zakochałam się w jego słowie pisanym.
Nigdy nie zgodzę się ze słabymi ocenami niektórych czytelników oraz uznaniem tej książki za "nudną", "niespójną" oraz „pełną komunałów". Uważam, iż aby dogłębnie doświadczyć zawartych w niej słów i w pełni pojąć tę ich mądrość, trzeba po prostu do niej dojrzeć. Nie tyle fizycznie, co mentalnie.
Automatycznie wpisuję „Ostatnie rozdanie” do moich ulubionych książek, jako tę niosącą ze sobą ogromny bagaż bólu i cierpienia w przepełnionych melancholią opisach relacji międzyludzkich, miłości, utraconych uczuć i tęsknoty za nimi oraz refleksji na temat śmierci i sensu istnienia.
Smakowanie owej książki było dla mnie absolutnie przyjemnym doznaniem, także w chwilach, w których prawdziwość czytanych słów wywoływała u mnie melancholię i zadumę, ale też duży podziw dla talentu autora.
Chylę czoła przed Wiesławem Myśliwskim, pragnąc jednocześnie wciąż poznawać kolejne jego dzieła, by móc chłonąć każde jego piękne słowo, każdą refleksję oraz metaforę życia.
W książce tej mamy zwykłe imiona w notesie – niby nic, a patrząc już na pierwsze jej rozdziały, widać, iż nie tylko można stworzyć na ten temat monolog, ale też, że przemyślenia te mogą stać się pięknym słowem pisanym i wstępem do filozoficznych rozważań na temat życia.
„Ostatnie rozdanie” to książka, której słowa się smakuje, a co za tym idzie: jest to takie dzieło, które czyta się powoli. Myśliwski zawarł tu sformułowania i przemyślenia istotne dla każdego człowieka. Świadczy to o uniwersalnym charakterze tej książki, gdyż niemal każdy może odnaleźć między wierszami cząstkę siebie oraz coś, co dogłębnie go poruszy. W sposób poetycki opisuje: śmierć, egzystencję, samotność, miłość, tęsknotę i związane z nimi cierpienia, starość i młodość, ale także najdrobniejsze ludzkie zachowania i gesty. A jego słowa są niejednokrotnie przepełnione wysoce odczuwalną głębią.
Wszelkie lęki, frustracje, obawy, przeżycia głównego bohatera stają się także obawami czytelnika, gdy nagle uświadamia on sobie, że oto czyta on słowa, które drzemały w nim od dawna lub drzemią w tej chwili.
I tak: jeśli ktoś przeżył rozstanie i poczuł ból miłości, tęsknoty, samotności, cierpienia – odczuje tematykę miłości i związane z nią bolesne przeżycia. Jeśli ktoś zastanawiał się nad istnieniem i niebytem lub istnieniem Boga – odczuje tematykę egzystencji i wiary (bądź też jej braku). Artysta natomiast odczuje wszelkie przemyślenia ściśle związane ze sztuką i żmudnym procesem tworzenia.
Autor posługując się notesem głównego bohatera ukazuje bolączki, których może czasem się wstydzimy lub ich nie chcemy dostrzec. Wyłuskuje z czytelnika wszystkie przemyślenia, każąc mu poddać je refleksji. Lecz „Ostatnie rozdanie” to nie tylko ciężar miłości i rozważania egzystencjalne. Myśliwski pokazuje tu także codzienność człowieka, którą ten nie zawsze zauważa (a nawet jeśli to nie przywiązuje na co dzień do niej uwagi pozostawiając by niektóre sprawy zepchnięte zostały do jego podświadomości).
Wiele przemyśleń głównego bohatera ma niekiedy znaczenie symboliczne. A autor w bardzo wysmakowany, piękny sposób stara się nam je przekazać. Jednymi z nielicznych przykładów takich pięknych porównań, które najbardziej zapamiętałam są między innymi: opis pola bitwy i błąkających się mundurów, bądź porównanie obrazów wiszących w galerii do sierot (które to porównanie jest dla mnie idealnym ukazaniem kwintesencji ludzkich zachowań).
W swojej czytelniczej podróży spotkałam się niegdyś ze słowami Bogumila Hrabala (znane ze "Zbyt głośnej samotności"):
„Bo ja gdy czytam, to właściwie nie czytam, biorę piękne zdanie do buzi i ssę je jak cukierek, jakbym sączył kieliszeczek likieru, tak długo, aż w końcu ta myśl rozpływa się we mnie jak alkohol, tak długo we mnie wsiąka, aż w końcu nie tylko jest w moim mózgu i sercu, lecz pulsuje w mych żyłach aż po krańce naczyniek włoskowatych.”
Od tego czasu przysięgłam sobie, że jeżeli kiedyś trafię na taką książkę gdzie znajdę słowa, które będę "sączyć niczym likier"; słowa, które wrosną we mnie, staną się całym moim jestestwem; gdzie niemal każda myśl stanie się moją myślą, przeżycie moim przeżyciem, a opis najbardziej elementarnego gestu moim gestem; książkę taką, która w sposób piękny acz niekiedy bolesny w swojej prawdziwości będzie niosła ze sobą mądrość i dogłębnie mnie poruszy - to z pewnością będzie to książka na miarę arcydzieła.
Dziś uważam, że oto znalazłam pierwsze czytelnicze arcydzieło. Jeśli więc istnieją książki, które można tak nazwać, to jak najbardziej "Ostatnie rozdanie" na to miano zasługuje. A ja po raz pierwszy w życiu czuję, że w całym swoim restrykcyjnym przestrzeganiu ocen, Pan Wiesław Myśliwski właśnie przełamał u mnie – może czasem nawet nadmierną - krytykę. I sprawił, że wprost zakochałam się w jego słowie pisanym.
Nigdy nie zgodzę się ze słabymi ocenami niektórych czytelników oraz uznaniem tej książki za "nudną", "niespójną" oraz „pełną komunałów". Uważam, iż aby dogłębnie doświadczyć zawartych w niej słów i w pełni pojąć tę ich mądrość, trzeba po prostu do niej dojrzeć. Nie tyle fizycznie, co mentalnie.
Automatycznie wpisuję „Ostatnie rozdanie” do moich ulubionych książek, jako tę niosącą ze sobą ogromny bagaż bólu i cierpienia w przepełnionych melancholią opisach relacji międzyludzkich, miłości, utraconych uczuć i tęsknoty za nimi oraz refleksji na temat śmierci i sensu istnienia.
Smakowanie owej książki było dla mnie absolutnie przyjemnym doznaniem, także w chwilach, w których prawdziwość czytanych słów wywoływała u mnie melancholię i zadumę, ale też duży podziw dla talentu autora.
Chylę czoła przed Wiesławem Myśliwskim, pragnąc jednocześnie wciąż poznawać kolejne jego dzieła, by móc chłonąć każde jego piękne słowo, każdą refleksję oraz metaforę życia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz