Przed laty doszło do pocałunku między Poppy Henderson, a księciem Adrastosem. Oboje stwierdzili, że to był błąd, po czym parę lat później dochodzi do drugiego pocałunku. Na nieszczęście zostają przyłapani przez fotoreportera i teraz trzeba jakoś ten fakt wyjaśnić. Uznają więc, że najlepiej będzie... udawać zakochaną parę - dla zachowania pozorów oraz żeby nie przysporzyć rodzinie księcia skandalu. Ten związek ma być tylko grą. Za jakiś czas Poppy wyjedzie do Holandii, sprawa przycichnie i będzie po problemie. Jednak udawane uczucie staje się realnym! I co teraz zrobić? Jak to wszystko pogodzić ze sobą? Czy może jednak dać się ponieść uczuciom?
Ten romans jest głupi - począwszy od imienia głównej bohaterki, pasującego bardziej do pieska niż dorosłej kobiety, na durnej fabule kończąc. Zachowanie głównego bohatera irytujące i toksyczne wobec obiektu jego uczuć. Nie ma tu nic, co przyciągałoby czytelnika do wydarzeń. Główna para przez pół książki robi sobie wyrzuty o głupoty, męcząc tym czytelnika. Przeczytałam ten romans tylko dlatego, że staram się nie zostawiać nieodczytanych książek. Nie warto po tą bzdurę sięgać.

Heh na głupie romanse nie mam czasu.
OdpowiedzUsuń