piątek, 3 maja 2013

Mama kazała mi chorować

Julie Gregory to zwyczajna dziewczyna. Taka jak każda z nas pięciolatka, później nastolatka. Coś jednak różni ją od innych dzieci. Otóż Julie Gregory ma nienormalne dzieciństwo, zgotowane przez równie nienormalnych rodziców. Ojciec ma stwierdzoną chorobę psychiczną. Zespół Münchhausena to choroba, na którą cierpi jej matka. Julie Greogry chcąc nie chcąc musi biegać od lekarza do lekarza, bo jej matka jej każe. Tak, każe jej chorować. Nie wiem który rodzic chciałby by jego dziecko było chore? A jednak matka Julie jest wręcz zadowolona, gdy w kolejnym gabinecie słyszy: "Tak Pani Gregory, temu dziecku coś dolega". Czuję wtedy satysfakcję z "w porę zauważonego problemu".

W książce tej oprócz wymyślania chorób przez jej matkę, Julie Gregory opisuje też "to normalne" życie jakie wiedli poza kolejnymi gabinetami lekarskimi. Czy aby na pewno takie normalne? Jak potoczą się losy Julie, jej rodzeństwa i rodziców? Jakie dzieciństwo rodzice zafundują Julie, jej bratu Danny'emu a także "przybranym dzieciom"? O tym należy dowiedzieć się z książki, do której lektury zachęcam.

Opowieść tą czyta się z zaciekawieniem, niektóre fragmenty mogą być mniej interesujące, jednak ta książka ma w sobie coś, co nie każe nam odłożyć jej na dłużej. Dodatkowym plusem są prywatne zdjęcia Julie ilustrujące wydarzenia, o których czytamy. Minusy: zdjęcia te są czarno-białe, szkoda.
Dla lepszego zobrazowania opisywanych sytuacji zamieszczone są oryginalne skany kserokopii kart lekarskich, wyników badań i tym podobnych, a do każdego z nich mamy tłumaczenie po polsku.
Dwa przedostatnie rozdziały są bardziej nużące od reszty książki, ale nie przeszkadza to w odbiorze całości.

Polecam sięgniecie po ten tytuł. Także osobom związanym z medycyną. Ponieważ personel medyczny powinien zapoznać się z przypadkiem Julie by móc w porę rozpoznać podobną sytuację gdyby miał z takową styczność.
 
Data przeczytania: 2-05-2013 (od: 27-04-2013)

Ocena 

LC            Goodreads            nakanapie.pl            booklikes.com

6/10          2,5/5                      6/10                         3/5

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"Zbyt głośna samotnosć" (Bohumil Hrabal)

Bo ja gdy czytam, to właściwie nie czytam, biorę piękne zdanie do buzi i ssę je jak cukierek, jakbym sączył kieliszeczek likieru, tak długo, aż w końcu ta myśl rozpływa się we mnie jak alkohol, tak długo we mnie wsiąka, aż w końcu nie tylko jest w moim mózgu i sercu, lecz pulsuje w mych żyłach aż po krańce naczyniek włoskowatych.

Popularne posty