wtorek, 5 lutego 2013

Vicky Cristina Barcelona (film + książka)

Kiedy po raz pierwszy widziałam film "Vicky Cristina Barcelona" niedługo po jego światowej premierze, nie byłam nim zachwycona. Oceniałam go jako produkcje słabą, przegadaną, nudną i niezwykle rozwleczoną.
Dziś obejrzałam go ponownie i... zmieniłam zdanie. Może wydać się dziwne, że zechciałam obejrzeć film, który uznałam za marny, tym dziwniejszym wydaje się fakt, że go kupiłam (tak, tak szalone to jest).
Co się tyczy samego filmu: spodobał mi się klimat całej opowieści, śledziłam akcję z zaciekawieniem (!) i doszłam do kilku wniosków (wcześniej krytycznie twierdziłam, że to jest film o niczym). Film ten opowiada o tym jak trudno czasami zdefiniować nam uczucia, wyrazić to co czujemy do drugiej osoby? O tym, że czasami nie wiemy jakie mamy cele w życiu, do czego chcemy dążyć i czego oczekujemy tak od życia, jak i od miłości. Ukazani bohaterowie i ich relacje są przykładem na to, że niektóre nasze zachowania mogą niszczyć uczucia, inne mogą prowadzić do poważnych błędów, których możemy żałować do końca życia.
Wszystko to przedstawione jest w klimacie Barcelony, z ciekawą, lekką muzyką w tle.

Do filmu dołączona jest także książka z barwnymi fotosami z filmu. Na tych 16 stronach możemy dowiedzieć się głównych informacji o filmie, miejscach, gdzie był kręcony, rolach filmowych, jak i o aktorach, którzy je zagrali. Możemy przeczytać wypowiedzi tak reżysera, jak i samych aktorów o ich filmowych kreacjach. Mamy też notki biograficzne Javiera Bardema, Penelope Cruz i Scarlett Johannson zawierające między innymi inne role filmowe oraz nagrody i wyróżnienia jakie otrzymali. Na koniec możemy zapoznać się z filmografią reżysera filmu: Woody'ego Allena.
Do książki dołączona jest również wkładka z opisem Barcelony - między innymi najsłynniejszych zabytków i obchodzonych w tym mieście świąt. 

Ocena filmu: dobry (7/10)
 
Data przeczytania: 4-02-2013 (od: 4-02-2013)

Ocena 

LC            nakanapie.pl            booklikes.com

6/10          6/10                          3/5

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"Zbyt głośna samotnosć" (Bohumil Hrabal)

Bo ja gdy czytam, to właściwie nie czytam, biorę piękne zdanie do buzi i ssę je jak cukierek, jakbym sączył kieliszeczek likieru, tak długo, aż w końcu ta myśl rozpływa się we mnie jak alkohol, tak długo we mnie wsiąka, aż w końcu nie tylko jest w moim mózgu i sercu, lecz pulsuje w mych żyłach aż po krańce naczyniek włoskowatych.

Popularne posty