czwartek, 20 listopada 2025

Wieczory w Monte Carlo

Tłem dla romansu z harlequinowej serii "Światowe Życie Extra" jest tytułowe Monte Carlo. W książce poznajemy dziennikarkę Rayne Hardwicke. Kobieta chce wyrównać rachunki z przeszłości z mężczyzną, którego znała przed laty - z Kingsleyem Clayborne’m. W tym celu wyjeżdża właśnie do Monte Carlo. Tam spotyka  Kingsley'a. Mężczyzna, wraz ze swoim ojcem - Mitchem, zbudował wielkie imperium i dorobił się milionów. Niestety wszystko to odbyło się kosztem ojca Rayne. Dziewczyna pragnie zemsty, co jednak jest skomplikowane, gdyż Rayne będąc nastolatką kochała Kingsleya. Pech chce, że teraz te uczucia odżywają i to ze wzmożoną siłą…
Jak potoczą się ich losy? Czy Rayne zemści się na Kingsley'u i jego ojcu? Co tak naprawdę wydarzyło się przed laty, co doprowadziło do dramatycznych wydarzeń, mających taki wpływ na przyszłość rodziny Rayne? Odpowiedzi na te i inne pytania należy szukać w książce Elizabeth Power.

Naiwne, niekiedy głupawe dialogi i opisy sytuacji. Oklepane określenia w opisach "niewyobrażalnie przystojnego mężczyzny" oraz głupie, ocierające się o śmieszność wybuchy namiętności, w których "wiruje cały świat", przenosząc bohaterów do "równoległego kosmosu". Wszystko to można by było jeszcze strawić, gdyby nie fakt, że fabuła tego romansu jest mało ciekawa, chwilami miałam wrażenie, że chaotyczna.  Słaba książka, którą ratują tylko ostatnie dwa rozdziały i to tylko z powodu dość niestandardowych (dla tego typu opowieści) dramatycznych rozwiązań. Jednak to za mało, aby uznać ją za co najwyżej przeciętną.
 
Tytuł, który spokojnie można sobie odpuścić, albo (tak, jak ja zrobiłam) przeczytać, żeby się z tej głupoty pośmiać.

Data przeczytania: 20-11-2025 (od: 9-11-2025)

LC            Goodreads            nakanapie.pl            booklikes.com

3/10          1/5                         3/10                          1,5/5

1 komentarz:

  1. Szkoda, że fabuła jest tak chaotyczna. Na pewno nie skuszę się na tę książkę.

    OdpowiedzUsuń

"Zbyt głośna samotnosć" (Bohumil Hrabal)

Bo ja gdy czytam, to właściwie nie czytam, biorę piękne zdanie do buzi i ssę je jak cukierek, jakbym sączył kieliszeczek likieru, tak długo, aż w końcu ta myśl rozpływa się we mnie jak alkohol, tak długo we mnie wsiąka, aż w końcu nie tylko jest w moim mózgu i sercu, lecz pulsuje w mych żyłach aż po krańce naczyniek włoskowatych.

Popularne posty