czwartek, 29 maja 2025

Lekcje chemii

Pierwsza w tym roku książka, którą przeczytałam w ramach tegorocznego wyzwania - TBR polecenia znajomych, to właśnie "Lekcje chemii". Wybór tej książki właśnie w tym momencie, padł też ze względu na jeden z klubów czytelniczych, do których należę.
 
Główna bohaterką tej powieści jest Elizabeth Zott, kobieta, która nie chce "się dostosować" do świata, w którym przyszło jej żyć. Świata rządzonego przez mężczyzn. Na domiar złego jest chemiczką o nieprzeciętnym umyśle, nieugiętej postawie i niechęci do kompromisów. Zwłaszcza tych, które wymagają od niej porzucenia godności. Dlatego jej postawa i przekonania są szczególnie trudne do pojęcia w świecie zdominowanym przez mężczyzn, gdzie laboratoria są ich domeną, a kobiety mają służyć głównie jako sekretarki lub gospodynie domowe. Jednak Elizabeth Zott konsekwentnie wybija się ponad narzucane jej role społeczne. Ponad przeciętność. Jaką cenę przyjdzie jej za to zapłacić? Odpowiedzi należy szukać w książce.

"Lekcje chemii" to jedna z tych książek, które w odważny i przy tym błyskotliwy sposób traktują o tematach ważnych. Jej przekaz rezonuje ze współczesnością, bo problemy, z jakimi zmaga się główna bohaterka, wcale nie odeszły do lamusa. Mimo, iż opisywane tu wydarzenia toczą się w latach sześćdziesiątych XX wieku, to książka jest aktualna do dziś. Pomimo, iż od tamtych czasów wiele się zmieniło, to problemy, o których pisze Garmus, wciąż istnieją. Wprawdzie w bardziej subtelnych formach, ale jednak: kobiety nadal mierzą się z różnicami płacowymi i nadal zbyt często muszą wybierać między rodziną a karierą. A w środowisku naukowym kobieta-naukowiec wciąż może budzić zdziwienie.

Męski szowinizm jest zresztą w tej książce cichym, drugoplanowym bohaterem. Autorka zgrabnie wkomponowała to zjawisko, w sposób wszechobecny, a mimo to nienachalny. Autorce udało się sportretować go jako złożony konstrukt społeczny, w którym uczestniczą zarówno mężczyźni, jak i kobiety. Mamy więc tutaj podłych mężczyzn, niejednokrotnie nieznających żadnych granic swojej podłości, ale też takich, którzy  i ci, którzy stają się sojusznikami. Są kobiety, które wspierają Elizabeth Zott, ale są też takie, które będąc uwięzionymi w schematach, same też powielają ten system.

Jednym z najbardziej błyskotliwych elementów książki jest zaskakująca i przewrotna koncepcja programu kulinarnego, który prowadzi Elizabeth. Programu, który znacznie odbiega od standardów, ale staje się dla Elizabeth tubą do tego, aby poprzez zwyczajne "gotowanie na ekranie" nagłośnić problemy kobiet i przekonać je, że mogą być kimkolwiek zechcą.

Warto wspomnieć też o Szóstej Trzydzieści. Brzydkim psie, ale bardzo mądrym, który również jest tu znaczącą postacią. Nie tylko dzięki jego dokonaniom. W paru sytuacjach występuje jako narrator w tej powieści. Nie da się go nie lubić - począwszy od imienia, na poczuciu iż mamy oto sympatycznego zwierzęcego bohatera: takiego "do lubienia i zacałowania", któremu bardzo kibicujemy.

To główne plusy książki. A co z minusami? Nie do końca mi pasowało szaleństwo głównej bohaterki na punkcie chemii. Bo w to, że jest ona ekspertką w swoim fachu, posiada ogromną wiedzę i potrafi z niej korzystać - uwierzyłam już na początku książki. Jednak niektóre jej zachowania są tak ekscentryczne, że aż nierealne. Jednak Garmus wybrała taki sposób przedstawienia jej postaci i konsekwentnie prowadziła ją w tym kierunku, więc musiałam się przyzwyczaić do niej i jej fanaberii, ostatecznie uznając ją za szaloną chemiczkę-ekscentryczkę. Z czasem jej zachowania zaczęłam uznawać za nawet zabawne.

Bonnie Garmus opowiedziała poruszającą historię, ale nie tylko. Stworzyła literacki pomost między przeszłością a teraźniejszością. W czasach, gdy prawa kobiet są ponownie kwestionowane w różnych częściach świata, takie książki jak "Lekcje chemii" pełnią funkcję przypomnienia i ostrzeżenia. Ale też mogą być swego rodzaju inspiracją do zmian. Począwszy od spojrzenia mężczyzny na to czym w rzeczywistości jest seksizm, przez podjęcie przez jakąś kobietę studiów na kierunku nauk ścisłych, aż po postanowienie nie milczenia w obliczu niesprawiedliwości. Bo "Lekcje chemii" to nie tylko historia kobiety-naukowca. To zaproszenie do refleksji, manifest przeciwko systemowemu seksizmowi, który przez dekady spychał kobiety na margines życia intelektualnego i społecznego. To opowieść o kobiecej sile, która nie godzi się na przypisaną jej rolę. To historia, która pokazuje, że do wielkich zmian prowadzą najpierw małe kroczki, niewielkie akty odwagi, którymi może być nie śmianie się z seksistowskiego żartu, powiedzenie „nie” niechcianemu dotykowi, albo wspieranie kobiet w ich wyborach. Z pewnością jest to dobra dobra lektura, obok której nie można przejść obojętnie.

Data przeczytania: 29-05-2025 (od: 04-05-2025)

LC            Goodreads            nakanapie.pl            booklikes.com

6/10          3/5                         6/10                          3/5

2 komentarze:

  1. W obecnych czasach coraz więcej kobiet zostaje naukowcami. Chociaż mężczyźni mają na to więcej czasu. Ponieważ aby zdobyć doktorat trwa to kilka lat. Mówiąc, więcej czasu mam na myśli, że to kobiety chodzą w ciąży, rodzą..... Ale dla chcącego nie ma nic trudnego. Książka mnie jednym słowem zaciekawiła.

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że taka poruszająca opowieść mogłaby mnie mocno wciągnąć. Będę miała ją na uwadze.

    OdpowiedzUsuń

"Zbyt głośna samotnosć" (Bohumil Hrabal)

Bo ja gdy czytam, to właściwie nie czytam, biorę piękne zdanie do buzi i ssę je jak cukierek, jakbym sączył kieliszeczek likieru, tak długo, aż w końcu ta myśl rozpływa się we mnie jak alkohol, tak długo we mnie wsiąka, aż w końcu nie tylko jest w moim mózgu i sercu, lecz pulsuje w mych żyłach aż po krańce naczyniek włoskowatych.

Popularne posty