czwartek, 31 października 2024

Podsumowanie października

 🍁Wbrew pozorom, październik był u mnie zaczytanym miesiącem. Po tym, jak w końcu odetchnęłam po miesiącach nauki i stresu związanym ze specjalizacją, "rzuciłam się na książki" z takim zaangażowaniem, że czytałam cały czas, kilka książek naraz w rezultacie kończąc niewiele z nich. Przy okazji trochę nadrobiłam zaległości, trochę zaczęłam nowych książek, które myślę ukończyć w przyszłym miesiącu, a trochę zaczętych w tym miesiącu też udało się od razu przeczytać, gdyż nie były bardzo długie. Większość października czytałam, a wszystkie tytuły, które skończyłam skumulowały się na ostatnie tygodnie miesiąca.

Końcem października udało się przeczytać kilka książkowych pozycji. "Bez śladu" Harlana Cobena nie zrobiło na mnie wrażenia takiego, jak pozostałe dwa tomy. Liczę na to, że reszta książek z cyklu z Myronem Bolitarem jest lepsza. Za jakiś czas powrócę do tego cyklu. Na razie skupiam się na tych książkach, które mam obecnie zaczęte.

W październiku rozpoczęłam pierwszy tom cyklu "Córka cieni" Ewy Cielesz. "Siedem szmacianych dat" to książka,  której tłem historycznym jest druga wojna światowa oraz okres powojenny, nawiązujący do banderowców, walk z UPA. Momentami wstrząsająca, dla kogoś może być też wzruszająca - mnie nie wzruszyła, bo ja rzadko wzruszam się przy książkach. Niestety, pełną przyjemność z lektury odebrała mi denerwująca bohaterka, styl Autorki oraz sposób, w który poprowadziła dwutorową fabułę w pierwszej połowie książki. Nie mam zastrzeżeń tylko do jej drugiej połowy, która była ciekawa. Dla pozostałej części książki warto było przeboleć rytującą Magdalenę...

Do tej pory posiadałam dwie wersje mojego ulubionego filmu "Titanic". Zawsze jednak ubolewałam nad tym, iż w mojej kolekcji nie znajduje się egzemplarz z dołączonym książkowym dodatkiem. Nie wiedziałam nawet, że taki istnieje, dopóki go nie zdobyłam. Mimo, iż nie jestem rozczarowana ładnym wydaniem jakim jest "Titanic (film + książka)" i zamieszczonymi tu fotosami, to jednak tekst Pani Izabeli Matjasik pozostawia wiele do życzenia. Tym bardziej boli, iż mam w swojej kolekcji filmy z takimi dodatkami, które pod względem merytorycznym bardzo dobrze ukazują nie tylko fabułę ale też problematykę omawianego filmu. Wystarczy wspomnieć choćby "Nienawistną ósemkę (film + książka)", "Wilk z Wall Street (film + książka)", czy nawet "Niekończącą się opowieść (film + książka)", gdzie mamy duży nacisk na wartość merytoryczną przedstawionego tekstu - obok oczywiście samego filmu; ciekawostki, bądź opis tego jak wyglądała praca na planie. W przypadku wspomnianych produkcji dało się. Tym bardziej dziwi mnie fakt, iż tu nie wykorzystano potencjału, bo w akurat jeśli chodzi o "Titanica" można wiele powiedzieć na temat pracy na planie, wykorzystanej technologii, ciekawostek, etc.

"Żona rzeźnika", to kolejny tytuł, który zasilił stosik ukończonych książek w październiku. Ta  niedługa, bo licząca niemal sto siedemdziesiąt stron książka, to opowieść kobiety, tytułowej żony mężczyzny, który na co dzień trudni się pracą rzeźnika w miejscowej rzeźni. Książka ta wstrząsa nie tylko opisami zabijania zwierząt (więc raczej nie jest odpowiednia dla tych, którzy są wrażliwi na cierpienie zwierząt w powieściach), ale jest też odznacza się brutalnością pod względem samej historii małżeństwa Ch'en Lin Shih i Ch'en Chiang-shuia. Brutalność, motyw kata i oprawcy, tęsknoty, zemsty, trudnych wyborów oraz czynów pozostawiających wiele do życzenia - to jedne z tematów, które zawiera ta opowieść. Jak napisano z tyłu okładki: miała być manifestem społecznym. I też taka jest biorąc pod uwagę to, jak Autorka przedstawia nas - ludzi. Nasze przywary, skłonności do zachowań, którym daleko do ideału. Niestety. Do dziś, w ostatnim dniu miesiąca, pisząc to posumowanie, jeszcze mocno "siedzi mi w głowie" książka Li Ang, co tylko świadczy o tym jak mocny jest to tytuł.

Końcówka października należała do książki "Zauroczenie", będącej początkiem "Sagi o Ludziach Lodu", którą jak mniemam sporo z Was już ma za sobą, gdyż jest to bardzo znana Saga, popularna w Polsce w latach dziewięćdziesiątych. Już wiele lat temu czytałam świetne recenzje na temat tego cyklu. Też wielu znajomych polecało mi zaznajomić się z losami Ludzi Lodu, więc skusiłam się i postanowiłam rozpocząć ten cykl. Przede mną więc czterdzieści siedem książek. Można więc powiedzieć, iż biorę się za nie lada wyzwanie. W najbliższym czasie możecie być pewni, że będą pojawiać się u mnie kolejne tomy tej znanej sagi. A może niektórym przypomnę o Ludziach Lodu? Może ktoś z Was ma"Sagę o Ludziach Lodu", na swojej półce, ale dawno nie zaglądał i też postanowi przypomnieć ją sobie...? 😉

Sam koniec października był u mnie jak widać bardzo intensywny czytelniczo. ale nie tylko, gdyż jak wiadomo, w październiku odbywają się Międzynarodowe Targi Książki w Krakowie, na których i ja byłam. To już dwudziesta siódma edycja Targów Książki w tym mieście, a ich "patronem" był Witold Gombrowicz, natomiast głównym hasłem: "Zrzućcie maski. Zwykłymi stańcie się ludźmi".


 

Będąc na Targach, jak zwykle od kilku lat, tak ki teraz miałam swój własny plan na spotkania, który w większości udało się wypełnić. Nawet te założenia, które były w planie, ale sądziłam, że nie będzie to wykonalne. Okazało się inaczej. W rezultacie spotkałam: Jacka Cygana, Victora Severskiego, Jakuba Małeckiego, Wita Szostaka, Ałbenę Grabowską, Wojciecha Chmielarza i Jarosława Grzędowicza. Oprócz autografów uczestniczyłam też w spotkaniu autorskim Jakuba Małeckkiego, w którym opowiadał on ciekawe rzeczy między innymi o tym skąd czerpie on pomysły na książki.






                                                       Spotkanie autorskie Jakuba Małeckiego

 

Oprócz Autorów, udało się spotkać znanych blogerów i miłośników książek, których blogi można śledzić zarówno tutaj na bloggerze, jak i ich bookstagramy. Nie lada wyzwaniem było odszukać się w tym tłumie, dlatego też niektórych nie spotkałam, kogo więc nie widziałam, tego pozdrawiam i mówię: do następnego! Może wówczas da się odnaleźć 😏



Moje łowy z Targów są w tym roku dość skromne, gdyz większość książek, które taszczyłam ze sobą w plecaku, to były te, które zawiozłam do podpisu. Mimo to jestem zadowolona tych z zakupów. Na poniższym zdjęciu nowości, które przybyły do mojej biblioteczki.



Nadchodzi listopad, dnie coraz krótsze i chłodniejsze, a ja mam postanowienie nadrobić w wolnych chwilach trochę książek, czytając je ukryta pod ciepłym kocem 🍂


Październik w liczbach

Przeczytanych książek: 5
Łączna liczba stron czytanych książek: 1070
Fantastyka/Fantasy/Sci-Fi: 1
Film + książka 1
Literatura historyczna: 1
Literatura piękna: 1
Thriller/Kryminał/Sensacja: 1


poniedziałek, 28 października 2024

Zauroczenie

CYKL: "SAGA O LUDZIACH LODU" (TOM 1)

 

"Zauroczenie" to pierwszy tom słynnej sagi Margit Sandemo, bardzo popularnej w latach dziewięćdziesiątych. Opowieść, w której poznajemy młodą, nastoletnią Silje. Głodną i zzuębniętą, która szuka dachu nad głową, po tym jak szalejąca w Norwegii zaraza zabiła między innymi jej rodzinę. Akcja rozgrywa się między innymi w norweskim Trondheim w latach tysiącpięćsetnych, W górach żyje wyklęty ród Ludzi Lodu, każdy boi się owianego złą sławą Tengela, który jak niesie wieść, zawarł pakt z samym Diabłem. Czy rzeczywiście Ludzie Lodu są tacy niebezpieczni, jak o nich mówią? Kim jest tajemniczy Tengel? Czy Silje przezwycięży swoje problemy? Jak potoczą się jej losy? Odpowiedzi na te i inne pytania należy szukać w otwierającym tę sagę tomie - "Zauroczenie".

Opowieść tą czytało mi się nadspodziewanie szybko. Styl, w jakim została napisana (bądź tłumaczenie) jest dziś mniej popularny, niektóre słowa są obecnie przestarzałe. Jest to o tyle plus dla tej książki, że wydarzenia dzieją się parę wieków temu. Dlatego fakt, iż niektóre użyte tu zwroty, słowa, składnie przeszły do lamusa - dodaje opowiadanym wydarzeniom swoistego klimatu. Jest w tym więc pewien urok i metoda.

Historia urzeka aurą tajemniczości, klimatem zimy, trudnościami z jakimi zmagają się bohaterowie, surowością wydarzeń. Mamy tu biedę, głód, walkę o przeżycie, tęsknotę, ale też dostatek, bogactwo i niekoniecznie związane z nimi szczęści. Jest też szczęście, miłość, spełnienie, pragnienie oraz niezaspokojone żądze. I wbrew pozorom całkiem sporo się dzieje, jak na tak niedługą książkę...

Jeśli miałabym powiedzieć jaki gatunek reprezentują opisywane tu wydarzenia, to nazwałbym je romansem o zabarwieniu erotycznym, utrzymanym w klimacie baśniowym i fantasy. Mieszanka magii i miłości oraz seksu, ale podanego w nienachalny sposób.

Pierwszy tom czytałam szybko, historia mnie wciągnęła na tyle, by poznać dalsze losy bohaterów. Zauważyłam, że Autorka prowadzi tę opowieść niespiesznie, nie należy więc spodziewać się szybkich zwrotów akcji, raz po raz następujących po sobie wydarzeń, ani też zbyt wielu sytuacji, które można by było uznać za pewne czy możliwe do przewidzenia. Wolna fabuła, przy tym niespiesznie prowadzona historia nie jest tu minusem. Wszak mamy jeszcze następne czterdzieści sześć tomów tej sagi. Nie pozostaje więc nic innego, jak rozsiąść się wygodnie i smakować kolejne tomy.

Data przeczytania: 28-10-2024 (od: 17-10-2024)

LC            Goodreads            nakanapie.pl            booklikes.com

6/10          3,5/5                      6/10                          3/5

piątek, 25 października 2024

Żona rzeźnika

Akcja tej niedługiej książki autorstwa Li Ang, dzieje się w Lu-ch'engu. Poznajemy tytułową Ch'en Lin Shih żonę Ch'en Chiang-shuia. Za zamkniętymi drzwiami ich domu w Ch'en-t'so odgrywa się dramat. Dochodzi do tragedii. Są poszkodowani i są winni. Tylko czy rzeczywiście winą obarczono właściwą osobę?

W historii tej, poza oczywistą fabułą, możemy śledzić przede wszystkim ludzkie zachowania. A te, są tutaj bardzo wyraźnie zaznaczone. Świetnie wybrzmiewają tu: znieczulica, skłonności do obgadywania innych, gniew, obraza, ostracyzm. To te złe zachowania, ale mamy też te dobre, jak na przykład: współczucie, dobroć, potulność. Niestety te dobre są w mniejszości. Autorka głównie skupia się na gorszej stronie ludzkiej natury oraz na instynktach, którymi kieruje się człowiek. Do czego jesteśmy zdolni będąc postawionymi pod przysłowiową "ścianą"? Jak daleko możemy się posunąć będąc doprowadzeni do ostateczności?

Ponadto czytelnik może przyjrzeć się azjatyckiej kulturze. Religijność, wierzenia, obrządki. To ostatnie dobrze widać przy obchodzeniu Święta Duchów. Mamy tutaj zarówno przygotowania miejscowej ludności do tego święta, jak i możemy prześledzić jego przebieg.
 
Momentami obfitująca w plastyczne, ale też brutalne, opisy historia ludzkich zachowań. Finał ukazany na początku we wstępie i pierwszym rozdziale. Reszta jest tylko wyjaśnieniem tego, jak do tego wszystkiego doszło. W rezultacie przyglądamy się agonii człowieczeństwa na polu społecznym.

Książka niepozornych gabarytów, ale treściwa sama w sobie. Mocna rzecz, jak najbardziej warta uwagi.

Data przeczytania: 24-10-2024 (od: 21-10-2024)

LC            Goodreads            nakanapie.pl            booklikes.com

6/10          3/5                         6/10                          3/5

wtorek, 22 października 2024

Titanic (film + książka)

Książka dołączona do dwupłytowego wydania DVD z ponad czasowym dziełem Jamesa Camerona "Titanic" oprócz opisu obsady i spisu jedenastu nagród, które film otrzymał, zawiera informacje na temat fabuły oraz krótkie notki z opisem postaci Jack'a, Rose, Ruth, Molly Brown i Caledona Hockley'a. Analogicznie obok tych notek zamieszczono też krótkie notki z filmografią Leonarda DiCaprio, Kate Winslet, Frances Fisher, Kathy Bates i Billy'ego Zane'a

Plusem wydania są ładne, barwne fotosy z filmu. Są one dobrej jakości, niektóre przedstawiają zdjęcia z planu oraz tak zwane "cut scenes". Tekst napisany jest wyczerpująco. Aż za nadto wyczerpująco...

I tu przechodzę do minusów. Jeśli jest jeszcze ktoś, kto nie zna tego filmu, a ma to wydanie, to lepiej żeby te teksty przeczytał po obejrzeniu filmu, bo Autorka zdradza sporo z fabuły. Postarano się o wiele spojlerów, jak na tekst, którego nie jest aż tak dużo - w porównaniu do innych, dłuższych opracowań tego typu, skupiających się na problematyce filmu, zamiast opisie fabuły.

Kolejnym minusem jest niedbałość Autorki w przedstawianiu faktów z historii statku. Podobno zatonął we wczesnych godzinach rannych, podczas gdy wszyscy wiedzą, iż stało się to w nocy z czternastego na piętnastego kwietnia 1912 roku. Ot, niby taka mała bzdurka, a jednak zdradza nieprzygotowanie Autorki tekstu. Druga sprawa to jej lekko ironiczny ton w stylu pisania. Natomiast kolejną rzecz (tak, tak - sporo tego), pozwolę sobie zacytować (z notki o Ruth DeWitt Bukater): "Siedząc bezpiecznie w szalupie, ze zgrozą patrzy na tonący statek, na którym jest jej córka, ale nie robi nic by jej pomóc". Poważnie?! Film widziałam na dzień dzisiejszy jakieś dwadzieścia dwa razy (może więcej). Zgodzę się z Autorką, iż matka Rose myślała głównie o sobie i swoich wygodach. Jednak dobrze pamiętam, że Ruth, po decyzji Rose, nie mogła pomóc córce z tej szalupy oddalonej od statku zapewne o kilkaset metrów... Pani Autorko, co niby miała zrobić? Wyskoczyć i wpław, przez lodowatą wodę przepłynąć ten dystans do statku, wsiąść z powrotem na statek i "zrobić coś, by jej pomóc?" Pani Autorka albo nie bardzo zrozumiała scenę, albo w ogóle nie widziała filmu.

Normalnie oceniłabym tą książkę jako dobrą, ale te spojlery, a tym bardziej bzdury, które tu wypisała Pani Autorka, każą mi uznać ten tekst za średni. Z całego opracowania najlepsze są więc fotografie, które cieszą oko.

Ocena książki: 5/10
Ocena filmu: 10/10

Data przeczytania: 22-10-2024 (od: 22-10-2024)

Ocena 

LC            nakanapie.pl            booklikes.com

5/10          5/10                          2,5/5

 

Więcej na temat mojej pasji jaką jest Titanic w specjalnej notce tematycznej na blogu

poniedziałek, 21 października 2024

Siedem szmacianych dat

CYKL: "CÓRKA CIENI" (TOM 1)


Ta książka, nieznanej mi dotąd, Autorki Ewy Cielesz to pierwszy tom cyklu "Córka cieni". Akcja powieści rozgrywa się w Bieszczadach i sięga okresu na kilka lat przed rozpoczęciem drugiej wojny światowej. Do przeczytania książki przekonała mnie rekomendacja koleżanki, intrygujący tytuł oraz bieszczadzki klimat, z którym nie często spotykam się w literaturze, choć wiem, że napisano sporo książek, w których akcję osadzono właśnie na terenach Bieszczad.

Opowieść zaczyna się od niewinnej podróży czterech studentów przez las, wzdłuż Sanu. Zmęczeni, (a co poniektórzy zirytowani) wyprawą marzą o zatrzymaniu się gdzieś, aby odpocząć i następnego dnia wyruszyć dalej. W owym lesie natrafiają na tajemniczą chatkę pokrytą strzechą. Decydują się rozbić obóz, by wypocząć przed dalszą podróżą. I tu zaczyna się cała opowieść, kiedy to jeden ze studentów znajduje tajemniczy dziennik i zaczyna go czytać, a lektura ta wciąga go coraz bardziej...

No właśnie: może i bohater książki jest zaintrygowany lekturą znalezionego dziennika. Może jego zainteresowanie rośnie w miarę czytania, ale to się niestety nie przedkłada na wrażenia czytelnika. Co więc sprawiło, że książka która początkowo mnie zaintrygowała, ostatecznie zrobiła się denerwująca?

Zauważam tutaj dwa minusy. Tylko dwa, za to bardzo ważne. Pierwszy z nich to główna bohaterka Magdalena. Postać tak irytująca swoją infantylnością, że już dziś pokuszę się o stwierdzenie, iż gdybym kiedykolwiek miała zrobić zestawienie najbardziej wkurzających kobiecych postaci z książek, to owa Magdalena mogłaby być w pierwszej trójce - i to na dość wysokiej pozycji! Nie wiem dlaczego Autorka książki włożyła w jej usta tak infantylne pytania/zdania. O  ile początkowo miało to pewien sens, o tyle z czasem zaczęło mnie denerwować. Do tego stopnia, że nie polubiłam się z Magdaleną.

Drugim minusem są - że tak to ujmę - czasowe powroty Adama do rzeczywistości po przeczytaniu fragmentów dziennika. Na początku zabieg ten robi ciekawe wrażenie. Czytelnik ma poczucie jakby oglądał film, w którym nagle, gdzieś znikąd pojawia się zamglenie, najazd kamery, po czym w magiczny sposób ponownie przenosimy się w czasy opisywane w dzienniku, by wspólnie z Adamem śledzić kręte ścieżki losu Magdaleny. I wszytko pięknie, ale... No właśnie - ale zdarza się to co najmniej raz, do dwóch razy na rozdział (czyli dość często). Ponadto, kurczę! Czy naprawdę niemal za każdym razem kiedy Adam jest wybijany z rytmu czytania musi (podkreślam: MUSI) zapytać o coś kogoś, co ma związek z przeczytaną właśnie sytuacją? I czy za każdym razem MUSZĄ pojawiać się niby przypadkowe zbiegi okoliczności w postaci na przykład jakichś słów, które przenoszą go z rzeczywistości do lektury, gdzie padają właśnie te same słowa? No jakże pięknie... Tylko, że jakby się człowiek nie starał - życie tak nie wygląda! Czytanie książki/pamiętnika/dziennika - też tak nie wygląda! Takie mi to tu wszystko razem naiwne i dziwne jest. Jeszcze bym zrozumiała, gdyby te wstawki pojawiały się znacznie rzadziej. Ale tak jest za każdym razem!

Tak wygląda pierwsza połowa książki. Facet przeżywa emocjonalnie lekturę dziennika, Magdalena jest dziecinna ponad miarę, niektóre sytuacje nieprawdopodobne, by mogły wydarzyć się w rzeczywistości, a mój poziom irytacji sięga zenitu. I nagle wszystko się zmienia. Niczym za sprawą magicznej różdżki: Pani Cielesz a wkłada w Magdalenę mądrzejsze, dojrzalsze słowa, Adam w końcu przestaje podchodzić do dziennika tak, jakby zaraz miał wejść do środka i uratować jego bohaterów przed jakimś nieszczęściem. Zabawne, bo sam przyznaje, że przestał czytać w emocjonalny sposób. W tym momencie książka robi się bardzo ciekawa, pojawiają się nowe wydarzenia (mam na myśli temat, który zyskał tu moje uznanie, ale nie zdradzę o co chodzi). Akcja zaczyna pędzić, a czytelnik zaczyna pochłaniać treść z zainteresowaniem równym temu z pierwszych rozdziałów.

W ogólnym rozrachunku książka nie jest nudna. Bohaterowie przeżywają swoje wzloty i upadki, ciągle coś się dzieje. Jednak z czasem mój poziom irytacji spowodowany przez wcześniej wymienione, dość poważne, minusy - osiągał wysoki pułap, który uniemożliwiał mi długotrwałe czytanie. Męczyło mnie to, dlatego nie można było czytać tej książki bez robienia sobie dłuższych przerw. W jej połowie zaczęłam się łapać na tym, że spośród czytanych w jednym czasie kilku książek naraz, po dzieło Pani Cielesz sięgałam tylko z poczucia obowiązku, które sama sobie narzuciłam, a nie z rzeczywistej chęci poznania tego, co było dalej. Po czym docieram do drugiej połowy i nagle mam wrażenie, że albo została napisana przez zupełnie inną osobę, albo Autorce ktoś doradził, żeby przestała pisać w tak grafomański, irytująco dziecinny sposób.

Początkowo miałam uznać ją za mocno średnią, a nawet zastanawiałam się nad oceną słabą. Ostatecznie, druga - o niebo ciekawsza - połowa książki nie każe mi tak krzywdzić całości. Tematyk książki jest dobra, ogólny zamysł jest w porządku, wkurzający bohaterowie przechodzą magicznie jakąś przemianę - na korzyść czytelnika. Dwutorowość prowadzenia fabuły w pierwszej chwili Autorce nie wyszła, z czasem zaczęła być taka, jak powinna. Uważam więc książkę za średnią. Jeżeli ktoś chciałby się pokusić o jej lekturę - polecam, z zaznaczeniem, iż nie należy się zrażać infantylnością dialogów i lepiej przymrużyć oko na czasami absurdalne sytuacje/zachowania, które w rzeczywistości najprawdopodobniej nie byłyby takie oczywiste.

Po drugą część zapewne sięgnę, gdyż jestem ciekawa dalszych losów, aczkolwiek na razie robię sobie małą przerwę od tych wydarzeń.

Data przeczytania21-10-2024 (od: 5-10-2024)


LC            Goodreads            nakanapie.pl            booklikes.com

5/10          2/5                         5/10                          2,5/5

niedziela, 20 października 2024

Bez śladu

CYKL: "MYRON BOLITAR" (TOM 3)


Myron Bolitar spotyka się z niecodzienną sytuacją. Dostaje propozycję powrotu do sportu, do jego ukochanej koszykówki! Czyż to nie cudowne? Wszystko fajnie, tylko że kariera Myrona została przerwana dziesięć lat temu przez kontuzję. Myron nie grał zawodowo szmat czasu. Jak teraz ma wrócić? Na dodatek, wszystko to jest powiązane ze zniknięciem pewnego gracza - znajomego Myrona Bolitara sprzed wielu lat...
Z biegiem czasu cała sprawa zaczyna się coraz bardziej gmatwać. Czy Myronowi uda się rozwikłać zagadkę? Gdzie podziewa się Greg Downing? Żyje czy się ukrywa? Odpowiedzi na te i inne pytania należy szukać w książce.

A jak ja odebrałam trzeci tom cyklu z Myronem Bolitarem? Niestety bardzo średnio, zważywszy na to, iż dwa poprzednie tomy "połykałam" w tydzień, a ich fabuła wciągała mnie na tyle, by po skończeniu rozdziału wciąż wracać do tych historii z poczuciem oczekiwania na dalszy ciąg. W przypadku trzeciego tomu znudziłam się już po kilku pierwszych rozdziałach. W rezultacie książkę czytałam ponad miesiąc. Akcja tego kryminału nie była na tyle intrygująca, by nie móc się oderwać. Wracałam do lektury tylko po to, aby w końcu dowiedzieć się jaki jest finał i kto jest mordercą, ale bez takiego zaangażowania, jak przy "Bez skrupułów", a już tym bardziej nie z takim zainteresowaniem, jak przy "Krótkiej piłce". I mimo, że rozwiązanie zagadki było zaskakujące, to nie wywołało u mnie większych emocji. Powiedziałabym wręcz, że trochę mnie rozczarowało.

Ogólnie, kryminał ten jest średni. Ani ziębi, ani grzeje. Wątek powrotu Myrona do koszykówki był w porządku i miał potencjał. Myślałam, że ten temat będzie bardziej rozbudowany, tymczasem Coben skupił się na rozgrywkach meczowych Myrona, niż na tym, co w założeniu Bolitar miał w tej drużynie do roboty. Szkoda, tym bardziej, że opisy kolejnych wrzutów Myrona do kosza oraz jego odczuć podczas rozgrywki, przeżyć wewnętrznych i podniecenia tym, że po wielu latach znów może zagrać, kompletnie mnie nie  interesowało. Do fabuły też niewiele to wniosło.

Cóż, tym razem wyszło gorzej. Nie zrażam się jednak do cyklu. Mam nadzieję, że pozostałe części są lepsze.
Tak to już bywa z cyklami/seriami. Nie każda część musi dorównywać poprzedniej, tak jak każda następna nie musi być taka kiepska jak poprzednia.

Data przeczytania: 20-10-2024 (od: 4-09-2024)

LC            Goodreads            nakanapie.pl            booklikes.com

4/10           2/5                        4/10                          2/5

wtorek, 1 października 2024

Podsumowanie września


Wrześniowa podróż do stolicy

🍁Wrzesień 2024 roku z pewnością będzie mi się kojarzył nie tyle pod kątem czytelniczym, co podróżniczym. Choć "książkowo" i tak nie jest to najgorszy miesiąc...

Początek miesiąca należał do dwóch rzeczy. Pierwszą było ukończenie thrillera "Bez skrupułów" Harlana Cobena, czyli pierwszego tomu cyklu z Myronem Bolitarem, który poprzedza wcześniej przeczytaną przeze mnie "Krótką piłkę".
Natomiast tą drugą rzeczą jest moja wrześniowa wizyta w stolicy za sprawą wspominanego niegdyś egzaminu ze specjalizacji internistycznej. W tym miejscu, raz jeszcze dziękuję wszystkim za życzenia zdania testu 🥰

Podczas tej podróży zwiedziłam nie tylko Warszawę. Po drodze "wpadłam" do Bidy - karczmy, w której można bardzo syto zjeść [powiedziałabym nawet, że "za bardzo" 🤭🥴] ale też wyróżniającej się ciekawym wystrojem wnętrza. Drewniane rzeźby i bibeloty, palenisko, nastrojowe świece to tylko niektóre z detali wartych uwagi. Jeśli chodzi o posiłki... z pewnością można je określić mianem: "tłusto i dużo". 
W drodze powrotnej zahaczyliśmy o przyjemną Karczmę "Człekówkę" pod Warszawą.
 

Karczma "Bida"
Rzeźby (Karczma "Bida")

 
Palenisko (Karczma "Bida")
 

Karczma "Człókówka"
                                                                Karczma "Człekówka"
   

Śniadanie w "Bidzie" 
 
 
 
Obiad w "Człekówce"

Będąc w Warszawie nie mogłam nie zahaczyć o słynne Złote Tarasy, które ostatecznie jednak mnie rozczarowały. Cóż, po tak szumnie wspominanej wszędzie nazwie galerii handlowej, spodziewałam się znacznie więcej. Tymczasem okazuje się, że zdecydowanie lepiej spędzam czas w galeriach we własnym województwie... Raz jeszcze potwierdza się porzekadło: "cudze chwalicie, swego nie znacie" 🤔😏
 
 
Tarasy 1Tarasy 2


Krótki czas spędzony w stolicy to też nieduży spacer i kilka miejsc, które widziałam. Poniżej dwa mniej mi znane pomniki w Warszawie, które przedstawiają tą samą osobę. Ten Pan z książką (przypominający bardziej jakiegoś pisarza), którego popiersie jest również na ulicy jego imienia, to właśnie dość kontrowersyjna postać - Marcin Kasprzak
 
 
Pomnik Marcina Kasprzaka
                                                                  Pomnik Marcina Kasprzaka

Pomnik Marcina Kasprzaka
                                                                  Popiersie Marcina Kasprzaka


Wieczorem wybrałam się na wieczorny spacer przez skwer imienia A. Pawełka do miejsca, w którym następnego dnia miał odbywać się egzamin. Podczas spaceru zwrócił moją uwagę krzyż otoczony górą kamieni. Jest to pomnik poświęcony Ofiarom KL Warshau, który znajduje się na terenie dawnego getta niedaleko Dworca Zachodniego.
Na ulicy Prądzyńskiego, nieopodal Expo w Warszawie znajduje się też muzeum gazownictwa, obok którego przechodziłam.



Pomnik KL Warshau
Pomnik KL Warshau          

Muzeum gazownictwa
                                                                     Muzeum gazownictwa


Większość popołudnia i wieczoru to jednak głównie nauka do testu, który był następnego dnia. Ostatecznie zaowocowało to zdanym, egzaminem 😊

Miasto nocą
                                                                             Miasto nocą


Książkowy boom po podróży

Po egzaminie, powrocie z Warszawy i w oczekiwaniu na wyniki rzuciłam się w wir czytania. Mimo, iż przez te dwa lata trwania specjalizacji książki wciąż były obecne w moim życiu, to nawet nie wiedziałam jak bardzo brakowało mi takiego spokojnego czytania, bez  wyrzutów sumienia, że zamiast zajmować się nauką: ja tu sobie spokojnie czytam 😜

I tak, kilka dni po powrocie ukończyłam "Dziewczyny z Dubaju" Piotra Krysiaka, która nie była złym reportażem, ale też nie wywołała większych emocji, zwłaszcza, iż wcześniej widziałam film zrealizowany na podstawie tej książki. Może dlatego lektura nie wywołała już takiego wrażenia. Oczywiście uważam, że warto się zapoznać z tym reportażem, jeśli ktoś chce, aczkolwiek w połowie lektury może wywołać znużenie zwłaszcza ciągle podobnymi do siebie dialogami między burdelmenadżerkami a klientami lub prostytutkami.

Ostatnie tygodnie września również należały do czytania, czytania i raz jeszcze czytania 😁 Obrałam sobie za cel ukończyć kilka zaczętych w ostatnim czasie książek. W rezultacie przeczytałam "Morderstwo na polu golfowym", czyli kryminał Agathy Christie, który jednak mnie nie porwał. Najwidoczniej motywy romansów w thrillerach i powieściach kryminalnych nie są moimi ulubionymi. Ich miejsce jednak powinno być w książkach obyczajowych...

"AutobiografJa. Tom I" Zbigniewa Stonogi, to tytuł na który natrafiłam jeszcze w połowie lata. Jest kolejną książką dotykającą politycznych tematów, ale nie tylko, gdyż w swojej autobiografii Autor zawarł też wątki dotyczące na przykład swojej działalności charytatywnej.

Jakiś czas temu natrafiłam na dziwny tytuł. Jego dziwność i jeszcze bardziej odjechany opis zarysu fabuły wydawał mi się zbyt pokręcony. I chyba właśnie to skusiło mnie do przeczytania "Nawiedzonej waginy" Carltona Mellicka III. Już po samym tytule nie miałam jakichś specjalnych oczekiwań. Czy była to pomyłka? Miało być tak głupio, że aż świetnie. Tak idiotycznie, że aż śmiesznie. Cóż, nie bawiłam się jak norka w rzece, delikatny uśmiech podczas lektury częściej ustępował uniesieniu brwi w irytacji żenującymi opisami niektórych sytuacji. Sam pomysł na fabułę interesujący, gorzej z wykonaniem.

Miesiąc zakończyłam ukończeniem książki czytanej w ramach Klubu Książki American Club Corner, czyli sagi rodzinnej "Dom duchów", w której śledziłam losy rodziny Del Valle i jej potomków oraz Gustawa Trueby - dziedzica i właściciela hacjendy. Pierwszy tom cyklu "Domu duchów" zainteresował mnie na tyle, że w planach na przyszłość mam już dwa  pozostałe tomy.

We wrześniu kontynuowałam nowe tytuły, które niedawno zaczęłam, oraz kilka tych zaczętych wcześniej. Niektóre z nich planuję w październiku skończyć. Szykuje się zaczytany miesiąc! 🍂
 

Informacja dodatkowa

 
Od dziś po prawej stronie bloga (u góry) będę umieszczać najbardziej polecany post (z okładką i linkiem do posta). Będzie to taka "polecajka" tytułu na dany miesiąc. Postaram się wybierać w tym miejscu jakąś jedną książkę, z przeczytanych w ostatnim miesiącu, taką którą najbardziej poleciłabym znajomym, koleżankom - i Wam oczywiście!
Chcę umieszczać w tym miejscu tytuły najbardziej godne uwagi, dlatego jeśli w danym miesiącu nie będzie takiego tytułu, to polecanym postem będzie nadal ostatnia polecona książka.
Na koniec comiesięcznych podsumowań również zamierzam informować, który tytuł wybrałam na książkę miesiąca (jeśli taka będzie).
 
We wrześniu tytułem miesiąca jest "Dom duchów"



Wrzesień w liczbach

Przeczytanych książek: 6
Łączna liczba stron czytanych książek: 1720
Biografia/Autobiografia/Pamiętnik: 1
Horror: 1
Literatura historyczna: 1
Literatura faktu/Reportaż/Esej: 1
Thriller/Kryminał/Sensacja: 2

"Zbyt głośna samotnosć" (Bohumil Hrabal)

Bo ja gdy czytam, to właściwie nie czytam, biorę piękne zdanie do buzi i ssę je jak cukierek, jakbym sączył kieliszeczek likieru, tak długo, aż w końcu ta myśl rozpływa się we mnie jak alkohol, tak długo we mnie wsiąka, aż w końcu nie tylko jest w moim mózgu i sercu, lecz pulsuje w mych żyłach aż po krańce naczyniek włoskowatych.

Popularne posty