Dawno nie czytałam równie nudnej książki. Z każdym rozdziałem miałam nadzieję, że coś się zacznie dziać. Nie działo się nic. Nie wiem czy to dlatego, że została napisana tak a nie inaczej... Na okładce można przeczytać, że to kontrowersyjna książka, zakazana w Chinach i wyklęta. Co też od razu nasuwa na myśl, że wiele się w niej dzieje i, że będziemy czytać ją z niezwykłym zaciekawieniem. Tymczasem nuda większa im dalej się zagłębiać. Główna bohaterka irytująca. I jak tak sobie przypomnę tą reklamę o tej "niezwykłej zakazanej w Chinach książce" nasuwa mi się jedno pytanie: dlaczego nikt nie zakazał Wei Hui jej napisać...? I to bynajmniej nie ze względu na kontrowersyjność, a raczej przez wzgląd na tą beznadziejnie nudną fabułę będącą w zasadzie o niczym.
Udało mi się przebrnąć do końca i dziś nawet nie bardzo pamiętam dokładnie o czym była. Pamiętam za to, że to była pierwsza książka przy której ziewałam.
Książki nie polecam, chyba, że ktoś ma problem z bezsennością. Jeśli tak to "Szanghajska kochanka" jest dobrym lekarstwem (bez recepty).
Udało mi się przebrnąć do końca i dziś nawet nie bardzo pamiętam dokładnie o czym była. Pamiętam za to, że to była pierwsza książka przy której ziewałam.
Książki nie polecam, chyba, że ktoś ma problem z bezsennością. Jeśli tak to "Szanghajska kochanka" jest dobrym lekarstwem (bez recepty).
Podziwiam, że w ogóle przeczytałaś całą 👏
OdpowiedzUsuńNiestety przebrnęłam. To było straszne... Nigdy więcej takich książek ;-(
Usuń