poniedziałek, 9 sierpnia 2021

Pogrzebani

CYKL: " KATIE MAGUIRE" (TOM 6)


Szósty tom cyklu ma mocny początek. Pod podłogą jednego z domów zostają znalezione zwłoki pewnej rodziny. Wiele lat temu zniknęli i nikt nie miał o nich żadnych wieści. Zagadkę tajemniczego zaginięcia i zamordowania tej rodziny będzie próbowała rozwikłać nadkomisarz Katie Maguire. Z tym, że... No właśnie.

Ten, jak mogłoby się wydawać - główny temat książki, zostaje przyćmiony innym tematem. Dla Katie znacznie ważniejszą sprawą do rozwiązania staje się inna, która zdominuje szósty tom cyklu. I, o ile jestem w stanie zrozumieć taki zabieg (dwie równoległe sprawy, co mogłoby być ciekawe), o tyle nie pojmuję, jak można było rzucić intrygujący temat już w pierwszym rozdziale i podsycić apetyt na więcej i praktycznie zapomnieć o tym na parę rozdziałów. Jak można było powracać do tematu tylko od czasu do czasu, tak jakby był bardzo pomniejszy i prowadzić książkę tak, by to właśnie tamta - zdawałoby się poboczna sprawa - była głównym tematem książki? Dodam, że nawet opis tego tytułu sugeruje inny temat tego kryminału...

Znajdziemy tu parę brutalnych opisów. Katie Maguire i jej prywatne problemy nie znikają - wręcz przeciwnie stają się mega ważne. A ja po wysłuchaniu ostatnich rozdziałów czuję bardzo duży niedosyt.

Oceniam ten tytuł jako słaby, bo słabe jest to, co Autor zrobił. Słabe jest poprowadzenie akcji książki na zupełnie inne tory, niż te, które były zamierzone na początku. Tak nie było nawet w tych częściach cyklu, które oceniałam jako przeciętne i mocno przeciętne. Mam nadzieję, że taka wpadka zdarzyła się tylko w tym tomie, a następne będą już dotyczyły tego, czego mają dotyczyć.

Data przeczytania: 9-08-2021 (od: 24-07-2021)

Ocena 

LC            Goodreads            nakanapie.pl            booklikes.com

3/10          1,5/5                         3/10                         1,5/5

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"Zbyt głośna samotnosć" (Bohumil Hrabal)

Bo ja gdy czytam, to właściwie nie czytam, biorę piękne zdanie do buzi i ssę je jak cukierek, jakbym sączył kieliszeczek likieru, tak długo, aż w końcu ta myśl rozpływa się we mnie jak alkohol, tak długo we mnie wsiąka, aż w końcu nie tylko jest w moim mózgu i sercu, lecz pulsuje w mych żyłach aż po krańce naczyniek włoskowatych.

Popularne posty