czwartek, 8 marca 2012

Oswoić los

Ta autobiograficzna opowieść (którą przeczytałam jako lekturę), poprzez pokazanie jak nie należy postępować, uczy nas - społeczeństwo - jak zachowywać się w obliczu nieszczęścia i cierpienia innych.
A także jest świetną lekcją pokory dla ludzi medycyny.

"Oswoić los" to historia matki walczącej z chorobą syna. Oparta jest na faktach autentycznych. Autorka opisuje swoją walkę z chorobą dziecka, a także walkę z ochroną zdrowia w Londynie, która "jest głucha" na wołanie matczynej rozpaczy.
Ignorancja i brak zrozumienia ze strony angielskich lekarzy jest wręcz uderzająca (ale nie tylko, bo także brak pomocy i znieczulica ze strony przyjaciół, znajomych, sąsiadów). Książka ukazuje rzecz niebywale straszną - albowiem człowiek (lub jego rodzina), którego dosięga nieszczęście, w obliczu choroby jest pozostawiony sam sobie. Tutaj dotychczasowi przyjaciele, znajomi potrafią się odwrócić od wszelkich nieszczęść, powodując tym samym u rodziców Sebastiana poczucie wyobcowania i samotności.

Jak potoczą się losy małego Sebastiana oraz jego rodziny?
Czy lekarzom uda się zwalczyć chorobę? I czy rodzina w końcu zazna szczęścia? By się o tym dowiedzieć odwołuję do książki.

W moim odczuciu ta pozycja jest czymś pomiędzy dobrą a przeciętną. A to tylko dlatego, że pod koniec strasznie mi się dłużyło czytanie. Szczególnie jeśli chodzi o ostatnie 3 rozdziały. Ale to nie przeszkadza mi w stwierdzeniu, iż jest to ważna książka o wzruszającej historii małego chorego chłopca, a także o jego oddanej matce i jej poświęceniu w całą sprawę.
 
Data przeczytania: 7-03-2012 (od: 20-02-2012)

Ocena 

LC            Goodreads            nakanapie.pl            booklikes.com

5/10          2,5/5                      5/10                         2,5/5

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"Zbyt głośna samotnosć" (Bohumil Hrabal)

Bo ja gdy czytam, to właściwie nie czytam, biorę piękne zdanie do buzi i ssę je jak cukierek, jakbym sączył kieliszeczek likieru, tak długo, aż w końcu ta myśl rozpływa się we mnie jak alkohol, tak długo we mnie wsiąka, aż w końcu nie tylko jest w moim mózgu i sercu, lecz pulsuje w mych żyłach aż po krańce naczyniek włoskowatych.

Popularne posty