Tematem wiodącym „Klimatów” są uczucia. Głównie miłość i wszystkie te stany duszy, które wywodzą się z niej i są z miłością ściśle powiązane, niemal nieustannie jej towarzysząc. Jakie to stany? Począwszy od ogromnej fascynacji obiektem westchnień, poprzez wielkie szczęście i poczucie spełnienia. Jednak miłość, to nie zawsze świat pełen barw. Miłość to czasem szarość i czerń. Mauoris opisuje tu właśnie te uczucia towarzyszące miłości, które z tej pięknej, kolorowej zamieniają ją w miłość pełną goryczy i łez. Mamy więc tu: zazdrość, olbrzymie cierpienie i tęsknotę za ukochanym człowiekiem. Co gorsze – niesamowity ból świadomości, a wreszcie nieodwzajemnionej miłości. A co za tym idzie: ogromne poczucie straty i wielkiego zawodu, które z kolei prowadzą już tylko do przygnębienia i smutku, czy też – ładnie, poetycko nazywając - „melancholii”, która nie jest tutaj niczym innym jak tylko depresją.
Na szczególną uwagę zasługuje konstrukcja tego krótkiego utworu. Sama fabuła jest w zasadzie zwyczajna. Zawiedzie się ten czytelnik, który oczekuje, że zaserwowana tu historia czymś go zaskoczy i porwie. Fabuła „Klimatów” z całą pewnością jest tu na drugim planie. To tylko tło, które ma pokazać jej główny walor – czyli właśnie istotę i siłę ludzkich uczuć. Siłę miłości. Książka jest podzielona na dwie części: pierwszą „Odyla” i drugą „Izabela”. Głównym bohaterem jest Franciszek, który opowiada swoje dzieciństwo, lata młodości i swoje miłosne fascynacje od Pani Aubry, przez liczne miłostki (kobiety, których nie kochał, lecz przewinęły się w jego życiu), po Odylę i Izabelę. Wnikliwy czytelnik dostrzeże zaletę konstrukcji fabuły po koniec lektury, gdy oto czytając o losach Franciszka, Odyli i Izabeli, jego oczom ukaże się zjawisko zamkniętego koła. Klamry, którymi pospinany jest ciąg poszczególnych zdarzeń.
Autor opisuje tu miłość jako pełnię szczęścia, uczucie cudowne, niemal mistyczne, ale też jako samonapędzającą się machinę, która powodowana zazdrością niszczy człowieka od wewnątrz. I tu Mauoris trafia w samo sedno, opisując miłosną fascynację, a przede wszystkim zazdrość, tęsknotę i samotność szczegółowo, z dużą starannością, niemal wchodząc w duszę i ludzki umysł. Najlepszym tego przykładem jest opis nieudolnie ukrywanych, bardzo widocznych zachowań Odyli i wyniszczająca walka myśli Franciszka, jednocześnie też walka myśli Izabeli i opis zachowań Franciszka. Między innym zazdrość jawi się nam tu jako powód destrukcji związku, ale też jako ból duszy, w której ten/ta trzeci/a to największy wróg, którego się mimowolnie piętnuje.
„Klimaty” to nie tylko opis miłosnej fascynacji i zazdrości. To też opowieść o olbrzymim smutku i bólu związanym z tęsknotą za ukochaną osobą. Historia o pragnieniu bliskości ponad miarę, co za tym idzie – opowieść o samotności. Głównie o samotności wśród ludzi. Samotności w związku, do którego wtargnęła obojętność/zdrada. To samotność kochanków opętanych strachem, zmieszanym z zazdrością, powodowanym ogromnym uczuciem miłości, ale też samotność potęgowana straszną świadomością powolnej utraty owej miłości. Jest to też opowieść o cierpieniu wywołanym pragnieniami, które pozostają w niezgodzie z tym, co moralne i właściwe; o utrzymywaniu pozorów jakich doświadcza się przy niepokojących wieściach; a w końcu jest to książka o ogromnym żalu, goryczy, pustce, które w obliczu rozstania lub uświadomienia prawdy sobie samemu, tłamszą w sercu wytrawiając je i pozostawiając w nim wielką wyrwę.
Mauoris o wszystkich tych ludzkich stanach duszy opowiada czytelnikowi pięknym słowem pisanym. Stylem niepozbawionym delikatnego, subtelnego romantyzmu. Jego spostrzeżenia są niebywale trafne. Autor odznacza się niesłychaną znajomością tematu, dotykając najsubtelniejszych uczuciowych rozterek. Pięknie pisze o najbardziej trywialnych sytuacjach występujących w miłości, czyniąc swoją książkę głębokim, wnikliwym studium miłości, zazdrości, samotności, ale też ludzkiej natury i zachowań. Swoją niepozorną książką dotyka głębi ludzkiej duszy. Poprzez przedstawienie natury ludzkich uczuć i natury kobiecych i męskich zachowań, pokazuje też fatalizm miłości. Jest to fascynujące, a zarazem straszne. Gdyż czytelnik dostrzega, że „Klimaty” niosą ze sobą wiele życiowych prawd. Uświadamia sobie, że oto ma przed sobą książkę, którą można nazwać źródłem mądrości na temat zmysłowości i siły uczuć, które mają odniesienie w rzeczywistości. Jego rzeczywistości, bo wszystkie opisywane tu uczucia są czytelnikowi tak dobrze znane i tak bardzo mu bliskie, że choć z jednej strony fascynują, to z drugiej są bardzo smutne, wzruszają, doprowadzając nieomal do przygnębienia.
W książce nie dostrzegam żadnych minusów poza tym, że historia nie jest bardzo wyszukana, ani odkrywcza. Za to minusem mojego wydania jest wręcz fatalna korekta (a raczej jej brak), co sprawiało niemałe niezadowolenie. Dawno już nie miałam styczności z książką, która miałaby tak wiele niedociągnięć pod względem literówek (a czasami nawet braku niektórych wyrazów!). Drugim minusem jest według mnie okładka (Wydawnictwo Artes, 1992). Dlaczego? Otóż nie ma ona wiele wspólnego z treścią książki. Może też być dla niektórych myląca, gdyż przywodzi na myśl bardziej tanie romansidło, aniżeli poważną, ambitną książkę. Te minusy i niedopatrzenia nie mają jednak wielkiego wpływu na moją ogólną ocenę.
Ze swojej strony książkę jak najbardziej polecam wszystkim czytelnikom. Z pewnością każdy odnajdzie w niej jakąś cząstkę siebie identyfikując się po części niemal z każdym bohaterem. Wszystkie uczucia, które autor zgrabnie nam podaje są na tyle naturalne, że z pewnością będą uniwersalne dla każdego czytelnika. Bo chyba nie ma osoby, która w swoim życiu nie doznała bólu i cierpienia związanej z zazdrością, samotnością, tęsknotą, czy też nieodwzajemnioną miłością. Będzie świetnym, poruszającym studium miłości dla dorosłego czytelnika, który wiele w sowim życiu doświadczył, ale też dla młodego czytelnika, który dopiero wkracza w świat miłosnych rozterek. Może nawet czegoś nauczy? Może pokaże niedostrzegalne, nazwie nienazwane i wyjaśni nieodgadnione...?
Autor opisuje tu miłość jako pełnię szczęścia, uczucie cudowne, niemal mistyczne, ale też jako samonapędzającą się machinę, która powodowana zazdrością niszczy człowieka od wewnątrz. I tu Mauoris trafia w samo sedno, opisując miłosną fascynację, a przede wszystkim zazdrość, tęsknotę i samotność szczegółowo, z dużą starannością, niemal wchodząc w duszę i ludzki umysł. Najlepszym tego przykładem jest opis nieudolnie ukrywanych, bardzo widocznych zachowań Odyli i wyniszczająca walka myśli Franciszka, jednocześnie też walka myśli Izabeli i opis zachowań Franciszka. Między innym zazdrość jawi się nam tu jako powód destrukcji związku, ale też jako ból duszy, w której ten/ta trzeci/a to największy wróg, którego się mimowolnie piętnuje.
„Klimaty” to nie tylko opis miłosnej fascynacji i zazdrości. To też opowieść o olbrzymim smutku i bólu związanym z tęsknotą za ukochaną osobą. Historia o pragnieniu bliskości ponad miarę, co za tym idzie – opowieść o samotności. Głównie o samotności wśród ludzi. Samotności w związku, do którego wtargnęła obojętność/zdrada. To samotność kochanków opętanych strachem, zmieszanym z zazdrością, powodowanym ogromnym uczuciem miłości, ale też samotność potęgowana straszną świadomością powolnej utraty owej miłości. Jest to też opowieść o cierpieniu wywołanym pragnieniami, które pozostają w niezgodzie z tym, co moralne i właściwe; o utrzymywaniu pozorów jakich doświadcza się przy niepokojących wieściach; a w końcu jest to książka o ogromnym żalu, goryczy, pustce, które w obliczu rozstania lub uświadomienia prawdy sobie samemu, tłamszą w sercu wytrawiając je i pozostawiając w nim wielką wyrwę.
Mauoris o wszystkich tych ludzkich stanach duszy opowiada czytelnikowi pięknym słowem pisanym. Stylem niepozbawionym delikatnego, subtelnego romantyzmu. Jego spostrzeżenia są niebywale trafne. Autor odznacza się niesłychaną znajomością tematu, dotykając najsubtelniejszych uczuciowych rozterek. Pięknie pisze o najbardziej trywialnych sytuacjach występujących w miłości, czyniąc swoją książkę głębokim, wnikliwym studium miłości, zazdrości, samotności, ale też ludzkiej natury i zachowań. Swoją niepozorną książką dotyka głębi ludzkiej duszy. Poprzez przedstawienie natury ludzkich uczuć i natury kobiecych i męskich zachowań, pokazuje też fatalizm miłości. Jest to fascynujące, a zarazem straszne. Gdyż czytelnik dostrzega, że „Klimaty” niosą ze sobą wiele życiowych prawd. Uświadamia sobie, że oto ma przed sobą książkę, którą można nazwać źródłem mądrości na temat zmysłowości i siły uczuć, które mają odniesienie w rzeczywistości. Jego rzeczywistości, bo wszystkie opisywane tu uczucia są czytelnikowi tak dobrze znane i tak bardzo mu bliskie, że choć z jednej strony fascynują, to z drugiej są bardzo smutne, wzruszają, doprowadzając nieomal do przygnębienia.
W książce nie dostrzegam żadnych minusów poza tym, że historia nie jest bardzo wyszukana, ani odkrywcza. Za to minusem mojego wydania jest wręcz fatalna korekta (a raczej jej brak), co sprawiało niemałe niezadowolenie. Dawno już nie miałam styczności z książką, która miałaby tak wiele niedociągnięć pod względem literówek (a czasami nawet braku niektórych wyrazów!). Drugim minusem jest według mnie okładka (Wydawnictwo Artes, 1992). Dlaczego? Otóż nie ma ona wiele wspólnego z treścią książki. Może też być dla niektórych myląca, gdyż przywodzi na myśl bardziej tanie romansidło, aniżeli poważną, ambitną książkę. Te minusy i niedopatrzenia nie mają jednak wielkiego wpływu na moją ogólną ocenę.
Ze swojej strony książkę jak najbardziej polecam wszystkim czytelnikom. Z pewnością każdy odnajdzie w niej jakąś cząstkę siebie identyfikując się po części niemal z każdym bohaterem. Wszystkie uczucia, które autor zgrabnie nam podaje są na tyle naturalne, że z pewnością będą uniwersalne dla każdego czytelnika. Bo chyba nie ma osoby, która w swoim życiu nie doznała bólu i cierpienia związanej z zazdrością, samotnością, tęsknotą, czy też nieodwzajemnioną miłością. Będzie świetnym, poruszającym studium miłości dla dorosłego czytelnika, który wiele w sowim życiu doświadczył, ale też dla młodego czytelnika, który dopiero wkracza w świat miłosnych rozterek. Może nawet czegoś nauczy? Może pokaże niedostrzegalne, nazwie nienazwane i wyjaśni nieodgadnione...?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz