Mam już za sobą "Folwark zwierzęcy" (który darzę dużym sentymentem i uważam do dziś za wspaniałą uniwersalną historię), postanowiłam więc zapoznać się także z drugim równie ważnym dziełem Orwella.
"Rok 1984" przedstawia obraz antyutopijnej Oceanii. Świata, gdzie życie ludzi jest ograniczone, schematyczne. Miejsca, w którym nie można powiedzieć nic złego na temat otaczającej rzeczywistości. Nie ma określeń typu "wolność", "równość" czy też "prawda". Gdzie nawet wyjście na samotny spacer jest wykroczeniem, bo przecież ludzie powinni wszystko wykonywać w grupie.
W Oceanii rządy sprawuje Partia, wszędzie wiszą plakaty przedstawiające Wielkiego Brata, a z nich aż "bije po oczach" napis "Wielki Brat patrzy!". Obywatele mają między innymi nowe zasady rządzące słowem: nowomowę.
Nie tylko nie wolno mówić i pisać w sposób, który jest niewłaściwy, nie wolno nawet myśleć inaczej niż członkowie Partii. Od pilnowania takich rzeczy jest... Policja Myśli.
Społeczeństwo podzielone jest na dwie grupy: ludzi lojalnych wobec Partii i ich przeciwieństwo - proli. O ile świat ludzi dla których Partia to najwyższe dobro jest pozbawiony jakichkolwiek uczuć i emocji, o tyle świat proli pozostał niezmieniony.
Prawdziwym "klu programu" - i jednocześnie największym plusem tej książki - jest "Księga Goldsteina" czytana przez jednego z bohaterów książki: Winstona. Z tej Księgi razem z Winstonem dowiadujemy się raz jeszcze wszystkiego na temat między innymi: funkcjonowania Partii i nowomowy, idei wojny, dobrobytu, sprawowania władzy, manipulowania opinią publiczną. Czym jest dobromyslenie i dwójmyslenie oraz kim [lub czym] jest Wielki Brat?
Jeden minus dla mojego wydania z 1988 roku (Państwowy Instytut Wydawniczy) - bardzo drobna czcionka fragmentów z "Księgą Goldsteina", która długo nie przekonywała mnie do sięgnięcia po ten (jak na ironię) najbardziej interesujący rozdział.
Reszty minusów nie widzę. Książka jest naprawdę dobra. Skłania do przemyśleń i zastanowienia. W dodatku chwilami jest wręcz przerażająco aktualna...
Czy polecam? Oczywiście!
"Rok 1984" przedstawia obraz antyutopijnej Oceanii. Świata, gdzie życie ludzi jest ograniczone, schematyczne. Miejsca, w którym nie można powiedzieć nic złego na temat otaczającej rzeczywistości. Nie ma określeń typu "wolność", "równość" czy też "prawda". Gdzie nawet wyjście na samotny spacer jest wykroczeniem, bo przecież ludzie powinni wszystko wykonywać w grupie.
W Oceanii rządy sprawuje Partia, wszędzie wiszą plakaty przedstawiające Wielkiego Brata, a z nich aż "bije po oczach" napis "Wielki Brat patrzy!". Obywatele mają między innymi nowe zasady rządzące słowem: nowomowę.
Nie tylko nie wolno mówić i pisać w sposób, który jest niewłaściwy, nie wolno nawet myśleć inaczej niż członkowie Partii. Od pilnowania takich rzeczy jest... Policja Myśli.
Społeczeństwo podzielone jest na dwie grupy: ludzi lojalnych wobec Partii i ich przeciwieństwo - proli. O ile świat ludzi dla których Partia to najwyższe dobro jest pozbawiony jakichkolwiek uczuć i emocji, o tyle świat proli pozostał niezmieniony.
Prawdziwym "klu programu" - i jednocześnie największym plusem tej książki - jest "Księga Goldsteina" czytana przez jednego z bohaterów książki: Winstona. Z tej Księgi razem z Winstonem dowiadujemy się raz jeszcze wszystkiego na temat między innymi: funkcjonowania Partii i nowomowy, idei wojny, dobrobytu, sprawowania władzy, manipulowania opinią publiczną. Czym jest dobromyslenie i dwójmyslenie oraz kim [lub czym] jest Wielki Brat?
Jeden minus dla mojego wydania z 1988 roku (Państwowy Instytut Wydawniczy) - bardzo drobna czcionka fragmentów z "Księgą Goldsteina", która długo nie przekonywała mnie do sięgnięcia po ten (jak na ironię) najbardziej interesujący rozdział.
Reszty minusów nie widzę. Książka jest naprawdę dobra. Skłania do przemyśleń i zastanowienia. W dodatku chwilami jest wręcz przerażająco aktualna...
Czy polecam? Oczywiście!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz