czwartek, 28 stycznia 2016

Wiersze wybrane

Poezja jest specyficznym gatunkiem literackim. Powodem tego jest – w głównej mierze – możliwość indywidualnej interpretacji wierszy. Tym trudniejsze to zadanie gdy mamy do czynienia z poezją Sylvii Plath. Jej wiersze można interpretować na różne sposoby ale z pewnością każdy czytelnik odbierze je jako nad wyraz smutne. Czy to o melancholijnym wydźwięku (jak między innymi: „Gwiazdy nad Dordoge”, „Wichrowe wzgórza”), czy też niosące pewien bagaż prawdy („Bezsenny”). Plath porusza tu czasem także temat miłości (jak np. w ładnym wierszu „Listy miłosne”). Jednakże zdecydowana większość z nich to wiersze o przygnębiającym charakterze, depresyjnym, dotykające w dużej mierze tematyki śmierci (co nie powinno dziwić z uwagi na życiorys ich autorki).
Znając choć część jej biografii i zapoznając się z tym zbiorem wierszy, nie trudno nie zauważyć zmienności stanów psychicznych autorki. Zwłaszcza, że sporo tych utworów traktuje o osobistych przeżyciach (Plath często odnosi się w nich także do swoich rodziców), czy też lękach, obawach Sylvii (zwłaszcza dotyczy to poezji, która powstawała w latach, w których przebywała w szpitalu psychiatrycznym).

Charakter wierszy Plath, jej styl przekazywania myśli, wręcz bombarduje czytelnika. Jej poezja (oprócz wywołania poczucia smutku) tłamsi i boli. Wiersze zdają się niekiedy wykrzyczeć ból i cierpienie. Ich aura jest nie tylko niepokojąca, ale też ma w sobie dużą dawkę mroku. Dzieje się to w większości utworów zawartych w tym zbiorze, lecz dla mnie najbardziej było to widoczne między innymi w: „Lorelei”, „Wschód księżyca”, „Tulipany”, „Jestem pionowa”, „Ostatnie słowa”, „Ariel”, „Kobieta Łazarz”. Natomiast ból czytelnika jest tym większy, im większą ma on świadomość całej nieuchronności czytanych słów w odniesieniu do życia i śmierci autorki.

Spośród całości zbioru jeden wiersz okazał się mieć – według mnie – zabarwienie lekko zabawne (mowa o wierszu „W gipsie”). Tylko lekko, bo i nie ma w nim nic śmiesznego, aczkolwiek na tle reszty właśnie ten wydał mi się mieć charakter, który określiłabym jako delikatnie (i jedynie z pozoru) przyjemny.

Sporo utworów tutaj zawartych, podobało mi się. Wszystkie wyżej wymienione tytuły, to te wiersze, które zwróciły moją największą uwagę. Cały zbiór jest wartościowy, choć nie przeczę, że znajduje się w nim parę wierszy, którymi Plath mnie nie ujęła. Co nie jest wielką wadą, gdyż - jak już wspominałam na początku - ich odbiór i interpretacja jest indywidualna.

Data przeczytania: 28-01-2016 (od: 10.01.2016)


Ocena 

LC            Goodreads            nakanapie.pl            booklikes.com

6/10          3/5                         6/10                         3/5

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"Zbyt głośna samotnosć" (Bohumil Hrabal)

Bo ja gdy czytam, to właściwie nie czytam, biorę piękne zdanie do buzi i ssę je jak cukierek, jakbym sączył kieliszeczek likieru, tak długo, aż w końcu ta myśl rozpływa się we mnie jak alkohol, tak długo we mnie wsiąka, aż w końcu nie tylko jest w moim mózgu i sercu, lecz pulsuje w mych żyłach aż po krańce naczyniek włoskowatych.

Popularne posty