Zazwyczaj staram się najpierw przeczytać książkę. Jednak w przypadku "Upiora Opery" pierwszeństwo miał film. Teraz nie wiem czy to dobrze czy źle dla książki...
Mimo, iż minęło już dobrych parę lat, to w pamięci wciąż mam obraz Joela Schumachera: "The Phantom of the Opera" (wersja z 2004 roku) i dźwięki bardzo dobrej ścieżki, którą Andrew Lloyd Webber stworzył do tego filmu.
Po latach, z niemałą radością dowiedziałam się o istnieniu książki, a ponieważ polubiłam filmową historię, uznałam, że książka musi być równie dobra (jak nie jeszcze lepsza) od filmu.
Dziś po lekturze książki mam mieszane uczucia. Niby historia ta sama, bohaterowie w większości ci sami a pozostał duży niedosyt. I właśnie te moje mieszane uczucia i ten niedosyt zadecydowały o końcowym uznaniu książki jako przeciętnej.
Choć początki lektury nie zwiastowały, że będzie tak średnio. Nawet po pierwszych (nieco dłużących się) rozdziałach historia nabrała rozpędu - ujawnił się fakt iż Upiór rzeczywiście istnieje. Zaczęły się iluzje Upiora w postaci m.in. znikającej koperty. Historia zrobiła się tajemnicza i ciekawa. Pojawiły się też lekko zabawne elementy w postaci dialogów między bohaterami przy próbach zdemaskowania Upiora.
Niestety aurę tajemniczości i ciekawą, nabierającą tempa fabułę, powoli zaczął niszczyć wątek romansu między wicehrabią Raoulem de Chagny'm a Krystyną Daaé (oraz obsesja namiętności jaką żywił Upiór do tejże Krystyny). Wkradła się nuda, głównie za sprawą dialogów między Krystyną a wicehrabim. Miłosny wątek sprawił że niejednokrotnie odstawiałam książkę nawet na kilka dni.
I kiedy już myślałam, że parę ostatnich rozdziałów będzie nudną drogą przez mękę, okazało się, że historia ponownie mnie wciągnęła. Przeczytałam je szybko i chętnie - zwłaszcza opowiadanie niejakiego Persa, które mimo, że jest długie i obejmuje kilka rozdziałów to czytało mi się je z prawdziwą przyjemnością.
Skąd więc tak niska ocena? Otóż w ostateczności poczułam na koniec coś, czego nie chciałby poczuć żaden czytelnik - sporą ulgę że skończyłam tą książkę.
Mimo wszystko polecam zapoznać się z tą historią, bo to, że ja mam mieszane uczucia, nie oznacza, że inni też takowych doznają.
A po lekturze zachęcam do sięgnięcia po musical "Upiór w Operze" z Emmy Rossum i Gerardem Butlerem w dobrze odegranych rolach Upiora i Krystyny.
Mimo, iż minęło już dobrych parę lat, to w pamięci wciąż mam obraz Joela Schumachera: "The Phantom of the Opera" (wersja z 2004 roku) i dźwięki bardzo dobrej ścieżki, którą Andrew Lloyd Webber stworzył do tego filmu.
Po latach, z niemałą radością dowiedziałam się o istnieniu książki, a ponieważ polubiłam filmową historię, uznałam, że książka musi być równie dobra (jak nie jeszcze lepsza) od filmu.
Dziś po lekturze książki mam mieszane uczucia. Niby historia ta sama, bohaterowie w większości ci sami a pozostał duży niedosyt. I właśnie te moje mieszane uczucia i ten niedosyt zadecydowały o końcowym uznaniu książki jako przeciętnej.
Choć początki lektury nie zwiastowały, że będzie tak średnio. Nawet po pierwszych (nieco dłużących się) rozdziałach historia nabrała rozpędu - ujawnił się fakt iż Upiór rzeczywiście istnieje. Zaczęły się iluzje Upiora w postaci m.in. znikającej koperty. Historia zrobiła się tajemnicza i ciekawa. Pojawiły się też lekko zabawne elementy w postaci dialogów między bohaterami przy próbach zdemaskowania Upiora.
Niestety aurę tajemniczości i ciekawą, nabierającą tempa fabułę, powoli zaczął niszczyć wątek romansu między wicehrabią Raoulem de Chagny'm a Krystyną Daaé (oraz obsesja namiętności jaką żywił Upiór do tejże Krystyny). Wkradła się nuda, głównie za sprawą dialogów między Krystyną a wicehrabim. Miłosny wątek sprawił że niejednokrotnie odstawiałam książkę nawet na kilka dni.
I kiedy już myślałam, że parę ostatnich rozdziałów będzie nudną drogą przez mękę, okazało się, że historia ponownie mnie wciągnęła. Przeczytałam je szybko i chętnie - zwłaszcza opowiadanie niejakiego Persa, które mimo, że jest długie i obejmuje kilka rozdziałów to czytało mi się je z prawdziwą przyjemnością.
Skąd więc tak niska ocena? Otóż w ostateczności poczułam na koniec coś, czego nie chciałby poczuć żaden czytelnik - sporą ulgę że skończyłam tą książkę.
Mimo wszystko polecam zapoznać się z tą historią, bo to, że ja mam mieszane uczucia, nie oznacza, że inni też takowych doznają.
A po lekturze zachęcam do sięgnięcia po musical "Upiór w Operze" z Emmy Rossum i Gerardem Butlerem w dobrze odegranych rolach Upiora i Krystyny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz