środa, 17 lipca 2013

Nie mów nikomu

David i Elizabeth Beckowie wiodą szczęśliwe życie. Poznali się jeszcze w dzieciństwie, nigdy się ze sobą nie rozstawali na dłużej. Ich małżeństwo można bez obaw nazwać sielanką. Pewnego dnia dochodzi do tragedii. Gdy małżonkowie spędzają czas nad jeziorem ktoś porywa Elizabeth. David jest jedynym świadkiem zdarzenia. Biegnie na pomoc ale nie zdąża uratować żony. Dodatkowo ktoś uderza go w tył głowy. I to wszystko ma miejsce w dzień ich rocznicy. Od tej chwili dla Davida życie nigdy już nie będzie takie samo...
Mijają lata, David oddaje się swojej pracy (jest pediatrą). Nawet nie przypuszcza, że z chwilą odebrania tajemniczego e-maila jego życie zmieni się o 360 stopni. Według tajemniczych wiadomości jego żona żyje...
Jak potoczą się losy głównego bohatera? Co się wydarzyło osiem lat temu? Czy Elizabeth rzeczywiście nie umarła, czy może ktoś robi lekarza w balona?

Książka jest pełna pytań, na które odpowiedzi otrzymujemy podczas jej czytania, a czyta się ją wręcz błyskawicznie. Prawdopodobnie gdybym poświęciła jej trochę więcej czasu, to przeczytałabym ją w dwa dni, a nie w trzy;)
Mamy tu do czynienia z sensacją i tajemnicą. Śledzimy losy zarówno Davida, jak i jego siostry oraz przyjaciół, a także paru innych bohaterów pobocznych, którzy są tu tłem, ale nie są umieszczeni bez przyczyny. W niektórych momentach mamy zabawne dialogi, by następnie śledzić dramatyczne wydarzenia. Akcja goni akcję, z każdym rozdziałem czytelnik chce poznać co się wydarzy dalej. Dodatkowym plusem są krótkie rozdziały, dzięki czemu książkę się połyka.

Moje pierwsze spotkanie z Harlanem Cobenem, i już po tym tytule mogę stwierdzić, że nie będzie ostatnie.
Książkę polecam bardzo. Wszystkim miłośnikom tajemniczych zagadek sprzed lat.
 
Data przeczytania: 17-07-2013 (od: 14-07-2013)

Ocena 

LC            Goodreads            nakanapie.pl            booklikes.com

7/10          4/5                         7/10                         3,5/5

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"Zbyt głośna samotnosć" (Bohumil Hrabal)

Bo ja gdy czytam, to właściwie nie czytam, biorę piękne zdanie do buzi i ssę je jak cukierek, jakbym sączył kieliszeczek likieru, tak długo, aż w końcu ta myśl rozpływa się we mnie jak alkohol, tak długo we mnie wsiąka, aż w końcu nie tylko jest w moim mózgu i sercu, lecz pulsuje w mych żyłach aż po krańce naczyniek włoskowatych.

Popularne posty