poniedziałek, 2 kwietnia 2012

Wierna żona

Jak typowy harlequin - opiera się na jednym i tym samym i nie zachwyca. W przypadku tego tytułu nie zachwyca szczególnie.

Mając na myśli harlequin rozumie się, że będzie to literatura lekka (typowy "odmóżdżacz"), i owszem - one wszystkie takie są. Jednak "Wierną żonę" bynajmniej nie czyta się lekko. A to za sprawą terminologii arabskiej. Niemal na każdej stronie autorka wtrąca jakiś termin z arabskiego świata. Nie mam nic przeciwko jeśli jest to literatura w temacie (jak np. w przypadku "Klejnotu Medyny"). Ale jeśli jest to książka, która ma być lekkim "odmóżdżaczem" to trochę przesada. Nie mam ochoty przy lekkiej literaturze sprawdzać co i rusz co dane słowo oznacza.

Zresztą z tematem książki wcale nie jest lepiej. O ile na początku jeszcze jest interesująco, o tyle potem jest coraz to gorzej. Jednym z najnudniejszych momentów tego "gorącego" romansu jest moment, w którym główni bohaterowie polują na... sokoły. Poświęcony jest temu cały rozdział, w którym mężczyzna opowiada kobiecie o nomadach, sokołach i tym podobnych rzeczach. Dodatkowo relacja między skłóconymi małżonkami pragnącymi rozwodu według mnie nieoczekiwanie staje się niedorzeczna.

Jeśli ktoś szczególnie interesuje się tematyką sokołów i lubi czytać romanse na tle pustyni: to "gorące" romansidło o synu Emira i jego żonie z Europy jest w sam raz dla niego.

Ogólnie w książce tej niewiele się dzieje. Jak nie wątek o sokolnikach, to rozwiązywanie spraw politycznych między dwoma arabskimi państwami: Zayedem i Bashirem. Ja mimo, że lubię wątki arabsko-indyjskie etc.) wynudziłam się, więc raczej odradzam.
 
Data przeczytania: 1-04-2012 (od: 9-03-2012)

Ocena 

LC            Goodreads            nakanapie.pl            booklikes.com

2/10          1/5                         2/10                         1/5

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"Zbyt głośna samotnosć" (Bohumil Hrabal)

Bo ja gdy czytam, to właściwie nie czytam, biorę piękne zdanie do buzi i ssę je jak cukierek, jakbym sączył kieliszeczek likieru, tak długo, aż w końcu ta myśl rozpływa się we mnie jak alkohol, tak długo we mnie wsiąka, aż w końcu nie tylko jest w moim mózgu i sercu, lecz pulsuje w mych żyłach aż po krańce naczyniek włoskowatych.

Popularne posty