czwartek, 12 kwietnia 2012

Miłość silniejsza niż śmierć

Widziałam kilka wersji filmów o tematyce poświęconej katastrofie "Titanica" (także tych dokumentalnych). Za każdym razem, kiedy je widziałam, sytuacje w nich pokazywane wywoływały wiele różnych emocji. Jednak nigdy nie przeczytałam żadnej książki, która opisywałaby słowami tą katastrofę. Owszem artykuły w gazetach/magazynach tak, ale żadne suche fakty nie mogą równać się z opisem uczuć pasażerów, którzy byli świadkami tej katastrofy.

Przyznam szczerze, że książka Danielle Steel odczekała długo na półce zanim po nią sięgnęłam. Coś zawsze mnie od niej odpychało. Nie wiem, może obawa przed tym, że Steel (która mi się kojarzy raczej z romansidłami) opisze całą historię pokrótce, a reszta będzie banalną historią okraszoną ckliwymi romansowymi wątkami.

W książce poznajemy rodzinę Winfieldów, którzy po odwiedzinach u rodziny w Anglii wracają do domu całkiem nowym statkiem, o którym głośno się mówi, że jest "niezatapialnym cudem". "Titanic" wyrusza w swój dziewiczy rejs i po 4 dniach podróży uderza w górę lodową. W nocy z 14 na 15 kwietnia 1912 roku, na dno wraz ze statkiem idzie ponad 1500 ludzkich istnień, a tylko ponad 700 zostaje uratowanych (głównie kobiet i dzieci).

Jeżeli chodzi o opis samej katastrofy (jej przebiegu od początku do końca) jestem pod wrażeniem sposobu, w jaki pani Steel to opowiedziała. Poświęca na to kilka rozdziałów na początku książki, gdzie oprócz opisów tonięcia statku w doskonały sposób opisuje właśnie to, o czym zawsze chciałam przeczytać (do tej pory widziałam to na filmach) - emocje i odczucia pasażerów. To, jak się zachowywali podczas gdy dowiedzieli się, że zderzyli się z górą lodową i najprawdopodobniej nie przeżyją, to co czuły kobiety, gdy dowiedziały się, że ich mężczyźni muszą pozostać na statku, co czuli pasażerowie trzeciej klasy, gdy nie pozwalano im wejść do szalup oraz to, co widzieli i co czuli rozbitkowie, podczas gdy patrzyli jak "niezatapialne cudo" idzie na dno z ich najbliższymi na pokładzie. Oprócz tego czytelnik może też poczytać o odczuciach rozbitków szukających swoich rodzin na "Carpathii" (w filmach wątek "Carpathii" jest potraktowany bardzo pobieżnie).

Ciekawe są również dalsze losy tych, którzy przeżyli, ale jeśli chcecie się dowiedzieć jak one przebiegały odsyłam do książki pani Danielle Steel.

Jeśli chodzi o minusy: na pewno zaliczyłabym do nich samo zakończenie książki i wątek niejakiego Patricka, gdzie akcja nieco się rozmywa. Drugim minusem jest fakt, że na parę rozdziałów przed końcem można zauważyć, że autorka zaczyna powtarzać w niektórych miejscach wcześniej już wyjaśnione rzeczy.

Książkę jednak polecam. Szczególnie fanom historii "statku marzeń". Osoby, u których Titanic nie wypełnia sporej części z ich zainteresowań, mogą się na tej książce wynudzić (ze względu na opisy tonięcia statku z początkowych rozdziałów). Mnie opisy katastrofy i wcześniej wspomnianych odczuć bohaterów, bardzo interesowały. 

Data przeczytania: 11-04-2012 (od: 4-03-2012)

Ocena 

LC            Goodreads            nakanapie.pl            booklikes.com

6/10          3/5                         6/10                         3/5

 

Więcej na temat mojej pasji jaką jest Titanic w specjalnej notce tematycznej na blogu

2 komentarze:

  1. Nie czytałam tej książki, ale Steel nie trawię. Uwielbiam romantyczne historię, niestety sposób pisania autorki sprawia, że nie czuję żadnych emocji w jej utworach. Co prawda nie czytałam ich zbyt wielu. Chyba po drugiej książce przestałam się męczyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem jakie są inne jej książki, bo czytałam tylko tę. Sądzę, że gdyby nie osadzenie historii na pokładzie Titanica, którego historią fascynuję się od lat, zapewne nie sięgnęłabym nigdy po ten tytuł :D

      Usuń

"Zbyt głośna samotnosć" (Bohumil Hrabal)

Bo ja gdy czytam, to właściwie nie czytam, biorę piękne zdanie do buzi i ssę je jak cukierek, jakbym sączył kieliszeczek likieru, tak długo, aż w końcu ta myśl rozpływa się we mnie jak alkohol, tak długo we mnie wsiąka, aż w końcu nie tylko jest w moim mózgu i sercu, lecz pulsuje w mych żyłach aż po krańce naczyniek włoskowatych.

Popularne posty