CYKL: "MICKEY BOLITAR" (TOM 2)
W drugiej części trylogii Mickey, Ema i zwariowany Łyżka nadal są na tropie tajemnic sprzed lat. Mickey i Ema wtajemniczają Łyżkę w sprawę Stowarzyszenia Abeona. Teraz we trójkę zamierzają odkryć co kryje się za tajemniczym znakiem motyla - symbolu owego Stowarzyszenia. Wciąż nie wiadomo co ma do ukrycia Nietoperzyca. Mickey próbuje rozwikłać co stało się z Rzeźnikiem z Łodzi.
Co jeszcze się wydarzy? Kto na tym wszystkim ucierpi? Czy Mickey dowie się co stało się z jego ojcem? Odpowiedzi na te i inne pytania należy poszukać w książce.
Do plusów zaliczam wciąż wartką akcję i interesującą przygodę. Choć niestety już nie tak wciągającą jak pierwszy tom. Plusem są też zwroty akcji i zaskoczenia oraz wciąż zabawny "Łyżka" (przynajmniej przez większość książki).
Minusem dla tego tytułu - według mnie - jest nadmierna powtarzalność tych sytuacji, które opisane były w poprzednim tomie. Dodatkowo niektóre informacje z pierwszej części można było przeczytać w tym tomie nie drugi a trzeci raz. Dlaczego minus? Bo odniosłam wrażenie, jakoby autor miał czytelnika za mało inteligentną osobę, do tego z wysokim poziomem sklerozy: i dlatego musi wyłożyć mu po raz drugi/trzeci tą samą informację.
Dla mnie minusem były też fragmenty poświęcone koszykówce. Mnie nużyły, do tego były rozwleczone (nawet poświęcono temu tematowi cały, spory rozdział). Rozumiem, że dla głównego bohatera ta dyscyplina sportowa to pasja życia, ale autor mógł sobie już darować opisy rozmyślań i szczegółową charakterystykę wszelkich odczuć bohatera. W końcu to thriller, czytelnik chce dowiedzieć się czegoś więcej, co dotyczy tematu książki, a nie poznawać szczegóły psychologicznych aspektów gry "w kosza". Te peany nad koszykówką doprowadziły do tego, że odłożyłam lekturę na kilka dni.
I jeszcze jeden minus - podobnie jak w pierwszej części - tu też mamy do czynienia z wrażeniem naiwnej historii, szczególnie w opisach bohaterskich czynów nastoletniego Mickey'ego. Często też naszemu bohaterowi zbyt łatwo przychodziły różne rzeczy.
Kontynuacja ta jest nadal interesująca ale w porównaniu z pierwszą częścią już tak nie "porywa". Nie jest aż tak zajmująca, żeby nie móc się od niej oderwać, a opisy koszykówki jeszcze tylko pogłębiły ten efekt. Co nie znaczy, że nie warto dalej dociekać wraz z bohaterem prawdy na temat śmierci jego ojca, działalności Stowarzyszenia Abeony i wielu innych zagadek, które "wyjdą po drodze".
Myli się ten, kto myśli, że wszystkie tajemnice się tutaj wyjaśnią. Z założenia ta seria jest trylogią, dlatego nie wszystkie zagadki zostają rozwiązane. Jakie? Tego nie mogę zdradzić...
Książce przyznaję pięć gwiazdek. Tylko, że w tym przypadku nie uważam jej jednak za "przeciętną". Bardziej bym ją określiła ją jako "niezłą" lub "mniej niż dobrą".
Z pewnością sięgnę po trzeci trzeci tom: "Odnaleziony". Autor zainteresował mnie tymi niewyjaśnionymi jeszcze sprawami, które prawdopodobnie rozwiążą się w trzeciej części.
Mimo wszystko polecam "Kilka sekund od śmierci". Po uprzednim zapoznaniu się ze "Schronieniem" - chociaż tu wielu rzeczy (dzięki tym powtórzeniom) można się łatwo domyślić i bez pierwszego tomu.
Co jeszcze się wydarzy? Kto na tym wszystkim ucierpi? Czy Mickey dowie się co stało się z jego ojcem? Odpowiedzi na te i inne pytania należy poszukać w książce.
Do plusów zaliczam wciąż wartką akcję i interesującą przygodę. Choć niestety już nie tak wciągającą jak pierwszy tom. Plusem są też zwroty akcji i zaskoczenia oraz wciąż zabawny "Łyżka" (przynajmniej przez większość książki).
Minusem dla tego tytułu - według mnie - jest nadmierna powtarzalność tych sytuacji, które opisane były w poprzednim tomie. Dodatkowo niektóre informacje z pierwszej części można było przeczytać w tym tomie nie drugi a trzeci raz. Dlaczego minus? Bo odniosłam wrażenie, jakoby autor miał czytelnika za mało inteligentną osobę, do tego z wysokim poziomem sklerozy: i dlatego musi wyłożyć mu po raz drugi/trzeci tą samą informację.
Dla mnie minusem były też fragmenty poświęcone koszykówce. Mnie nużyły, do tego były rozwleczone (nawet poświęcono temu tematowi cały, spory rozdział). Rozumiem, że dla głównego bohatera ta dyscyplina sportowa to pasja życia, ale autor mógł sobie już darować opisy rozmyślań i szczegółową charakterystykę wszelkich odczuć bohatera. W końcu to thriller, czytelnik chce dowiedzieć się czegoś więcej, co dotyczy tematu książki, a nie poznawać szczegóły psychologicznych aspektów gry "w kosza". Te peany nad koszykówką doprowadziły do tego, że odłożyłam lekturę na kilka dni.
I jeszcze jeden minus - podobnie jak w pierwszej części - tu też mamy do czynienia z wrażeniem naiwnej historii, szczególnie w opisach bohaterskich czynów nastoletniego Mickey'ego. Często też naszemu bohaterowi zbyt łatwo przychodziły różne rzeczy.
Kontynuacja ta jest nadal interesująca ale w porównaniu z pierwszą częścią już tak nie "porywa". Nie jest aż tak zajmująca, żeby nie móc się od niej oderwać, a opisy koszykówki jeszcze tylko pogłębiły ten efekt. Co nie znaczy, że nie warto dalej dociekać wraz z bohaterem prawdy na temat śmierci jego ojca, działalności Stowarzyszenia Abeony i wielu innych zagadek, które "wyjdą po drodze".
Myli się ten, kto myśli, że wszystkie tajemnice się tutaj wyjaśnią. Z założenia ta seria jest trylogią, dlatego nie wszystkie zagadki zostają rozwiązane. Jakie? Tego nie mogę zdradzić...
Książce przyznaję pięć gwiazdek. Tylko, że w tym przypadku nie uważam jej jednak za "przeciętną". Bardziej bym ją określiła ją jako "niezłą" lub "mniej niż dobrą".
Z pewnością sięgnę po trzeci trzeci tom: "Odnaleziony". Autor zainteresował mnie tymi niewyjaśnionymi jeszcze sprawami, które prawdopodobnie rozwiążą się w trzeciej części.
Mimo wszystko polecam "Kilka sekund od śmierci". Po uprzednim zapoznaniu się ze "Schronieniem" - chociaż tu wielu rzeczy (dzięki tym powtórzeniom) można się łatwo domyślić i bez pierwszego tomu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz