piątek, 15 listopada 2024

Lot nisko nad ziemią

Ach, cóż to za historia. Jakże to się czytało... Jakim stylem snucia opowieści posługuje się tu Pani Ałbena. Początkowo trochę przeraził mnie mały druk, brak podziału na rozdziały i oddzielenie tekstu jedynie gwiazdką. A tymczasem już od pierwszych stron poczułam się jak u "cioci na imieninach". Jak na herbatce z psiapsiółą Werką, która mi to wszystko opowiada.

Główna bohaterka i jednocześnie narratorka tej powieści, już od dziecka wychowywana była w poczuciu kogoś, kto lepiej by się nie wyróżniał na tle innych oraz nie miał własnych marzeń. Sama siebie postrzega więc jako "szarą myszę". Mimo wszystko ma ona te swoje marzenia i cele, do których dąży. Wybrana już w liceum ścieżka przyszłej kariery, wymarzona praca, dzieci (najlepiej dużo), kochający mąż... Niestety, gdy już szczęście się do niej uśmiecha i wszystko zaczyna iść we właściwym kierunku, nagle wszystko się wali. I to dosłownie. Ukochany małżonek ginie w wypadku, a Weronika popada w straszliwy marazm. Spokojnie, nie mam zamiaru niczego spojlerować - tyle wiemy już z samego tylko opisu książki. Dlatego nic więcej nie zdradzę, resztę należy poznać samemu zanurzając się w lekturze "Lotu nisko nad ziemią".

W swojej książce, Pani Ałbena Grabowska, snuje nam opowieść kobiety zwyczajnej, takiej którą mogłaby być każda z nas. Jej losy mogłyby być zbliżone do nas samych. Każdy z nas zastanawiał się nad wyborem życiowej ścieżki, zakochiwał się (i to zapewne niejednokrotnie), przeżywał swoje własne wzloty i upadki, miał swoje zmartwienia. I w końcu też: każdy gdzieś kiedyś przeżył (a jeśli nie to na pewno przeżyje) żałobę bliskiej mu osoby. W swojej książce Autorka porusza niełatwy temat tej ogromnej próby życiowej - zmierzenia się że stratą, żałoby i depresji. Z jednej strony zaprasza czytelnika do życia Weroniki, pokazuje jej zwykłą codzienność, by następnie uderzyć nas przysłowiowym obuchem w głowę. Do tego wzrusza, wyciskając z czytelnika łzy swoimi opisami, zwyczajnej codzienności i konieczności życia dalej, skonfrontowanych ze świadomością odejścia ukochanej osoby oraz (nie)radzeniem sobie głównej bohaterki z nową rzeczywistością. Jak Weronika poradzi sobie z żałobą? Czy znajdzie sobie nowy cel w życiu? Warto zaznajomić się z treścią tej książki i poznać odpowiedzi na te i wiele innych pytań.

"Lot nisko nad ziemią" jest jednym z moich tegorocznych zaskoczeń. Sięgając po nią nie skupiłam się na opisie z tylnej okładki, więc jednocześnie nie miałam większych oczekiwań. Początkowo brak podziału na rozdziały zwiastował, że będę czytać długo i z oporem. Wychodzi na to, iż nie można brać tego za pewnik, a brak podziału na rozdziały jest kompletnie bez znaczenia jeśli książka jest interesująca. A "Lot nisko nad ziemią" idealnym tego przykładem.

Data przeczytania00-11-2024 (od: 2-11-2024)

LC            Goodreads            nakanapie.pl            booklikes.com

6/10          3/5                         6/10                          3/5

poniedziałek, 11 listopada 2024

Polowanie na czarownice

CYKL: "SAGA O LUDZIACH LODU" (TOM 2)


Dalsze losy bohaterów znanych z pierwszego tomu. Silje i Tengel tworzą sielankowe życie, jednak do czasu. Powracają dawne troski i nieszczęścia. Silje stanie przed pewnym trudnym wyborem. Tengel natomiast ma kolejne zmartwienia. Czy Silje zdobędzie się na odwagę, by ratować rodzinę? Co wybierze Tengel? Kim są kvenowie? Czy Sol jest niebezpieczna, czy to tylko bezzasadne wątpliwości jej rodziców? Odpowiedzi na te i wiele innych pytań należy szukać w "Polowaniu na czarownice".


Sądziłam, że po pierwszym tomie, następną część będę czytać z mniejszym zainteresowaniem. Tymczasem, okazało się, że było ono nie mniejsze, niż przy lekturze "Zauroczenia". Losy bohaterów, zarówno Silje, jak i Charlotty Meiden, były tak interesujące, że książkę wręcz się "połyka".
W tej części mamy więcej Charlotty i jej matki. Dowiadujemy się też więcej na temat natury Sol, jej umiejętności. Wraz z bohaterami przenosimy się do Gråstensholm, by głównie tam śledzić ich losy oraz obserwować jakie niespodzianki na nich czekają.

Podobnie jak w przypadku pierwszego tomu, tutaj również otrzymujemy niespieszną akcję, natomiast na zakończenie, Autorka wraz z ostatnim zdaniem funduje czytelnikowi niemałe rozbudzenie jego ciekawości i myśl: "O  nie!  Muszę wiedzieć co wydarzyło się dalej!"

Data przeczytania: 11-11-2024 (od: 5-11-2024)

LC            Goodreads            nakanapie.pl            booklikes.com

6/10           3,5/5                    6/10                         3/5

sobota, 2 listopada 2024

Gothikana

"Gothikana" to kolejna książka przeczytana w ramach Klubu Książki Amercian Club Corner. Jest to to historia, w którym poznajemy młodą dwudziestoletnią dziewczynę Corvinę, która pewnego dnia dostaje propozycję rozpoczęcia studiów na uczelni Verenmore. Mroczny klimat miejsca, w którym położona jest uczelnia, podejrzane zniknięcia uczniów, dziwne tajemnice, nowi znajomi i intrygujący, wręcz seksualnie pociągający nauczyciel - to wszystko, z czym przyjdzie zmierzyć się młodziutkiej studentce.
Jaką tajemnicę kryje w sobie Verenmore? Dlaczego uczniowie znikają w niewyjaśnionych okolicznościach? Co wyniknie ze znajomości ze srebrnookim, pociągającym demonem? Kto stoi za złem czającym się niemal w każdym kącie uczelni? Tego należy dowiedzieć się z lektury tej książki.

Już sama mroczna, sugestywna okładka oraz tytuł przywodzą na myśl z jakim klimatem możemy mieć tutaj do czynienia. I owszem ten klimat jest. "Gothikana" to mroczny thriller utrzymany w mocno gotyckiej atmosferze. Kruki, wrony, tajemnicze cienie, dziwne odgłosy, uczucie śmierci czającej się za rogiem. Zło, które pojawia się nocą i tajemniczy bohaterowie, którzy kochają ten "mrok nocy". Do tego samobójstwo, zagadka, romans, erotyczne uniesienia. No właśnie... Ten mroczny klimat zwiastował, że będzie to opowieść, której głównym tematem będzie przerażający zamek i związane z nim tajemnice. Dostajemy to, i owszem, ale tylko w tle. Natomiast głównym tematem książki jest romans studentki z nauczycielem. Może dlatego czułam lekkie skonsternowanie i oburzenie, kiedy to główna bohaterka już, już ma odkrywać sprawę tajemniczych zaginięć na uczelni, gdy po chwili, jedyne co odkrywa, to kolejne fragmenty ciała mężczyzny, który ją zniewala, onieśmiela, którego pożąda, przy którym robi jej się mokro między nogami i rozpada się na kawałki za każdym razem gdy rzeczony mężczyzna ją dotknie. Nie, nie wymyśliłam sobie teraz tych określeń - one tak właśnie wyglądają niemalże w każdym rozdziale, w którym Corvina widzi tego człowieka, bądź z nim obcuje.
 
Nie czytałam nigdy słynnego cyklu "Pięćdziesięciu twarzy Greya", głównie przez wzgląd na złą sławę jaką swego czasu okryły się te książki, niedługo po tym, gdy opadły emocje po pierwszych sukcesach przygód Christiana Greya i jej pięknej poddanej. Jednak to i owo czytałam o tym jakie są tamte książki. I tutaj czasami czułam się tak, jakbym czytała właśnie takiego Greya, tylko osadzonego w bardziej mrocznym, gotyckim klimacie. Kto czytał serię pani E.L. James ten wie - tutaj nasza bohaterka również przygryza wargę i rozpada się na kawałki...

Z jednej strony jest to ciekawy thriller. Mroczny zamek na wzgórzu, który skrywa wiele tajemnic, ginący w tajemniczych okolicznościach studenci oraz niepewność, komu w tym miejscu można tak naprawdę zaufać. Wszystko to sprawia, że czytelnik angażuje się w tą historię, chcąc poznać prawdę o tym miejscu. Z drugiej strony niejednokrotnie śmieszyły mnie każde kolejne opisy intymnych zbliżeń, w których to: ona przygryza co i rusz wargę, on myśli jedynie o tym jak i kiedy by tu ją posiąść, a podczas miłosnych uniesień ona targana doznaniami, rozdzierana na pół, wypełniana po brzegi  jego nasieniem, rozpada się na kawałki, tryskają snopy żywego ognia, oraz inne przenośnie, których nie powstydziłby się niejeden kabareciarz pisząc scenariusz do swojego skeczu mającego na celu ośmieszenie seksualnych uniesień kochanków...
 
Komu mogłabym polecić "Gothikanę"? Z pewnością tym, którzy lubią romanse z dreszczykiem w tle. Miłośniczkom cyklu "Pięćdziesiat twarzy Greya", którym nie straszne mocno erotyczne opisy seksu ocierające się o książkowe porno i wulgaryzmy, które padają w trakcie miłosnych zbliżeń. A także tym czytelniczkom, dla których tysiąc pięćset coraz to wymyślnych przenośni w opisach erotycznych uniesień to najprawdziwsza, bardzo  życiowa normalka i pewnik nie do podważenia. Nie polecam jej natomiast tym, dla których thriller, to po prostu thriller, a nie miłosne pitu-pitu.
 
Ja mam pewien problem z tą książką. I to bynajmniej nie ze względu na ostre sceny seksu, bo nie mam z tym problemu w książkach, jeśli już nawet rzadko sięgnę po jakąś z gatunku literatury obyczajowej/erotycznej. Chodzi bardziej o styl, w jaki jest napisana. Silący się na dorosły, a momentami brzmiący jakby napisała to nastolatka o zbyt bujnej wyobraźni, w dodatku mega romantyczka. Chwilami do bólu grafomański, by za chwilę znów interesować fabułą i całą tą aurą tajemnicy. Pomimo to, myślę, że spokojnie mogę zaliczyć tą historię do mojego osobistego "guilty pleasure", w całej rozciągłości tego określenia. Bo właśnie mimo, iż mam świadomość, że jest to typowe romantico-erotico i to w typie Grey'a, czyli w gatunku będącym daleko poza moją strefą komfortu, to jednocześnie dobrze mi się to czytało. Co zaskakuje mnie samą.

Data przeczytania: 2-11-2024 (od: 22-10-2024)

LC            Goodreads            nakanapie.pl            booklikes.com

5/10          3/5                         5/10                          2,5/5

czwartek, 31 października 2024

Podsumowanie października

 🍁Wbrew pozorom, październik był u mnie zaczytanym miesiącem. Po tym, jak w końcu odetchnęłam po miesiącach nauki i stresu związanym ze specjalizacją, "rzuciłam się na książki" z takim zaangażowaniem, że czytałam cały czas, kilka książek naraz w rezultacie kończąc niewiele z nich. Przy okazji trochę nadrobiłam zaległości, trochę zaczęłam nowych książek, które myślę ukończyć w przyszłym miesiącu, a trochę zaczętych w tym miesiącu też udało się od razu przeczytać, gdyż nie były bardzo długie. Większość października czytałam, a wszystkie tytuły, które skończyłam skumulowały się na ostatnie tygodnie miesiąca.

Końcem października udało się przeczytać kilka książkowych pozycji. "Bez śladu" Harlana Cobena nie zrobiło na mnie wrażenia takiego, jak pozostałe dwa tomy. Liczę na to, że reszta książek z cyklu z Myronem Bolitarem jest lepsza. Za jakiś czas powrócę do tego cyklu. Na razie skupiam się na tych książkach, które mam obecnie zaczęte.

W październiku rozpoczęłam pierwszy tom cyklu "Córka cieni" Ewy Cielesz. "Siedem szmacianych dat" to książka,  której tłem historycznym jest druga wojna światowa oraz okres powojenny, nawiązujący do banderowców, walk z UPA. Momentami wstrząsająca, dla kogoś może być też wzruszająca - mnie nie wzruszyła, bo ja rzadko wzruszam się przy książkach. Niestety, pełną przyjemność z lektury odebrała mi denerwująca bohaterka, styl Autorki oraz sposób, w który poprowadziła dwutorową fabułę w pierwszej połowie książki. Nie mam zastrzeżeń tylko do jej drugiej połowy, która była ciekawa. Dla pozostałej części książki warto było przeboleć rytującą Magdalenę...

Do tej pory posiadałam dwie wersje mojego ulubionego filmu "Titanic". Zawsze jednak ubolewałam nad tym, iż w mojej kolekcji nie znajduje się egzemplarz z dołączonym książkowym dodatkiem. Nie wiedziałam nawet, że taki istnieje, dopóki go nie zdobyłam. Mimo, iż nie jestem rozczarowana ładnym wydaniem jakim jest "Titanic (film + książka)" i zamieszczonymi tu fotosami, to jednak tekst Pani Izabeli Matjasik pozostawia wiele do życzenia. Tym bardziej boli, iż mam w swojej kolekcji filmy z takimi dodatkami, które pod względem merytorycznym bardzo dobrze ukazują nie tylko fabułę ale też problematykę omawianego filmu. Wystarczy wspomnieć choćby "Nienawistną ósemkę (film + książka)", "Wilk z Wall Street (film + książka)", czy nawet "Niekończącą się opowieść (film + książka)", gdzie mamy duży nacisk na wartość merytoryczną przedstawionego tekstu - obok oczywiście samego filmu; ciekawostki, bądź opis tego jak wyglądała praca na planie. W przypadku wspomnianych produkcji dało się. Tym bardziej dziwi mnie fakt, iż tu nie wykorzystano potencjału, bo w akurat jeśli chodzi o "Titanica" można wiele powiedzieć na temat pracy na planie, wykorzystanej technologii, ciekawostek, etc.

"Żona rzeźnika", to kolejny tytuł, który zasilił stosik ukończonych książek w październiku. Ta  niedługa, bo licząca niemal sto siedemdziesiąt stron książka, to opowieść kobiety, tytułowej żony mężczyzny, który na co dzień trudni się pracą rzeźnika w miejscowej rzeźni. Książka ta wstrząsa nie tylko opisami zabijania zwierząt (więc raczej nie jest odpowiednia dla tych, którzy są wrażliwi na cierpienie zwierząt w powieściach), ale jest też odznacza się brutalnością pod względem samej historii małżeństwa Ch'en Lin Shih i Ch'en Chiang-shuia. Brutalność, motyw kata i oprawcy, tęsknoty, zemsty, trudnych wyborów oraz czynów pozostawiających wiele do życzenia - to jedne z tematów, które zawiera ta opowieść. Jak napisano z tyłu okładki: miała być manifestem społecznym. I też taka jest biorąc pod uwagę to, jak Autorka przedstawia nas - ludzi. Nasze przywary, skłonności do zachowań, którym daleko do ideału. Niestety. Do dziś, w ostatnim dniu miesiąca, pisząc to posumowanie, jeszcze mocno "siedzi mi w głowie" książka Li Ang, co tylko świadczy o tym jak mocny jest to tytuł.

Końcówka października należała do książki "Zauroczenie", będącej początkiem "Sagi o Ludziach Lodu", którą jak mniemam sporo z Was już ma za sobą, gdyż jest to bardzo znana Saga, popularna w Polsce w latach dziewięćdziesiątych. Już wiele lat temu czytałam świetne recenzje na temat tego cyklu. Też wielu znajomych polecało mi zaznajomić się z losami Ludzi Lodu, więc skusiłam się i postanowiłam rozpocząć ten cykl. Przede mną więc czterdzieści siedem książek. Można więc powiedzieć, iż biorę się za nie lada wyzwanie. W najbliższym czasie możecie być pewni, że będą pojawiać się u mnie kolejne tomy tej znanej sagi. A może niektórym przypomnę o Ludziach Lodu? Może ktoś z Was ma"Sagę o Ludziach Lodu", na swojej półce, ale dawno nie zaglądał i też postanowi przypomnieć ją sobie...? 😉

Sam koniec października był u mnie jak widać bardzo intensywny czytelniczo. ale nie tylko, gdyż jak wiadomo, w październiku odbywają się Międzynarodowe Targi Książki w Krakowie, na których i ja byłam. To już dwudziesta siódma edycja Targów Książki w tym mieście, a ich "patronem" był Witold Gombrowicz, natomiast głównym hasłem: "Zrzućcie maski. Zwykłymi stańcie się ludźmi".


 

Będąc na Targach, jak zwykle od kilku lat, tak ki teraz miałam swój własny plan na spotkania, który w większości udało się wypełnić. Nawet te założenia, które były w planie, ale sądziłam, że nie będzie to wykonalne. Okazało się inaczej. W rezultacie spotkałam: Jacka Cygana, Victora Severskiego, Jakuba Małeckiego, Wita Szostaka, Ałbenę Grabowską, Wojciecha Chmielarza i Jarosława Grzędowicza. Oprócz autografów uczestniczyłam też w spotkaniu autorskim Jakuba Małeckkiego, w którym opowiadał on ciekawe rzeczy między innymi o tym skąd czerpie on pomysły na książki.






                                                       Spotkanie autorskie Jakuba Małeckiego

 

Oprócz Autorów, udało się spotkać znanych blogerów i miłośników książek, których blogi można śledzić zarówno tutaj na bloggerze, jak i ich bookstagramy. Nie lada wyzwaniem było odszukać się w tym tłumie, dlatego też niektórych nie spotkałam, kogo więc nie widziałam, tego pozdrawiam i mówię: do następnego! Może wówczas da się odnaleźć 😏



Moje łowy z Targów są w tym roku dość skromne, gdy z większość książek, które taszczyłam ze sobą w plecaku, to były te, które zawiozłam do podpisu. Mimo to jestem zadowolona tych z zakupów. Na poniższym zdjęciu nowości, które przybyły do mojej biblioteczki.



Nadchodzi listopad, dnie coraz krótsze i chłodniejsze, a ja mam postanowienie nadrobić w wolnych chwilach trochę książek, czytając je ukryta pod ciepłym kocem.

🍂


Październik w liczbach

Przeczytanych książek: 5
Łączna liczba stron czytanych książek: 1070
Fantastyka/Fantasy/Sci-Fi: 1
Film + książka 1
Literatura historyczna: 1
Literatura piękna: 1
Thriller/Kryminał/Sensacja: 1


poniedziałek, 28 października 2024

Zauroczenie

CYKL: "SAGA O LUDZIACH LODU" (TOM 1)

 

"Zauroczenie" to pierwszy tom słynnej sagi Margit Sandemo, bardzo popularnej w latach dziewięćdziesiątych. Opowieść, w której poznajemy młodą, nastoletnią Silje. Głodną i zzuębniętą, która szuka dachu nad głową, po tym jak szalejąca w Norwegii zaraza zabiła między innymi jej rodzinę. Akcja rozgrywa się między innymi w norweskim Trondheim w latach tysiącpięćsetnych, W górach żyje wyklęty ród Ludzi Lodu, każdy boi się owianego złą sławą Tengela, który jak niesie wieść, zawarł pakt z samym Diabłem. Czy rzeczywiście Ludzie Lodu są tacy niebezpieczni, jak o nich mówią? Kim jest tajemniczy Tengel? Czy Silje przezwycięży swoje problemy? Jak potoczą się jej losy? Odpowiedzi na te i inne pytania należy szukać w otwierającym tę sagę tomie - "Zauroczenie".

Opowieść tą czytało mi się nadspodziewanie szybko. Styl, w jakim została napisana (bądź tłumaczenie) jest dziś mniej popularny, niektóre słowa są obecnie przestarzałe. Jest to o tyle plus dla tej książki, że wydarzenia dzieją się parę wieków temu. Dlatego fakt, iż niektóre użyte tu zwroty, słowa, składnie przeszły do lamusa - dodaje opowiadanym wydarzeniom swoistego klimatu. Jest w tym więc pewien urok i metoda.

Historia urzeka aurą tajemniczości, klimatem zimy, trudnościami z jakimi zmagają się bohaterowie, surowością wydarzeń. Mamy tu biedę, głód, walkę o przeżycie, tęsknotę, ale też dostatek, bogactwo i niekoniecznie związane z nimi szczęści. Jest też szczęście, miłość, spełnienie, pragnienie oraz niezaspokojone żądze. I wbrew pozorom całkiem sporo się dzieje, jak na tak niedługą książkę...

Jeśli miałabym powiedzieć jaki gatunek reprezentują opisywane tu wydarzenia, to nazwałbym je romansem o zabarwieniu erotycznym, utrzymanym w klimacie baśniowym i fantasy. Mieszanka magii i miłości oraz seksu, ale podanego w nienachalny sposób.

Pierwszy tom czytałam szybko, historia mnie wciągnęła na tyle, by poznać dalsze losy bohaterów. Zauważyłam, że Autorka prowadzi tę opowieść niespiesznie, nie należy więc spodziewać się szybkich zwrotów akcji, raz po raz następujących po sobie wydarzeń, ani też zbyt wielu sytuacji, które można by było uznać za pewne czy możliwe do przewidzenia. Wolna fabuła, przy tym niespiesznie prowadzona historia nie jest tu minusem. Wszak mamy jeszcze następne czterdzieści sześć tomów tej sagi. Nie pozostaje więc nic innego, jak rozsiąść się wygodnie i smakować kolejne tomy.

Data przeczytania: 28-10-2024 (od: 17-10-2024)

LC            Goodreads            nakanapie.pl            booklikes.com

6/10          3,5/5                      6/10                          3/5

"Zbyt głośna samotnosć" (Bohumil Hrabal)

Bo ja gdy czytam, to właściwie nie czytam, biorę piękne zdanie do buzi i ssę je jak cukierek, jakbym sączył kieliszeczek likieru, tak długo, aż w końcu ta myśl rozpływa się we mnie jak alkohol, tak długo we mnie wsiąka, aż w końcu nie tylko jest w moim mózgu i sercu, lecz pulsuje w mych żyłach aż po krańce naczyniek włoskowatych.

Popularne posty