wtorek, 6 maja 2025

Sabat

CYKL: "SABAT KOŚCI" (TOM 1)


Książka Henry L. Woods to jedna z nielicznych dark romansów, którą miałam okazję czytać. O czym opowiada Harper L. Woods w swojej powieści?
 
"Sabat" jest pierwszym tomem cyklu "Sabat kości". Fabuła tej książki opiera się na dawnej sprawie Charlotty Hecate, czyli pierwszej wiedźmy, która zawarła pakt z diabłem i otrzymała nieśmiertelność, aby nadzorować swój Sabat. Zrezygnowała jednak z władzy, wskrzesiła Przymierze, aby tą władzę mu oddać. Popełniła tym samym błąd, gdyż Przymierze nakazało oderwanie jej ciała od kości i pochowanie go w różnych miejscach. Jednak jej nieśmiertelne ciało, poukrywane w ogrodach nie zgniło. Duch i magia Charlotte żyje w kościach przekazanych jej potomkom...
Tak rzecze przeszłość, ale to Willow Madizza jest główną bohaterką tej historii. Willow jest młodą, szesnastoletnią czarownicą, której niedawno zmarła matka - Flora Madizza. Dziewczyna została więc już tylko z ojcem i małym bratem Ashem. Dotychczas fakt, iż posiada jakiekolwiek  moce był ukrywany przez rodzinę. Na nieszczęście młodziutkiej Willow, Zgromadzenie dowiaduje się o tym, że ostatnia czarownica z linii Hecate żyje. Wysyłają więc dyrektora Uniwersytetu Hollow's Grove - Alarica Graysona Thorne'a do miejsca zamieszkania Willow. Dziewczyna ma natychmiast wyruszyć do Crystal Hollow, by rozpocząć naukę w owym Uniwersytecie zarządzanym przez Thorne'a. Wszak Willow ma zostać wychowana zgodnie z zasadami Zgromadzenia, a jej serce ma zostać wypełnione nienawiścią do gatunku Thorne'a - czyli do tak zwanych Naczyń...
Jak zachowa się Willow? Czy będzie współpracować z Przymierzem, czy się mu przeciwstawi? Czy dyrektor Uniwersytetu jest osobą godną zaufania? Jaką jeszcze misję ma do wykonania Willow? Odpowiedzi na te i wiele innych należy szukać w książce.
 
Może zacznę od plusów, bo tych jest mniej. Podoba mi się w tej książce magia natury, która jest domeną głównej bohaterki. Książka ma stosunkowo niedługie rozdziały, więc nawet szybko się ją czyta. Zakończenie jest interesujące. Tyle plusów.

A minusy? Mój pierwszy i zarazem największy zarzut, dotyczy fabuły, która - delikatnie mówiąc - jest bez sensu. Ja rozumiem, że tutaj właściwie nie chodzi o żadną fabułę, bo - umówmy się - to jest dark romans, z typowym  motywem enemies to lovers. Fabuła jest tu tematem pobocznym i chodzi głównie o seks. O mniej lub bardziej ostre "momenty". No i w porządku: to wszystko jest i tu nie mam zastrzeżeń - jeśli ktoś to lubi w książkach - super, niech i takie książki powstają. Tylko kurczę, niechże ta [będąca tłem] fabuła będzie "jakaś". Bo tu ewidentnie to kuleje. Nie powiem, bo ogólnie zamysł na książkę był niezły. Cały wątek z historią rodziny Willow, jej matką, ciotką, rodzinnymi tajemnicami - jak najbardziej na plus. Widać tu było potencjał. Początek zwiastował, że ten temat (pomimo pojawienia się wiadomej, dalszej akcji między bohaterami), jednak będzie istotnym wątkiem. Niestety, jest jedynie wspominany od czasu do czasu przez wciąż przygryzającą wargę Willow, aż w końcu niknie gdzieś, a fabuła toczy się już tylko w kierunku pożądania i seksu. Szkoda, że Autorka przypomina sobie o misji Willow dopiero na kilka rozdziałów przed końcem.
 
Druga sprawa to pewna niespójność: jeśli chodzi o charakter Uniwersytetu. Niby jest to szkoła, niby uczą magii, a faktyczne cele i przeznaczenie misji Uniwersytetu tak bardzo mija się z nauką... Trochę to "śmieszno-straszne", kiedy czytamy o młodych adeptkach uczących się historii i nagle uświadomimy sobie jak bardzo im ta wiedza do życia jest zbędna, skoro ich przeznaczenie od samego początku jest już mocno nakreślone. Nie wspominając już o tym, że główny cel: czyli tak zwane Żniwa, mimo, że tak ważny i wielokrotnie wspominany, właściwie pokazano w jednym rozdziale.
 
Mój trzeci zarzut to irytujący bohaterowie, którzy niemal w każdym rozdziale przygryzają wargę oraz Aleric Grayson Thorne (dla przyjaciół: Grey - przypadek? Nie sądzę...), który nazywa Willow per "wiedźmuniu" z irytującą częstością, przewyższającą nawet to przygryzanie wargi.

Może i nie czytam regularnie powieści z gatunku romantasy, wszak mogę porównać jedynie do przeczytanej w zeszłym roku "Gothikany". I owszem, proszę bardzo: jeśli miałabym porównywać, to choć wspomniana książka nie należy do rewelacyjnych, to przynajmniej jej fabuła nie była tak debilna, czytelnik był ciekawy wydarzeń oraz tajemnicy, którą Autorka pomału odkrywała. Coś kazało wracać do poznawania kolejnych rozdziałów. W "Sabacie" tego nie ma. Jest bzdurny temat, który najpierw rzucono "na tapetę", pokazano, że to będzie historia z pewną tajemnicą, po czym potraktowano po macoszemu, pozostawiając tylko niepohamowane pożądanie i niemal ciągłe, wzajemne picie swojej krwi celem uzdrowienia...

Szkoda, że z czasem wszystko się rozmyło. Jedynie w ostatnich rozdziałach tkwi cień nadziei, że kontynuacja może ma to, czego w pierwszej części zabrakło, czyli: fabułę. Choć trochę mądrzejszą, bardziej intrygującą, taką o której Autorka nie zapomni w połowie książki, a czytelnik będzie chciał śledzić nie tylko łóżkowe perypetie bohaterów...

Czy sięgnę po kontynuację? Pewnie tak, bo chcę zobaczyć czy i jak w drugim tomie został poprowadzony wątek z rozdziałów wieńczących pierwszy tom. Jednak nie od razu. Muszę zrobić sobie chwilową przerwę od przygód Willow i Gray'a.

Data przeczytania6-05-2025 (od: 30-04-2025)

LC            Goodreads            nakanapie.pl            booklikes.com

3/10          1/5                         3/10                          1,5/5

środa, 30 kwietnia 2025

Podsumowanie kwietnia

 🌱Kwiecień okazał się zaczytanym miesiącem. Ukończyła,m pięć gatunkowo różnorodnych książek.

Już w pierwszym dniu kwietnia na konto przeczytanych książek trafiła przejmująca opowieść Kanae Minato "Wyznania". Ten tytuł z całą pewnością mocno odznaczy się w mojej pamięci dzięki nietuzinkowej, mrocznej i interesującej historii w jednej z japońskich szkół. Orientalny klimat, ciekawie poprowadzona fabuła, opowiedziana z punktu widzenia paru zainteresowanych w sprawę osób - to główne atuty tej niedługiej książki.

Drugi tydzień kwietnia obfitował aż w trzy tytuły, z czego dwa dotyczyły mojego ulubionego tematu - zatonięcia Titanica. Pierwszym tytułem związanym z tą historią jest "Ghost of the Abyss", której autorami są Ken Marschall, James Cameron i Don Lynch. Książka, która opowiada o tej historii głównie punktu widzenia wraku. Natomiast przejmujące, barwne fotografie z głębin są intrygującym dodatkiem, robiącym na czytelniku nieodparte wrażenie.

W międzyczasie ukończyłam książkę, którą czytałam w ramach jednego z Klubów Książki, mianowicie "Dom nad błękitnym morzem", której akcja dzieje się na wyspie. Pomimo wątku fantasy, w historii tej przemycono parę ważnych wątków: głównie problem społeczny, jakim jest tolerancja odmienności/dziwności pośród społeczeństwa czycteż siła przyjaźni między ludźmi.

Drugim tytułem związanym z historią katastrofy Titanica stała się biografia o charakterze wspomnień połączonego z pracą reporterską "The Loss of the SS.Titanic"  autorstwa Lawrence'a Beesley'a. Spotkała się ona jednak z moim sporym zawodem. Szkoda, bo liczyłam na to, iż książka napisana świeżo po katastrofie, przez człowieka który przeżył tą tragedię, będzie jak najbardziej rzetelną reporterską relacją. Jakże się myliłam...

W drugiej połowie kwietnia ukończyłam "Włoskie wakacje" Helen Brooks. I choć Harlequiny nie są moim ulubionym rodzajem literatury, tak przyznaję, że ta książka była nawet niezłą odskocznią od cięższych tematów. Sądziłam, że będzie to romansidło, które zmasakruję w swojej ocenie, a tymczasem nie bardzo mam jak 😅 gdyż nie było w niej nic, czego mogłabym się aż tak bardzo "przyczepić". To w sumie dobrze. Dlatego też myślę, że można czasem dać szansę nawet tym tanim romansidłom. A nuż, spotkam się z zaskakująco miłą lekturą. Głupawą i naiwną ale taką, która relaksuje, nie wymaga większych refleksji nie irytując przy tym.

Końcem miesiąca ukończyłam szósty tom "Sagi o Ludziach Lodu", który nosi tytuł "Dziedzictwo zła". Musiało minąć parę tygodni, abym powróciła do losów potomków Tengela Złego. Tym razem historia rodu Ludzi Lodu nabrała dramaturgii wraz z postacią Kolgrima. Mamy tu więc trochę intryg, trochę niepewności, ale też miłości - a jakże, wszak bez niej tej sagi by nie było...

Lektura szóstego tomu "Sagi o Ludziach Lodu" sprawiła, że poszłam za ciosem i od razu zabrałam się za kolejny, czyli "Zamek duchów". Dlatego też ostatnie dni kwietnia upłynęły mi tym razem w Danii, bo głównie tutaj rozgrywają się wydarzenia. Nawet nie spodziewałam się, że ten tom będzie tak bardzo absorbujący, że pochłonę jego treść w kilka dni. W dodatku, jak to bywa u Sandemo, książka zachęciła mnie do poznania tego, co było dalej...

W nadchodzącym maju zamierzam więc na pewno kontynuować "Sagę o Ludziach Lodu". Nie zapomnę też o już zaczętych książkach, choć przyznaję, że zaczynam odczuwać głód poznania jakiejś zupełnie nowej historii 🌷

 

W kwietniu tytułem miesiąca jest "Ghost of the Abyss. A Journey into the Heart of the Titanic"

 

Kwiecień w liczbach:

Przeczytanych książek: 7
Łączna liczba stron czytanych książek: 1560
Biografia/Autobiografia/Dziennik: 1
Historia: 1
Fantastyka/Fantasy: 1
Literatura obyczajowa/Romans: 3
Literatura piękna: 1

Zamek duchów

CYKL: "SAGA O LUDZIACH LODU" (TOM 7)


Siódmy tom Sagi o ludziach lodu opiera się głównie na drugim potomku Cecylii i Alexandra - Tancredzie. Natomiast wydarzenia tym razem przenoszą się w głównej mierze do Danii. Pewnego dnia młody, już dwudziestoletni Tancred natrafia na serię niesamowitych wydarzeń. Skuszony tajemniczą ścieżką, odkrywa zaczarowany las i spotyka tam pewne dziwa... Poruszony Tancred postanawia odnaleźć Stare Askinge. Przy okazji zaczynają wychodzić rodzinne tajemnice wysoko postawionych rodów Holzenzsternów, a także Palladynów. O niestety nie obejdzie się bez dramaturgii o niebezpieczeństw...

Jak potoczą się losy Tancreda? Czy uda się znaleźć Stare Askinge? Czym jest i jakie tajemnice skrywa tytułowy zamek? Odpowiedzi na te i wiele innych pytań należy szukać w treści siódmego tomu "Sagi o Ludziach Lodu".
 
W tej części mamy realizm magiczny, zjawy, rodzinne sekrety, intrygi, trochę thrillera i kryminału oraz jak zwykle czystą, ładną w swojej niewinności miłość.
Tą część czytałam z zapartym tchem, zwłaszcza jej pierwszą połowę, w której tak wiele się działo. To właśnie tu mamy najwięcej tajemnic. Druga połowa jest spokojniejsza i przepełniona uczuciami. Ogólnie to bardzo dobry tom, który czyta się szybko i z dużym zainteresowaniem.

Data przeczytania: 29-04-2025 (od: 25-04-2025)

LC            Goodreads            nakanapie.pl            booklikes.com

7/10          4/5                         7/10                          3,5/5

sobota, 26 kwietnia 2025

Dziedzictwo zła

CYKL: "SAGA O LUDZIACH LODU" (TOM 6)

 

To już szósty tom przygód Ludzi Lodu, z którym się zmierzyłam. W tej części mamy kontynuację wątku Kolgrima, który wieńczył piąty tom ("Grzech śmiertelny"). W szóstej odsłonie tej sagi rodzinnej, mamy podział na dwie części. Pierwsza część ma tytuł "Kolgrim" i opisuje głównie losy tytułowego syna Taralda i Sunnivy i jego brata Mattiasa. Kolgrim jest tu wyraziście nakreśloną postacią. Ma już czternaście lat i wyrósł na bardzo pewnego siebie, zdecydowanego, młodego człowieka. Ma plan i dąży do jego zrealizowania. Niestety ma przy tym niecne zamiary...

Natomiast część druga nosi tytuł "Gabriella" i opowiada o losach córki Cecylii i Alexandra Palladina. Tytułowa Gabriella przeżywa właśnie zawód miłosny i walczy z bardzo niskim poczuciem własnej wartości. Tymczasem w Gråstensholm wiele się dzieje. Liv postanawia otworzyć w posiadłości przytułek dla biednych dzieci z okolicy. W domu pojawiają się więc dzieci o bardzo różnych charakterach...

Jak potoczą się losy Kolgrima? Czy uda się poskromić jego złe dziedzictwo? Czy Gabriella odnajdzie szczęście? Odpowiedzi na te i wiele innych pytań należy szukać w szósty, tomie "Sagi o Ludziach Lodu".

"Dziedzictwo zła" czyta się szybko. Obfituje w wiele intrygujących wydarzeń. Począwszy od dramaturgii, przez odkrywanie rodzinnych tajemnic, po ładne, uczuciowe sceny, które początkowo nie zdradzają, że będą tak romantyczne. W tym tomie mamy tez zakończenie wojny trzydziestoletniej, a także - jak zazwyczaj - ostatnie strony, które sprawiają u czytelnika chęć sięgnięcia po siódmą część.

Data przeczytania: 25-04-2025 (od: 21-04-2025)

LC            Goodreads            nakanapie.pl            booklikes.com

6/10          3/5                         6/10                          3/5

poniedziałek, 21 kwietnia 2025

Włoskie wakacje

Sięgałam po "Włoskie wakacje", głównie dlatego, że chciałam przeczytać coś lekkiego, niezobowiązującego, nawet jeśli miałoby to być głupkowate romansidło, nad którym później bym się mogła popastwić.
 
Mój wybór padł na historię Cherry Gibbs, dwudziestopięciolatki, która po rozstaniu z niejakim Liamem przyjeżdża do Apulli we Włoszech. Trochę, żeby odpocząć, trochę żeby zapomnieć, a trochę żeby "odnaleźć siebie na nowo".  Pech chce, że dziewczynie psuje się samochód. Nie ruszy dalej! Cherry została więc sama, na jakimś niemal kompletnym pustkowiu, w obcym państwie, w dodatku zaczyna myśleć o wszystkich tych natrętnych włoskich mężczyznach, którzy mogliby się napatoczyć, i jeszcze nie wiadomo czy nie napastować! I kiedy tak odchodzi od zmysłów, pojawia się facet, zabójczo przystojny, niczym wyjęty z żurnala. Zajeżdża on swoim ferrari, przy którym jej fiat wygląda jak niepozorne dzidzi. Mężczyzna przedstawia się jako Vittorio Carella. Okazuje się, że jest spadkobiercą rodzinnego biznesu produkującego we Włoszech oliwki, a ścieżka na której wynajęty samochód biednej Cherry zakończył podróż należy do niego i właśnie tarasuje mu przejazd. Cherry, nieświadoma że wjechała na czyjąś prywatną posesję obiecuje, że się wyniesie najszybciej jak tylko się da, ale Vittorio proponuje jej aby zatrzymała się u niego, bo naprawa samochodu, tudzież przyjazd kogoś z firmy wynajmującej może trwać zbyt długo i chyba nie chce ona spędzić nocy na tym pustkowiu....
Co wyniknie z tej znajomości? Czy Vittorio ma dobre zamiary? Jak zakończy się ta historia? Odpowiedzi na te i wiele innych pytań należy szukać w książce.
 
Już jakieś kilkanaście lat temu przestałam czytać regularnie harlequiny, a przeczytany w lutym romans "Instynkt i rozsądek" można nazwać pierwszym po wielu latach rozłąki z tego typu literaturą. Zresztą szczęśliwej rozłąki. Jak więc odebrałam tę historię? Ku mojemu zaskoczeniu nie tak najgorzej. I choć widzę wady w postaci wielu przewidywalnych sytuacji i zachowań bohaterów, choć ta historia jest naiwna jak każda tego typu, to jednak pozytywnie się zaskoczyłam.
 
Jest to historia, w którym bajecznie bogaty, nieziemsko przystojny Włoch zabiera przypadkową Angielkę w podróż po włoskich miastach, a przy okazji po zakamarkach jego włoskiego serca. Ciepła opowieść, utrzymana w klimacie włoskich uliczek, restauracji i nawyków, z dozą dramatyzmu w postaci krnąbrnej siostry głównego bohatera - Sophii, z nutą romansu, którego nikt nie chciał, a on i tak wisi w powietrzu. Typowe ona go nie chce, chociaż go pragnie i "kto się czubi ten się lubi" - zwłaszcza mając na uwadze niektóre rozmowy głównych bohaterów. Rozmowy, które niekiedy bywają irytujące i to właśnie nie pasowało mi najbardziej w tej historii. Te poważne rozmowy o stereotypach i spoufalanie się obojga, praktycznie w ten sam dzień, jakby znali się przynajmniej od kilku miesięcy. Trochę za szybko to wszystko, nawet jak na harlequinowe romansidło.
 
Ostatecznie jednak to romansidło spełniło swoją rolę: było niezłą, lekką, niezobowiązującą historią, jakiej po nim oczekiwałam. Nie zirytowała  mnie głupkowatymi scenami. Nikt bez sensu nie zatańczył nago na grobie żadnego wodza, a nawet udało mi się wyłuskać kilka cytatów, co mnie samą osobiście dziwi, że w takiej literaturze udało się znaleźć coś mądrzej napisanego. I choć romans, jak wspomniałam wcześniej, "wisiał w powietrzu" przez długi czas, to nie specjalnie mnie to obeszło. Było to nawet na swój sposób ładne.
 
Jeśli ktoś lubi takie lekkie obyczajówki, albo chce na chwilę odpłynąć myślami do Włoch, poczuć klimat słonecznej Italii i liczy na przeczytanie czegoś szybko i w miarę przyjemnie, to ta historia jest dla niego.

Data przeczytania: 21-04-2025 (od: 20-04-2025)

LC            Goodreads            nakanapie.pl            booklikes.com

5/10          2,5/5                      5/10                          2,5/5

"Zbyt głośna samotnosć" (Bohumil Hrabal)

Bo ja gdy czytam, to właściwie nie czytam, biorę piękne zdanie do buzi i ssę je jak cukierek, jakbym sączył kieliszeczek likieru, tak długo, aż w końcu ta myśl rozpływa się we mnie jak alkohol, tak długo we mnie wsiąka, aż w końcu nie tylko jest w moim mózgu i sercu, lecz pulsuje w mych żyłach aż po krańce naczyniek włoskowatych.

Popularne posty