Pierwszy rozdział "Całego tego czasu" nie zwiastował, dobrej lektury do tego stopnia, że gdy uświadomiłam sobie że to chyba pierwsza powieść zlokalizowana w dystopijnym świecie, którą czytam oraz temat Przedczasu i tym podobnych "zabaw z czasem", nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że może jednak nie jest to książka dla mnie. Wszystko jednak zmieniło się z chwilą gdy główna bohaterka odnajduje tajemniczą kopertę. Właśnie ta tajemnica i chęć odkrycia prawdy razem z Mar sprawia, że chcemy czytać rozdział za rozdziałem.
Do czasu jednak. Powieść przed połową zwalnia wraz z rozpoczęciem podróży Mar i jej nowego kolegi, później znów przyspiesza po tym jak oboje trafiają w pewne tajemnicze miejsce. Od tego momentu robi się coraz bardziej intrygująco. Jednak czy to dobrze, biorąc pod uwagę, że jest prawie połowa książki...?
Trzeba przyznać, że Autorka - bądź co bądź bardzo młoda osoba, w czasie gdy pisała tę książkę - stworzyła intrygujący świat dystopii. Młodego, ciekawego świata Artela i jego tajemniczego, trochę zwariowanego ojca, rezolutną kobiecą postać Mar, oraz szereg interesujących postaci, które Artel i Mar spotykają na swojej drodze (jak między innymi Dariusa, tajemniczego Gadolina, Antymona, Fabiana, czy też Arlettę). Aż chciałoby się powiedzieć: czego tu nie ma? Mamy tajemniczy Instytut, naukowców, eksperymenty naukowe nad podróżami w czasie, tajemnicze Burze, które z niewiadomego powodu cofają czas o dwadzieścia cztery godziny wstecz. Dlaczego tak się dzieje? Czy Mar i jej przyjacielowi uda się dotrzeć do Miasta? Czy
znajdą to, czego szukali? Jak zakończy się ta historia? Tego należy dowiedzieć się z lektury książki.
"Cały ten czas" jest debiutem Hani Czaban. Ja nie jestem aż tak doświadczoną fanką dystopii, żeby narzekać na treść książki. Tym bardziej, że nie była to zła lektura. Zauważam jednak pewien niedosyt i nie mówię tu o zakończeniu (czytelnicy, którzy ukończyli książkę wiedzą, co mam na myśli). Po prostu chwilami miałam wrażenie nie dopracowania niektórych wątków. Na przykład jeśli chodzi o ciotkę Pelagię. Uważam też, że wydarzenia następujące niedługo po wyruszeniu dwójki głównych bohaterów w ich długą, niebezpieczną i bardzo tajemniczą podróż - nie musiały się zdarzyć. Równie dobrze mogli trafić tam, gdzie trafili bez tych wydarzeń.
"Cały ten czas" jest debiutem Hani Czaban. Ja nie jestem aż tak doświadczoną fanką dystopii, żeby narzekać na treść książki. Tym bardziej, że nie była to zła lektura. Zauważam jednak pewien niedosyt i nie mówię tu o zakończeniu (czytelnicy, którzy ukończyli książkę wiedzą, co mam na myśli). Po prostu chwilami miałam wrażenie nie dopracowania niektórych wątków. Na przykład jeśli chodzi o ciotkę Pelagię. Uważam też, że wydarzenia następujące niedługo po wyruszeniu dwójki głównych bohaterów w ich długą, niebezpieczną i bardzo tajemniczą podróż - nie musiały się zdarzyć. Równie dobrze mogli trafić tam, gdzie trafili bez tych wydarzeń.
Mimo tych moich niektórych uwag uznaję książkę za dobrą. Bardzo duża to zasługa mających miejsce w drugiej połowie książki wydarzeń z udziałem Mar i Arletty a także Artela i Antymona. Polecam z zapoznaniem się z tą młodzieżówką, żeby samemu wyrobić sobie o niej zdanie.
Data przeczytania: 7-07-2024 (od: 28-03-2024)
LC Goodreads nakanapie.pl booklikes.com
Długo Ci się czytało tę książkę, a ja lubię takie, które pochłaniam szybko, więc na razie sobie odpuszczę :)
OdpowiedzUsuńMirosławo, jeśli lubisz fantastykę - tutaj z elementami Sci-fi, też młodzieżówki takie lekko napisane - to ja z swojej strony polecam. W tej książce tylko jeden moment był taki, który spowodował, że nie czytałam tej książki chyba tylko dwa tygodnie wszystkiego (zbierając łącznie te chwile kiedy rzeczywiście nie sięgałam po nią).
UsuńKolejny powód tego zastoju - wybrałam zły czas na nią bo zbiegło się z czasem przygotowania do jednego z testów przed egzaminem ze specjalizacji, który - jak się okazało miałam w kwietniu a książkę zaczęłam końcem marca.
A kolejny powód jest taki, że czytałam równocześnie książkę "Złodziejka książek", którą czytałam w ramach książkowego klubu i chciałam zdążyć z jej ukończeniem, więc w pewnym momencie "Złodziejka (...)" była priorytetem :)
Także ja bym się aż tak nie sugerowała długim czasem czytania, bo odłożyłam ją na dłużej tylko na chwilę biorąc pod uwagę te kilka miesięcy. I tylko na około połowę książki, bo później się rozkręciła i to mocno zwłaszcza w drugiej połowie :)
Pozdrawiam
Od czasu do czasu lubię poczytać dystopie, więc może się skuszę.
OdpowiedzUsuńSkorzystam z polecenia.
OdpowiedzUsuń