Powieść "Tygrysie wzgórza" to historia Dewi i Dewanny, którzy zaprzyjaźnili się już w dzieciństwie. Dewi - to rezolutna dziewczynka, Dewanna osierocony chłopiec. Ich przyjaźń rodzi się w trudnym dla chłopca okresie w życiu.
Po latach długoletniej przyjaźni z Dewanną, nastoletnia Dewi spotyka na tygrysim weselu Maću. Przystojnego, starszego od niej mężczyznę. Od tamtego momentu jej serce bije mocno tylko dla Maću i - choć nie widzieli się od tamtego spotkania długie lata - dziewczyna nie zapomina o pogromcy tygrysów, który tak ją urzekł. Od tej chwili życie bohaterów zmieni się na długie lata...
Książka obfituje w wiele zwrotów akcji, czyta się ją z zainteresowaniem i wciąż narastającą chęcią poznania tego, co znów przydarzy się bohaterom powieści.
Plusem tej historii jest to, że często zaskakuje ona czytelnika i kiedy kibicuje on jednym bohaterom nagle wszystko przybiera zaskakujący obrót, który nie zawsze "idzie po myśli" czytającego. I to jest właśnie dobre. Bo nadaje opowieści normalny, życiowy charakter - dzięki temu historia, Dewi, Dewanny, Maću oraz ich dzieci wydaje się być bardziej prawdopodobna. Jak to w życiu bywa, po prostu...
Losy bohaterów powieści przeplatają się ze sobą raz szczęściem, raz smutkiem. Książka ta, jest nie tylko opowieścią o wielkiej miłości, która może przetrwać wszystko. Opowiada ona też o bólu i cierpieniu jaki może się wytworzyć w sercu człowieka. O tym, do czego jeden nieprzemyślany czyn może doprowadzić? Ile ludzkich uczuć może zniszczyć? Poczynając od Dewi i Dewanny, poprzez Maću, Appu i jego biologiczną matkę, na Nandźu kończąc. "Tygrysie wzgórza" są opowieścią o straconych marzeniach i o bolesnych wspomnieniach, a także o trudności przebaczania.
Kolejnym plusem książki są opisy Indii, tamtejszej kultury, życia tamtych ludzi, zapachy przypraw i potraw indyjskich jakie opisuje autorka, krajobrazy wzgórz, plantacji - wszystko to sprawia, że czytelnik zaczyna to widzieć, jakby tam był. Jakby stał pośród tamtych pól i patrzył na to wszystko o czym czyta. Interesujące jest także to, jak autorka opisuje kolejne losy bohaterów. Czytelnik ma wrażenie jakby mieszkał z nimi przez wiele lat. Pod koniec książki ze zdziwieniem stwierdza, że "spędził z tymi postaciami" całe ich życie. A ich troski i cierpienia przeżywał razem z nimi, niczym cichy obserwator.
Po latach długoletniej przyjaźni z Dewanną, nastoletnia Dewi spotyka na tygrysim weselu Maću. Przystojnego, starszego od niej mężczyznę. Od tamtego momentu jej serce bije mocno tylko dla Maću i - choć nie widzieli się od tamtego spotkania długie lata - dziewczyna nie zapomina o pogromcy tygrysów, który tak ją urzekł. Od tej chwili życie bohaterów zmieni się na długie lata...
Książka obfituje w wiele zwrotów akcji, czyta się ją z zainteresowaniem i wciąż narastającą chęcią poznania tego, co znów przydarzy się bohaterom powieści.
Plusem tej historii jest to, że często zaskakuje ona czytelnika i kiedy kibicuje on jednym bohaterom nagle wszystko przybiera zaskakujący obrót, który nie zawsze "idzie po myśli" czytającego. I to jest właśnie dobre. Bo nadaje opowieści normalny, życiowy charakter - dzięki temu historia, Dewi, Dewanny, Maću oraz ich dzieci wydaje się być bardziej prawdopodobna. Jak to w życiu bywa, po prostu...
Losy bohaterów powieści przeplatają się ze sobą raz szczęściem, raz smutkiem. Książka ta, jest nie tylko opowieścią o wielkiej miłości, która może przetrwać wszystko. Opowiada ona też o bólu i cierpieniu jaki może się wytworzyć w sercu człowieka. O tym, do czego jeden nieprzemyślany czyn może doprowadzić? Ile ludzkich uczuć może zniszczyć? Poczynając od Dewi i Dewanny, poprzez Maću, Appu i jego biologiczną matkę, na Nandźu kończąc. "Tygrysie wzgórza" są opowieścią o straconych marzeniach i o bolesnych wspomnieniach, a także o trudności przebaczania.
Kolejnym plusem książki są opisy Indii, tamtejszej kultury, życia tamtych ludzi, zapachy przypraw i potraw indyjskich jakie opisuje autorka, krajobrazy wzgórz, plantacji - wszystko to sprawia, że czytelnik zaczyna to widzieć, jakby tam był. Jakby stał pośród tamtych pól i patrzył na to wszystko o czym czyta. Interesujące jest także to, jak autorka opisuje kolejne losy bohaterów. Czytelnik ma wrażenie jakby mieszkał z nimi przez wiele lat. Pod koniec książki ze zdziwieniem stwierdza, że "spędził z tymi postaciami" całe ich życie. A ich troski i cierpienia przeżywał razem z nimi, niczym cichy obserwator.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz